Czy w Polsce można liczyć na proces przed niezależnym sądem? Na osądzenie przed niezawisłym sędzią? Irlandzka sędzia Aileen Donnelly uznała, że nie, bo rządy prawa w Polsce zostały „systematycznie uszkodzone”, a „demokracja w Polsce” naruszona.
Stało się więc to, przed czym od wielu miesięcy ostrzegali prawnicy: że polskie „reformy” polegające na podporządkowaniu sądów i sędziów partii rządzącej spowodują utratę wiarygodności polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Polska staje się wyspą. Tyle że nie „zieloną wyspą” dobrobytu. Raczej wyspą, na której w dawniejszych czasach izolowano trędowatych.
Ale za to nie zginamy karku ani kolan. Tyle że to raczej nie sprawa godności, tylko choroby zwyrodnieniowej.
Dlatego Wyższy Sąd Irlandii zawiesza ekstradycję Polaka, Artura Celmera, podejrzanego w Polsce o handel narkotykami, i zwróci się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z pytaniem, czy Celmer może liczyć w Polsce na proces spełniający standardy rzetelnego wymiaru sprawiedliwości.
Zapowiadając ten wniosek, sędzia Aileen Donnelly stwierdziła, że Komisja Europejska podjęła znaczne wysiłki na rzecz konstruktywnego dialogu z rządem w Warszawie, ale polskie władze nie są w ten dialog odpowiednio zaangażowane.
Zwróciła uwagę, że zalecenia Komisji dla Polski są „aktem oskarżenia o zagrożeniu rządów prawa w kraju europejskim w drugiej dekadzie XXI wieku”. A reformy polskiego rządu „wydają się świadomym, wyrachowanym i prowokacyjnym ustawodawstwem, demontującym niezależność sądownictwa, kluczowy element rządów prawa”.
Powołując się na zalecenia Komisji dla Polski i na raporty Komisji Weneckiej, stwierdziła, że „konstytucyjność polskich ustaw nie może być rzetelnie zbadana w Polsce”, ponieważ „niezależność sądownictwa i legitymacja Trybunału Konstytucyjnego zostały poważnie podważone”.
Oceniła, że gdyby Artur Celmer został przekazany Polsce, będzie sądzony w ramach systemu, „w którym minister sprawiedliwości jest prokuratorem i ma możliwość podejmowania działań wobec prezesów sądów”, co może wywoływać u nich „efekt mrożący”.
Sędzia Donnelly argumentuje, że zmiany legislacyjne w Polsce były „tak ogromne”, że „wskazywanie indywidualnych zmian w przepisach nie jest ani konieczne, ani pomocne, ponieważ to właśnie wpływ kumulatywnych zmian na praworządność ma szczególne znaczenie”. Wymieniła m.in. posłanie na przyspieszoną emeryturę sędziów polskiego Sądu Najwyższego i otwarcie w ten sposób drogi do nowych nominacji. I na to, że te nominacje zależą od nowej, powstałej - w miejsce rozwiązanej przed czasem - Krajowej Rady Sądownictwa.
„Polska wydaje się nie akceptować już wspólnych europejskich wartości” – uznała sędzia Donnelly.
Dodała, że nie ma już gwarancji, że stanowione w Polsce przepisy będą zgodne z polską konstytucją. „Ostatnie zmiany w Polsce były tak szkodliwe dla rządów prawa, że Trybunał [Sprawiedliwości UE] musi stwierdzić, że naruszono wspólną wartość rządów prawa i demokrację w Polsce”.
Bo „poszanowanie zasady państwa prawa jest niezbędne dla wzajemnego zaufania w funkcjonowaniu europejskiego nakazu aresztowania”. A „podstawowe wartości, takie jak niezawisłość sądownictwa i poszanowanie konstytucji, nie są już respektowane, (…) system sprawiedliwości już nie funkcjonuje w ramach rządów prawa”.
O sprawie napisała Irlandzka Agencja Informacyjna.
Stało się więc to, przed czym od wielu miesięcy ostrzegali prawnicy: że polskie „reformy” polegające na podporządkowaniu sądów i sędziów partii rządzącej spowodują utratę wiarygodności polskiego wymiaru sprawiedliwości.
Pytania o możliwość ekstradycji do kraju niegwarantującego bezstronnego osądzenia zdarzają się w Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu i dotyczą takich krajów Rady Europy jak Rosja czy Turcja. W Unii Europejskiej to jednak absolutny precedens, bo kryteria przyjęcia do UE są ostrzejsze niż do Rady Europy.
A więc Polska, jak Afganistan czy Białoruś, stała się krajem, do którego nie wydaje się osób ściganych – także za przestępstwa kryminalne – bo nasz system wymiaru sprawiedliwości przestał odpowiadać standardom tak ONZ, jak Unii Europejskiej i Rady Europy.
Pytanie irlandzkiego Sądu Wyższego oznacza, że wiarygodność polskiego wymiaru sprawiedliwości została publicznie zakwestionowana. I na ten fakt będą się powoływać wszystkie osoby, instytucje czy inne podmioty prawne, które obawiają się lub uzyskają niekorzystny dla siebie wyrok przed polskim sądem.
A jeśli Trybunał w Luksemburgu potwierdzi, że polski system wymiaru sprawiedliwości przestał spełniać kryteria zawarte w unijnej Karcie Praw Podstawowych,
sądy zagraniczne przestaną wykonywać wyroki polskich sądów.
To oznacza klęskę nie tylko prestiżową.
Ustawa o IPN bezprzedmiotowa
Wreszcie czyni bezprzedmiotową ostatnią nowelizacje ustawy o IPN, dzięki której polskie sądy mogłyby karać za pojawiające się w zagranicznych mediach „pomawianie narodu polskiego o zbrodnie”, choćby za sformułowania o „polskich obozach zagłady”. A także zasądzać odszkodowania z tego tytułu. Nie ma szans, aby jakikolwiek wymiar sprawiedliwości na świecie poważnie potraktował taki wyrok.
Polska staje się wyspą. Tyle że nie „zieloną wyspą” dobrobytu. Raczej wyspą, na której w dawniejszych czasach izolowano trędowatych.
Ale za to nie zginamy karku ani kolan. Tyle że to raczej nie sprawa godności, tylko choroby zwyrodnieniowej.
Ewa Siedlecka jest publicystką tygodnika "Polityka. Powyższy tekst ukazał się najpierw na jej blogu - Blog Konserwatywny.
Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.
Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.
Komentarze