0:00
0:00

0:00

Jan Szyszko często powtarzał, że Polska prowadząc wycinkę (motywowaną walką z gradacją kornika drukarza) w Puszczy Białowieskiej przestrzega prawa UE. Dzisiaj Yves Bot, rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości UE (TSUE), wyprowadził z błędu byłego ministra środowiska. W przedłożonej TSUE opinii prawnej uznał, że

Polska złamała zapisy dyrektyw ptasiej i siedliskowej, a więc fundamentów prawa środowiskowego UE.

Co prawda, jak czytamy w komunikacie prasowym, "opinia rzecznika generalnego nie wiąże Trybunału Sprawiedliwości". Ale, na co zwróciła uwagę Agata Szafraniuk z organizacji Client Earth Prawnicy dla Ziemi, w ponad 70 proc. spraw Trybunał wydaje wyroki zgodne z opinią rzecznika. "Dlatego to, co dziś usłyszeliśmy, może stać się ostatecznym rozstrzygnięciem tej sprawy" - powiedziała prawniczka.

Wyrok TSUE poznamy za kilka tygodni, być może już w marcu.

"Już w tej chwili mogę potwierdzić, że Polska zastosuje się do ostatecznego wyroku Trybunału w sprawie Puszczy Białowieskiej" - skomentował opinię rzecznika Henryk Kowalczyk, następca Szyszki na fotelu szefa resortu środowiska.

Minister zaznaczył jednak, że "wszelkie dotychczasowe działania podejmowane były tylko z troski o zachowanie go w jak najlepszym stanie dla obecnych i przyszłych pokoleń". Trudno gładko przełknąć to wyjaśnienie mając w pamięci harvestery rozjeżdżające ostatni naturalny nizinny las Europy.

Przeczytaj także:

Rzecznik TSUE: wycinka nieuzasadniona naukowo i niebezpieczna dla Puszczy

Prowadzona przez Polskę "wojna" z kornikiem drukarzem w Puszczy Białowieskiej opierała się na dwóch decyzjach. Pierwszą był podpisany przez ministra Szyszkę w marcu 2016 roku aneks do Planu Urządzenia Lasu Nadleśnictwa Białowieża, który zwiększał trzykrotnie pozyskiwanie drewna. Drugą była decyzja nr 51. Dyrektora Generalnego Lasów Państwowych Konrada Tomaszewskiego, która zezwalała na wycinkę drzew na terenie wszystkich puszczańskich nadleśnictw: Białowieża, Browsk i Hajnówka. Również w chronionych starodrzewiach.

"Przystąpiono tym samym do usuwania suchych drzew oraz drzew zasiedlonych kornikiem drukarzem na około 34000 hektarów obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska, który w całości obejmuje 63147 hektarów" - napisał w komunikacie prasowym rzecznik generalny TSUE.

Polska złamała prawo UE, ponieważ podejmując walkę ze świerkożernym chrząszczem przez cięcia sanitarne i inne "władze [...] nie upewniły się, iż te działania gospodarki leśnej nie będą wpływać niekorzystnie na integralność obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska".

Czyli że nie pogorszy się stan środowiska naturalnego w Puszczy Białowieskiej. Na przykład nie zostaną zniszczone siedliska zagrożonych gatunków ptaków, takich jak dzięcioł trójpalczasty czy sóweczka. Albo chronionych owadów, jak zgniotek cynobrowy czy pachnica dębowa.

Tymczasem do przeprowadzenia tego rodzaju oceny obliguje Polskę art. 6 ust. 3 dyrektywy siedliskowej UE. Wspomniany zapis mówi: „Każdy plan lub przedsięwzięcie, które nie jest bezpośrednio związane lub konieczne do zagospodarowania terenu, ale które może nań w istotny sposób oddziaływać, […] podlega odpowiedniej ocenie jego skutków dla danego terenu z punktu widzenia założeń jego ochrony”.

Rzecznik wskazał też, że zastosowane przez Polskę w Puszczy Białowieskiej działania z obszaru gospodarki leśnej "nie mogą być uzasadnione bezprecedensową gradacją kornika drukarza z uwagi na rozbieżności opinii naukowych co do ich właściwego charakteru".

Podkreślił tym samym - na co wielokrotnie zawracali specjaliści od ochrony środowiska, a co ignorowały resort środowiska i Lasy Państwowe - że brak jest wystarczających dowodów na to, że wycinka to efektywne narzędzie walki z masowym namnażaniem się kornika.

W tym kontekście rzecznik zaznaczył też, że cięcia sanitarne i inne "środki [...] są uznawane za potencjalne zagrożenia dla ochrony siedlisk i gatunków chronionych w planie zadań ochronnych" obszaru Natura 2000, jakim jest Puszcza Białowieska.

Wziął więc pod uwagę zdanie wielu badaczy, którzy wskazywali, że lepiej poczekać, aż gradacja wygaśnie sama. Ponieważ z ekologicznego punktu widzenia "lek" - wycinka - w ostatecznym rozrachunku może się okazać gorszy od "choroby" - gradacji.

Co dalej z Puszczą, czyli dlaczego wyrok nie zakończy sporu

Nadchodzący wyrok TSUE otworzy nowy etap sporu o Puszczę Białowieską w Polsce. Sporu, który - jeśli minister Kowalczyk dotrzyma obietnicy - ma szansę stać się debatą. I to taką, której owocem będzie nowa forma ochrony Puszczy.

Być może będzie to park narodowy na całym jego polskim obszarze, czego od lat domagają się ekolodzy i badacze świadomi wyjątkowości przyrodniczej tego lasu.

"Na razie takiego planu nie ma, ale oczywiście to nie jest wykluczone. W tym momencie, kiedy w Puszczy Białowieskiej nie dokonuje się praktycznie żadnych prac urządzeniowych lasu, czy działalności, to można oczywiście rozważyć powiększenie tego parku" - mówił pod koniec stycznia Kowalczyk.

Objęcie całej Puszczy Białowieskiej reżimem ochronnym parku narodowego uchroniłoby las przed zakusami władzy.

Winni pod sąd?

"Nigdy nie zgodzę się na to, aby po ogłoszeniu wyroku Trybunału uznać, że walka została zakończona, bo od teraz prawo już nie będzie łamane. Że rozłożymy ręce i powiemy: no cóż, co się stało, to się stało" - napisał w komentarzu prasowym do sprawy Adam Wajrak. I dodał: "Ludzie, którzy zadali Puszczy rany w imię szalonej ideologii, że człowiek powinien »czynić sobie ziemię poddaną« (albo dlatego, że są zwykłymi koniunkturalistami i karierowiczami),

powinni stanąć przed sądem. I za to, co zrobili, powinni zostać surowo ukarani".

Pierwszy krok ku temu został już wykonany. 1 lutego Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, Greenpeace i Fundacja Dzika Polska zawiadomiły prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Grzegorza Bieleckiego, nadleśniczego Hajnówki.

Organizacje zarzucają mu, że dopuszczona przez niego wycinka była niezgodna z planem zadań ochronnych obszaru Natura 2000 Puszcza Białowieska. A także to, że jako nadleśniczy łamał zobowiązania Polski względem UNESCO. I nie respektował postanowienia TSUE z 27 lipca 2017 roku zakazującego wycinki do momentu rozstrzygnięcia sporu o wycinkę przed Trybunałem.

Jeszcze nie wiadomo, czy prokuratura zajmie się sprawą. Ale samo zawiadomienie najpewniej zaszkodziło Bieleckiemu, bo - według różnych źródeł - miał zostać nowym dyrektorem Białowieskiego Parku Narodowego.

Tymczasem komisja konkursowa nie rekomendowała jego kandydatury ministrowi Kowalczykowi.

Być może pojawią się również zawiadomienia w sprawie nadleśniczych Hajnówki i Browsk, o czym może świadczyć dzisiejszy komunikat Pracowni na rzecz Wszystkich Istot na Facebooku:

"Powstanie Białowieskie"

Spór o Puszczę Białowieską wszedł w decydującą fazę, gdy 19 kwietnia 2017 roku organizacje zrzeszone w Koalicji "Kocham Puszczę" złożyły skargę do Komisji Europejskiej (KE). Ta - bezskutecznie - wezwała Polskę do zaprzestania wycinki.

24 maja 2017 zaczęło się - jak je nazwali ekolodzy - "Powstanie Białowieskie". Aktywiści Greenpeace i fundacji Dzika Polska zablokowali sprzęt do wycinki nieopodal wsi Czerlonka. Do połowy listopada 2017 odbyło się kilkadziesiąt takich blokad, w większości przeprowadzonych przez spontanicznie zawiązany Obóz dla Puszczy.

KE skierowała sprawę do TSUE, zwracając się jednocześnie do Trybunału z prośbą o zakazanie Polsce cięć do zakończenia sporu prawnego. TSUE do prośby się przychylił i wycinki zabronił - poza sytuacjami zagrożenia bezpieczeństwa publicznego. Lasy Państwowe jednak cięły nadal, powołując się już nie na kornika, ale konieczność zachowania wspomnianego bezpieczeństwa.

Wywołało to kolejną reakcję TSUE, który 20 listopada 2017 roku po raz kolejny zabronił wycinki, precyzując przyjęte rozumienie bezpieczeństwa publicznego. I zagroził karą 100 tys. euro za każdy dzień wycinki. W obliczu tak wysokich kar Polska zastosowała się do zakazu.

Na początku stycznia 2018 roku, w ramach rekonstrukcji rządu, został odwołany ze stanowiska Jan Szyszko. Kilka dni później fotel dyrektora LP stracił Konrad Tomaszewski, którego zastąpił Andrzej Konieczny, dotąd wiceminister środowiska.

Gorący zwolennik wycinki w Puszczy Białowieskiej.
;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze