0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Orzechowski / Agencja GazetaJakub Orzechowski / ...

Manifestacje zaplanowane na ostatni przed świętami tydzień prac Sejmu (12-15 grudnia) mają dwa akcenty. Pierwsza manifestacja pod hasłem "Walczymy do końca" organizowana przez koalicję prodemokratyczną odbędzie się we wtorek 12 grudnia 2017 roku, kulminacja o 18.00 pod Senatem.

Koalicję prodemokratyczną tworzą: Obywatele RP, Ogólnopolski Strajk Kobiet, Obywatele Solidarnie w Akcji, Komitet Obrony Demokracji, ODnowa, Obywatelski Ruch Demokratyczny, Protest Kobiet, Stowarzyszenie Demokratyczna RP, Warszawskie Dziewuchy Dziewuchom, Obywatelska Demokracja, ODnowa, Ruch 20 Lipca, Rodzice Przeciwko Reformie Edukacji, Femini/Berlin, Tama, Czarne Szmaty, Czarny Protest, Śląskie Perły.

W czwartek (14 grudnia) Akcja Demokracja zaplanowała "Łańcuchy Światła" w całym kraju (pełna lista wydarzeń tutaj). W Warszawie na miejsce protestu (i adresata przekazu) wybrano Pałac Prezydencki o godz. 19.

Organizatorzy manifestacji opowiadają OKO.press, jak widzą akcję protestacyjną. Paweł Kasprzak (Obywatele RP), Marta Lempart (Ogólnopolski Strajk Kobiet), Weronika Paszewska (Akcja Demokracja), mec. Sylwia Gregorczyk- Abram (Wolne Sądy), Klementyna Suchanow opowiadają OKO.press o:

  • towarzyszącej im determinacji, ale także poczuciu bezsilności;
  • lipcu, który był sukcesem, a zarazem zmarnowaną szansą;
  • poszukiwaniach wspólnoty i solidarności, ale także wpływu i sprawczości;
  • oddolnej organizacji, a także blaskach i cieniach współpracy z politykami;
  • nadziejach (złudnych?) na wpływ na prezydenta i konkretnych senatorów;
  • obywatelskim nieposłuszeństwie i parlamentarnej obstrukcji.
Jedno jest pewne - nikt nie odpuszcza.

Kasprzak: nie przychodzimy, by wyrażać opinie. Będziemy pod Senatem, żeby blokować

Paweł Kasprzak, Obywatele RP: "Nasze środowisko nie chce wychodzić po to, żeby wyrażać opinie. Chcemy się pojawić, żeby ten Senat zablokować. Utrudnić senatorom pracę. Będziemy próbowali, ale wiary mamy mało. Dlaczego? Głównie wynika to z zachowania opozycji.

Rola parlamentarzystów jako rzetelnie pracujących i podniośle biorących udział w pracach Sejmu w zasadzie się wyczerpała. Głosy są policzone, procedury są łamane - nie mówiąc już o łamaniu Konstytucji. Posłowie powinni przedefiniować swoją rolę jako reprezentantów narodu.

Na dziś oczekujemy od nich, żeby chronili nas swoimi immunitetami. Chcemy, żeby nam pomogli, gdy usiądziemy, by zablokować wyjścia Sejmu i Senatu. Chcemy, żeby nas chronili, gdy policja będzie nas wynosić. Ani w lipcu, ani po głosowaniu sejmowym nad prezydenckimi ustawami o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa tak się nie stało".

Akcja Demokracja: "Manifestację robimy dla siebie"

Weronika Paszewska, Akcja Demokracja: "Rząd próbuje przykryć temat sądów. Zmiana na stanowisku premiera, niby-rekonstrukcja rządu, która w rzeczywistości nic nie zmienia. Nie dajmy się temu zwieść. Zmiany, które przewidują prezydenckie projekty ustaw o sądownictwie są takim samym zagrożeniem dla praw i wolności, jak te w lipcu. Nasze protesty adresujemy znów do Pałacu Prezydenckiego. Po pierwsze, to on jest autorem niekonstytucyjnych rozwiązań. Po drugie, to prezydenta wciąż identyfikujemy jako najsłabsze ogniwo całego układu. W powietrzu unosi się atmosfera porażki i przegranej, ale póki piłka jest w grze...

Ciągle szukamy nowych form działania. Uważam, że mobilizacja w całej Polsce - nie tylko w Warszawie - ma ogromny sens, dlatego nawołujemy do organizowania lokalnych wydarzeń w kraju. Wczoraj manifestacje zgłoszono w 22 miejscach, dziś (na godzinę 13:30) jest ich już 37 i ta liczba cały czas rośnie.

Na czwartkową manifestację w Warszawie przygotowaliśmy nową formułę. To będzie niespodzianka. Mogę tylko zdradzić, że wspólnie ze zgromadzonymi ludźmi odśpiewamy piosenkę dla prezydenta. To ma być wspólnotowy moment protestu. Tego właśnie potrzebujemy. Poczucia, że jesteśmy w tym razem.

To, co wydarzyło się w lipcu jest naszym sukcesem. Nie zgadzam się z opiniami, że weta prezydenta to była polityczna ustawka. Uważam, że ludzie na ulicach wywarli olbrzymi nacisk na Pałac Prezydencki.

Oczywiście później wydarzyło się wiele zniechęcających rzeczy, nie tylko ze strony prezydenta, ale też środowiska sędziowskiego. Mówię głównie o zachowaniu pierwszej prezes Sądu Najwyższego prof. Małgorzaty Gersdorf.

Nie ukrywam, że się zawiedliśmy, ale manifestacji nie robimy dla nich. Robimy to dla siebie, dla obrony naszych praw i wolności.

Cały czas trzymamy się też obywatelskiego charakteru naszych protestów. Jesteśmy organizacją ludzi, a nie polityków i to dla nas oczywisty wybór".

Kasprzak: rozpaczliwie poszukujemy sukcesów

Kasprzak: Oczywista prawda z dziedziny psychologii mówi, że gdy na ulice wychodzą tłumy ludzi, dziesiątki i setki tysięcy obywateli w całym kraju regularnie demonstruje, a żaden cel nie zostaje osiągnięty, to te ruchy zdychają. Tak było z KOD-em, tak też było z lipcowym poruszeniem.

Obserwujemy kolejne ożywienie Akcji Demokracji, która jako jedna z nielicznych wyznacza jasne cele. Już w lipcu zdefiniowali prezydenta Dudę jako najsłabsze ogniwo i na nim usiłują wymusić ustępstwa. W lipcu się udało, choć dziś wiemy, że to nie miało większego znaczenia. Można się spodziewać, że tym razem prezydent nie powoła się na głos suwerena, a działania będą nieskuteczne. Boję się, że kolejne wzmożenie pójdzie w gwizdek.

Warunkiem powodzenia ruchów społecznych, to coś, co pozwala im zmieniać rzeczywistość społeczną jest sukces, poczucie zmiany - i my tego rozpaczliwie poszukujemy.

Rezultatem apatii i bezsilności są takie akty jak rzucanie jajkami czy samospalenie. Ludzie popadają w apatię, nerwice społeczne, a racjonalność ich działań jest wątpliwa. No cóż, może czeka nas okres narodowej smuty.

Mieliśmy plan, by po przegranym głosowaniu w Sejmie parlamentarzyści opozycji w liczbie stu wyszli do nas i razem z nami stworzyli obywatelski wiec na zakazanej ziemi. Taki obraz solidarności i wiary, że można pokonać magiczną granicę przeklętych barierek pokazałaby, że nam się udaje. Posłowie dziękują nam za obecność, ale nikt z nich nie mówi, co ma ona przynieść. Jaki jest sens naszej obecności i naszych działań? Mam dosyć roli radykała i przypinania nam niezliczonych łatek, gdy jedyne, co próbujemy robić to działać strategicznie i być zorientowanymi na cel. Jestem pełen czarnych myśli.

Oczywiście ludzie przyjdą z poczucia najwyższego przywiązania do wartości, porządku prawnego i solidarności. Przyjdą, by dać świadectwo - to wszystko jest ważne, ale nie spodziewam się, żeby udało nam się powtórzyć lipiec".

Lempart: "powtórzymy lipcową listę hańby"

Marta Lempart, Ogólnopolski Strajk Kobiet: "Nie pozwólmy, aby demokracja umarła nam w ciszy.

Jeśli tego nie zatrzymamy, polskie sądownictwo całkowicie straci niezależność, a PiS zyska całkowitą kontrolę nad wynikami wyborów.

Stracimy jednocześnie wolne sądy i wolne wybory.

Lipcowa noc pod Senatem – demonstracja prowadzona przez dziewczyny z ruchów kobiecych – to była zupełnie nowa jakość i idea protestowania. Ci, którzy brali udział w tamtym posiedzeniu Senatu nie zapomną naszej 15-godzinnej batalii do końca życia. Ważne było spersonalizowanie konfliktu – odczytywanie listy hańby z nazwiskami i miastami senatorów PiS. To samo będzie mocnym elementem wtorkowego protestu.

Bezpośrednie zwracanie się do tych, którzy są wykonawcami woli Jarosława Kaczyńskiego. Także w PiS są ludzie, którzy uczestniczą w czymś, na co nie mają zgody.

Wierzę, że da się do nich dotrzeć. Rozsądkiem lub poprzez dyskomfort. Siłą lipca było też porozumienie z senatorami opozycji, którzy do końca walczyli z nami. Oni w środku – my na zewnątrz".

Gregorczyk-Abram: "konsekwentnie tłumaczymy, jakie konsekwencje ma zniesienie trójpodziału władzy"

Mec. Sylwia Gregorczyk-Abram, Wolne Sądy: "Jako inicjatywa Wolne Sądy każdej manifestacji dajemy wsparcie merytoryczne. Nasze wystąpienia do tłumu - tak jak te na stronie internetowej - dotyczą stricte treści ustaw. Tłumaczymy, dlaczego rozwiązania są skrajnie niekonstytucyjne, dlaczego demontują trójpodział władzy, jakie konsekwencje będzie miała likwidacja tego trójpodziału. Taką rolę dla siebie widzimy. Oczywiście mobilizujemy też do działania konkretne środowiska, zachęcamy do kręcenia filmów i zabierania głosu przez osoby znane. Na naszym portalu zamieściliśmy orędzie prof. Strzembosza do prezydenta Andrzeja Dudy. Jego przesłanie jest proste w formie, ale bardzo mocne: to jest Twój czas prób Prezydencie. Albo zapiszesz się na kartach historii jako ten, który łamie Konstytucję albo staniesz się jej obrońcą.

Bez wątpienia w porównaniu do lipca zainteresowanie jest mniejsze. Nas to dziwi, bo ustawy są tak samo niekonstytucyjne jak tamte złożone przez PiS. Staramy się robić wszystko, żeby wytłumaczyć, że weta i prezydencka praca nad ustawami w zasadzie nic nie zmieniła.

Prezydent wetując ustawy złożył nam obietnicę: wy, którzy wyspacerowaliście sobie legitymację po to, żebyśmy wspólnie mogli stworzyć konstrukcję ustaw, jesteście moimi społecznymi partnerami.

Nic takiego nie miało miejsca. Wciąż wierzymy, że ludzie się obudzą".

Lempart: "Ten wózek pcha kilka tysięcy ludzi"

W tej krytycznej sytuacji nie ma sensu robić protestów gdziekolwiek i kiedykolwiek. Ktoś wczoraj napisał - nie chodzi o to, by wyrazić pogląd, tylko żeby to zatrzymać! Sensowna jest formuła konfrontacyjna – oni w środku, w budynkach administracji publicznej, a my na zewnątrz. To była siła lipca – to, że nie pozwalaliśmy posłom i senatorom spokojnie wyjść do domu. Musieli skonfrontować się z tłumem ludzi. Jeżeli coś jest procedowane pod Senatem, bądźmy pod Senatem. Jeżeli decyzję będzie miał podjąć prezydent, idźmy pod Pałac.

Oczywiście, ludzie są zmęczeni. Wydaje się, że wróciliśmy do punktu wyjścia.

Ale trzeba zadać sobie pytanie: czy walka o Polskę to hobby, czy służba?

Jeśli odpuścimy, to wkrótce staniemy się biednym krajem z zerowym kapitałem społecznym.

Cokolwiek się dzieje, musi odbywać się jak największym kosztem wizerunkowym dla polskiego rządu. Niech będą zdjęcia, jak nas wynoszą, jak mokniemy, jak się nie uginamy.

Niech Polska to widzi, niech świat to widzi. Nie dajemy stworzyć wrażenia, że wszyscy zgadzają się na obłęd Jarosława Kaczyńskiego.

Jeszcze jedno. Mitem PRL-u jest przekonanie, że z komuną walczyli wszyscy. Tak nie było. Aktywnie i stale buntowało się kilka procent ludzi. Do nich dołączali inni. Przestańmy więc się samobiczować.

Ten wózek pcha kilka tysięcy ludzi z 38 mln, ale wspólnie zmieniamy świadomość”.

Suchanow: "chcę zostać w Europie"

Klementyna Suchanow, aktywistka Strajku Kobiet: "Nie będę nikogo mobilizować. Niech każdy rozstrzygnie w sobie, czy warto wychodzić na ulice, czy nie. Moja motywacja jest prosta. PiS przesuwa nas z Zachodu na Wschód. Upodabnia do krajów takich jak Białoruś czy putinowska Rosja.

Nie chcę w takim kraju spędzać swojego życia i wpychać w nie moją nastoletnią córkę.

Sądy, ordynacja wyborcza - to wszystko oddala nas od Europy. Wolałabym tu zostać, tu czuję się u siebie w domu, dlatego protestuję".

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze