0:000:00

0:00

Agencja Wywiadu kierowana przez ppłk Piotra Krawczyka prowadzi zimną wojnę z byłymi oficerami, którzy rozpoczęli służbę przed 1989 rokiem, pracowali także po upadku PRL, a dziś są na emeryturze i walczą o wyłączenie spod działania ustawy represyjnej (pełna nazwa - „Ustawa z dnia 19 lipca 2019 r. o zmianie ustawy o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy Policji, Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Kontrwywiadu Wojskowego, Służby Wywiadu Wojskowego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Straży Granicznej, Służby Ochrony Państwa, Państwowej Straży Pożarnej, Służby Celno-Skarbowej i Służby Więziennej oraz ich rodzin oraz niektórych innych ustaw”), którą PiS nazywa dezubekizacyjną, a która drastycznie obcięła im emerytury.

Jak dowiedziało się OKO.press, Krawczyk i podlegli mu pracownicy AW przeciągali wystawienie kompletnych zaświadczeń o służbie emerytowanych oficerów. Brakowało w nich informacji, że już po 1989 r. zasłużyli się oni np. współpracując z wywiadami nowych sojuszników III RP i byli odznaczani najwyższymi odznaczeniami USA.

Agencja Wywiadu wystąpiła do „partnerów amerykańskich” z wnioskiem o potwierdzenie, czy oficerowie w ogóle zostali odznaczeni. Takie informacje polski wywiad powinien przechowywać w teczkach osobowych swoich byłych pracowników.

„Narażamy się na śmieszność” - mówią byli oficerowie, z którymi rozmawialiśmy.

Wywiad pyta o swoich ex-szpiegów

Jak ustaliło OKO.press, Agencja Wywiadu na przełomie 2017 i 2018 roku informowała pisemnie emerytowanych oficerów, że zwróciło się do „partnerów amerykańskich” o potwierdzenie przyznania odznaczeń funkcjonariuszom polskich służb specjalnych.

Uzasadniała, że „w wyniku kwerendy w Archiwum Agencji Wywiadu nie odnaleziono dokumentów, które mogłyby stanowić podstawę do wystawienia zaświadczenia o otrzymaniu odznaczenia od władz Stanów Zjednoczonych”.

Dalej pisała wręcz, że fakt, iż dokumentów nie odnaleziono oznacza, że Agencja w ogóle nie została poinformowana o odznaczeniach - zarówno przez upoważnionych przedstawicieli USA, jak i samych polskich oficerów.

„Trudno mi w ogóle uwierzyć, że takie pytania w ogóle padły. Informacje o orderach musiały trafić do szefów agencji, bo bez ich zgody nie można przyjąć odznaczenia” - mówi OKO.press były oficer wywiadu, a dziś autor bestsellerów szpiegowskich, znany pod pseudonimem Vincent Severski.

Jest on jednym z niewielu byłych oficerów wywiadu, którzy informacje o swoim odznaczeniu upublicznili. W internecie zamieścił zdjęcia swojego odznaczenia Legion of Merit, przyznanego mu na mocy decyzji prezydenta Baracka Obamy w 2010 roku.

Uzasadnienia odznaczeń są pełne wyrazów uznania dla odwagi i męstwa wyróżnionych, co może być argumentem w sądowych sprawach o cofnięcie decyzji o obcięciu oficerom emerytur. A po wyczerpaniu możliwości dochodzenia sprawiedliwości w Polsce - w postępowaniach w Strasburgu.

Medale pomogą odzyskać emerytury?

Ustawa represyjna, obowiązująca od października 2017 roku, drastycznie obcięła emerytury byłym funkcjonariuszom służb, którzy pracę zaczynali jeszcze w czasach PRL. Z kilkutysięcznych świadczeń zostało im po ok. 1500 zł.

W ustawie zapisano jednak „możliwość wyłączenia z ustawy danego oficera ze względu na krótkotrwałą służbę przed dniem 31 lipca 1990 oraz rzetelne wykonywanie zadań i obowiązków po dniu 12 września 1989 r., w szczególności z narażeniem zdrowia i życia osób pełniących służbę.”

Przeczytaj także:

Od początku roku 2017, kiedy ustawa weszła w życie, niektórzy byli oficerowie wywiadu zwracali się do kierownictwa AW o to, by uzyskało w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji wyłączenie ich spod działania tej ustawy. Ppłk Krawczyk generalnie odmawiał, wysyłając przynajmniej kilku oficerom niemal identyczne decyzje wskazujące, że organem decyzyjnym jest MSWiA.

Byli oficerowie zaczęli więc pisać do Agencji z prośbą o wystawienie dokumentów potwierdzających przebieg ich służby – by mogli je przedstawić w sądowych postępowaniach odwoławczych od decyzji o obcięciu emerytur. Do sądów wpłynęło mnóstwo takich spraw.

Agencja wydaje się jednak robić wszystko, by utrudnić życie swoim byłym pracownikom.

Oficerowie nawet kilkakrotnie musieli zwracać się o poprawienie błędów w dokumentach, które nadesłano im jako „informację o przebiegu służby”. Agencja błędnie podawała np. daty pełnienia służby, nie wymieniała niektórych pełnionych przez niektóre osoby funkcji itp. Brakowało też potwierdzenia przyznania odznaczeń przez sojusznicze służby, w tym amerykańskie.

Korespondencja z AW jest jawna, jednak nie publikujemy jej, bo oficerowie obawiają się zemsty kierownictwa tej służby. Wystawiane przez nią zaświadczenia można jednak przeczytać występując do sądu o wgląd w akta Wojewódzkich Sądów Administracyjnych. Mają one formę tabelek, w których opisano:

  • przebieg służby,
  • nagrody i wyróżnienia,
  • odznaczenia,
  • awanse w stopniu
  • i opinie służbowe.

Kilku z oficerów w tabelce „odznaczenia” przeczytało „brak”, choć medale mieli w swoich schowkach. Kiedy wysyłali do Agencji zdjęcia odznaczeń i ponawiali prośbę o uwzględnienie ich w świadectwach przebiegu służby, otrzymywali znów odpowiedzi, że fotografii nie można uznać za dowody. W kolejnych pismach informowano, że poszły już kolejne pisma ponaglające do partnerów amerykańskich.

Emerytowani oficerowie uznają to za przejaw złośliwości, którą - ich zdaniem -kierownictwo wywiadu od początku rządów PiS przejawiało wielokrotnie.

„Nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć i zrozumieć. To przykład skrajnej nieodpowiedzialności i głupoty. Informacje, o jakie pyta kierownictwo Agencji, znajdują się w aktach wywiadu i można było je łatwo znaleźć” - mówi nasze źródło.

Potwierdza to inny wysoki rangą oficer. „To prawda, że w AW nie było zbiorczej informacji o tym komu i za co przyznano odznaczenia amerykańskie, ale informacje o tym znajdują się w aktach poszczególnych oficerów” – uzupełnia nasze źródło.

„Wystawiają sobie, jak najgorsze świadectwo przed Amerykanami. Być może oficjalnie AW otrzyma kurtuazyjną odpowiedź potwierdzającą fakt nadania orderu, ale na pewno i w tym przypadku informacje będą możliwie skąpe” - mówi jeden z byłych oficerów i przypomina, że wizerunek agencji już od dłuższego czasu jest opłakany, a to jedynie kolejne potwierdzenie chaosu.

Kamiński żąda pełnej dyskrecji

Dlaczego oficerowie nie mogą po prostu sami poinformować sądów o odznaczeniach i przedstawić uzasadnień ich nadania?

Odznaczenia dla oficerów wywiadu nie są przyznawane oficjalnie i z pompą. W uzasadnieniach nie wskazuje się dokładnie, za co zostały nadane, związane są bowiem często z najtajniejszymi i najważniejszymi zadaniami służb. To, czy fakt odznaczenia może być ujawniony publicznie określają klauzule tajności stosowane w wywiadzie. Niektóre odznaczenia muszą nawet być zdeponowane w samej siedzibie służby.

W pierwszych miesiącach obowiązywania ustawy obniżającej emerytury oficerowie pisali pisma do szefa AW, żądając przekazania informacji o przebiegu ich służby. Zaznaczali, że potraktują brak odpowiedzi jako zwolnienie ich z tajemnicy.

Ppłk Krawczyk z trudem krył oburzenie i jasno pisał, że takie stawianie sprawy jest niedopuszczalne. Mariusz Kamiński, jako Koordynator Służb Specjalnych, przestrzegał, że nawet jeśli oficerowie nie będą ujawniać „informacji objętych rygorem informacji niejawnych” i tak mogą „wyrządzić poważne szkody”.

„Z uwagi na specyfikę form i metod pracy służb wywiadowczych, fakt upowszechniania wiedzy o specyfice służby w wywiadzie oraz o roli wywiadu w zapewnieniu bezpieczeństwa RP przez byłych funkcjonariuszy pełniący służbę w strukturach wywiadu cywilnego może spowodować poważne szkody w zachowaniu skuteczności działalności służb specjalnych, jak również zagrozić bezpieczeństwu byłych funkcjonariuszy” - pisał Kamiński w połowie 2017 roku.

Od 14 sierpnia 2019 Mariusz Kamiński jest też szefem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Pisma z wnioskami o zastosowanie wyłączenia spod rygoru ustawy emerytowani oficerowie muszą kierować właśnie do niego. Wobec jego postawy wielu wątpi, że ma to jakikolwiek sens.

PiS oślepił wywiad?

Trudno uwierzyć w szczerość tej troski o bezpieczeństwo ex-funkcjonariuszy.

W 2016 roku świat służb zmroził fakt ujawnienia informacji o działalności oficerów wywiadu pracujących przed 1990 rokiem, jeszcze w czasach PRL w jawnych zbiorach IPN. To efekt decyzji kierownictwa AW i IPN, które wspólnie zdecydowały o umieszczeniu informacji pozwalających na proste zidentyfikowanie naszych oficerów wywiadu, a nawet operacji, jakie prowadzili i co najgorsze, źródeł osobowych.

„To wydarzenie bez precedensu. Żaden wywiad na świecie z własnej woli nigdy nie ujawnił swoich oficerów” - komentuje generał Gromosław Czempiński, były oficer wywiadu i szef UOP, znany w świecie z zakończonej operacji wywiezienia z Iraku agentów CIA, w czasie operacji Pustynna Burza w 1992 roku. To najgłośniejszy sukces polskiego wywiadu, ujawniony przez amerykańską prasę. Większość operacji wywiadu jest jednak objętych tajemnicą co najmniej prze kilkadziesiąt lat od ich zakończenia.

„Chodzi o to, żeby nikogo nie narażać na niebezpieczeństwo. Jeśli wszyscy widzą, że tak traktujemy osoby, które pracowały dla naszych służb, że nie jesteśmy w stanie dochować tajemnicy jest oczywiste, że nikt nie będzie się narażał na śmierć czy więzienie podejmując współpracę. Oznacza to, że obecne kierownictwo i politycy sprawujący władzę powodują, że nasz wywiad jest i będzie ślepy i głuchy” – mówi nam były wysoko postawiony oficer, który odszedł ze służby po przejęciu władzy przez PiS.

;

Udostępnij:

Radosław Gruca

Pisał m.in. dla "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu"; współpracuje z kanałem Reset Obywatelski. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Od sierpnia 2020 w OKO.press.

Komentarze