Przy okazji sporu o "10 sierot z Aleppo" strona rządowa wróciła do stałego argumentu: nie przyjmujemy uchodźców, ale pomagamy tam, gdzie ludzie cierpią - czyli w samej Syrii. OKO.press sprawdza, czy jesteśmy tak szczodrzy, jak chciałby rząd
W tym tonie wypowiadała się premier Beata Szydło:
„Rzeczywiście tam, gdzie giną ludzie, gdzie cierpią ludzie, musi iść pomóc międzynarodowa, mądra pomoc międzynarodowa, która pomoże”.
A także Paweł Szefernaker, sekretarz stanu w kancelarii premiera, który stwierdził, że Polska w 2016 roku przeznaczyła na pomoc humanitarną dla Bliskiego Wschodu 4 razy więcej środków niż w 2015.
Polska (…) w 2016 roku na pomoc humanitarną na Bliskim Wschodzie wydała cztery razy więcej niż w roku 2015.
Pomoc humanitarna jest częścią tak zwanej pomocy rozwojowej, która z kolei w statystykach OECD figuruje jako Oficjalna Pomoc Rozwojowa (ODA - Official Development Assistance). Portal PolskaPomoc.gov.pl podaje, że w 2015 roku Polska na ODA przeznaczyła aż 1,662 mld zł. Jednak duża część z tych środków, a dokładnie 926 mln zł, to część składki do budżetu EU. – Te środki płyną od nas jako od państwa członkowskiego. Te pieniądze są „oznaczone”. To nie jest tak, że polski rząd sobie wymyśla, że te 900 mln przeznaczy na pomoc rozwojową. Te środki rzeczywiście idą do puli rozwojowej, ale idą, bo muszą – stwierdza w rozmowie z OKO.press Jan Bazyl z Grupy Zagranica.
Ekspert zwraca również uwagę na to, że znaczna część tych 1,6 mld to kredyty preferencyjne. - Zgodnie ze statystykami możemy je zaliczyć do pomocy rozwojowej. Do niedawna największym biorcą preferencyjnych kredytów były Chiny – mówi Jan Bazyl.
Sama pomoc humanitarna w 2015 roku wyniosła… około 25 mln zł (dane portalu Polska Pomoc). Według raportu Grupy Zagranica, tworzonego w oparciu o dane uzyskane z Ministerstwa Spraw Zagranicznych,
Polska w 2015 roku przeznaczyła na pomoc humanitarną nieco ponad 22,5 mln zł (w tym 11,2 mln na kryzys syryjski).
Jak tłumaczy w rozmowie z OKO.press Magdalena Trojanek z Grupy Zagranica, różnica może wynikać stąd, że organizacja opracowywała swój raport w grudniu 2015, a więc część kwot mogłoby być jeszcze „niezaksięgowanych”.
W 2016 roku Polska wydała na pomoc humanitarną dwukrotnie więcej – 40 mln zł. Najwięcej środków przeznaczyliśmy na pomoc ofiarom kryzysu syryjskiego – ponad 34 mln (w porównaniu do 11 mln w roku 2015). Jak zaznacza Magdalena Trojanek raport był opracowywany w listopadzie 2016, a pod listopada premier Beata Szydło zdecydowała o „dorzuceniu” kilku milionów zł.
Paweł Szefernaker nie jest daleki od prawdy, mówiąc o czterokrotnym zwiększeniu pomocy dla Bliskiego Wschodu. Według danych Grupy Zagranica pomoc zwiększyła się trzykrotnie (realnie nieco więcej z powodu „dorzucenia” środków pod koniec listopada przez premier). Jednak w 2015 roku względem 2014 pomoc dla tego regionu zwiększyła się 2,8 krotnie. Polityka PiS to kontynuacja wykładniczego wzrostu, za co rząd należy pochwalić.
W lipcu 2016 rząd przyjął też "pakiet pomocy humanitarnej na Bliskim Wschodzie". W 2017 roku ma m.in. pomóc uchodźcom w krajach sąsiadującym z Syrią, prowadzić programy edukacyjne (wraz z Niemcami) w Libanie czy sfinansować wkład własny organizacjom pozarządowym, które będą się starały o pieniądze na pomoc dla uchodźców od Komisji Europejskiej.
Jest jednak jeden problem – mimo zauważalnego wzrostu pomocy humanitarnej Polska wciąż wydaje żenująco mało na pomoc rozwojową w ogóle. Jesteśmy na samym końcu listy państw OECD zrzeszonych w Development Assistance Committee (DAC – forum stworzonym w celu niesienia pomocy rozwojowej) jeśli chodzi o procent dochodu narodowego brutto przeznaczanego na ten cel. W 2015 roku przeznaczyliśmy na pomoc zaledwie 0,1 proc. dochodu narodowego brutto. To znacznie poniżej średniej dla DAC, która wynosi 0,3 proc. DNB. Norwegia przeznacza na pomoc rozwojową proporcjonalnie 10 razy więcej niż Polska, Szwecja - aż 14. Procentowo (minimalnie) więcej od nas wydają nawet Czesi czy Słowacy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze