0:000:00

0:00

"Dynamika przyrostu zakażeń może być mniejsza, ale spodziewamy się w najbliższych dniach przekroczenia pułapu 60 tys. zakażeń dziennie, tym bardziej że udział wariantu omikron to już ponad 63 proc. w ciągu ostatnich trzech dni", mówił 28 stycznia rzecznik Ministerstwa Zdrowia, Wojciech Andrusiewicz.

Obiecał, że będzie można za darmo testować się testem antygenowym we wszystkich punktach wymazowych - państwowych i komercyjnych.

"Również w najbliższym czasie, co niezwykle istotne pod kątem działania służb, decydujemy o skróceniu kwarantanny [osoby, które miały kontakt z zakażoną osobą] i izolacji [osoby zakażone]. Po pierwsze w odniesieniu do medyków zajmujących się opieką nad pacjentem, po drugie - służb mundurowych. Trwają ustalenia z MON i ministerstwem administracji w tej sprawie.

Liczymy, że od przyszłej środy izolacja po zakażeniu to będzie siedem dni, ale od piątego dnia będzie można wykonać już test. Jeśli będzie ujemny, to strażak, medyk, wojskowy jest zwalniany z kwarantanny.

Kwarantanna natomiast będzie skrócona do pięciu dni i po tym czasie nie będzie trzeba się testować".

To na razie plany ministerstwa. Od 25 stycznia kwarantanna trwa 7 dni (wcześniej - 10 dni).

57 tys. zakażeń

W piątek 28 stycznia 2022 roku Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 57 262 nowych zakażeniach. To o 64 proc. więcej niż tydzień temu.

Resort nie podaje już danych na temat tego, ilu jest aktualnie oficjalnie zakażonych, ale znamy za to liczbę osób na kwarantannie - przebiła wczoraj milion (28 stycznia to 1 068 384). Wiemy z ogłoszonych 27 stycznia pierwszych wyników Narodowego Spisu Powszechnego, że mieszka w Polsce 38 mln 179,8 tys. osób.

Na kwarantannie jest więc jedna osoba na 38.

A przecież te 57 tys. zakażeń to tylko czubek góry lodowej, bo robimy najmniej testów na tysiąc mieszkańców w Unii Europejskiej. W ostatniej dobie wykonano ich 178,3 tys. - mniej niż dobę wcześniej (179,4).

Nie wiadomo dlaczego zamiast rosnąć maleje liczba zleceń POZ na test. We wtorek padł rekord - aż 80 tys. zleceń. Dziś to 53 836, wczoraj - 59 635, przedwczoraj - 63 154

Kolejny dzień rosną hospitalizacje - kluczowy wskaźnik w tej fali epidemii. Dziś to 14 453 zajętych łóżek. Wczoraj było to 14 279, przedwczoraj - 14 018. 21 stycznia, czyli tydzień temu - 13 504.

Na wykresie porównującym przebieg kolejnych fal nie widać jeszcze, jaki przebieg będzie miała ta fala. Widać za to, że startujemy z nieco wyższego poziomu zajętych łóżek niż na przełomie 2020 i 2021 roku.

Obecna fala będzie zresztą pod tym względem specyficzna, bo biorąc pod uwagę doświadczenia innych krajów można założyć, że bardzo duży odsetek pacjentów pozytywnych będzie hospitalizowanych z powodu innych schorzeń.

Tak było w RPA, tak jest obecnie np. w Danii, której władze sanitarne szacują, że ponad jedna trzecia zakażonych pacjentów w szpitalach nie wymagałaby hospitalizacji z powodu COVID-19.

Przeczytaj także:

Nie rośnie natomiast liczba osób pod respiratorem - tendencja ciągle jest spadkowa. Za wcześnie, żeby coś wyrokować, ale w innych krajach jest ich w tej fali mniej niż w poprzednich. Na przykład we Francji liczba zajętych respiratorów jest mniejsza o połowę.

Być może potwierdzi się informacja, że omikron jest mniej zjadliwy i chorzy przechodzą go łagodniej. Na pewno też więcej osób niż na jesieni jest zaszczepionych trzecią dawką, która miała zwiększać odporność właśnie przed omikronem. We Francji trzecią dawkę przyjęło 47 proc. osób (a 74 proc. jest zaszczepionych dwoma dawkami lub preparatem jednodawkowym).

Czy podobny rezultat można powtórzyć w Polsce, zależy od jakości usług zdrowotnych, od tego, czy nie zapcha się niższy poziom, czyli zwykłe covidowe łóżka. Wreszcie od tego, czy chorzy nie będą zwlekać z udaniem się do szpitala, obawiając się właśnie tłoku oraz leczenia niezgodnego z ich przekonaniem na temat właściwej terapii covidowej.

Na razie z dnia na dzień na COVID-19 umiera mniej ludzi - to wciąż końcówka 4. fali, wywołanej wariantem delta. Była to pierwsza fala, w której rząd będący zakładnikiem antyszczepionkowych polityków i środowisk praktycznie nie wprowadził żadnych ograniczeń, żeby zmniejszyć poziom zakażeń, a co za tym idzie zgonów.

Nie podjął też próby bardziej aktywnego nakłaniania do szczepień, zwłaszcza seniorów. W 4. fali zmarło na COVID-19 już ponad 29 tys. osób (od 1 września). Od początku pandemii - 104 907 (za Worldometer).

Nowy projekt

Omikron idzie jak burza, a rządzący nadal rozmyślają nad tym, jak zmobilizować ludzi do szczepień czy wymusić na nich przestrzeganie obostrzeń.

27 stycznia na stronach Sejmu pojawił się nowy projekt ustaw, który został skierowany do komisji zdrowia. Zakłada on:

  • każdy pracownik może wykonać test na covid bezpłatnie (finansuje go Fundusz Przeciwdziałania COVID-19) raz w tygodniu;
  • pracodawca może raz w tygodniu żądać od pracownika informacji o posiadaniu negatywnego testu na covid;
  • pracownik, który podejrzewa, że zakaził się w pracy, może u pracodawcy złożyć wniosek o odszkodowanie. Jeżeli potwierdzi się, że wśród pracowników byli tacy, którzy nie okazali negatywnego testu i mogli być przyczyną zakażenia, pracodawca przekazuje wniosek wojewodzie. Odszkodowaniem może zostać obciążony zarówno pracodawca (jeżeli nie zażądał testu od pracownika, który zakaził), jak i pracownik, który zaraził (jeżeli nie okazał testu). Wysokość odszkodowania wynosić będzie równowartość pięciokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę.

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Przeczytaj także:

Komentarze