0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Jakub Porzycki / Agencja GazetaJakub Porzycki / Age...

Niecały tydzień wystarczył, by radni sejmików pięciu województw zagrożonych utratą unijnych środków wycofali się z uchwał anty-LGBT.

Pierwsze było województwo świętokrzyskie. 27 września 2021 w ich ślady poszli samorządowcy z Małopolski, Podkarpacia i Lubelszczyzny. Nie wszyscy całkowicie zerwali z homofobicznymi dokumentami. Podczas gdy radni PiS z Lubelszczyzny walczyli, by zrobić mniej niż pół kroku w tył, ich koledzy z innych regionów deklarowali pełne poszanowanie równości i godności wszystkich mieszkańców (i gości).

Podkarpacie, by zerwać z wizerunkiem strefy wolnej od LGBT, nazwało się nawet regionem o utrwalonej tolerancji. Za to radni PiS z Małopolski, którzy jeszcze miesiąc temu nazywali Unię Europejską tyranem, tym razem nie przeszkadzali opozycji w przyjęciu dokumentu wyrażającego pełne poparcie dla praw człowieka.

We wtorek, 28 września nad korektą będą też debatować radni z łódzkiego. Zanim jednak przedstawiciele sejmików odetchną z ulgą, dokumenty przejdą drobiazgową weryfikację w Komisji Europejskiej. Jeśli urzędnicy stwierdzą, że nowe uchwały nie mają dyskryminującego charakteru, środki na pomoc po pandemii, a potem na inwestycje, znów zaczną płynąć do lokalnych społeczności. Najbliższe dni mogą zakończyć nie tylko jeden z kluczowych sporów na linii Polska-Komisja Europejska, ale też powoli domknąć długą kampanię nienawiści wobec społeczności LGBT, do której dołączyło takie wiele polskich gmin, powiatów i województw.

Przeczytaj także:

Małopolski PiS trzęsie się ze strachu

Chaos i nerwowe negocjacje do ostatnich chwil. Tak wyglądała dziś sesja małopolskiego sejmiku województwa. Radni PiS spotkali się sami o 09:00, by uzgodnić stanowisko. Z dokumentów przesłanych Komisji Europejskiej wynikało, że sejmik nie chce uchylać uchwały z 2019 roku, tylko zmienić jej treść. Sprzeciw wobec "ideologii LGBT" miało zastąpić stanowisko gwarantujące, że samorządowcy będą stać na straży "wolności, tolerancji i przestrzegania konstytucyjnych praw rodzin”. W klubie PiS zarysowały się jednak podziały, a obrady sejmiku przesuwano z godziny na godzinę. Kworum udało zebrać się dopiero o 13:00, a prowadzący posiedzenie prof. Jan Duda (ojciec prezydenta) naciskał, by punkt dotyczący uchylenia lub zmiany treści uchwały przenieść na koniec. Poseł KO Marek Sowa jeszcze przed pierwszym głosowaniem wręczył marszałkowi Witoldowi Kozłowskiemu białą flagę. Miała ona zagrzać radnych PiS do wycofania się z homofobicznego dokumentu.

Z nieoficjalnych informacji wynikało, że małopolscy radni chcieli sprawdzić, co zrobią ich koledzy i koleżanki w innych regionach. Część z nich nie była przekonana, że zmiana treści uchwały wystarczy, by uspokoić Komisję Europejską. Skłaniali się ku poparciu wniosku KO o uchylenie uchwały i zaakceptowanie treści stworzonej w politycznym konsensusie. Chcieli jednak, by informacja o głosowaniu w małopolskim Sejmiku utonęła w informacyjnym szumie całego dnia.

"PiS nie ma większości, by przepchnąć swój projekt uchwały. Klub jest podzielony, niektórzy dogadują się z KO, ale wszyscy się trzęsą" — słyszeliśmy nieoficjalnie.

Radny Jacek Krupa z KO przedstawił jeszcze raz projekt uchwały unieważniający homofobiczny dokument z 2019 roku. W uzasadnieniu podkreślał, że chodzi o przyszłość Małopolan i dobrostan wszystkich rodzin. Powoływał się też na aspekt ideowy. "Mam nadzieję, że pomimo różnic, wszyscy uznajemy, że mieszkańcy powinni czuć się równi, nie powinni być dyskryminowani, każdy ma prawo do szczęścia i samorealizacji" — mówił.

Krupa zgłosił też dwie autopoprawki. Jedna precyzuje, że w realizacji publicznych zadań sejmik stoi na straży wolności, ochrony przed dyskryminacją wynikającą z art. 21 Karty Praw Podstawowych UE. Ukłonem w stronę radnych PiS było za to dodanie zdania dotyczącego "wsparcia każdej małopolskiej rodziny, bowiem rodzina jest fundamentem ustroju społecznego państwa".

Tomasz Urynowicz, były wicemarszałek Zjednoczonej Prawicy, dziś radny Porozumienia, podkreślał, że przyjęcie uchwały w wersji zaproponowanej przez opozycję to jedyna szansa dla samorządu, by z tej sytuacji wyjść z twarzą. "Komisja Europejska wyraźnie zwracała uwagę, że tylko uchylenie dokumentu zamknie ten problem. Zwracała też uwagę, że dobrze, by znalazło się tam odwołanie do zasady niedyskryminacji" — tłumaczył Urynowicz.

"Nie mówmy dzisiaj o znakach politycznych. Mówmy o porozumieniu" — dodawał Wojciech Kozak z PSL.

Ale nie wszyscy byli w koncyliacyjnym nastroju. Radna Solidarnej Polski Marta Malec-Lech krytykowała działanie "pod dyktat brukselskiego scenariusza". "Nie do takiej Unii Europejskiej wstępowaliśmy w 2004 roku. Szantażem próbuje się nas zmusić, by kierować się modą, która pojawiła się 20 lat temu. To jest świadoma polityka UE. To dyskryminacja Małopolan" — mówiła.

O rzekomych wymuszeniach i terroryzmie ze strony Unii Europejskiej mówił też radny PiS Bogdan Pęk (na zdjęciu). Radnych opozycji nazywał "zdrajcami polskiej sprawy".

"Bardzo mi przykro, że mówi Pan, że jesteśmy zdrajcami. To nie chodzi o nas, ale o tych, którzy nas wybrali, naszych wyborców. To jest bardzo nieuczciwe, bardzo nie fair" — reagowała posłanka Lewicy Daria Gosek-Popiołek.

"Pani kłamie" — kontrował Pęk i zarzucał posłance realizację neomarksistowskiej agendy. "Następna będzie eutanazja? Będziemy się tu zastanawiać, czy można, bo nam UE nie da pieniędzy? (...) Niech pani poczyta, czym jest rodzina. Rodzina to małżeństwo zdolne do wychowania i zrodzenia dzieci!" — krzyczał radny PiS.

"Nie, panie radny. Rodziny to związki ludzi, którzy się kochają. W takich rodzinach wychowuje się 50 tys. dzieci, mamy też samodzielne matki, samodzielnych ojców. Cały przekrój możliwości. Mówienie, że ich nie ma, to zamykanie oczu na fakty" — odpowiedziała Gosek-Popiołek.

"Panie Pęk, pan swoim wystąpieniem przekroczył granice głupoty, złości i nienawiści" — dodał radny KO.

Na koniec Magdalena Dropek, przedstawicielka organizacji społecznych, przeczytała świadectwa osób LGBT, które pisały o złości i lęku, który czują od czasu wprowadzenia homofobicznej uchwały. "Dlaczego nastawiacie ludzi przeciwko sobie, zamiast poprawić życie mieszkańców?" — pytali.

Ostatecznie za nową uchwałą i uchyleniem starej zagłosowało 16 radnych, 15 wstrzymało się od głosu, a 7 osób było przeciw. Radni PiS nie przeszkodzili więc opozycji ratować trudną sytuację województwa.

Lubelszczyzna "klęka tylko przed Bogiem"

Mimo widma utraty unijnych pieniędzy na uchylenie stanowiska przeciwko "ideologii LGBT" z kwietnia 2019 roku nie zgodzili się radni PiS z Lubelszczyzny. 27 września 2021 na sesji Sejmiku zaproponowali za to zmiany w treści uchwały. Z dokumentu zniknęły słowa o "ideologii LGBT", czy "homopropagandzie". W ich miejsce pojawiły się ogólne stwierdzenia wyrażające troskę o rozwój moralny młodego pokolenia i rodzinę.

"Sejmik Województwa Lubelskiego wyraża sprzeciw wobec pojawiających się w sferze publicznej działań naruszających podstawowe prawa i wolności gwarantowane w aktach prawa międzynarodowego, kwestionujących wartości chronione w polskiej Konstytucji, a także ingerujących w autonomię wspólnot religijnych" — czytamy w nowym stanowisku. W uzasadnieniu radni PiS stwierdzają też, że celem Sejmiku nigdy nie było naruszenie praw i wolności obywatelskich, ani dyskryminacja. "Jestem przekonany, że nie ma tu nic kontrowersyjnego" — uzasadniał podczas sesji radny PiS Marek Wojciechowski.

I zwrócił się do opozycji: "Wy chcielibyście, żebyśmy uchylili całość — żeby wyprzeć się wszystkich wartości. Ale tak nie będzie. Zrobimy zmianę w taki sposób, by usunąć pola do nadinterpretacji, ale sens i wydźwięk zostawimy".

Wojciechowski kilkukrotnie podkreślał, że stanowisko z 2019 roku nie stanowi prawa obowiązującego. Jest jedynie dokumentem o charakterze intencyjnym. Dlatego urzędnicy Komisji Europejskiej nie powinni brać go pod uwagę. "Jednak w imię odpowiedzialności za region postanowiliśmy wnieść korektę. Będziemy rozmawiać z Komisją dopóki będzie można prowadzić dialog, ale tylko na zasadach partnerskich i nie za wszelką cenę" — mówił radny PiS.

"Nigdy, przenigdy naszym celem nie było dyskryminowanie kogokolwiek. Nie istnieje coś takiego, jak strefa wolna od LGBT. To jest wierutne kłamstwo (...) Mam nadzieję, że ci, którzy opluwają nasz region poniosą konsekwencje prawno-karne. Nie ma tam niczego, co mogłoby godzić w godność drugiego człowieka" — tłumaczył.

Przypomnijmy, że w stanowisku z 15 kwietnia 2019 roku radni wyrażali wprost sprzeciw wobec "promowania ideologii ruchów LGBT", które rzekomo naruszają prawo międzynarodowe i krajowe, ingerują w autonomię wspólnot religijnych, a także wprowadzają do szkół szkodliwą "homopropagandę". Powielali tym samym panikę moralną wokół edukacji antydyskryminacyjnej i seksualnej, a także dehumanizujący język o groźnych ideologiach.

Radny Wojciechowski próbował też zmyć wrażenie, że samorządowcy ulegli naciskowi Komisji Europejskiej. W tym celu zwrócił się do mieszkańców. "Słyszycie głosy, że wyrzekamy się przekonań, że klękamy przed Brukselą, że żałujemy naszej decyzji. Chcę oświadczyć, że nic takiego nie ma miejsca.

Niczego nie żałujemy, jesteśmy dumni. Gdyby była taka potrzeba, zrobilibyśmy to jeszcze raz. My, katolicy, klękamy tylko przed Bogiem" — mówił.

I dalej potwierdził, że zmiany w treści uchwały mają charakter papierowy. "Zawsze będziemy stawać przeciwko ideologiom, które zagrażają rodzinie. Zawsze będziemy bronić chrześcijańskich wartości, obecności krzyża i sprzeciwiać się dewastacji Kościołów. Będziemy wbrew politycznej poprawności bronić tego, że są dwie płcie: jedna męska, którą należy nazywać tatą, a druga żeńska, którą należy nazywać mamą.

Będziemy stać na gruncie polskiej Konstytucji, który w art. 18 mówi o szczególnej ochronie dla małżeństwa. (...) Możecie być spokojni, że zawsze będziemy ostoją wolności i tolerancji" — mówił.

Z jeszcze bardziej stanowczym przemówieniem wystąpił marszałek Sejmiku, polityk Solidarnej Polski Sebastian Trojak. "Szanuję wszystkich ludzi wokół mnie, do każdego podchodzę z otwartym sercem" — zapewniał, by dalej stwierdzić, że jedynymi opresjonowanymi grupami w Polsce są katolicy i prawica.

"Media mainstreamowe wmawiają ludziom, że prawica to zło. Patriotyzm nazywają nacjonalizmem lub faszyzmem. Wiarę w Boga nazywają zacofaniem. Przedstawiciele PO mówią, że katolików trzeba opiłowywać z przywilejów. Czy nie jest opiłowywaniem żądanie uchylenia tego stanowiska?" — mówił.

Trojak wyjaśniał, że współcześnie doszło do degeneracji pojęcia wolności. "Żadnych zasad, żadnych ograniczeń, róbta, co chceta! Ale czy wolność dotyczy wszystkich? Nie, nie dotyczy stanowisk w obronie rodziny. A więc co? Wolność, ale tylko dla swoich racji. Czy my nie możemy swobodnie wyrażać stanowiska?" — pytał.

Według marszałka gra, która toczy się na poziomie polskich samorządów jest ściśle materialistyczna i przeczy europejskim wartościom. "Bolszewicy mówili o rewolucji. Neobolszewicy mówią już o rewolucjach — w obyczajach, w podejściu do klimatu, rolnictwie. Wszędzie rewolucja. Wszystko jest złe. Zabrania nam się korzystania z zasobów węglowych, tworzy się nowego człowieka, tropi się myślozbrodnię" — mówił Trojanowski. "Nie będziemy ulegać szantażom. Trzeba bronić Polski!" — dodał.

Radna KO Bożena Lisowska przekonywała, że zmiana kilku słów w treści uchwały nie rozwiąże problemu, który sztucznie stworzyli radni PiS. "Występujecie z górnolotnymi słowami do mieszkańców, ale nie mówicie, że Komisja Europejska będzie musiała przeanalizować zmiany, które wprowadzacie. Nie mówicie, że to oznacza, że do końca roku nie dostaniemy pieniędzy na cele postpandemiczne, na podreperowanie budżetu ochrony zdrowia. Dalej igracie z ogniem. Igracie z przyszłością województwa, z bezpieczeństwem mieszkańców" — mówiła.

"Kiedy wydaje się, że gorzej być nie może, wychodzą radni PiS. Jeden myli mównicę z amboną, drugi z mównicą sejmową. (...) Nie lubicie, gdy osoby nieheteronormatywne eksponują swoją seksualność, a sami zatapiacie nas swoją wiarą, swoimi wartościami. Wszystkim tym, o czym powinno mówić się w swoim sumieniu, no może w Kościele. Mówicie o wartościach, bo wam wstyd tego błędu, z którego musicie się wycofać. Przegraliście!" — mówił radny KO Krzysztof Komorski.

Zmiany poparło 17 radnych PiS i PSL (Przemysław Litwiniuk), przeciwko zagłosowało czterech radnych, w tym Mieczysław Ryba z PiS, który bronił oryginalnej treści uchwały. Większość klubu PSL oraz Krzysztof Komorski z KO wstrzymali się od głosu.

Podkarpacie robi zwrot, ale z homofobicznym akcentem

Na Podkarpaciu na uchylenie uchwały naciskał Zarząd Województwa. 27 września 2021 przedstawił nowe stanowisko pt. "Podkarpacie jako region utrwalonej tolerancji". Czytamy w nim o wielowiekowej tradycji gościnności i poszanowania godności drugiego człowieka, dla której fundamentem są wartości chrześcijańskie.

"Jako radni stoimy na straży, aby równość i poszanowanie praw człowieka, szacunek dla odmiennych poglądów oraz odrzucenie wszelkich prób nienawiści i dyskryminacji ze względu na płeć, wiek, rasę, niepełnosprawność, pochodzenie etniczne, religię, światopogląd lub orientację seksualną były nadrzędnymi wartościami dla wszystkich mieszkańców Podkarpacia" – można przeczytać w nowym stanowisku.

Zarząd województwa dodał też, że nawet o najtrudniejszych tematach należy rozmawiać w cywilizowany sposób. Tej zasady nie wysłuchał inicjator homofobicznej uchwały z 2019 roku, radny Jacek Kotula (do niedawna w PiS, teraz niezrzeszony). Rozsierdzony pomysłem zmiany treści uchwały przez 12 minut obrażał wszystkich: osoby LGBT, przedstawicieli UE, a także innych radnych. "Rzecz w tym, by nie szukać usprawiedliwień dla jawnej niemoralności. Nie propagować niemoralności wśród dzieci i młodzieży. Nie trzeba być bardzo postrzegawczym, by zobaczyć, że Polska jest poddawana zmasowanej ofensywnie, której celem jest niszczenie rodziny. Dlatego 2 lata temu podkarpacki Sejmik przyjął uchwalę wyrażającą sprzeciw wobec ruchów LGBT" — mówił. I dalej: "Tamta uchwała nie zawierała sformułowań dyskryminacyjnych czy ograniczających praw LGBT jako osób. Ale tak została przedstawiona (...) To akt obrony przez agresję w stosunku do naszych wartości, tradycji, małżeństwa, rodzin, dzieci.

My nie lataliśmy z kijami za tymi biednymi osobami LGBT z jakimiś ułomnościami. Nie nawracaliśmy ich na siłę".

Kotula uchwałę zarządu województwa nazwał "żałosną". "To bełkot politycznej poprawności. Te słowa: tolerancja, dyskryminacja, płeć, orientacja seksualna, mowa nienawiści — one są wyrwane ze słownika LGBT. Brakuje tylko gwałcenia krów. One nic nie znaczą, ale dobrze brzmią" — mówił radny PiS.

Do mieszkańców Podkarpacia zwracał się per "świadkowie diabelskiej dezorientacji". "Jeśli sądzisz, że małżeństwo jest między mężczyzną a kobietą. Jeśli umiesz zdefiniować słowa mężczyzna i kobieta, to jesteś człowiekiem, który należy do grupy nienawiści" — przekonywał Kotula.

Powtarzał też, że UE wychodzi poza swoje traktatowe kompetencje, bo chce zmienić definicję rodziny i obiektywny charakter płci. "Chodzi też o deprawację w szkołach. Nauka masturbacji do lat 4, wyrażanie zgody na seks u sześciolatków, pierwsze doświadczenie orgazmu u dziewięciolatki" — mówił radny PiS.

Radnych PiS z Podkarpacie dopingowali też politycy Solidarnej Polski. "Nie poddawajcie się. Nie ulegajcie terrorowi i szantażowi dlatego, że to tylko rozzuchwala agresora do dalszych żądań" — apelował wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.

Mimo to większość radnych przychyliła się do inicjatywy zarządu województwa. Za zmianą treści uchwały głosowało 18 osób, przeciwko było sześć, a trzy osoby nie nacisnęły przycisków.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze