0:000:00

0:00

Ministrowie do spraw europejskich i ambasadorowie państw członkowskich w poniedziałkowym (20 listopada 2017 r.) głosowaniu wybrali nowe siedziby dwóch potężnych unijnych agencji - Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego (EBA) i Europejskiej Agencji Leków (EMA). Do tej pory ulokowane w Londynie, ze względu na Brexit musiały zmienić gospodarza. W szranki stanęły 23 miasta państw członkowskich - w tym Warszawa, w obu konkursach.

Padło na - Paryż na siedzibę EBA oraz Amsterdam jako siedzibę EMA. Warszawa odpadła w pierwszej rundzie ale w dobrym towarzystwie.

Szczególnie dramatyczny obrót miało głosowanie nad przenosinami Europejskiej Agencji Leków, której zadaniem jest kontrolowanie i dopuszczanie do obrotu produktów leczniczych w UE. Głosowanie odbyło się w trzech rundach, ministrowie ds europejskich mieli każdy po trzy głosy - jeden za trzy punkty, jeden za dwa i ostatni za jeden głos.

W pierwszej rundzie Mediolan dostał 25 punktów, a Amsterdam i Kopenhaga po 20. Bratysława miała dostać 15; Barcelona 13; Sztokholm 12; Ateny 10; Porto 10; Warszawa and Bukareszt 7; Bruksela i Helsinki 5; Wiedeń 4; a Bonn, Lille and Sofia 3.

W drugiej rundzie została wyeliminowana Kopenhaga, w trzeciej Mediolan i Amsterdam zebrały tyle samo głosów, i o wyniku zdecydował rzut monetą.

Zadaniem Europejskiej Agencji Leków (EMA) jest nadzór i monitorowanie bezpieczeństwa produktów leczniczych stosowanych u ludzi, a także do celów weterynaryjnych. Przedsiębiorstwa farmaceutyczne, które chcą wprowadzić lek na rynek, składają do EMA wniosek o pozwolenie na dopuszczenie do obrotu danego produktu leczniczego. Pozwolenia wydaje Komisja Europejska – po uprzednim zaopiniowaniu przez Agencję. Przedsiębiorstwa, które otrzymają takie pozwolenie, mogą wprowadzać dany produkt leczniczy do obrotu w całej UE, a także w państwach EOG. Agencja:

  • ułatwia opracowywanie produktów leczniczych i dostęp do nich;
  • ocenia wnioski o pozwolenie na dopuszczenie do obrotu;
  • monitoruje bezpieczeństwo produktów leczniczych w całym cyklu ich życia;
  • przekazuje informacje pracownikom służby zdrowia i pacjentom.

W agencji na stałe pracuje 897 osób – dodatkowo współpracuje z tysiącami ekspertów i ekspertek z całego świata.

Rojenia Konstantego Radziwiłła

Minister Konstanty Radziwiłł jeszcze w sierpniu 2017 roku po wizycie w londyńskiej siedzibie Europejskiej Agencji Leków, przekonywał, że Warszawa "ma duże szanse na pozytywną decyzję". Na czym opierał takie nadzieje? Nie wiadomo.

Wiadomo, że stawka była duża, bo z 332 mln euro budżetem rocznie i niemal 900 pracownikami EMA jest jedną z największych agencji w Unii Europejskiej. Co roku, odwiedzą ją ok. 36 tys. ekspertów i ekspertek pracujących nad oceną leków.

Jednak żadne poważniejsze analizy opisujące rozkład sił i ewentualne sojusze nie wymieniały Warszawy jako kandydatury, która będzie bić się o najwyższe laury. W przededniu głosowania największe szanse bukmacherzy dawali Mediolanowi (2/1), Bratysławie (5/1) i Lile (6/1). Zwycięski Amsterdam był dopiero czwartym wyborem (10/1), a Warszawa nie znalazła się nawet w pierwszej dziesiątce obstawianych (20/1).

Spekulowano też, że z poparciem Frankfurtu - obstawianego jako głównego kandydata na nowego gospodarza Europejskiego Urzędu Nadzoru Bankowego - szanse na siedzibę Europejskiej Agencji Leków mogą mieć Ateny. Wiceminister Grecji do Spraw Europejskich próbował nawet stworzyć sojusz państw południowych - Francji, Włoch, Cypru, Malty, Grecji - do pierwszej rundy głosowania. Jednak do końca nie było jasne, czy próba się powiodła.

Zgłosiło się 19 państw:

  • Holandia (Amsterdam)
  • Grecja (Ateny)
  • Hiszpania (Barcelona)
  • Niemcy (Bonn)
  • Słowacja (Bratysława)
  • Belgia (Bruksela)
  • Rumunia (Bukareszt)
  • Dania (Kopenhaga)
  • Irlandia (Dublin)
  • Finlandia (Helsinki)
  • Francja (Lille)
  • Włochy (Mediolan)
  • Portugalia (Porto)
  • Bułgaria (Sofia)
  • Szwecja (Stockholm)
  • Malta (Malta)
  • Austria (Wiedeń)
  • Polska (Warszawa)
  • Chorwacja (Zagrzeb)

Jeśli Europa Wschodnia, to Bratysława

Jedyny oficjalny sojusz, który zawiązał się przed głosowaniem to front państw grupy wyszehradzkiej: Czech, Słowacji, Polski i Węgier. Ale nawet w tej podgrupie wybór nie padł na Warszawę, lecz Bratysławę. Potwierdzili to przedstawiciele Węgier i Czech.

Bratysława w rankingu szans była wysoko, szczególnie że reprezentowała region bez siedziby unijnych agencji. W Warszawie mieści się Frontex, zajmujący się ochroną granic zewnętrznych UE, który ma teraz się znacznie rozbudować.

Jednak jak we wrześniu podał portal POLITICO, wyścig o przyjęcie EMA przybrał wymiar „wojny kulturowej pomiędzy Europą Zachodnią i Wschodnią”.

W ocenie ofert jednym z istotnych kryteriów była bowiem polityka państwa-gospodarza wobec osób LGBTI.

Przeczytaj także:

Kryterium: polityka wobec osób LGBTI

29 sierpnia 2017 roku pracownicy agencji w oficjalnym liście (wersja angielska – czytaj tu) do szefa EMA, Guido Rasiego i unijnych liderów (Donalda Tuska – przewodniczącego Rady Europy, Jean-Claude’a Junckera – przewodniczącego Komisji Europejskiej i Antonia Tajaniego – przewodniczącego Parlamentu Europejskiego) wyrazili zaniepokojenie, że mogliby przenieść się do kraju, w którym prawa osób nieheteronormatywnych nie są respektowane.

Pisali: „Jeżeli Europejska Agencja Leków zostanie przeniesiona do kraju, gdzie dyskryminuje się osoby LGBT, wtedy załoga będzie musiała wybierać pomiędzy Agencją a utrzymaniem równych praw i prawnej ochrony”.

Agencja zatrudnia około 70 nieheteronormatywnych pracowników, ale pod listem podpisało się solidarnie ponad 250 osób.

Na początku września Guido Rasi, szef EMA wezwał 19 krajów, które złożyły oferty, by przedstawiły krajową politykę dotyczącą praw osób LGBTI.

Polska nie chroni osób LGBTI

Zapytaliśmy polski MSZ, co odpowiedział Rasiemu. 12 września 2017 resort poinformował nas, że "Ministerstwo Spraw Zagranicznych – ani szerzej polska administracja – nie otrzymały od szefa Europejskiej Agencji Leków (EMA) listu z prośbą o przedstawienie polityki prawnej ochrony osób LGBTI".

Na nasze ponowne zapytanie, odpowiedzi nie było.

Polityka nieuznawania praw osób LGBTI mogła więc przeważyła przy wyeliminowaniu z konkurencji Bratysławę, Bukareszt, Sofię i właśnie Warszawę.

  • Polska nie uznaje żadnej formy rejestracji związków osób tej samej płci (ani związków partnerskich, ani małżeństw);
  • nie ma ustawy o uzgodnieniu płci zgodnej europejskimi standardami (projekt przygotowany w poprzednim parlamencie został zawetowany przez prezydenta Dudę);
  • nie ma zapisów w kodeksie karnym, które chronią osoby LGBTI przed przemocą i przestępstwami motywowanymi nienawiścią (brak "mowy nienawiści").

Zmysł dyplomacji Konstantego Radziwiłła

Na czym polegał więc bój Radziwiłła o siedzibę EMA w Warszawie? Trudno powiedzieć, bo swoją ofensywę minister toczył przede wszystkim w polskich mediach. Przekonywał, że Polska "zapewnia odpowiednie otoczenie" dla EMA i wyliczał: "dwa tysiące absolwentów studiów farmaceutycznych, 3,5 tysiąca absolwentów studiów medycznych, świetnie przygotowani informatycy, ponad 100 firm, które produkują leki, oraz 12 uniwersytetów, na których odbywa się kształcenie w zakresie farmacji".

Radziwiłł nie wątpił, że deklasujemy rywali w regionie: "Wśród krajów w Europie Środkowo-Wschodniej nie jesteśmy jedynymi chętnymi", ale "w porównaniu z innymi miastami regionu - na przykład Bratysławą, Bukaresztem, Sofią - jesteśmy po prostu najlepsi i co do tego nie mam żadnych wątpliwości".

21 września 2017 roku Konstanty Radziwiłł pojechał do Brukseli promować kandydaturę Warszawy jako nowej siedziby Europejskiej Agencji Leków. To była ta okazja, by spotkać się z innymi ministrami zdrowia i przekonać ich do polskiej oferty. Ale jak informowało Ministerstwo Zdrowia Radziwiłłowi udało spotkać się z jedną osobą - ministrem zdrowia Luksemburga Lydią Mutsch.

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze