0:00
0:00

0:00

27 stycznia, w 75. rocznicę wyzwolenia obozu w Auschwitz, gościem porannej audycji w Polskim Radiu 24 był poseł Porozumienia Michał Wypij. Prowadzący rozmowę zapytał, dlaczego Rosjanie gloryfikują Armię Czerwoną, Niemcy odżegnują się od nazizmu, a Polsce tak trudno przebić się na świecie z własną narracją historyczną.

Wypij tak odniósł się do Niemiec:

„Państwo niemieckie, ale również tamtejsze media, widzą zagrożenie, że mit, który budowali przez lata, może runąć. Świadkowie Auschwitz przekazują prawdę, która jest niewygodna dla strony niemieckiej”.

Słowa Wypija to echo powtarzanych przez polską prawicę opowieści, że Niemcy zrzucają odpowiedzialność za II wojnę światową i za Zagładę na "anonimowych nazistów". Wypowiedź posła w dniu rocznicy wyzwolenia obozu w Auschwitz i Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu ma jednak nieco inną wagę.

W programie radiowym poseł Wypij mówił sporo o walce o prawdę historyczną, dobrze by więc było, by swoje słowa opierał na faktach. Tymczasem budowanie wrażenia, że niemieckie władze i media próbują uciekać od odpowiedzialności za Holokaust jest tak daleko od prawdy, jak tylko się da.

Państwo niemieckie, ale również tamtejsze media, widzą zagrożenie, że mit, który budowali przez lata, może runąć. Świadkowie Auschwitz przekazują prawdę, która jest niewygodna dla strony niemieckiej

Polskie Radio 24,27 stycznia 2020

Sprawdziliśmy

Niemieccy przywódcy od lat niezmiennie deklarują: nazizm i Zagłada to niemieckie dzieło, za które się wstydzimy

OKO.press przypomina posłowi Wypijowi, jaki jest stosunek państwa niemieckiego do Zagłady.

Można je zobaczyć m.in. na ulicach Berlina. Na jednym z centralnych placów stolicy Niemiec, zaledwie kilkaset metrów od najbardziej charakterystycznego budynku tego miasta – Bramy Brandenburskiej – stoi zbudowany w 2005 roku Pomnik Pomordowanych Żydów Europy. Spore, kamienne bloki zajmują cały plac, monumentu nie można nie zauważyć.

Steinmeier: zbrodnia popełniona przez moich rodaków

Zaledwie cztery dni temu, 23 stycznia 2020, podczas Światowego Forum Holokaustu w Jerozolimie, (jako jeden z zaledwie 7 przywódców państwowych) przemawiał prezydent Niemiec Frank Walter Steinmeier. Powiedział wtedy:

„Masowe morderstwo 6 milionów Żydów, najgorsza zbrodnia w historii ludzkości, została popełniona przez moich rodaków.

Straszna wojna, która doprowadziła do śmierci ponad 50 mln osób, miała początek w moim kraju. 75 lat temu wyzwolono Auschwitz, a teraz stoję przed wami jako prezydent Niemiec i stoję tutaj objuczony ciężkim jarzmem historycznym, jarzmem winy”.

Przeczytaj także:

Jego przemówienie było nie tylko przepełnione poczuciem winy za zbrodnie z przeszłości. Niemiecki prezydent ze wstydem mówił także o problemach dzisiejszych Niemiec z antysemityzmem:

„I szkoda, że nie mogę powiedzieć, że my Niemcy wyciągnęliśmy raz na zawsze z historii jedną nauczkę, ale nie mogę tego powiedzieć, gdy nienawiść się szerzy.

Nie mogę tego powiedzieć, gdy żydowskie dzieci są opluwane na szkolnych dziedzińcach. Nie mogę tego powiedzieć, gdy okrutny antysemityzm pojawia się w przebraniu krytyki polityki Izraela i nie mogę tego powiedzieć, kiedy tylko grube, drewniane drzwi zapobiegają masakrze zaplanowanej przez prawicowych terrorystów, co miało miejsce w synagodze w Halle w Jom Kipur”.

W dniu uroczystości w Auschwitz, swoje dołożył ambasador Niemiec w Polsce. Na Twitterze napisał:

Merkel: zbrodnie popełnione przez Niemców

W grudniu 2019 roku teren byłego obozu w Auschwitz odwiedziła Angela Merkel. Mówiła wówczas:

„Odczuwam głęboki wstyd, biorąc pod uwagę barbarzyńskie zbrodnie, które zostały tu popełnione przez Niemców.

Były to zbrodnie i przestępstwa, które wykraczały poza wszelkie granice tego, co można było sobie wyobrazić, szczególnie biorąc pod uwagę te straszliwe rzeczy, które wyrządzono kobietom, dzieciom i mężczyznom w tym miejscu”

Merkel w Auschwitz była po raz pierwszy jako kanclerz. Przed nią zrobili to jeszcze jej dwaj poprzednicy: Helmut Schmidt i Helmut Kohl.

Kohl: krzywda w imię Niemiec

Podczas swojej wizyty w obozie w 1989 roku Kohl napisał w księdze gości:

„Ostrzeżenie, jakie daje nam to miejsce, nie może nigdy zostać zapomniane. To tutaj, w imię Niemiec, wyrządzona została różnym narodom, a przede wszystkim europejskim Żydom, niemożliwa do opisania krzywda”.

Cofnijmy się jeszcze dalej w historii. 7 grudnia 1970 roku miała miejsce pierwsza wizyta niemieckiego kanclerza w Polsce. Podczas pobytu w Warszawie Willy Brandt udał się z niemiecką delegacją złożyć kwiaty pod pomnikiem Bohaterów Getta Warszawskiego. Uklęknął wtedy w historycznym geście, oddając hołd ofiarom Zagłady.

Tuż po wojnie, Niemcy z Republiki Federalnej rzeczywiście nie przeprowadzili masowej denazyfikacji. Tysiące byłych członków NSDAP zostało przyjętych do pracy w aparacie nowego państwa. Ale nie było też możliwości publicznego głoszenia poglądów nazistowskich, gloryfikacji nazizmu.

To tylko urywek z historii podejścia powojennych władz niemieckich do Zagłady, ale jasno pokazuje, że nie ma mowy o budowaniu żadnego „mitu”, który musieliby odkłamywać świadkowie zbrodni w Auschwitz.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze