0:000:00

0:00

- Zgodnie z dobrymi zasadami - nie tylko parlamentaryzmu, ale w ogóle ciał ustawodawczych, marszałka Senatu powinno wskazywać zwycięskie ugrupowanie. Czyli w tym wypadku Prawo i Sprawiedliwość - powiedział w radio TOK FM Łukasz Schreiber, sekretarz stanu w Kancelarii Premiera.

Pierwsze zdanie Schreibera to prawda.

Zgodnie z dobrymi zasadami — nie tylko parlamentaryzmu, ale w ogóle ciał ustawodawczych, marszałka Senatu powinno wskazywać zwycięskie ugrupowanie
Rzeczywiście, według dobrych zasad marszałka danej izby wskazuje zwycięskie ugrupowanie, lub zwycięskie ugrupowanie z koalicjantem
TOK FM,15 października 2019

Co charakteryzuje zwycięskie ugrupowanie? Uzyskanie poparcia gwarantującego - samodzielną lub wspólną z koalicjantem - większość mandatów. "Dobra zasada" wynika więc z politycznej arytmetyki: marszałka wskazuje ten, kto ma większość.

Drugie zdanie Schreibera to manipulacja.

Prawo i Sprawiedliwość powinno wskazać marszałka Senatu
Prawo i Sprawiedliwość nie wygrało wyborów do Senatu, więc nie ma prawa do stanowiska marszałka
TOK FM,15 października 2019

W demokracji przedstawicielskiej podstawą do rządzenia wbrew pozorom nie jest uzyskanie wyższego od innych odsetka głosów. Jest nią natomiast uzyskanie bezwzględnej większości wśród przedstawicieli ugrupowań politycznych w danej izbie.

Głosy można przeliczać na różne sposoby

Najbardziej spektakularnym jest... wybór prezydenta Stanów Zjednoczonych. Zwycięża nie ten kandydat, który zdobędzie największe poparcie wyborców, tylko ten, który uzyska większość w Kolegium Elektorów. W ten sposób w 2000 roku Al Gore zdobył ponad 500 tys. głosów więcej niż George W. Bush, ale przegrał w liczbie elektorów. W 2016 roku Donald Trump przegrał z Hillary Clinton o ponad 2,8 mln głosów (!), ale zdecydowanie wygrał w kolegium elektorskim.

Podobną korzyść odniósł PiS w 2015 roku. Prawo i Sprawiedliwość zdobyło ponad trzy miliony głosów mniej niż pozostałe partie razem, ale mimo to ze względu na zasady przeliczania głosów na mandaty uzyskało bezwzględną większość w liczbie sejmowych mandatów i prawo do sprawowania władzy.

W niedzielnych wyborach do Senatu PiS uzyskał z kolei najwyższą liczbę głosów (45,1 proc. łącznie z pozornie niezależną Lidią Staroń), ale na 100 mandatów uzyskał łącznie ze Staroń tylko 49.

51 mandatów ma opozycja, to ona wygrała wybory i po sformowaniu większości będzie miała usankcjonowane zwyczajem prawo do stanowiska marszałka wyższej izby parlamentu.

Jak to ze zwyczajem bywało

Ugrupowanie z największą liczbą mandatów w Senacie nie miało swojego marszałka w 1991 roku. Najwięcej senatorów (21) miała Unia Demokratyczna i jednocześnie nie dostała ani marszałka, ani nawet przedstawiciela w prezydium.

W 1993 roku większość miała koalicja SLD (37 senatorów) z PSL (36), a marszałkiem został ludowiec Adam Struzik.

W 1997 roku AWS miał 51 senatorów i swojego marszałka - Alicję Grześkowiak.

SLD w 2001 roku zdobyło 75 mandatów i miało marszałka - Longina Pastusiaka.

W 2005 roku marszałkiem został niezależny, ale popierany przez PiS (49 senatorów) i PO (34) Bogdan Borusewicz. Dwa lata później zachował stanowisko już jako senator PO (60 senatorów), i powtórzył to za cztery lata z ramienia Platformy (63 senatorów).

Jak pamiętamy, od 2015 roku marszałkiem był Stanisław Karczewski z PiS, które miało w Senacie (61 mandatów).

W 2019 roku marszałkiem zostanie przedstawiciel większościowej koalicji senatorów opozycji, choć niekoniecznie - tak jak było już w 1993 roku - przedstawiciel największego ugrupowania wśród koalicjantów.

Z jednego powodu Senat X kadencji będzie rzeczywiście wyjątkowy: po raz pierwszy od zmiany ordynacji w 1993 roku, większość w Senacie będą miały inne ugrupowania niż w Sejmie.

PiS na straży obyczajów

Inną sprawą jest fakt, że politycy Prawa i Sprawiedliwości nie są wiarygodni jako strażnicy parlamentarnych zwyczajów. W mijającej kadencji posłowie PiS zlikwidowali m.in. zasadę, że kierownictwo komisji ds. służb specjalnych jest rotacyjne, by mieli nad nią kontrolę również przedstawiciele opozycji. Złamano również zwyczaj, że sejmową komisją zdrowia kieruje przedstawiciel opozycji.

Udostępnij:

Michał Danielewski

Wicenaczelny OKO.press, redaktor, socjolog po Instytucie Stosowanych Nauk Społecznych UW. W OKO.press od 2019 roku, pisze o polityce, sondażach, propagandzie. Wcześniej przez ponad 13 lat w "Gazecie Wyborczej" jako dziennikarz od spraw wszelakich, publicysta, redaktor, m.in. wydawca strony głównej Wyborcza.pl i zastępca szefa Działu Krajowego. Pochodzi z Sieradza, ma futbolowego hopla, kibicuje Widzewowi Łódź i Arsenalowi

Komentarze