W sobotę 25 czerwca podczas marszu "Dmowski na Zamek", zorganizowanego przez prokremlowskich aktywistów w Warszawie, poseł Grzegorz Braun oraz bliscy mu politycy i akademicy odczytali oświadczenie o jawnie prorosyjskiej wymowie. Obwinili Ukrainę i NATO za agresję Rosji
W oświadczeniu stwierdzono, że wojna w Ukrainie wybuchła, ponieważ Rosja bała się rozszerzenia NATO, a Ukraina wprowadzała zmiany w ustawie językowej, które „dyskryminowały mniejszość rosyjską”. Zaapelowano też o zakończenie wojny przez zawarcie „kompromisu między Rosją a Ukrainą”. Tymczasem władze Ukrainy wielokrotnie podkreślały, że nie zgodzą się na kompromis, jeśli miałby on oznaczać oddanie części terytorium tego kraju Rosji.
Stanowisko zostało pierwotnie przedstawione w polskim Sejmie, na posiedzeniu Zespołu Parlamentarnego ds. Stosunków Międzynarodowych, którego przewodniczącym jest Grzegorz Braun. Jednym z sygnatariuszy jest znany politolog Leszek Sykulski.
Antyukraiński i antyamerykański ton spotęgowały słowa Włodzimierza Korab-Karpowicza, inicjatora apelu i współpracownika Grzegorza Brauna, które wypowiedział, gdy podczas sobotniego marszu „Dmowski na Zamek” odczytywał oświadczenie:
- Prezydencie Wołodymyrze Zełenski, obiecywałeś w ukraińskim parlamencie po wyborach, że (..) na Ukrainie nie będzie już więcej łez. Dochowaj swojej obietnicy, zatrzymaj rzekę łez i krwi! Zatrzymaj wojnę! Prezydencie Joe Biden, o ile jeszcze ufasz Bogu, niech twój prywatny interes i interes amerykańskich korporacji, które sprzedają do Ukrainy broń, wraz z całą Ameryką stanie w pokorze przed wszechmocą bożą. (…) Przywódcy państw NATO-wskich, wysyłacie na Ukrainę broń, ale takiej wojny nie da się wygrać w ten sposób. Im więcej broni, tym więcej zniszczeń. Zatrzymajcie rzekę łez i krwi!
Korab-Karpowicz, Braun ani żadna z towarzyszących im osób nie wspomnieli o tym, kto rozpętał wojnę, o roli prezydenta Rosji Władimira Putina. W ogóle nie wymieniono jego nazwiska (ani nazwiska żadnego innego rosyjskiego polityka czy dowódcy). Zamiast tego Korab-Karpowicz oskarżył polski rząd:
- Wy, którzy rządzicie Polską, jesteście mistrzami w rusobofii! Uprawiacie wobec Rosji wrogość, ale polityki zagranicznej nie buduje się na relacjach wrogości z żadnym narodem. Droga chrześcijanina jest drogą miłości, a Polska, Rosja i Ukraina to państwa chrześcijańskie! – mówił.
Zebrani pod kolumną Zygmunta na Placu Zamkowym w Warszawie nagrodzili go oklaskami.
Sobotni marsz „Dmowski na Zamek” zorganizowała grupa polskich prokremlowskich aktywistów. Byli wśród nich: znany z antysemickich wypowiedzi Piotr Rybak oraz niedawno wypuszczeni z aresztu: Wojciech Olszański (występujący też pod pseudonimem Aleksander Jabłonowski) i Marcin Osadowski.
Spod pomnika Dmowskiego wyruszyło około pięciuset osób z flagami narodowymi, widoczne były mieczyki Chrobrego, flagi Górnego Śląska z wpisanym polskim orłem, a na niektórych był także tzw. Słowiański Kołowrót. Jeśli chodzi o stroje, dominował militaryzm, mundury, koszulki lub spodnie moro. Uczestnicy wykrzykiwali antysemickie, antyukraińskie i homofobiczne hasła.
Środowiska narodowe (Stowarzyszenie Endecja, Marsz Niepodległości, Młodzież Wszechpolska, Narodowcy RP, Obóz Narodowo-Radykalny, Ruch Narodowy i Trzecia Droga) odcięły się od działalności Wojciecha Olszańskiego i uznały, że swoim działaniem szkodzi ruchowi nacjonalistycznemu.
Olszańskiego zatrzymano po tym, jak podczas wiecu w Bydgoszczy w styczniu 2022 roku groził posłom śmiercią. Osadowski na jednym ze swoich nagrań, udostępnionych w sieci, miał zapowiedzieć zamordowanie parlamentarzysty. Ich procesy jeszcze się nie rozpoczęły, ale decyzją sądów obaj mężczyźni będą odpowiadać z wolnej stopy.
To właśnie oni liderują ruchowi kamrackiemu, który tworzy kilkadziesiąt lokalnych grup o poglądach koronasceptycznych i antyszczepionkowych. Grupy te pod wpływem programów nadawanych w sieci przez liderów radykalizują się, ich poglądy stają się coraz bardziej antysystemowe, ale też antyukraińskie, antyamerykańskie i prorosyjskie.
Olszański nigdy nie ukrywał swojej sympatii do Rosji. Pierwszy marsz „Dmowski na Zamek” zorganizował razem z Osadowskim rok temu, przeszedł on przez Warszawę między innymi pod rosyjską flagą. Tym razem nie było rosyjskich emblematów, ale protestujący wielokrotnie skandowali hasła sprzeciwiające się bliskiej współpracy Polski z Ukrainą: „Tu jest Polska, nie Ukropol” czy „Nie ma zgody na UkroPolin”.
Na zakończenie marszu pod kolumną Zygmunta na Placu Zamkowym w Warszawie ustawiono popiersie Romana Dmowskiego, a jako pierwszy przemawiał przy nim poseł Konfederacji Grzegorz Braun. To on poinformował o wystosowaniu „Oświadczenia na temat pokoju na Ukrainie”.
- To jest wezwanie do tego, by wejść na ścieżkę negocjacji, dyplomacji, kompromisu, która doprowadzi do zawieszenia działań wojennych i do pokoju w Europie Środkowej. Myślę, że wszyscy rozumiecie, że Polska jest dziś prowadzona na wojnę, jest popychana przez swoich kuratorów zewnętrznych ku wojnie – przekonywał. I dodawał: - My nie chcemy być obywatelami drugiej kategorii we własnym państwie, my nie chcemy być ludźmi gorszego sortu w eurokołchozie czy jakimś innym projekcie, my chcemy, żeby Polacy zostali u siebie, na swoim, w najjaśniejszej Rzeczypospolitej.
Jeszcze przed marszem stanowisko zostało odczytane i przyjęte w Sejmie, podczas posiedzenia Zespołu Parlamentarnego ds. Stosunków Międzynarodowych. Do zespołu należy zaledwie trzech posłów, wszyscy z Konfederacji, ale w sobotnim posiedzeniu brał udział wyłącznie Braun oraz zaproszeni przez niego goście, jak się później okazało – sygnatariusze oświadczenia: Włodzimierz Korab-Karpowicz, Stanisław Bieleń i Mirosław Piotrowski, wraz z dwójką działaczy Konfederacji Korony Polskiej (partii Brauna).
Inicjatorem oświadczenia miał być właśnie Korab-Karpowicz - filozof, profesor Uniwersytetu Opolskiego, do 2021 roku publicysta tygodnika „Do Rzeczy”, który w wyborach samorządowych w 2010 r. startował z list PiS, a w 2015 roku popierał Janusza Korwin-Mikkego. W Sejmie przedstawił własną genezę trwającej wojny - jednoznacznie prorosyjską. Zaprezentował Rosję jako ofiarę działań Ukrainy i stwierdził, że Rosja podjęła walkę, aby ochronić się „przed wielkim niebezpieczeństwem”, czyli wejściem Ukrainy do NATO:
- Trzeba zrewidować politykę państw NATO, które chciały włączyć Ukrainę w system NATO-wski – mówił. - Rosja traktuje rozszerzenie NATO jako zagrożenie egzystencjalne dla swojego bytu. Musimy sobie zdawać sprawę, że Rosja dzisiaj to zaledwie 140 milionów ludzi. To kraj, który ma problem demograficzny. Wojna na Ukrainie jest toczona przez Rosję ostatnim wysiłkiem. Rosja po prostu nie chce narazić siebie na to wielkie niebezpieczeństwo – tak przynajmniej to widzi – rozszerzenia NATO na Ukrainę.
To wersja wydarzeń rozpowszechniana przez Kreml: według niej winne są bowiem NATO i Ukraina, ponieważ przestraszyły Rosję, a nie władze Rosji, które napadły na sąsiedni kraj. O Władimirze Putinie – ani słowa.
Korab-Karpowicz mówił także, czemu wybuchła wojna w ukraińskim Donbasie w 2014 roku – i znów była to wersja pełna zrozumienia dla Rosji. Jego zdaniem przyczyną konfliktu miała być zmiana w ustawie językowej, dokonana przez ukraiński parlament w 2014 roku.
- Ta ustawa dyskryminuje mniejszość rosyjską na Ukrainie. Były potem protesty przeciwko niej na Krymie i w Donbasie, referenda i później długotrwała wojna. Zginęło około 14 tysięcy cywilów. Obiekty cywilne były bombardowane przez ukraińskie wojsko – rysował obraz, w którym jedyna odpowiedzialną za wydarzenia stroną była Ukraina.
- Nie można obciążyć Rosji winą za śmierć 14 tysięcy cywilów na terenie Donbasu i nie możemy ukrywać tej prawdy, jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego doszło do konfliktu na Ukrainie. (…) Należałoby wycofać tę ustawę, która była tak bardzo szkodliwa i poróżniła ludność.
Uzasadnianie agresji Rosji ochroną mniejszości rosyjskiej, mieszkającej w danym kraju, to znany motyw, stosowany przez Rosję wielokrotnie. Niestety tym razem został on zaprezentowany w polskim Sejmie, za zgodą polskiego posła.
Korab-Karpowicz przekonywał także, że należy rozpocząć negocjacje prowadzące do kompromisu między Rosją a Ukrainą, bo jeśli do nich nie dojdzie, wojna rozszerzy się na Polskę. Straszył:
- Czy chcemy, żeby w tej wojnie zaczęli brać udział Polacy? Żeby Polacy również umierali w tysiącach, czy nawet setkach tysięcy? Czy chcemy w to wciągnąć Europę? Czy chcemy doprowadzić do tego, że zostanie użyta bomba jądrowa?
Pod oświadczeniem, poza Korab-Karpowiczem i Grzegorzem Braunem, podpisali się także:
- Mirosław Piotrowski, były eurodeputowany (startował w 2010 roku z listy PiS), przez lata współpracujący z Radiem Maryja;
- Leszek Sykulski, nauczyciel akademicki, politolog, prezes Polskiego Towarzystwa Geostrategicznego, który już po wybuchu wojny wzbudził kontrowersje swoim wywiadem z Ambasadorem Rosji w Polsce;
- Ryszard Zajączkowski, literaturoznawca, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, wspierający ruch koronasceptyków;
- Jakub Z. Lichański, emerytowany profesor historii literatury;
- Stanisław Bieleń, politolog, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, wobec którego uczelnia wszczęła niedawno postępowanie dyscyplinarne z powodu dużej liczby skarg. Bieleń, według informacji medialnych, miał upokarzać studentów pochodzenia ukraińskiego oraz wygłaszać prorosyjskie poglądy, jednak same skargi nie dotyczą jego poglądów.
Grzegorz Braun zapowiedział, że to początek serii debat i spotkań „w przestrzeni publicznej”.
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press
Komentarze