Naród można porównać do ciała. Jeżeli przestanie on odczuwać cokolwiek, poza strachem lub obojętnością, władzy bardzo łatwo będzie wprowadzić pewną określoną narrację. Można ją streścić w trzech słowach: „słuchaj, powtarzaj, podporządkuj się”. Nie godzą się na to akcjoniści: Piotr Pawlenski, Katrin Nienaszewa, Pussy Riot. Przeczytajcie
Państwo chce traktować swoich obywateli jak „bydło”, zdolne tylko do pracy, jedzenia i rozmnażania się - pokazuje Pawleński.
"Nasze społeczeństwo jest wypalone emocjonalnie" - mówi Nienaszewa. "I nie dotyczy to tylko akcjonistów. Wypalony może być też człowiek, który nie robi nic, bo czuje, że i tak nic nie zmieni"
Sztuka polityczna jest formą walki z apatią - największym zagrożeniem dla każdego społeczeństwa.
O rosyjskich artystach walczących z reżimem i bezsilnością pisze dla OKO.press Wiktoria Bieliaszyn
Ostatnia akcja Pussy Riot „Policjant wchodzi do gry” odbyła się podczas meczu finałowego Mistrzostw Świata 15 lipca 2018 na stadionie Łużniki (film z akcji) . Kiedy cztery osoby wbiegły wtedy na murawę w policyjnych mundurach, tylko nieliczni mieli świadomość, że są właśnie świadkami akcji politycznej. „Pijani smarkacze. Gówniarze. Chuligani” – można było usłyszeć na trybunach i przeczytać w Internecie. Wynoszonych siłą przez policję akcjonistów publiczność wygwizdała, nie szczędząc też niewybrednych komentarzy.
Dopiero w momencie, kiedy na stronie Pussy Riot pojawił się oficjalny wpis objaśniający akcję i zawierający jej postulaty, widzowie zrozumieli, jaką odwagą wykazali się protestujący i jakie czekają ich konsekwencje.
Wśród najważniejszych postulatów członków grupy znalazły się następujące żądania:
Zgodnie z przypuszczeniami, czworo akcjonistów zostało tego samego wieczoru aresztowanych. Piotr Werziłow, Olga Kuraczowa, Olga Pachtusowa i Nika Nikulszyna spędzili piętnaście dni w areszcie (fragment przesłuchania). Jednak chyba nikt się nie spodziewał, że tuż po wyjściu z niego zostaną zatrzymani ponownie. Tym razem jako powód podano to, że uczestnicy nie uprzedzili organów administracyjnych o planach przeprowadzenia akcji. Dzięki interwencji adwokata sprawę udało się szybko rozwiązać: dwukrotne odbywanie kary za ten sam czyn nie jest zgodne z żadnym prawem.
Akcjoniści to dla jednych nagradzani artyści i przedstawiciele rosyjskiego świata kultury, walczący o prawo do obowiązującej w prawdziwie demokratycznych państwach „zasady głasnosti” - wolności słowa, prawa do wypowiadania się, jawności życia publicznego i otwarcia informacyjnego na świat.
Drudzy zapytani o zdanie na ich temat potrafią odpowiedzieć krótko: atencjusze, chuligani, wariaci albo chorzy psychicznie wandale.
Jednak bez względu na to, co usłyszymy, jednego możemy być pewni: nazwisko Pawlenskiego, Alochinej, Tołokonnikowej, Samucewicz, czy Nienaszewej znane są od dawna niemalże wszystkim Rosjanom.
Za początki akcjonizmu, czyli sztuki politycznej, uważa się lata 60. minionego stulecia, ale wielu historyków sztuki i kulturoznawców zwraca uwagę, że choć sam termin nie był wcześniej zdefiniowany i znany, sztuka akcji funkcjonuje niemalże od zarania dziejów. Sam akcjonizm to pojęcie kojarzone przede wszystkim z artystami wiedeńskimi, którzy już w połowie XX wieku organizowali akcje i performensy, stanowczo odcinając się od tradycyjnych form wyrazu.
Ich działalność szokowała, wzbudzała przerażenie i obrzydzenie, bo wiedeńczycy nie stronili od najbardziej ekstremalnych i radykalnych środków: w swojej sztuce śmiało okaleczali własne ciała, korzystali z ekskrementów oraz tusz zwierząt. Podkreślali, że źródłem inspiracji są dla nich przede wszystkim - wciąż jeszcze żywe - wspomnienia II wojny światowej oraz kondycja powojennej Austrii. A postrzegali to państwo jako zakłamane politycznie i nieprzyjazne obywatelom.
Celem akcjonistów jest nie tylko zwrócenie uwagi na palący problem, który dotyczy społeczeństwa, a którego źródłem najczęściej jest władza. Chodzi również o swego rodzaju zatarcie granicy między sztuką a rzeczywistością.
Inni z kolei zwracają uwagę, że akcja jest określonym zdarzeniem, wyrwanym z tradycyjnego kontekstu. Każda akcja do pewnego stopnia jest zaplanowana i wyreżyserowana, jednak ze względu na to, że odbywa się tylko raz i artysta wciąga w nią również „publiczność”, którą często stanowią przypadkowi ludzie, nigdy nie wiadomo, jaki będzie jej przebieg ani jaki będzie finał.
W Rosji akcjonizm jest obecnie jedną z najpopularniejszych i, wbrew pozorom, najbezpieczniejszych form protestu, co nie znaczy, że artystów nie spotykają różne przykre konsekwencje. Ich głos jest słyszalny, a głos, jak wiadomo, jest jednym z najważniejszych narzędzi, jakie posiada człowiek. W krajach, w których system represji jest silnie rozwinięty, nie zawsze da się go jednak usłyszeć. Czasami jest zbyt cichy, a czasami celowo zagłuszany.
Głównym narzędziem większości rosyjskich akcjonistów są ich własne ciała. Świadczą o tym niemalże wszystkie akcje Piotra Pawlenskiego, począwszy od "Szwu", kiedy to w geście solidarności z Pussy Riot (toczył się wówczas ich proces za akcję „Bogurodzico, przegoń Putina!” w Soborze Chrystusa Zbawiciela) artysta zaszył sobie usta i stanął 23 lipca 2012 roku w jednoosobowej pikiecie przed soborem Kazańskim, a skończywszy na "Oddzieleniu" w 2014 roku. Piotr Pawlenski pojawił się wtedy niespodziewanie półgoły na murze Moskiewskiego Instytutu Psychiatrii Społecznej i Sądowej im. Władimira Serbskiego i, przy użyciu noża kuchennego, odciął sobie płatek ucha.
Obie te akcje mają ogromne znaczenie i przepełnione są metaforami, których zrozumienie jest niezbędne do uchwycenia sensu całego przedsięwzięcia i treści przekazywanych przez artystę. "Oddzielenie" nawiązuje do tego, że psychiatria represyjna wciąż jest w Rosji stosowana do usuwania „niewygodnych” dla władzy lub reszty społeczeństwa osób.
Pawlenski nawiązał więc do biurokraty, ubranego w biały fartuch, który odcina od jednolitego społeczeństwa te fragmenty, które uważa za szkodliwe i niespełniające obowiązujących powszechnie norm, co uniemożliwia ustanowienie monolitycznego dyktatu.
Jedną z najbardziej widowiskowych akcji Pawlenskiego była „Tusza”, którą przeprowadził 3 maja 2013 roku w Sankt Petersburgu. Nagiego artystę owiniętego drutem kolczastym przynieśli jego pomocnicy i ułożyli przed siedzibą Zgromadzenia Ustawodawczego. Artysta nie reagował na słowa i pytania przechodniów, nie zareagował nawet na poczynania policji, która nieudolnie starała się go z drucianego kokonu uwolnić. Udało się to dopiero przy pomocy specjalnych nożyc.
"Tusza" miała symbolizować funkcjonowanie człowieka w represywnym systemie prawnym, w którym każdy ruch jednostki może doczekać się niebezpiecznej, agresywnej reakcji. To metafora zwierzęcej pokory, wyuczonego mechanizmu bezradności człowieka, dającego się wykorzystywać przez państwowy mechanizm. Pawlenski podkreślał, że "Tusza" miała byś swoistą reakcją na serię irracjonalnych ustaw, jakie były wtedy wprowadzone w Rosji, m.in. „zakaz propagowania homoseksualizmu”, zaostrzenie ustawy o przeciwdziałaniu ekstremizmom czy o zagranicznych agentach, które wykorzystywano np. przeciwko mniejszościom religijnym, czy organizacjom pozarządowym.
Według Pawlenskiego tego rodzaju działania państwa świadczyły o tym, że państwo chce traktować swoich obywateli jak „bydło”, zdolne tylko do pracy, jedzenia i rozmnażania się.
Ciało pełni też ważną funkcję w akcjach Katrin Nienaszewej, rosyjskiej akcjonistki młodego pokolenia, zwracającej uwagę na problemy, z jakimi zmagają się grupy ludzi przymusowo odizolowane od reszty społeczeństwa. Dzieci w domach dziecka, osoby zamknięte w ośrodkach psychiatrycznych, kobiety odbywające wyroki w koloniach karnych. Nienaszewa nastawia się na współodczuwanie i współprzeżywanie. Jej akcje nie są jednym aktem, ale całą ich serią - po to, by maksymalnie odczuć to, z czym niektórzy muszą zmagać się codziennie.
Weźmy przeprowadzoną w czerwcu 2016 roku akcję „Kara”. Miała ona zwrócić uwagę na sieroty, ofiary rosyjskiego systemu, które często są zamykane w szpitalach psychiatrycznych „za karę”.
Nienaszewa przez miesiąc poddawała się „zabiegom” stosowanym wobec dzieci: jadła sól łyżkami, klęczała na grochu, patrzyła w słońce, póki nie poczuła mdłości, stała na jednej nodze, leżała odwrócona twarzą do asfaltu.
Przez ten miesiąc chodziła również po Moskwie z przyczepionym do pleców stelażem łóżka szpitalnego. Wisiał na nim transparent: „Setki sierot są niewolnikami szpitali psychiatrycznych!”.
W odróżnieniu od innych rosyjskich akcjonistów Ninaszewa traktuje sztukę polityczną nie tylko jako formę zamanifestowania swojej pozycji politycznej, ale też formę dialogu ze społeczeństwem, któremu wskazuje, jakiego rodzaju środki wyrazu można stosować.
„Nasze społeczeństwo jest wypalone emocjonalnie. I nie dotyczy to tylko akcjonistów. Wypalony może być też człowiek, który nie robi nic, bo czuje, że i tak nic nie zmieni. Nie trzeba organizować akcji, wystarczy siedzieć we własnej kuchni nad kubkiem herbaty i mieć świadomość, że jest źle i że nie ma się możliwości, żeby to zmienić. Takie nasilenie można było zaobserwować w marcu, przed wyborami. Ludzie zmęczeni rosyjską władzą, zmęczeni Putinem wiedzieli, że jedyne, co mogli zrobić to albo urządzić bojkot głosowania, albo... no właśnie, albo nic. Wypalenie emocjonalne to znak naszych czasów. Dla Rosjan często związany z traumą 2011/2012 (protesty po wyborach parlamentarnych do Dumy Państwowej, które wygrała rządząca krajem Jedna Rosja). Dla mnie również.
Bo chociaż nie uczestniczyłam wtedy w protestach, wiem, jak odbiły się na ludziach, którzy wyszli wtedy na ulicę, walczyli też później i... nic nie osiągnęli. To był wybuch emocji, zastrzyk adrenaliny, a potem wielki krach i pożegnanie się z wszelką nadzieją. Sztuka protestu jest jeszcze bardziej bolesna od akcjonizmu” - mówiła mi w ostatniej rozmowie.
Inaczej przebiegają występy Pussy Riot. Wszystkie akcje, z wyjątkiem ostatniej: „Policjant wchodzi do gry”, członkinie grupy przeprowadzały tak, by nie dać się złapać. Wywodzące się z grupy Wojna akcjonistki bawiły się z władzą w kotka i myszkę, jak wiadomo z różnym skutkiem. Wczesne lata istnienia Pussy Riot (działają od 2011 roku) porównuje się do karnawału, finezyjnych igraszek, które miały nie tylko dawać do myślenia, ale również bawić Rosjan i wyśmiewać władzę.
Dziewczyny tworzyły prześmiewcze, wulgarne piosenki, które śpiewały później w miejscach publicznych, przebrane w jaskrawe stroje i kominiarki. Najbardziej znana akcja grupy „Bogurodzico, przegoń Putina!” odbyła się 21 lutego 2012 roku w Soborze Chrystusa Zbawiciela i poskutkowała aresztem oraz późniejszym zesłaniem dwóch członkiń: Maszy Alochinej i Nadii Tołokonnikowej do kolonii karnych na Syberii. Trwająca raptem 40 sekund akcja, polegająca na zaśpiewaniu przez cztery zamaskowane dziewczyny „Bogurodzico, przegoń Putina” w cerkwi przed ikonostasem przyniosła im olbrzymie problemy i równie wielką sławę.
Rosyjscy akcjoniści walczą nie tylko z władzą i systemem, ale także wartościami, które ta konkretna władza narzuca: z zakazem "propagowania homoseksualizmu", patriarchatem, upolitycznioną cerkwią.
Wszystkie akcje mają jeden punkt wspólny, którym jest nastawienie na zwrócenie uwagi władzy. Akcjoniści zapraszają na scenę nieświadomych polityków i funkcjonariuszy podporządkowanych władzy, którzy stają się na moment marionetkami w swoistym teatrze absurdu. Każda akcja jest tylko wstępem do tego, co następuje później.
Sztuka polityczna jest formą walki z apatią, którą uważa się za największe zagrożenie dla każdego społeczeństwa. Naród można porównać do ciała. Jeżeli przestanie on odczuwać cokolwiek, poza strachem lub obojętnością, władzy bardzo łatwo będzie wprowadzić pewną określoną narrację, którą Pawlenski streścił w trzech słowach: „słuchaj, powtarzaj, podporządkuj się”.
Akcjoniści starają się nas na to uczulić, byśmy mieli świadomość, że hasło, które powinniśmy zapamiętać brzmi inaczej: „powiedz, zaprzecz, sprzeciw się”
Komentarze