80. rocznica powstania w getcie: PiS mówi, że Polacy bardzo pomagali Żydom. Badania pokazują, że Polacy w to wierzą, ale o powstaniu wiedzą niewiele. „Pomocy materialnej nie było” — mówi OKO.press historyk dr hab. Adam Puławski. „Bardziej pomogli komuniści niż Armia Krajowa”
80. rocznica powstania w getcie: PiS mówi, że Polacy bardzo pomagali Żydom. Badania pokazują, że Polacy mało wiedzą o powstaniu, ale w to wierzą. „Pomocy materialnej nie było” — mówi OKO.press historyk dr hab. Adam Puławski.
Obchody 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim — które wybuchło 19 kwietnia 1943 roku — stały się dla rządzących okazją do podkreślania polskiej pomocy dla Żydów, w tym — dla walczącego getta.
O „bohaterstwie najwyższej próby — heroizmie powstańców żydowskich w getcie warszawskim i heroizmie tych, którzy próbowali im pomóc” — mówił jednym tchem premier Mateusz Morawiecki przed tablicą Pamięci Żołnierzy Okręgu Armii Krajowej Warszawa-Miasto, upamiętniającej akcje dywersyjne AK pod walczącym gettem.
Według badań CBOS przeprowadzonych w marcu 2023 roku (próba reprezentatywna 993 osoby) prawie 90 proc. Polek i Polaków twierdzi, że słyszała o powstaniu w getcie warszawskim.
Na „słyszałem, że było” często się kończy. Tylko ponad połowa (53 proc.) wie, jak zginęła większość mieszkańców getta — w obozie zagłady. 23 proc. uważa, że zginęli w powstaniu!
W odpowiedziach na wszystkie pytania lepiej wypadają osoby wykształcone, mieszkające w dużych miastach i lepiej zarabiające — co nie zaskakuje. Słabo jednak wypadają młodzi (18-24 lata), co można uznać za świadectwo zmniejszającej się świadomości historycznej młodych Polek i Polaków.
Zdecydowanie widać zaś sukces propagandy historycznej.
Polki i Polacy generalnie są przekonani, że ich przodkowie pomagali Żydom. Aż 67 proc. uważa, że Polacy „pomagali w dużym stopniu” powstańcom w getcie, a 25 proc. — że w „niewielkim stopniu”.
Tymczasem pomoc dla powstańców była niewielka, a uciekinierów z getta często denuncjowano i wyłapywano po „stronie aryjskiej” muru.
Co więcej, z czasem rośnie liczba przekonanych, że Polacy pomagali „w dużym stopniu” — od 2013 r. wzrosła aż o 15 punktów procentowych (z 52 do 67 proc.).
Powstanie w getcie jest także powszechnie uważane za powstanie niepolskie. Aż 60 proc. sądzi, że jest ono obecnie ważne głównie „dla Żydów”.
46 proc. sądzi, że jest ważne dla Polaków (można było wybrać więcej niż jedną odpowiedź).
Podczas otwarcia Kongresu Pamięci Narodowej 13 kwietnia 2023 IPN zaprezentował częściowe badania wielkich badań socjologicznych, dotyczących pamięci historycznej i znajomości historii, przeprowadzonych na jego zlecenie przez zespół socjologów z Uniwersytetu Rzeszowskiego pod kierownictwem prof. Krzysztofa Malickiego.
Badanym zadano m.in. test z wiedzy historycznej – 28 pytań dotyczących najbardziej podstawowych faktów, m.in. chrztu Polski, wstąpienia do NATO czy Powstania Warszawskiego. 11 pytań miało formę tekstu, 17 wymagało rozpoznania wydarzeń na ilustracjach (najczęściej były to bardzo znane zdjęcia, takie jak np. scena porozumień sierpniowych czy sławne zdjęcie z raportu Jürgena Stroopa o tłumieniu powstania w getcie, na którym mały chłopczyk podnosi ręce do góry).
Tylko 40 proc. respondentów rozpoznało zdjęcie z powstania w getcie (jedna piąta uznała, że to zdjęcie z powstania warszawskiego).
Za to aż 59 proc. respondentów zgodziła się z poglądem, że „Polacy pomagali Żydom tak bardzo, jak tylko mogli”.
Wśród przebadanych nauczycieli szkół średnich (ponad tysiąc wzięło udział w badaniu) aż 74 proc. zgodziło się z tym poglądem!
O wyjaśnienie, jak wyglądała naprawdę pomoc dla powstania w getcie, OKO.press poprosiło dr. hab. Adama Puławskiego — historyka, specjalistę od badania polityki polskiego państwa podziemnego wobec Żydów, autora dwóch monumentalnych monografii na ten temat.
Dr hab. Adam Puławski został w 2018 roku zmuszony do odejścia z IPN w Lublinie, ponieważ wyniki jego badań naukowych nie zgadzały się z linią partii rządzącej w tej sprawie.
Adam Leszczyński, OKO.press: Jak wyglądała pomoc dla walczącego getta?
Dr hab. Adam Puławski: Dowództwo AK przewidywało, że jeśli wybuchnie powstanie albo walki w getcie, Armia Krajowa przeprowadzi akcje zbrojne pod murem.
Przygotowania prowadzono od lutego 1943 roku. Planowano wysadzić mur na ulicy Bonifraterskiej, wejść na teren getta, przeprowadzić akcję solidarnościową i się wycofać. Przez otwór mieli ewakuować się Żydzi. Do tego zadania został wyznaczony oddział 30 żołnierzy Armii Krajowej.
Kiedy 19 kwietnia wybuchło powstanie, wydano rozkaz przeprowadzania akcji. Mieli kilka pistoletów maszynowych „sten” oraz bombę 60 kg. Plan jednak spalił na panewce. Na Bonifraterskiej byli gapie, szybko pojawiły się patrole. Doszło do strzelaniny, zginęło dwóch żołnierzy Armii Krajowej: Eugeniusz Morawski „Młódek” i Józef Wilk „Orlik”. Saperzy nie zdążyli donieść bomby, wybuchła pod murem.
21 kwietnia Żydowski Komitet Narodowy i Bund wystosował do Delegatury Rządu i do Armii Krajowej pisma z prośbą o pomoc w postaci broni i akcji solidarnościowych. Dzień później szef komórki żydowskiej przy delegaturze, Witold Bieńkowski, powiedział, że żadna akcja nie jest możliwa. Wojskowi jednak planowali kolejne. Następna miała się odbyć 23 kwietnia przy Okopowej. Podwładni akowcy odmówili jednak wykonania rozkazu. Przeprowadzili ją zatem sami dowódcy warszawskiego Kedywu. Potem sytuacje odmowy akcji się powtarzały.
Dlaczego? Ze względu na antysemityzm?
Tego nie wiemy. Raczej chodziło jednak o brak uzbrojenia. Planowano ostrzeliwać niemieckie patrole. Takich prób było kilka. Do ostatniej doszło 15 maja 1943 roku na Bonifraterskiej. Te akcje nie były nagłaśniane w prasie konspiracyjnej, prawdopodobnie dlatego, że zakończyły się de facto fiaskiem.
Za małe siły? Złe dowodzenie? Czego brakowało?
Nie oceniałbym ich źle. Musimy pamiętać, że to były drugie działania Armii Krajowej na terenie Warszawy. Pierwszą akcją czynną na terenie Warszawy to była akcja pod Arsenałem w marcu 1943 roku. Po prostu akowcy nie mieli doświadczenia w walce zaczepnej na ulicach miasta.
Czyli do 1943 roku nie było żadnej akcji zaczepnej AK w Warszawie?
Nie było, był zakaz. Podziemie prowadziło różne działania, ale nie akcje zaczepne. Głównie to był wywiad, jakieś akcje na wagony towarowe. Było zbyt mało broni. Można tę pomoc różnie oceniać. Na pewno były dwie ofiary śmiertelne.
Czy getto dostało pomoc materialną?
Nie. Nie dostało także broni, na której najbardziej zależało powstańcom.
AK mogło zrobić więcej?
Armia Krajowa mogła wyprowadzić bojowców kanałami, ale tego nie zrobiła. Próbowali wychodzić na własną rękę albo z pomocą Gwardii Ludowej, czyli komunistów. Komuniści mieli więc większe zasługi w ratowaniu Żydów w czasie powstania w getcie warszawskim niż polskie podziemie. Z Londynu w odpowiedzi na jedną z depesz gen. Grota-Roweckiego, dowódcy AK, przyszła odpowiedź, że pomoc gettu walczącemu z okrutnym najeźdźcą się należy, ale trzeba uważać, aby nie przerodziła się w powstanie. Bano się, żeby walki nie rozlały się na inne tereny. Według AK i polskiego rządu nie był to czas na wybuch powstania powszechnego.
W tym samym czasie jednak pisano, że jeśli Niemcy rozpoczną eksterminację ludności polskiej „na wzór żydowski”, to padną rozkazy do rozpoczęcia powstania powszechnego powstania. Żydów traktowano więc jednak inaczej. Myślę, że dziś politycy powinni mówić o powstaniu w getcie warszawskim w kontekście walki Żydowskiej Organizacji Bojowej i Żydowskiego Związku Wojskowego. To im się należy cześć, a nie Polakom w tym momencie, choć o tych dwóch akowskich ofiarach bym mówił.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze