„Skrajnie lewicowe bojówki atakują” ogłasza TVP w programie, który „demaskuje” poznańskie Centrum Rozbrat. Ponoć ukrywają się tam bojówki, które biją na ulicach Poznania ludzi za „prawicowe” i „patriotyczne” poglądy. Atak TVP na Rozbrat „przypadkowo” zbiega się w czasie z akcją deweloperów, którzy chcą przejąć od miasta działkę z siedzibą Rozbratu
Atak na słynny poznański Rozbrat, od 25 lat siedzibę alternatywnej lewicy, przypuściła 5 czerwca 2019 TVP w programie „Alarm!”. To wedle strony TVP: „reporterski program telewizyjnej Jedynki, w którym pojawiają się dziennikarskie interwencje, śledztwa, opowieści o realnych problemach Polski i Polaków”.
Program za pomocą manipulacji faktami i obrazem przedstawił centrum społeczne Rozbrat jako ufortyfikowane gniazdo anarchii i „czarny punkt na mapie Poznania”, pomówił prezydenta Jacka Jaśkowiaka, a Parada Równości okazała się zasłoną dymną dla pobić.
Co to jest Rozbrat? To centrum społeczne, baza dla wielu organizacji, miejsce spotkań, warsztatów, koncertów i spektakli, ważny ośrodek oporu pracowniczego, antyfaszystowskiego i ekologicznego.
Jest to też dom dla ponad dwudziestu osób. Od 25 lat jest to jedno z najważniejszych dla lewicy miejsc na społecznej i politycznej mapie Polski. Dziś jest zagrożone eksmisją. Zastąpić je ma, najpewniej, grodzone osiedle.
Rozbrat jest zlokalizowany na poznańskim osiedlu Sołacz. To, razem ze słoweńskim Metelkova Mesto, najstarszy bez przerwy działający skłot w Europie Środkowej i Wschodniej. Nazwę wziął od warszawskiej ulicy Rozbrat, gdzie dawniej znajdowała się siedziba Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W latach dziewięćdziesiątych anarchiści odkręcili tabliczkę z nazwą ulicy w Warszawie i przymocowali ją przy wejściu. Miała oznaczać rozbrat jaki biorą z kapitalizmem i było zarazem krytyką liberalnego kursu SLD.
„Antify szukam” pyta reporterka przed bramą Rozbratu na ul. Puławskiego. „Oficjalne dane mówią, że można tu znaleźć antifę”, mówi. Jakie dane? Nie wiadomo. Mieszkańcy nie chcą z nią rozmawiać. „Nikt nie ma prawa tu wejść” - mówi głos z offu. (Nie jest to prawda. Centrum jest otwarte, nie została wpuszczona tylko pracownica TVP).
Widz programu ciągle widzi zestawienia anarchiści – przemoc. Ujęciom otaczającego skłot muru towarzyszą przebitki z turniejów walki i zajęć sportowych. Te same ujęcia pokazywane są w zwolnionym tempie po kilka razy. Domniemane ofiary pobić mówią o straszeniu ich przez anarchistów bronią i pałkami teleskopowymi.
Wypowiedzi są zestawiane z puszczanymi w kółko ujęciami z bójki, w której szarpią się ze sobą zamaskowani i na czarno ubrani ludzie i gdzie migają czarno-czerwone, anarchosyndykalistyczne, flagi. Krótkie nagranie jest powtórzone w programie co najmniej pięć razy. Sugestia jest jasna – na ulicach Poznania panuje „lewacki” terror. Obiektem ataku można wedle „Alarmu!” zostać nawet za „patriotyczną koszulkę”.
Wyświetlane w pętli zdjęcia bójki pochodzą tymczasem z 8 kwietnia 2017 roku. Tego dnia grupka nacjonalistów zaatakowała uczestników antyrasistowskiej demonstracji, odbywającej się w miejscu rasistowskiego ataku na Polaka pochodzenia syryjskiego.
Napastnicy zostali odparci przez uczestników demonstracji – co widać na filmie. To ujęcie pokazywane jest bez słowa komentarza, że przedstawiają samoobronę. Sugerują za to, że anarchiści są tu stroną dążącą do agresywnego zwarcia z wrogami ideologicznymi. Tymczasem demonstracja miała charakter pokojowy, a wziął w niej udział także prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Tego jednak nie dowiemy się z „Alarmu!”.
Przesłanie całego programu zamyka się w haśle lewica równa się przemoc. Dostaje się też LGBT. Parada Równości, wydarzenie o radosnym i pokojowym charakterze, ma wedle jednego z wypowiadających się w programie służyć za zasłonę dymną prawdziwego, przemocowego charakteru lewicy. Prowadzący mówi, że anarchiści są „pod parasolem” Jacka Jaśkowiaka i kilkakrotnie pada sugestia, że są oni związani z prezydentem, co jest nieprawdą.
Z ekranu słyszymy, że w Poznaniu dochodzi do „zmasowanych ataków bojówek”. Poznańska policja tymczasem nie odnotowała takich wydarzeń. Nie ma też w programie wypowiedzi przedstawiciela policji czy ABW, ani jakiegokolwiek eksperta.
Za „głos” anarchistów robi osoba podpisana „członek klubu anarchistycznego z Poznania” z zamazaną twarzą i bez jakichkolwiek danych osobowych. W programie określa się również Sojusz Lewicy Demokratycznej, partię Razem i Inicjatywę Polska jako skrajną lewicę. A wszystko to w ledwie kilkunastominutowym programie.
W „Alarmie!” osoby ponoć dotknięte przemocą mają ukryte twarze i występują anonimowo. Nazywani są „patriotami” i „ludźmi o konserwatywnych poglądach”.
Jeden z poszkodowanych został rozpoznany przez poznańskich antyfaszystów. To Dariusz Pepka ps. „Pepa”, od ponad dwudziestu lat kojarzony w Poznaniu z neonazistowską skrajną prawicą.
Tutaj wykonuje tzw. „rzymski salut” kolokwialnie nazywany „hajlowaniem”. Występuje też w koszulce przedstawiającej smileya stylizowanego na Adolfa Hitlera. „Lubi wypić i przydymić”, określają go lokalni antyfaszyści.
Nikogo nie wolno bić, to jasne, ale przedstawianie Pepy jako przypadkowego przechodnia, ubranego do tego w patriotyczną koszulkę, to manipulacja. Dodatkowo, żadne ze starć omawianych w programie, nie wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch lat. Tego widzowie TVP się nie dowiedzą.
Poniżej kilka publicznie dostępnych zdjęć Dariusza Pepki.
Program TVP nie wspomina też ani słowem o regularnych atakach skrajnej prawicy na poznańską lewicę.
Główne powody manipulacji TVP w tej sprawie najpewniej są dwa – polityczny i ekonomiczny. Polityczny powód to medialna osłona dla poznańskich faszyzujących Wszechpolaków. Jeden z nich, Hubert Jach, dostał pracę w publicznym Radiu Poznań. Pisałem o tym w OKO.press.
W programie TVP „antifie” zarzuca się, że „nazywa ludzi o konserwatywnych poglądach faszystami” („osobą o konserwatywnych poglądach” określa się sam Jach) i szkalowanie ich „przez wpływowe media”. Jeśli TVP miało na myśli OKO.press, dziękujemy.
Jach ma być w Radiu człowiekiem do „zadań specjalnych”. „Chodzi o tematy polityczne, których żaden z nas nie będzie chciał realizować” - mówi anonimowo jego kolega z nowej pracy. Jacha zatrudnił w rozgłośni prezes Radia Poznań Piotr Bernatowicz, były dyrektor Galerii Miejskiej „Arsenał”. Dawniej liberał, od kilku lat coraz bardziej wzmożony prawicowiec.
Jach jest jednym z założycieli pubu Reduta, miejsca „dla osób posiadających serce po prawej stronie” i „centrum kultury konserwatywnej”, a w praktyce punktu spotkań poznańskiej skrajnej prawicy.
Koncerty tam miały zespoły Odwet (wcześniej Odwet 88) czy Tomasz Kuś z Nordici (dawniej Agressiva 88). 88 to typowy nazistowski zastępnik liter HH – od Heil Hitler. To tam Wuem Enceha rapował takie oto wersy: "Czerwone kurwy spłoną, do tego dodaj antifę, Karmcie się HIV-em, karmcie się również AIDS-em, Mordy zawsze obite, kurewskie lewackie z pejsem, Faszyzm nie przejdzie? Nie przejdzie – przebiegnie, Aż każda ciota zejdzie i pedalskie dupsko pęknie, NOP, ONR właśnie tak, nigdy nie poddamy się, Walczymy o wolny kraj)".
W tym pubie do ataków na poznańską lewicę nawoływał raper Evtis. To również w Reducie zorganizowano 15 listopada 2017 spotkanie z Robertem Winnickim, które próbowali zablokować poznańscy antyfaszyści.
Kilkuset nacjonalistów krzyczało tam do protestujących: „Polska cała tylko biała”, „Jak złapiemy, zabijemy!”. „Ku... i śmiecie z Poznania nie wyjedziecie”, „Zabijemy was, ku...”, „Kolejorz was wymorduje”, „To była walka na śmierć o biały honor i krew, / białą dumę, celtycki krzyż”, śpiewali kawałek Konkwisty 88, a kamery nagrały mężczyzn „hailujących”.
Nazajutrz Jach razem z Winnickim na konferencji prasowej nazwał antyfaszystów „bandytami i kryminalistami”, mówił o „lewackiej przemocy” i „próbach cenzurowania debaty publicznej w Poznaniu”.
To deweloperzy i ich interesy mogą być drugą przyczyną powstania materiału TVP. Anarchistycznemu centrum Rozbrat grozi bowiem eksmisja. Materiał TVP dostarcza zmanipulowanych argumentów za eksmisją, buduje obraz skłotu jako miejsca opanowanego przez przestępców, źródła przemocy na poznańskich ulicach. Dzięki takiemu obrazowi wyrzucenie anarchistów z ulicy Puławskiego może być łatwiejsze.
Teren, który dziś zajmuje Rozbrat został przekazany przez państwo pod koniec lat 80. w prywatne ręce. Szybko został zadłużony. Kiedy weszli tam anarchiści, budynki niszczały, złomiarze wyrywali instalacje, a wyposażenie było już rozkradzione.
Dziś na terenie dawnych magazynów i warsztatów znajduje się biblioteka i archiwum ruchu wolnościowego, klub, sala koncertowa i siłownia. Mieszka kilkunastu aktywistów i aktywistek, są pokoje gościnne, które udzielają darmowego noclegu potrzebującym. To tu założone zostały również Ogólnopolski Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza, znana prozwierzęca organizacja Otwarte Klatki, a także wydawnictwo Bractwo Trojka i Wielkopolskie Stowarzyszenie Lokatorów. To jedna z najważniejszych dla polskiej lewicy instytucji.
Jednocześnie teren, na którym znajduje się Rozbrat, styka się z willową dzielnicą Sołacz. Wartość samego terenu to 6 mln złotych. Po wybudowaniu tam osiedla zysk z tego terenu może wynieść kilkanaście milionów. Dlatego stanowi łakomy kąsek dla deweloperów, którzy znajdują poparcie wśród wielu poznańskich radnych.
Jednocześnie już dziś wielu artystów i ludzi lewicy wyraża poparcie dla Rozbratu. Centrum społeczne wspomagają pisarki Dorota Masłowska i Sylwia Chutnik, zespoły Grabaż, The Analogs, 19 Wiosen, dziennikarz Roman Kurkiewicz czy dramatopisarz Paweł Demirski i reżyserka Monika Strzępka.
17 czerwca po południu w Poznaniu odbyła się demonstracja pod biurem komornika, który nie czekając na rozstrzygnięcie sprawy sądowej o zasiedzenie, chce zlicytować cały teren.
Komentarze