8 lipca skończyły się konsultacje zmian na listach lektur w szkołach podstawowych i średnich ogłoszonych przez ministra Przemysława Czarnka.
Na liście lektur przybyło pozycji nacjonalistyczno-katolicko-bogoojczyźnianych. Wypadł z niej niewierzący filozof-liberał Leszek Kołakowski. Przybyło tekstów Karola Wojtyły i Henryka Sienkiewicza.
Pełen wykaz proponowanych przez ministerstwo zmian można znaleźć w projekcie rozporządzeń na stronach Rządowego Centrum Legislacji (tutaj).
Z lektur usunięto m.in.:
- poezje Marcina Świetlickiego (uzasadnienie: „myśli zawarte w wielu utworach nie reprezentują wartości, które wpisane zostały w podstawie programowej”);
- „Małą apokalipsę” Tadeusza Konwickiego (uzasadnienie: „ze względu na niejednoznaczne przesłanie płynące z utworu”);
- „Antygonę w Nowym Jorku” Janusza Głowackiego (uzasadnienie: „ze względu na promowanie wartości niezgodnie z treściami podstawy programowej”);
- z listy „zalecanych dzieł teatralnych i filmowych” wypadło „Zezowate szczęście” Andrzeja Munka (uzasadnienie: „nieprzystające do założeń podstawy programowej”);
W czym antyheroiczny film Munka o losach Jana Piszczyka – przeciętnego Polaka rzuconego w wir wojen i dyktatur – „nie przystaje do założeń”, ministerstwo nie wyjaśniło. Wypadły jednak utwory, które nie były bogoojczyźniane i nie pasowały do religijno-konserwatywnej ideologii wyznawanej przez ministra.
Antysemitka, która pomagała Żydom
Wśród lektur uzupełniających dla zakresu podstawowego w liceum ogólnokształcącym i technikum znalazła się „Pożoga” Zofii Kossak-Szczuckiej (1889-1968).
Błyskotliwa kariera tej autorki na dzisiejszej prawicy i w polityce historycznej władz – w tym zapewne obecność na liście lektur – wynika między innymi z faktu, że mimo antysemickich poglądów protestowała przeciwko Zagładzie Żydów.
11 sierpnia 1942 roku – kiedy z getta warszawskiego codziennie Niemcy wywozili kilka tysięcy osób do obozów zagłady – Kossak-Szczucka napisała odezwę „Protest!”. Wzywała w niej do pomocy Żydom – równocześnie powielając antysemickie klisze (całą można przeczytać tutaj):
„Wobec zbrodni nie wolno pozostawać biernym. Kto milczy w obliczu mordu – staje się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia – ten przyzwala. Zabieramy przeto głos my, katolicy-Polacy. Uczucia nasze względem żydów [!] nie uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej, zdajemy sobie sprawę, że nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście”.
We wrześniu 1942 Kossak-Szczucka razem z socjalistką Wandą Krahelską-Filipowiczową powołała Komisję Pomocy Społecznej dla Ludności Żydowskiej, która w grudniu 1942 roku przekształciła się w Radę Pomocy Żydom „Żegota”. Kossak-Szczucka została odznaczona po wojnie orderem „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata”; w jej warszawskim mieszkaniu ukrywał się przez sześć miesięcy Maurycy Gelber, który złożył po wojnie świadectwo.
Socjolog Tomasz Żukowski nazwał Kossak-Szczucką „emblematycznym przypadkiem Sprawiedliwego – antysemity”. Dla dzisiejszej polityki historycznej jest to bardzo wygodne – pokazuje bowiem, że powszechny przed wojną w Polsce antysemityzm nie musiał przekładać się na współudział w Zagładzie w czasach okupacji.
Harmonia, kiedy ziemianie panują
Antysemityzm Kossak-Szczuckiej widoczny jest wyraźnie w autobiograficznej powieści „Pożoga”, wydanej po raz pierwszy w 1922 roku, tuż po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej (korzystaliśmy z wydania z 1996, wyd. Instytut Wydawniczy „PAX”, Warszawa). Książka szybko zyskała rozgłos: doczekała się licznych wydań jeszcze przed 1939 rokiem.
Książka opisuje zagładę kresowego ziemiaństwa na Wołyniu w latach 1917-1919 – zaczynając od rewolucji lutowej w Rosji, a kończąc na wojnie polsko-bolszewickiej. Przez Wołyń przetaczały się wówczas liczne armie i konflikty zbrojne – wojska polskie, niemieckie, bolszewickie, ukraińskie, nie licząc zbrojnych band działających na pograniczu, oddziałów lokalnej samoobrony itd.
Książkę rozpoczyna opis panującej przed rewolucją – według słów autorki – „harmonii”. Opisuje przy tym kolonialną sytuację – w której polski dwór, mimo zaborów, sprawuje władzę nad lokalną ludnością, którą opisuje jako „dziką” i mającą „krew tatarską”.
Zacytujmy:
„W chatach tych mieszkał lud rosły i krzepki, śpiewający najpiękniejsze w całym święcie pieśni, leniwy i senny, ale sennością żywiołu, gotowego każdej chwili powstać huraganem. Lud ten, nad wszystko inne siłę fizyczną ceniący, pobłażaniem gardził jako dowodem słabości, surowość uznawał, a za niesprawiedliwość mścił się zaciekle i strasznie (…) był przy tym, niestety, opłakanie niekulturalny i ciemny. (…)
Z ziemiaństwem polskim lud ten żył dobrze i zgodnie, uznając chętnie wiekową wyższość «paniw» i szanując ją. Rosjanie nigdy me umieli osiągnąć tego znaczenia i wpływu. (…) Toteż Polacy byli istotnymi właścicielami i panami kraju, siłą faktów, tradycji, posiadanej ziemi i ogólnego przekonania. Urzędnicy rosyjscy (…) nie przeszkadzali im w niczym”.
Kossak-Szczucka nie ma wątpliwości: to Polak szlachcic był naturalnym panem na Kresach i na tym polegał naturalny, jej zdaniem, porządek społeczny w tym regionie.
Nagle się zbuntowali, niewdzięczni
Tę „harmonię” niszczy rewolucja – posłuszny lud buntuje się, podżegany przez „agitatorów” głównie Żydów, oraz wiejskie kobiety. Narratorka powieści nie rozumie, dlaczego wcześniej posłuszni i potulni chłopi nagle stali się wrodzy i agresywni. Jest przekonana, że wcześniej byli szczęśliwi – i dopiero źli ludzie skłonili ich do niszczenia dworów oraz zabijania polskiej szlachty.
Zacytujmy:
„Kobiety wiejskie w ogóle odegrały dużą rolę w sprawie rozbudzania świadomości swej siły u chłopów. Przez chwilę tylko oszołomione nieoczekiwanie spadłym na nie równouprawnieniem, zdolne i sprytne jak cały szczep rusiński, a niepowszednio zajadłe, poczuły w sobie powołanie polityczne i stały się najlepszymi agitatorami.
Nikt tak chciwie nic pragnął wszystkiego co dworskie, nikt tak bezwzględnie do tego nie dążył jak one, Żydzi prowadzili je jak chcieli i dokąd chcieli, a one prowadziły ostrożniejszych i powściągliwszych od siebie mężów”.
Chłopi zaczęli szybko mordować dziedziców i niszczyć dwory. Autorka nie rozumie, dlaczego chcieliby to zrobić – skoro przez stulecia żyli w idealnej harmonii pod panowaniem polskiej szlachty. Zacytujmy:
„Żołnierze naładowali, jak mogli, podwody i odjechali mówiąc do chłopów: «Teraz wasza kolej». (…) Rano, wytrzeźwiawszy, tłum ruszył z powrotem do dworu, tym razem jednak nie ograniczył się do plądrowania piwnicy. (…) Rozpoczął się pogrom dworu. Najpiękniejsze meble i kryształowe świeczniki rzucano z piętra przez okna, zerwano część dachu, powyrywano drzwi z zawias, w drzazgi poszły wszystkie ramy okienne, w proch śliczne, turkusowe i złote empirowe stiuki. a okrzyki wesela i triumfu słychać było aż w naszym parku”.
Chłopi – pisze Kossak-Szczucka – są „ciemni i ograniczeni” oraz niewdzięczni. Kiedy pisze o bezczelności, z którą wycinano na opał drzewa z pałacowego parku, dodaje ze smutkiem:
„Nie błąkał się już żaden cień dawnego stosunku! A przecież tak niedawno jeszcze byliśmy tak szczerze lubiani! Wspominałam to bez goryczy, nie wątpiąc w szczerość owej życzliwości, co ozłacała nam minione lata, a tak prędko uległa przemianie. (…) Zapewne bowiem lepiej jest mieć pana dobrego niż złego, ale nikt nie może zaprzeczyć, że lepiej nie mieć pana wcale, niż mieć chociażby najlepszego. Z chwilą, gdy udało się agitatorom przekonać chłopów, że panów może nie być wcale, że wypędzając ich spełniają swoje święte prawo, wyrok zapadł bez dyskusji”.
Żydzi nienawidzili Polaków
Kossak-Szczucka nie ma nic dobrego do powiedzenia nie tylko o ukraińskich chłopach, ale także o Żydach. Nie rozumie, dlaczego nie popierali „starego porządku”, w którym – dodajmy – byli pogardzanymi ofiarami pogromów. Przypisuje wszystkim bolszewickie sympatie, co jest jednym z najpowszechniejszych antysemickich stereotypów. O początkach rewolucji pisze tak:
„Pamiętam owe pierwsze dni marcowe 1917 roku. Zabłoconą i niechlujną ulicą Starego Konstantynowa przeciągał pierwszy «pochód wolnościowy». Składał się on z kilkunastu uczniów i kilkudziesięciu Żydów i Żydówek. Na chodnikach stali nieruchomo chłopi. Z niemożliwym do oddania wyrazem ironii i lekceważenia patrzyli na czerwony symbol Rewolucji i rozkrzyczanych Żydziaków”.
Rezerwa Armii Czerwonej to „ze trzydziestu parszywych Żydziaków” – pisze w innym miejscu. Żydzi, według Kossak-Szczuckiej, sympatyzują z komunizmem, są przerażeni sukcesami wojsk polskich. W innym miejscu pisze „bolszewicy i Żydzi”, traktując ich jako całość.
Kiedy Polacy wygrywają, Żydzi chowają się po kątach (Kossak-Szczucka półgębkiem jedynie wspomina o pogromach, do których dochodziło wówczas na tych terenach – czy to z rąk ukraińskich, czy polskich). Oto cytat:
„Trzeci korpusik [polski] okupował Starokonstantynów. Zamiast rozmamłanych towariszczy, po ulicach snuli się sprężystym krokiem, dzwoniąc szablami, barwiąc się amarantem kołnierzy i czapek. Żołnierze Polscy – nasi rodzeni żołnierze, nasze własne «chłopcy». Ludność polska trwała w nieustającej, radosnej gorączce. Żydzi byli zmatowani i nie bardzo pewni, porządek panował wzorowy. Wnet artyleria, która najgorzej stała z umundurowaniem, dostała nowe czapki ze świeżo zebranych składek. Śliczne czapki, brązowe z czarnym aksamitem, na które każdy z nas spoglądał ze słuszną dumą”.
Naturalny porządek według ministerstwa?
Czego więc dowie się w 2021 roku – sto lat po opisywanych przez Kossak-Szczucką wydarzeniach – z zalecanej przez ministerstwo Przemysława Czarnka „Pożogi”?
Podsumujmy:
- naturalny porządek polega na tym, że Polacy–katolicy–ziemianie są panami, a Żydzi i Ukraińcy — poddanymi; ten porządek był dobry, a ludzie żyli w nim szczęśliwie;
- ukraińscy chłopi byli ciemni i źli, chciwi i skorzy do przemocy;
- Żydzi byli wrogami Polski, tchórzliwymi i przewrotnymi zwolennikami bolszewizmu;
- rewolucję (najpierw lutową, a potem październikową) na Wołyniu ludzie popierali nie dlatego, że obiecywała im wolność, ziemię i tym podobne rzeczy – ale ze względu na czystą nienawiść do szlachetnych, dobrych, polskich panów.
To jest obraz świata, który ministerstwo uważa za „zgodny z podstawą programową” oraz promujący „wartości”.
"W chatach tych mieszkał lud rosły i krzepki, śpiewający najpiękniejsze w całym święcie pieśni, leniwy i senny, ale sennością żywiołu, gotowego każdej chwili powstać huraganem."
SKĄD???????? się bierze takie kodowanie????????????? Przepraszam za te wyrazy irytacji, ale tego najcałkowiciej nie rozumiem, a ciągle tutaj takie kodowanie spotykam. Mi się wyświetla jako kreski, kropki i ogonki odsunięte od liter; przy wklejeniu do programu Notatnik same te litery są też mniejsze, pierwsze naciśnięcie cofania powoduje skasowanie tego pożal się Boże znaczka diakrytycznego i zamianę litery na zwykłą, drugie – skasowanie samej litery. Czyli w sumie jakiś koszmarek "kodowniczy".
Jeżeli to ma znaczenie, używam systemu Windows 7 (64 bit) i przeglądarki Firefox, wersja 90.0.2.
Pewnie dlatego że jesteś z KOD-u.
Mam to samo. MacOS i Firefox. Wygląda to na problem z czcionką w Firefox. W Chrome wszystko jest OK. Wysłałem maila do redakcji z informacją o problemie.
U mnie tez, Firefox na Win10. Moze dlatego, ze odmawiam zdalnych czcionek, a CSS nie ma graceful degardation
Dziwne, u mnie działa 😉
System: Ubuntu 20.04, Przeglądarka: Firefox 90.0.2
W kodzie strony widzę UTF-8. Ale rzeczywiście akcenty wydają się być jakieś inne, niż w literach, które pojawiają się, jak piszę na klawiaturze i to nie jest kwestia czcionki. Nie wiem, jak oni to zrobili.
Tylko że na Ubuntu zarówno Firefox jak i gedit wydają się to obsługiwać bez problemu. Ale dla mnie to nie nowina, że Windows nie umie w Unikod…
Edit: trochę poszukiwań i już wiem. Akcenty liter faktycznie są dodawane jako osobne znaki modyfikujące do podstawowych liter. Ale po co tak dziwnie zrobili, to nie wiem.
Cóż, po raz kolejny jakoś mi hadko, że te czterdzieści parę lat temu nie wpadło mi do głowy, żeby tych kalendarzy katolickich z lat 30., już wtedy nieco skruszałych ze starości, jednak nie oddawać do skupu makulatury. To były takie kalendarze w postaci książki, około stustronicowej, gdzie oprócz typowego terminarza połączonego z poradnikiem gospodarskim była też – znacznie większa – część literacko-publicystyczna. Teksty były średniej jakości – tak to oceniam z perspektywy czasu – ale było to znakomite świadectwo społecznej świadomości w II RP. Tę świadomość, aczkolwiek dużo lepszym literackim warsztatem, oddaje też Kossak-Szczucka.
I w tym momencie naszła mnie taka refleksja – może jednak warto by utrzymać "Pożogę" na liście lektur, nawet w czasach post-Czarnkowych (których, mam nadzieję, jeszcze dożyję). Na jej przykładzie można by omawiać stosunek elit międzywojennej Polski, w tym i ziemiaństwa, z którego przecież wywodzi się Kossak-Szczucka, do Kresów, mniejszości etnicznych czy samej Rosji Sowieckiej. Czyli potraktować tę powieść tak jak te moje stare kalendarze – nie jako źródło filozofii życiowej na dziś, tylko jako świadectwo minionych czasów.
Zgadzam się z założeniem ale mam obawy że przy utrzymaniu takiej lektury w wielu miejscach w Polsce nie będzie ona omawiana przez nauczycieli w sposób przynoszący korzyść.
Rzeczywistość była różna. Z opowieści rodzinnych wiem, że różnie bywało. Opowiadano mi o rodzinie, dwóch braciach, których losy potoczyły się diametralnie odmiennie:
– gdy przyszli czerwoni jednego właśni chłopi prawie roznieśli na widłach, salwował się ucieczką do brata,
– drugi brat z kolei był przed czerwonymi broniony samorzutnie przez chłopów ukraińskich. Sami się zaoferowali i 24h/d pilnowali domostwa drugiego brata i uratowali go przed rozstrzelaniem przez krasnoarmiejców i samosądem krestian. Ten drugi brat prowadził przed rewolucją akcje uświadamiające Ukraińców, uczył ich zakładać spółdzielnie rolnicze.
Obaj repatriowali się do II RP.
Jak widać bywało różnie.
Czyli pierwszy brat funkcjonował jak przeciętny polski ziemianin. I jak widać nie był za to kochany przez poddanych. Natomiast szczególne, wyjątkowe na tle reszty ziemiaństwa zaangażowanie w emancypację Ukraińców uratowało życie drugiemu. To tylko pokazuje, jak złe były relacje polskich panów z ruskimi chłopami i jak bardzo spaczone, naiwne i ślepe było ich wyobrażenie o własnej szlachetności, które wyrażała Kossak-Szczucka.
Masakra. Jak można tak zaciemniać historię.
Czyżby pan Czarnek pominął "Mały Dziennik" świętego Maksymiliana Kolbe? Przecież to powinno być obowiązkową lekturą (aby zrozumieć kogo Polacy na ołtarze wynoszą).
No to kobiety wiejskie na kresach też nie miały cnót niewieścich. Obecne też nie maja i dlatego katolicyzm dogorywa. To dobry kierunek tylko za wolny. Katolicyzm sam w sobie, pomimo że powłoką wyglądajaca na nienajgorszą, to najczystsze zło. To miliony wymordowanych ludzi to zacofanie. Ludzie latają w kosmos a w Polsce stawia się wielkie pomniki jakiejs bajkowej postacji. Poza tym nigdzie w bibli nie jest zapisane, że kler katolicki moze sprowadzać samochody bez VATu. Miało być pokornie a pan Głódź ma dziesiątki milionów na koncie a jego owieczka żyją poniżej granicy ubóstwa. Taka to fajna religia. Zwykle oszustwo i tyle.
w punkt
Ugruntowywali je polscy panowie, którzy jeszcze w połowie XIX korzystali z prawa pierwszej nocy. Wraz z bolszewikami okazały więc opinię w tym temacie.
Całkowita zgoda !!!
Do wiekszosci tutaj nie dochodzi ze judaizm czy katolicyzm to religie. Jak ktos zacznie wierzyc w budyzm to przestanie byc Polakiem podobnie jak wierzacy w Judaizm?
Bo wtedy to nagle juz nie Polak ale Zyd?!
Bo wtedy nagle już nie katolik-Polak, ale żyd-Polak…
Nie masz racji. Chrześcijaństwo i buddyzm są religiami misyjnymi i uniwersalnymi. Tzn. można być chrześcijaninem/buddystą i prowadzić różne życie świeckie. Można także zostać chrześcijaninem/buddystą poprzez własny wybór i konwersję.
Judaizm jest innym rodzajem religii. Jest religią etniczną, nie uniwersalną i misyjną. Wyznawcą judaizmu zostaje się poprzez urodzenie, a nie osobistą konwersję. Żyd może zrezygnować z judaizmu, ale nie-Żydowi jest bardzo trudno zostać wyznawcą judaizmu.
Nie mam bynajmniej zamiaru w jakikolwiek sposób bronić, czy uzasadniać antysemityzmu. Po prostu, wracam uwagę na fakt, że bardzo się mylisz traktując judaizm jako jedną z wielu religii, niewiele się różniącą od np. buddyzmu. Judaizm jest dość specyficzny i wyjątkowy na tle innych wielkich religii.
jeszcze jest szansa że liberalno-levicowi młodzi nauczyciele będą tłumaczyć na lekcjach, że główny bohater/narrator książki jest czarnym charakterem i takim trochę debilem
Mam nadzieję, że dzięki czystkom w lekturach, młodzież chętniej sięgnie po te usunięte pozycje. Dziękuję Panie Ministrze! Taki kompas moralny ofiarować na nowy rok szkolny to zaiste duży prezent.
W punkt. MEiN naiwnie myśli, że jak wpisze coś do podstawy programowej, to młodzież rzuci się czytać. Z kolei ci, co czytają, na pewno podzielą się z innymi wiadomością o tym, że to lektura Czarnka. Przypomina to masowe czytanie wszystkich tomów "Potopu" za Giertycha…
A jaki był stosunek żydostwa do chłopow.Obojetnie,czy polskiego,ruskiego,litewskiego czy rumunskiego chłopa?
Przede wszystkim Żydzi czuli trwogę, bo wiedzieli, że byle pretekst wystarczy do pogromu. Panowie wykorzystywali to w sytuacjach, gdy mieli kłopoty ze spłacaniem pożyczonych pieniędzy u Żydów.
No cóż. Pogromy były w jedną stronę.
Jest słuszny katolicko-ojczyźniany komplecik w roku 2021 wzięty z roku 1921:
1. bełkot całościowy.
2. bezbrzeżna tępota.
3. obrzydliwe urojenia i kłamstwa
4. antysemityzm umajony pomaganiem Żydom dla miłego katolicko zdeprawowanego sumienia w celu zbawienia.
Autorka patrzy na nas z góry, z umajonego Domu Pana, słusznie dumna z Polaków-katolików i posyłająca szcześliwe spojrzenia – z wzajemnością – Wielkiemu Świętemu Papieżowi Kościoła Katolickiego Janowi Pawłowi II Profesorowi Teologii Wykładowcy KUL Czarnka Wychowawcy Młodzieży Polskiej Narciarza Kajakarza Wędrowcę Górowspinacza Zjadacza Kremówek Papieskich Swojego Imienia z Lichenia i Wadowic Papieskich.
>Błyskotliwa kariera tej autorki na dzisiejszej prawicy i w polityce historycznej władz…
Autor to taki "poinformowany intelektualista" co to nie ma zielonego pojęcia, że Kossak-Szczucka była wydawana przez cały okres "postępowego" peerelu, podobnie jak wielu innych dziwacznych postaci pióra II RP przez PAX. I jak większość tego co promował PAX, nie grzeszyło wcale jakimś literackim talentem. No ale PAX musiał się gdzieś i jakoś pozbywać nadmiaru gotówki zarabianej na płynie do zmywania Ludwiku przez INCO, ramię businessowe PAXu (i największe prywatne przedsiębiorstwo od Kamczatki aż po wschodni Berlin….o którym obecnie wszystkie źródła włącznie Wikipedią milczą).
Jeśli K-Sz była sztandarową pisarką PRL-B to czemu nie miałaby obecnie zajmować podobnego miejsca w PRL-bis?????
w ksiązce "Ludowa historia Polski" czytam. W latach 1837 / 40 w guberni kijowskiej miały miejsce 22 procesy o zamordowanie chłopów przez panów (lub ich pracowników) . Najwyższy wyrok – pół roku więzienia za zatłuczenie kobiety (poddanej) na śmierć. To pokazuje jak w soczewce jak to było cudownie w tej kresowej Arkadii. Zastanawia mnie też, co na to ówczesny Kościół, dzisiejszy obrońca życia, nawet w formie zdeformowanych zarodkow. Ano nic.
To były procesy, które dotarły do sądu. Raczej rzadkość. Ilu ludzi było zatłuczonych po cichu, pobitych, zgwałconych…
Sądząc po obecnym zachowaniu polskich przedsiębiorców, to wielu.
Tego nie zdążyłem dopisać. Dziękuję.
Dodam, że Kościół przez cały czas stał na pierwszej linii obrony takich właśnie stosunków panowie / poddani. Książka zaczyna sie obszernym fragmentem zapisków polskiego szlachcica, który mial możność zobaczyć, jak sie traktuje czarnych niewolników w Ameryce, w końcówce XVIIIw. Napisał, że chłopi w Polsce mieli gorzej.
Durniu jeszcze dopisz:
Pańska Polska nie mogła dać naszemu narodowi naprawdę szczęśliwego życia. Przy polskiej pracy niewolniczej, pracy na pańskich polach, nie mogliśmy myśleć o szczęściu. Żyliśmy jak psy, jak świnie, byliśmy niewolnikami. To świńskie życie ustaliła dla nas i wprowadziła w życie polska szlachta. I niech nie będzie dla nich nigdy życia, niech sczeźnie ona jak trawa, za nasze cierpienia, za nasze serca, które tyle wycierpiały. Niech oni sczezną.
(włościanka U.W. Jefimczuk-Diaczuk, na sesji Rady Najwyższej ZSRR, Moskwa 1 listopada 1939r)
"Durniu"? Pewnie jeszcze ci się wydaje, że tym cytatem kogoś lub coś "zaoraleś"? Gdybyś nie był prawicowym młotem, to byś zauważył, że słowa Jefimczuk-Diaczuk idealnie pokazują skąd się wzięło to masowe początkowe poparcie dla bolszewicków. Właśnie dlatego, że "Pańska Polska nie mogła dać naszemu narodowi naprawdę szczęśliwego życia." To nie jest komunistyczna propaganda, to jest opis stanu faktycznego.
Pod koniec 39' niejeden okazywał Schadenfreude z powodu zniknięcia Polski. Żydzi np mawiali: chcieliście Polski bez Żydów, macie Żydów bez Polski.
Pożoga w sposób subiektywny pokazuje rewolucję na Kresach. Jest ksiązką wspomnieniową i trudno, żeby pokazywała punkt widzenia chłopa. Juz wcześniej była w wykazie lektur, ale nikt jej nie omawiał, bo niewielu nauczycieli ją znało, a jeszcze mniej znało twórczość ZK.
Dziwne, że tyle się mówi o rzezi na Wołyniu, a krytykuje Pożogę, która podobny temat porusza.
Antysemitką nazwała Zofię Carla Tonini, która dzięki wsparciu ZIH napisała książkę , skupiając się wyłacznie na udowodnieniu, że Kossak była antysemitką. Nie była, jestem pewna!!! Córka ZK pani Anna mowiła, że matka nie lubiła Żydów, ale ich szanowała. Zawsze kazała chodzić dzieciom do polskiego sklepu w Skoczowie , a nie do żydowskiego. Czy to świadczy o antysemityzmie, czy patriotyzmie?
Szkoda, że autorowi A. Leszczyńskiemu (nie wiem, na ile zna twórczość ZK, bo wśród badaczy go nie znajduję) umknął rys historyczny, bo nie zauważa, że to ksiązka o rewolucji bolszewickiej jednak.
Sklep świadczy o antysemityzmie. Żydzi byli takimi samymi obywatelami Polski, więc z patriotyzmem to bez związku.
Ta książka wyjaśnia, dlaczego do rzezi wołyńskiej doszło. Przydałaby się nam narodowa refleksja nad postępowaniem klasy ziemiańskiej w historii Polski. Trudno będzie znaleźć pozytywy, jeśli się ziemianinem nie jest.
Nie wydaje mi się, aby książka mówiąca o ziemiaństwie miała wyjaśnić przyczyny rzezi wołyńskiej, której ofiarami w większości nie byli "polscy panowie", ale sąsiedzi, polscy chłopi, tak samo biedni jak ukraińscy. Z relacji dziadków wiem, że na Kresach, w ich wypadku w zasadzie kresach Kresów, bo w okolicach Zbaraża, było wiele mieszanych rodzin polsko – ukraińskich. I zdarzało się tak, że ci członkowie rodziny zabijali swoich krewnych, np. syn zabijał swoją matkę, bo ta była Polką. Nikt z nich nie był szlachcicem, ziemianinem.
"Króla trędowatego" i inne powieści historyczne Zofii Kossak-Szczuckiej o czasie wypraw krzyżowych czyta się jednak z wypiekami na twarzy i nie można się oderwać. Pewnie już nie damy im drugiej szansy… A młodzież i lektury: dziś pochodzenie chłopskie to powód do dumy (80 % z z nas jest z mas) – mam nadzieję, że dzieciaki nie dadzą się nabrać.
Lektury szkolne to fikcja, większość znanych mi osób leciała na streszczeniach. Nie miały większego wpływu na ich życie niż rozmnażanie polipów na biologii. Sam dopiero w czasie studiów zacząłem się zapoznawać z książkami, których czytanie sprawiało mi przyjemność. I wciąż to robię 🙂
Zawsze mnie to zastanawia że pisanie prawdy o żydach to już sam w sobie antysemityzm. Za to gloryfikacja nawet najpodlejszych postaw i całej cywilizacji żydowskiej to największy zaszczyt. A przecież antysemityzm nie jest skierowany na osoby czyli żydów tylko na cywilizację żydowską która jest podła od podstaw czyli prawa żydowskiego np. Szulchan aruch.
To się przypatrzmy tej podłości. Najważniejszy człowiek Hollywood, Żyd za gwałty na DOROSŁYCH KOBIETACH, nie na dzieciach dostaje praktycznie dożywocie i nikt, żadne lobby żydowskie go nie broni. Kardynał Low za ochronę daną dziesiątkom pedofilów w sutannach zmyka z USA do Watykanu (za pontyfikatu JP2) tam dostaje prestiżowe stanowisko. Nigdy nie przeprasza za swoje czyny, podobnie jak setki tysiące degeneratów w sutannach. To teraz proszę cos o cywilizacji chrześcijańskiej – tylko, że w żadnym języku świata nie ma odpowiednich epitetów. Prezentuje pan antysemityzm, który owe chrześcijaństwo hoduje w umysłach ludzi od blisko 2 tys. lat.
To w Polsce przed wojna istnialy dwie cywilizacje? Katolicka i Zydowska? W takim razie to Polska cywilizacja nie istnieje. A katolstwo ktore de facto jest lekka odmiana religii zydowskiej musi byc rowniez podle od podstaw! Dziekujemy za pisanie prawdy, teraz to pan musi jeszcze tego podlego jezusa wytempic.
Chciałem coś takiego napisać, ale brakowało mi rzetelnych źródeł. Anty-semita piszący takie słowa jest chyba wystarczająco dobrym źródłem. Zaczęło się od walki z jakąś ideologią czy abstrakcyjnym pojęciem (cywilizacja żydowska) a skończyło na die Endlosung. Analogicznie dziś mówi się o walce z ideologią LGBT, a nie z osobami tych odmian seksualności. Nie dziwi więc, że te osoby panikują, widząc na horyzoncie perspektywę swojego Endlosung.
“Antysemityzm to piękna idea” jak mawiał wybitny polski szermierz Ryszard Parulski.
pracowałem w szkole w czasach gdy ministrem był Kuberski myslałem że już gorszego ministra nie będzie aż tu się pojawił taki troglodyta
Czarnek to zacietrzewiony zakuty łeb. Kuberskiego znam tylko z przemówień na rozpoczęciach roku szkolnego w podstawówce. Myślałem, że wesoły Romek Giertych był najgorszy. Myliłem się.
Co za kuriozalne zarzuty w podsumowaniu.
Czy to nie oczywiste, że naród, który zdominował politycznie, gospodarczo i kulturalnie pewien obszar uważa się za "panów" i naturalnie chce utrzymać swoją dominację?
Co do ukraińskich chłopów, to kwestia ustalenia ówczesnego stanu rzeczy (autor nie mówi nic na ten temat). Można przypuszczać, że ocena Kossak-Szczuckiej to w jakimś stopniu krzywdzące uogólnienie, ale po pierwsze – takich właśnie Ukraińców ona i jej otoczenie mogli znać i spotykać; a po drugie, wydarzenia z niedalekiej przyszłości pokazały, że przerażająco wielu z nich było dokładnie takimi, jak ich opisała pisarka.
Co do Żydów, to przecież powszechnie znany i potwierdzony fakt, że mnóstwo z nich było, lub raczej okazało się, "wrogami Polski oraz tchórzliwymi i przewrotnymi zwolennikami bolszewizmu". Z pewnością nie wszyscy, ale widocznie wystarczająco dużo, aby takie wrażenie wywrzeć na Kossak-Szczuckiej i jeśli sądzić po pozostawionych relacjach – na większości mieszkających tam Polaków. (Zauważmy, że autor nie podważa prawdziwości opisu zdominowanego przez Żydów pro-komunistycznego marszu).
A rewolucje? Te były najpewniej popierane i z powodów podanych przez pisarkę i z tych podanych przez autora.
Ciężko Polakowi-katolikowi przyjąć do wiadomości, że Rewolucja obiecywała równość i wolność chłopom, robotnikom i Żydom. O ile dla chłopa to oznaczało obrabowanie pańskiego dworu, dworu który go gnębił od setek lat, o tyle dla Żydów dawała szansę na awans społeczny, na który zasługiwali, jako naród kultury i wykształcenia.
Trochę krzywdząco napisałem o Polaku-katoliku, gdyż ten Polak-katolik był również gotów na przywitanie obietnic Rewolucji i jedynie rządy socjalistów obiecujących złote góry chłopom, Żydom, robotnikom, kobietom i wszystkim pokrzywdzonym dały odpór propagandzie bolszewickiej i przygotowały naród do zwycięstwa w 1920.
Powielasz prawicowe mity i bajki. Poza tym, mylisz przyczynę i skutek. "Polskie pany" przez całe wieki traktowali chłopów jak podludzi i niewolników. XIX-wieczne powstania upadały głównie z tego powodu, że chłopi nie czuli, że to jest ich walka. Polska szlachta broniła się rękami i nogami przed uwlaszczem chłopów i nadaniem im wolności. Nawet jak to zostało zrobione rękami zaborców, to dalej sabotowali i kontestowali ten fakt. W XX wieku uważanie się za "panów" nie było naturalne. To był zaściankowy anachronizm.
Pogromy na Wołyniu nie były efektem "dzikości" ukraińskiego ludu, tylko głupiej, nacjonalistycznej i krótkowzrocznej polityki prowadzonej przez polską sanację w latach 30-tych XX wieku. Doucz się i nie powielaj kłamliwych stereotypów.
Areligijni Żydzi byli nadreprezentowani w komunistycznym aparacie, bo byli odrzucani zarówno przez religijnych Żydów, jak i świeckich nie-Żydów. Mylisz przyczynę ze skutkiem.
Właśnie dlatego potrzebna jest rzetelna znajomość historii, a nie wyłącznie książek pisanych z pozycji "polskiego pana", aby ukróci te kłamliwe insynuacje jakimi nas tu uraczyłeś.
Dureń, piszący na zamówienie jutrzejszych panów.
Nie wątpię, że "polskie pany" często korzystały ze swojej pozycji źle lub po prostu głupio, tak wobec ukraińskich czy białoruskich, jaki i polskich chłopów. Nie zmienia to faktu, że jest oczywiste i normalne, że ci, którzy zdominowali na jakimś obszarze politykę, administrację, gospodarkę i kulturę wysoką czują się "panami" – bo nimi są. To jest uniwersalne prawo socjologiczne i psychologiczne, że tak powiem – i nie ma znaczenia czy mówimy o wieku XIX, XX czy XXII. Inną sprawą jest to, jak "panowie" korzystają ze swojej roli i czy rozumieją, że bycie "panem" to nie tylko przywileje, lecz także obowiązki; może nawet przede wszystkim obowiązki. Jeśli chodzi o pogromy na Wołyniu, to jest przecież jasne, że oprócz wszystkich innych powodów (w tym tego, o którym wspominasz), jednym z nich musiała być "dzikość" jakiejś części Ukraińców, i to dzikość wręcz demoniczna. Co do Żydów, ich stosunku do Polski i komunizmu, z pewnością sprawa jest skomplikowana i zależna od tego, o jakiej grupie mówimy. Pamiętajmy jednak, że Kossak-Szczucka nie pisała podpartych statystyką analiz historyczno-socjologicznych, ale dzieliła się swoimi własnymi obserwacjami i ocenami. A właściwie nie tylko swoimi. Wychowałem się na Dolnym Śląsku i w licznych rozmowach ze starymi, przybyłymi ze wschodu Polakami słyszałem raz po raz te same obserwacje i oceny. A co do "książek pisanych z pozycji 'polskiego pana' "? Oczywiście, że trzeba czytać – i podsuwać młodzieży – również inne. Ale te jak najbardziej też! Czy można zrozumieć historię naszego narodu, naszej kultury i naszego państwa nie czytając książek pisanych przez "polskich panów"?
Przypadła mi kwatera u rudej wdowy, która przeszła na wskroś
wdowią troską. Umyłem się po podróży i wyszedłem na ulicę. Na słupach
wisiały afisze zawiadamiające, że komisarz dywizji Winogradow
wygłosi wieczorem odczyt o drugim kongresie Międzynarodówki Komunistycznej.
Tuż przed moimi oknami kilku Kozaków rozstrzeliwało za
szpiegostwo starego Żyda ze srebrną brodą. Starzec skowytał i wyrywał
się. Wówczas Kudria z plutonu karabinów maszynowych wziął go za
głowę i wetknął ją sobie pod pachę. Żyd przycichł i rozkraczył nogi.
Kudria prawą ręką wyciągnął kindżał i zarżnął starca ostrożnie, żeby
się nie zabryzgać. Puknął potem w zamkniętą okiennicę.
– Jak się kto interesuje – powiedział – to może sobie pochować. Nie
ma zakazu…
I.Babel – Armia konna i inne opowiadania