Rachunki za prąd wzrosną o ponad 800 zł do 2030 roku, jeśli Polska będzie nadal produkować energię z węgla. To wnioski z najnowszego raportu Fundacji Instrat. Jeśli postawimy na czyste źródła, podwyżki będą znacznie mniej dotkliwe
"Pewien wzrost cen energii elektrycznej jest nieunikniony, ale nie musi być monstrualny. Gospodarstwa domowe mogą zaoszczędzić 500-780 zł rocznie w latach 2030-2040, jeśli rządzący posłuchają ekspertów i odblokują odnawialne źródła energii" - mówi Paweł Czyżak, kierownik programu Energia i Klimat w Fundacji Instrat. "Dalsze uzależnianie gospodarki od paliw kopalnych spowoduje, że obecna drożyzna będzie narastać. Jedynym sposobem na jej uniknięcie jest więc szybka zmiana struktury miksu energetycznego na bardziej zielony" – dodaje.
Już wiemy, że w przyszłym roku - 2022 - za prąd zapłacimy więcej. Jak podaje Instrat w swoim nowym raporcie "Brakujący element układanki", będzie to około 264 zł rocznej podwyżki dla gospodarstw domowych. Niewiele pomoże zapowiadana przez rząd tarcza antyinflacyjna, która czasowo obniża VAT i akcyzę na energię elektryczną. Instrat wylicza, że tarcza niweluje wzrost cen jedynie o 92 zł.
W latach 2030-2040 nasze rachunki wzrosną o 800 zł, jeśli pozostaniemy na "węglowej ścieżce". A taki plan ma rząd i opisał do w Polityce Energetycznej Polski to 2040 roku (PEP2040).
Według scenariusza „wysokich cen EU-ETS”, opisanego w PEP2040, Polska miałaby w 2030 roku wyprodukować 75 TWh energii elektrycznej z węgla. Jeśli ceny uprawnień do emisji CO2 – bo właśnie o nich mowa – byłyby niskie, byłoby to 113 TWh. To niewiele mniej niż wyprodukowaliśmy z węgla w 2019 roku – wtedy było to 120 TWh.
"Mamy na stole alternatywę - jest nią inwestowanie w OZE" - mówił Paweł Czyżak podczas konferencji "Stan wyjątkowy w energetyce" organizowanej przez Forum Energii. "Polska ma ogromny potencjał rozwoju OZE" - dodał. Jednak jego zdaniem nie pomagają decyzje rządu: zasada 10H, która wyznaczyła minimalne odległości wiatraków od zabudowań na takim poziomie, że uniemożliwiła powstawanie nowych elektrowni oraz nagłe zmiany dla prosumentów, które spowodują, że prąd z fotowoltaiki nie będzie już tak opłacalny.
Według wyliczeń Instratu do 2030 roku moglibyśmy generować ponad 50 GW energii z OZE. To daje około 70 proc. miksu energetycznego. Jeśli taki scenariusz by się powiódł, węgiel stałby się jedynie paliwem pomocniczym, uruchamianym w razie konieczności. Stanowiłby jedynie 12 proc. miksu.
W 2040 roku OZE mogłyby stanowić 83 proc. całkowitego miksu energetycznego.
Co to oznacza dla cen energii?
Przede wszystkim: im mniej węgla, który w związku z polityką klimatyczną i rosnącymi cenami za emisje CO2 (które sięgają już 80 euro za tonę), a im więcej OZE, tym niższe ceny hurtowe. Które mają przełożenie na kwoty, jakie widzimy na naszych rachunkach.
W debacie o OZE pojawia się jednak dodatkowy argument - taryfy energetyczne nie zależą wyłącznie od cen hurtowych. Ma na nie wpływ również utrzymanie sieci i bilansowanie systemu elektroenergetycznego. "OZE te koszty zwiększą, co do tego nie ma wątpliwości. Ale w naszym raporcie pokazujemy, że nawet te dodatkowe koszty nie będą aż tak wysokie i nie stanowią bariery w odejściu od węgla" - wyjaśniał Czyżak.
Instrat podaje, że w związku z inwestycjami w OZE apogeum wzrostu rachunków przypadłoby na 2025 r. Później koszty stopniowo mogłyby spadać. "Oszczędności na kosztach wytwarzania energii z OZE względem miksu energetycznego opartego o węgiel i gaz z nawiązką pokrywają zwiększone wydatki na infrastrukturę sieciową czy usługi systemowe, prowadząc do ogromnej redukcji wysokości taryf dla gospodarstw domowych" - piszą eksperci.
W raporcie Instratu czytamy:
"W latach 2021-2040, inwestycje w sieci dystrybucyjne muszą wzrosnąć ze 180 mld zł w scenariuszu bazowym (czyli zgodnym z założeniami PEP2040) do 238 mld zł w scenariuszu Instrat. Inwestycje w sieci przesyłowe są w scenariuszu Instrat o 10 mld zł wyższe niż w scenariuszu PEP2040. Przyczyni się to do istotnego wzrostu taryfy dystrybucyjnej, potęgowanego także przez wyższe koszty systemowe. Łącznie, składnik dystrybucyjny taryfy wzrośnie w scenariuszu Instrat o 0,1 zł/kWh w latach 2021-2040 r. podczas gdy w scenariuszu PEP2040 zmaleje poniżej poziomu obecnego".
Jednocześnie jednak wzrost kosztów systemowych jest w scenariuszu Instratu kompensowany niższymi kosztami energii z OZE.
Finalnie, według analityków, w latach 2030-2040 łączna taryfa dla gospodarstw domowych mogłaby być o ok. 0,2 zł/kWh niższa niż w scenariuszu PEP2040.
W 2030 roku w scenariuszu rządowym będziemy płacili o 800 zł więcej (w porównaniu do 2021 r.) za prąd niż teraz. W scenariuszu Instratu - nieco ponad 300.
Postawienie na OZE ma jeszcze jedną zasadniczą zaletę: ograniczy wykorzystanie gazu ziemnego do produkcji energii. PEP2040 przewiduje duże zużycie gazu i nazywa je "paliwem pomostowym". Jednak również i z tego paliwa będzie trzeba do 2050 roku zrezygnować - gaz, podobnie do węgla, jest paliwem kopalnym.
W scenariuszu proponowanym przez Instrat gaz ma marginalne znaczenie. Analitycy przewidują jedynie realizację projektów, które już mają umowy mocowe. Chodzi o bloki w Ostrołęce C i Dolnej Odrze, które miałyby być również przystosowane do spalania zielonego wodoru. Zwracają również uwagę na to, że w obecnym rządowym scenariuszu każde opóźnienie w budowaniu bloków gazowych albo realizacji Programu Polskiej Energetyki Jądrowej może doprowadzić do poważnych luk w bilansie mocy.
Eksperci z innej organizacji, Forum Energii, przyznają, że aby zapewnić Polsce bezpieczeństwo energetyczne, jednocześnie odchodząc od węgla, nie poradzimy sobie bez atomu.
"Nie można wykluczyć, że elektrownia jądrowa będzie w Polsce niezbędna do osiągnięcia neutralności klimatycznej w 2050 r. Jest jednak oczywiste, że nie pojawi się w ciągu 15 lat, tymczasem problemy systemu energetycznego występują już teraz.
Konieczne jest profesjonalne zaprojektowanie realizacji tego przedsięwzięcia w realnych ramach kosztowych i czasowych. Powoływanie się na Polski Program Jądrowy jako klucza do rozwiązania problemów Polski w 2033 r. i jednoczesny brak postępów jego w realizacji - zagraża bezpieczeństwu energetycznemu naszego kraju"
- czytamy w tekście dr Joanny Maćkowiak-Pandery, prezeski Forum Energii opublikowanym na stronie internetowej organizacji.
Analitycy proponują kilka rozwiązań, które mogłyby uchronić nas przed drastycznymi podwyżkami cen prądu. A jednocześnie pozwoliłyby na stopniowe odchodzenie od węgla w takim tempie, jakie narzuca unijna polityka klimatyczna.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze