0:000:00

0:00

Rosyjski niezależny Projekt Media przyjrzał się codziennym odprawom rzecznika rosyjskiego MON generała Igora Konaszenkowa.

Dziennikarze zsumowali podawane przez niego informacje o zniszczonej ukraińskiej broni i zdobytych miastach, i wyszło mu, że już w marcu Rosjanie zniszczyli więcej sprzętu niż Ukraina kiedykolwiek miała, a zdobycie kolejnych wsi i miasteczek ogłaszano po kilka razy – choć nie było mowy o wycofaniu się.

To, że propaganda na wojnie kłamie o sytuacji na froncie, jest oczywiste. Jekaterina Reznikowa, Michaił Rubin i Julia Bałachonowa zrobili temu kłamstwu fact check.

Zsumowali dane podawane przez rosyjskie ministerstwo obrony i pokazali zdumiewające rzeczy: Rosjanie zniszczyli więcej ukraińskiego sprzętu niż kiedykolwiek go było w Ukrainie.

Ukraińcy dysponują więc dziś ujemnymi wartościami uzbrojenia (wliczając to zachodnią pomoc): po niebie latają ujemne samoloty, czołgów Rosjanie ustrzelili o 700 więcej niż ich kiedykolwiek było — a ciągle do nich strzelają. Bayraktarów zostało ledwie 7. Poległo też 80 proc. pierwotnego składu armii ukraińskiej. Niezdolnych do walki jest jeszcze więcej.

Nic tu się nie zgadza. Moglibyśmy od razu dać tu zbity zegar. Ale tak się nie da. Bo każda armia na wojnie kłamie. Tymczasem rosyjski aparat kłamstwa jest, trawestując Goethego, “częścią tej siły, co wiecznie kłamstwa pragnąc, wiecznie mówi prawdę”.

Ukraina straciła 3800 pojazdów opancerzonych z 3100, jakie miała (z zachodnimi włącznie) 
Jest to pełne kłamstwo, z którego wynika wiele prawdy o wojnie w Ukrainie i problemach Putina
Komunikaty o "operacji specjalnej" w Ukrainie,
Prościej mówiąc, kłamać też trzeba umieć.

Generał Igor Konaszenkow, rzecznik rosyjskiego ministerstwa wojny, od 24 lutego staje codziennie przed kamerą i mechanicznym głosem recytuje (może czyta z promptera) komunikaty wojskowe. Za swoją pracę dostał od Putina w czerwcu drugą gwiazdkę generalską: jest generałem porucznikiem.

Format komunikatów Konaszenkowa został stworzony przed “operacją specjalną”; miał odwzorowywać sukces rosyjskiego blitzkriegu w Ukrainie. Konaszenkow wylicza więc zniszczony sprzęt różnego rodzaju i podaje nazwy zdobytych miejscowości.

Nigdy nie tłumaczy, co z tych danych wynika – czy już bliżej do końca “specjalnej operacji”, czy dalej. Nigdy nie mówi o rosyjskich stratach.

Zarzucając Rosjan danymi, Konaszenkow może sprawiać, że uwierzą w sukces rosyjskiej armii, ale kłamiąc pozostawia ślady, którym mogą przyjrzeć się analitycy.

Dane wojskowe nie trzymają się kupy

Rosyjscy dziennikarze policzyli więc zniszczoną zdaniem Konaszenkowa ukraińską broń. Przykład:

  • "Do 26 czerwca Konaszenkow ogłosił zniszczenie ponad 3800 pojazdów opancerzonych, w tym czołgów. Ale to samo Ministerstwo Obrony oszacowało liczbę pojazdów opancerzonych na Ukrainie na 2416 sztuk. Około 700 kolejnych pojazdów zostało dostarczonych na Ukrainę przez zachodnich sojuszników do połowy maja. Jak Ukraina nadal walczy, jeśli straciła już cały swój sprzęt, pozostaje tajemnicą" - piszą.
  • Zdaniem rosyjskiego MON Ukraina miała przed wojną 152 samoloty. Konaszenkow ogłosił zniszczenie 215 (nawet gdyby Ukraina dostała 60 samolotów, czego nie daje się potwierdzić, to co teraz broni nieba Ukrainy? Bo przecież Ukraina nadal ma siły powietrzne).
  • Odwrotnie jest z ukraińską artylerią: Konaszenkow codziennie donosi o ziszczeniu kolejnych jednostek, ale suma zniszczonych baterii w jego komunikatach nie rośnie.

Informacje o podbojach pokazują klęski

Dziennikarze sprawdzili też dzień po dniu, co Konaszenkow zdobył. Okazało się, że wiele nazw miejscowości powtarzało się w tych komunikatach – jakby zdobywane były po wielekroć – choć nigdy nie było mowy o wycofaniu się z nich.

Rosjanie zdobywali też miejscowości, które istnieją tylko na mapach z czasów ZSRR – bo od lat 80. są niezamieszkałe.

“Studiując odprawy Konaszenkowa, Projekt odkrył, że co najmniej 25 osiedli zostało zajętych więcej niż raz. Jednocześnie przedstawiciel resortu obrony [Konaszenkow] nigdy nie meldował o przechodzeniu tych miejsc z rąk do rąk, więc nie można zrozumieć, czy kilkakrotnie donosi o tym samym sukcesie, czy też armia rosyjska została wyparta i musiała ponownie zdobywać miejscowość" - piszą Reznikowa, Rubin i ich factcheckerka Bałachonowa.

Nowomowa Konaszenkowa potwierdza, że Rosjanie mają na froncie duże problemy: z analizy jego kolejnych komunikatów wynika, że kiedy mówi o “okrążeniu” miejscowości, oznacza to, że Rosjanie utknęli na przedmieściach. Kiedy mówi o operacji oczyszczenia (“zaczystce”), to znaczy tak naprawdę, że na ulicach trwają krwawe walki.

“25 lutego Konaszenkow uroczyście poinformował: »Zamknięto blokadę miasta Czernihów«. Brzmiało to jak sukces, ale w rzeczywistości oznaczało, że walki toczyły się na obrzeżach i miasto nigdy nie zostało zdobyte".

Komunikaty Konaszenkowa zawierają nie tylko informacje o porażkach, ale są dowodem szoku propagandy i samego Putina, że Ukraina się broni. Najpierw Konaszenkow twierdzi, że walczą tylko “nacjonaliści”, a “ukraiński personel wojskowy” się poddaje.

Ale ponieważ podających się nie ma tylu, na ilu liczyła Moskwa, Konaszenkow zaczyna nazywać wszystkich żołnierzy ukraińskich “nacjonalistami” i “nacystami”. Podział na dobrych i złych Ukraińców znika.

Nie mogąc podawać strat własnych, propaganda opowiada wojnę przez straty wroga

"W związku z niepowodzeniami na froncie Konaszenkow zaczął znacznie rzadziej wymieniać zdobyte osady. Od połowy kwietnia zaczął wyliczać straty wroga".

Dziennikarze Projektu pokazują to na wykresach. Podejrzewają, że propaganda kazała Konaszenkowowi dosypać poległych, by ostudzić przekonanie Rosjan o rychłym sukcesie w Ukrainie.

(Od siebie dodam: Moskwa konsekwentnie nie ujawnia danych o swoich poległych; ostatnia informacja pochodzi z końca marca: 1351 poległych. Od tego czasu odbiorca propagandy może sobie wyrobić informacje o sytuacji na froncie i stanie rosyjskiej armii jedynie przez analogie do sytuacji armii ukraińskiej, bo o tym propaganda informuje: są tam straty i złe morale, to tam młodzi mężczyźni unikają poboru, a sprzęt wojskowy jest felerny).

Kto wszystko to fałszuje?

Nie sposób ustalić, kiedy dane rosyjskie są fałszowane. Czy “dane z frontu” wytwarzane są tak nieporadnie w biurze Konaszenkowa, czy też to efekt zakłamania na całej linii?

Bo przecież co to szkodzi przekazać dowództwu, że zdobyło się nieistniejącą miejscowość bronioną przez nieistniejące czołgi i samoloty?

Moskwa zaczęła inwazję na podstawie ewidentnie fałszywych danych wywiadowczych o sytuacji w Ukrainie. Trudno zakładać, że teraz jest w stanie zbierać poprawne informacje o sytuacji na froncie. Konaszenkow to potwierdza.

Niezwykle ciekawe – i przerażające – odkrycie dotyczy bombardowania czegoś, co Konaszenkow nazywa „akumulacją siły roboczej i sprzętu”.

Nie wiadomo, co to jest, ale propaganda rosyjska powtarza w kółko, że Rosjanie ostrzeliwują tylko cele wojskowe, omijając cywilne. Dziennikarze zsumowali liczbę miejsc z „akumulacją siły roboczej i sprzętu” i podzielili to przez podawaną przez Konaszenkowa liczbę poległych ukraińskich żołnierzy. Wyszło im, że w każdym takim miejscu poległa jedna osoba. Co to była za “akumulacja”?

Dziennikarze tego wprost nie piszą, ale z ich analizy przekazu Konaszenkowa wynika, że podaje on dane świadczące o tym, że “specjalna operacja” Putina nie przebiega zgodnie z planem. Chyba że jest to plan generowania losowych liczb. Konaszenkow codziennie nam to mówi — tylko do tej pory nie umieliśmy go zrozumieć.

Z drugiej strony – komunikaty Konaszenkowa potwierdzają słowa Putina, że rosyjskie wojsko nie strzela “po polach”. Tak Putin dwa dni temu tłumaczył masakrę w Krzemieńczuku: wojsko ostrzelało tam magazyn z bronią, a centrum handlowe, odlegle o pół kilometra... zapaliło się od pożaru. Tak zwyczajnie wedle Putina okazało się ono konaszenkową „akumulacją siły roboczej i sprzętu”.

“Przecież nie strzelamy po polach” - wyjaśnił Putin.

Od początku napaści Rosji na Ukrainę śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami? Nasz cykl GOWORIT MOSKWA znajdziesz pod tym tagiem.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)

Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press

Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022

Komentarze