0:00
0:00

0:00

Prokuratura Zbigniewa Ziobry sprawdza, czy Partia Razem nie propaguje komunizmu. To efekt doniesienia, jakie do tej instytucji złożyły Stowarzyszenie Koliber oraz młodzieżówka Partii Porozumienie Jarosława Gowina. Obie organizacje są znane z swoich konserwatywnych i skrajnie wolnorynkowych poglądów, więc ich walka z lewicą nie jest niczym zaskakującym. Nowością jest wykorzystanie do tego celu prokuratury.

Pieczęć punktu podawczego Ministerstwa Sprawiedliwości, 23 stycznia 2018 roku.

Szanowny Panie Prokuratorze,

z uznaniem przyjęliśmy decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie publicznego propagowania faszyzmu przez działaczy stowarzyszenia Duma i Nowoczesność. Nie ma zgody na propagowanie zbrodniczych poglądów w kraju tak pokrzywdzonym przez lata okupacji nazistowskiej i komunistycznej. Te ideologie przyniosły ze sobą krwawe żniwo, które powinno być zapamiętane przez wszystkie kolejne pokolenia.

Jednak poza szkodliwym marginesem odwołujący się do narodowego socjalizmu pokazanym w reportażu TVN 24, w Polsce działa wiele środowisk, które jawnie odwołują się do komunizmu. Publicznie działać może Komunistyczna Partia Polski, a działacze Partii Razem potrafią wprost nazywać siebie komunistami, sugerując w wielu miejscach, że komunizm nie ma nic wspólnego z totalitaryzmem, który tak tragicznie dotknął Polskę w 20 wieku.

Dla osób pokrzywdzonych przez komunistyczny aparat terroru wyznawanie idei Marksa i Lenina, bez odwoływania się do totalitarnej przeszłości ZSRR, jest jak wyznawanie idei zawartych w "Mein Kampf" bez nawoływania do masowego ludobójstwa.

Dlatego my, młodzi działacze środowisk patriotycznych, zwracamy się z apelem do Pana, żeby wykorzystał pan wszystkie dozwolone prawem możliwości, w tym te przewidziane w Konstytucji, do kontroli działania środowisk propagujących zbrodnicze ideologie, zarówno idee komunistyczne jak narodowosocjalistyczne.

Jan Strzeżek

Robert Iwanicki

Piotr Celiński

Stowarzyszenie KOLIBER

Młoda Prawica

Prawicowi działacze zareagowali w ten sposób na wniosek o delegalizację stowarzyszenia Duma i Nowoczesność, bohaterów reportażu TVN o leśnych czcicielach Hitlera. Skoro bowiem jest w Polsce skrajna prawica, musi istnieć też jakaś skrajna lewica, którą dla symetrii - i obrony nadszarpniętej prawicowej godności - należy zdelegalizować. Pretekstem był tekst jednego z członków partii, który nazwał się komunistą i stwierdził - nie bez dobrych argumentów - że bez radykalnie wspólnotowych tradycji trudno wyobrazić sobie demokrację i że są one "bezpiecznikiem dla totalitaryzmu, również totalitaryzmu wycierającego sobie swoją zbrodniczą gębę czerwoną flagą". Byłemu już członkowi partii chodziło raczej o angielskich lewelerów, a same poglądy komunistyczne w tym sensie nie są oczywiście w Polsce czymś nielegalnym (wg Art 13 Konstytucji zakazane jest odwoływanie się w programach partii do totalitarnych metod działania). Jednak dla polskiej prawicy wszystko co na lewo od niej jest podejrzane.

O los wniosku młodych prawicowców zapytał Prokuraturę Krajową poseł PiS Robert Warwas. Odpowiedział mu zastępca Prokuratora Generalnego Robert Hernand: "Nadmieniam, że w piśmie z dnia 23 stycznia 2018 r. pochodzącym od Stowarzyszenia Koliber i Stowarzyszenia Młoda Prawica, organizacje te domagały się ponadto podjęcia działań w celu skierowania do Trybunału Konstytucyjnego wniosku o stwierdzenie niekonstytucyjności celów i działalności partii politycznej Partia Razem. W tym zakresie prowadzone są obecnie czynności w Biurze Spraw Konstytucyjnych Prokuratury Krajowej". Potwierdził to wiceminister sprawiedliwości Michał Woś. "Prokuratura prowadzi postępowanie, które być może będzie zakończone wnioskiem o delegalizację Partii Razem z racji propagowania komunizmu" - oznajmił.

Zawisza: Nie mamy nic wspólnego z propagowaniem totalitaryzmu

"To, że Prokuratura Krajowa zamiast odrzucić ten wniosek jako bezzasadny, w ogóle się tym zajmuje jest absurdalne" - mówi OKO.press Marcelina Zawisza, jedna z liderek Razem. "Nie mamy nic wspólnego z propagowaniem systemów totalitarnych".

Przy okazji ustawy o IPN okazało się, że polski wymiar sprawiedliwości nie ogranicza się do granic naszego kraju i chce karać ludzi na całym świecie za ich słowa. Dlatego OKO.press sprawdza, kogo jeszcze - nie tylko w Polsce - można by zdelegalizować. Wyszło nam, że mniej więcej połowę europejskich partii politycznych.

Zwyczajna lewica

Razem powstało w maju 2015 roku. Większość działaczy to osoby, dla których partia jest pierwszą organizacją polityczną, w którą się zaangażowali. Ale nie brakuje też osób z doświadczeniem w Partii Zieloni i Młodych Socjalistach. Razem łączy w sobie kilka nurtów, od socjaldemokracji, przez zieloną lewicę po demokratyczny socjalizm.

Taki szerszy ideologicznie lewicowy ruch nie jest niczym niezwykłym w europejskiej polityce - podobny charakter np. Podemos, jedna z największych partii w Hiszpanii. Co ma w programie Razem?

  • Likwidację umów śmieciowych, podwyższenie godzinowej stawki minimalnej.
  • Rozbudowę infrastruktury publicznej, m.in. żłobków. Razem chce, by były darmowe.
  • Finansowanie opieki zdrowotnej wprost z budżetu państwa.
  • Budowę tanich mieszkań na wynajem.
  • Edukację seksualną w szkołach i wyprowadzenie religii ze szkół.
  • Podniesienie kwoty wolnej od podatku; bardziej progresywne podatki.
  • Legalną aborcję w pierwszym trymestrze ciąży.
  • Wyższe podatki dla dużych przedsiębiorstw i korporacji.
  • Równość małżeńską, czyli umożliwienie zawierania małżeństw osobom tej samej płci.
  • 35-godzinny tydzień pracy.

To pakiet, pod którym podpisałaby się większość lewicowych polityków w Europie, gdyby nie fakt, że część (choć dalece nie wszystkie, zwłaszcza, gdy mówimy o polityce wobec korporacji) z tych postulatów już w najlepsze funkcjonuje w Europie Zachodniej. Kogo zatem jeszcze należałoby zdelegalizować?

Krwiożerczy bolszewicy lewackiej Europy

Lista takich partii mogłaby być długa, w istocie należałoby zdelegalizować sporą część Europarlamentu. Ale żeby się nie rozpisywać, znaleźliśmy dwóch pierwszorzędnych kandydatów. Mamy nadzieję, że nasza sugestia przyda się Jarosławowi Gowinowi i Zbigniewowi Ziobrze.

Ktoś w końcu musi obronić Europę przed bolszewizmem, sama jest już tak zepsuta, słaba i pozbawiona chrześcijańskich wartości, że trzeba jej pomóc.

  • Brytyjska Partia Pracy, zwłaszcza odkąd stery objął w niej Jeremy Corbyn. Laburzyści chcą wyższych podatków dla najbogatszych oraz podniesienia podatku korporacyjnego. Chcą też nacjonalizacji niektórych usług publicznych (Margaret Thatcher sprywatyzowała nawet wodociągi) oraz szybszej budowy mieszkań komunalnych. Planują wprowadzić bezpłatne posiłki dla dzieci w szkołach oraz bezpłatne żłobki i przedszkola. Labour Party cieszy się poparciem ok. 42 proc. Brytyjczyków, ostatnio często wygrywa w sondażach z Partią Konserwatywną. Corbyn chętnie odwołuje się do tradycyjnej lewicowej symboliki, konwencja Laburzystów zakończyła się ostatnio wspólnym wykonaniem partyjnego hymnu The Red Flag ("Czerwony Sztandar").
  • Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza. Rządzi Szwecją w koalicji z Zielonymi. Zresztą na przestrzeni ostatniego stulecia partia rządziła tym państwem przez 81 lat. Socjaldemokraci wygrali wybory w 2014 roku i zabrali się do odkręcania polityki "nieodpowiedzialnej obniżki podatków" prowadzonej przez wcześniejszy centroprawicowy rząd - podnieśli więc podatki dla najbogatszych, podnieśli również zasiłki dla bezrobotnych, zasiłki chorobowe oraz rodzinne. Powołali też do życia komisję na rzecz równego dostępu do opieki zdrowotnej, bo choć szwedzkie społeczeństwo jest jednym z najbardziej egalitarnych na świecie, rządząca lewica na tym nie poprzestaje - Szwecja wygrywa w stworzonym przez Oxfam rankingu krajów, które robią najwięcej by przeciwdziałać nierównościom (Polska jest 35, między Kostaryką a Urugwajem). Po czterech latach rządów Socjaldemokraci wciąż są najpopularniejszą partią w Szwecji, choć daleko im do poparcia z lat 60 i 70. (wygrywali wówczas wybory nawet ponad 50-procentową większością). Ostatnio stracili parę punktów poparcia, nieco zyskała za to bardziej lewicowa od nich Partia Lewicy (8 proc. poparcia).

To tylko dwóch najbardziej oczywistych kandydatów do delegalizacji. Prokuratura Ziobry nie powinna się zresztą ograniczać wyłącznie do lewicy.

Jak zauważyła Adriana Rozwadowska z "Gazety Wyborczej", za aktywistkę partii Razem mogłaby w Polsce robić nawet... Angela Merkel. Bo jak inaczej rozumieć wprowadzenie przez nią minimalnej stawki za godzinę pracy oraz zreformowanie urlopów rodzicielskich, tak aby kobiety i mężczyźni byli równo obciążeni praca domową?

Nie wiadomo, jak prokuratura poradziłaby sobie z bardziej radykalnymi europejskimi socjalistami, takimi jak Jean-Luc Mélenchon, francuski polityk (19 proc. głosów w pierwszej turze ostatnich wyborów prezydenckich), który chce objąć najbogatszych Francuzów podatkiem dochodowym 100 proc. od nadwyżki ponad 360 tys. euro dochodu rocznie.

Do Francji w ogóle polska prokuratura powinna wyruszyć w towarzystwie egzorcysty z kropidłem, bo lewaków takich jak Mélenchon jest tam co nie miara.

PPS też podejrzany

"Patrzymy władzy na ręce" - mówi Marcelina Zawisza i wylicza niedawne działania partii. "Nagłośniliśmy aferę billboardową i doprowadziliśmy do kontroli NIK, nagłośniliśmy problemy z finansowaniem kampanii PiS-u, związki partii rządzącej ze skrajną prawicą, zainicjowaliśmy Czarny Protest. Pokazujemy że polityka rządu nie rozwiązuje problemów, z którymi mierzy się większość mieszkanek i mieszkańców Polski.

Odwołujemy się do wartości demokratycznych, do przedwojennej Polskiej Partii Socjalistycznej".

Z przedwojennymi inspiracjami Razem musi jednak uważać. Ostatnio przez szał dekomunizacyjny w kilku miastach chciano zmienić nazwy ulic Stefana Okrzei (bojownik PPS rozstrzelany na stokach Cytadeli Warszawskiej w 1905 roku za walkę z caratem), Ignacego Daszyńskiego (premier rządu ludowego, jeden z najwybitniejszych parlamentarzystów II RP) czy Bolesława Limanowskiego (nestor polskiego socjalizmu, współtwórca PPS).

Akurat to szaleństwo powstrzymał IPN, ale w rządzonej przez konserwatywną i nacjonalistyczną prawicę Polsce podejrzani są wszyscy lewicowcy - nawet twórcy niepodległego państwa.

;
Na zdjęciu Bartosz Kocejko
Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze