0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja GazetaSlawomir Kaminski / ...

Premier Morawiecki ciepłym głosem pogrzebał podczas poniedziałkowej (15 kwietnia 2019) konferencji w KPRM ostatnie nadzieje związkowców na prawdziwe negocjacje. W ogóle nie odniósł się do żądania natychmiastowych rozmów, jakie wysunął tego samego dnia Sławomir Broniarz, szef ZNP: "Apelujemy do premiera o natychmiastowe spotkanie. Wielki Tydzień wymaga od premiera wielkich decyzji". Dodał, że matury są poważnie zagrożone, a ZNP nie przyjmuje wyjaśnień strony rządowej, że budżet państwa co miał dać, to dał.

Także w poniedziałek strajkujący nauczyciele z ponad stu szkół w liście otwartym do rządu domagają się spotkania przy okrągłym stole jeszcze przed świętami. Ich zdaniem #StrajkNauczycieli zagraża przeprowadzeniu matur i innych egzaminów.

Morawiecki widzi to inaczej, zupełnie inaczej.

Nie teraz, po świętach

Morawiecki podziękował za to, że egzaminy ośmioklasisty odbywają się bez zakłóceń. Użył przekazu dnia PiS, czy raczej tygodnia: "Uczniowie, młodzież nie powinni być zakładnikami sporów".

Skoro zagrożenia nie ma, to można poczekać z rozmowami: "zapraszamy zaraz po świętach, tak jak obiecałem kilka dni temu, przygotowujemy dzisiaj pewne założenia i

przedstawimy je w ciągu 2-3 dni, jeszcze przed świętami, by zaraz po świętach

zaprosić do okrągłego stołu, dyskusji, ekspertów, pedagogów, wychowawców, ale także rodziców, oczywiście środowiska nauczycielskie przede wszystkim, związkowców, również pracodawców".

Okrągły stół to nie będą żadne negocjacje

Wynika z tego, że okrągły stół ma być jakąś ogólną mega-debatą z udziałem dziesiątków osób. Premier wspomniał, że sprawy płacowe mogą zostać omówione "przy jednym z podstolików". Związkowcy mają się tam pojawić tylko jako jedna z wielu stron.

Pomysł premiera jako propozycja dla setek tysięcy strajkujących nauczycieli trzeba odczytać jako:

  • wyraz wręcz ostentacyjnego lekceważenia żądań i samych strajkujących,w tym lidera protestu;
  • ruch zastępczy, zamiast podjęcia rzeczowych rozmów;
  • próbę zamazania sprawy, czyli
zmianę definicji sytuacji: zamiast społecznego protestu i konfliktu związki - rząd o nauczycielskie płace, pojawia się debata wielu stron o naprawie edukacji.

Najpierw podpiszcie porozumienie z "S"

Premier zwrócił się też bezpośrednio do strajkujących, że - jak się wyraził - "swoistym preludium" ich uczestnictwa byłoby podpisanie porozumienia wynegocjowanego już przez rząd "z jednym ze związków". Chodzi o podpisane 7 kwietnia pięciopunktowe porozumienie rządu z "Solidarnością", które zakłada podwyżkę nauczycielskich płac we wrześniu o 9,6proc. (jak do tego doszło czytaj tutaj).

ZNP i FZZ z oburzeniem odrzuciły to porozumienie i domagają się podwyżki o 30 proc. w trzech ratach (nie precyzując kiedy wypłacanych). Ale premier - podobnie jak wcześniej wicepremier Szydło - nawet nie odnosi się do tego żądania, całkowicie je ignoruje.

Rząd nie widzi strajku jako zagrożenia

Z wypowiedzi Morawieckiego wynika, że jest uspokojony przebiegiem "bez większych zakłóceń" trwających właśnie egzaminów ósmoklasisty (15-17 kwietnia) i gimnazjalisty (10-12 kwietnia).

Premier lekceważy także zagrożenie matur. Bardzo prosił, by nie zapowiadać, że matury są zagrożone i wyraził nadzieję, że takie wypowiedzi były tylko wynikiem emocji, jakiegoś zacietrzewienia. "Proszę, aby najbardziej zapalczywi związkowcy nie wysuwali argumentów o niedopuszczeniu uczniów do matur. To nie są właściwe słowa" - pouczył strajkujących.

Taki sygnał ma rozbroić nastroje nauczycielek i nauczycieli, którzy podejmują właśnie decyzje o uczestnictwie (lub nie) w radach pedagogicznych. Premier zaklina rzeczywistość: to się nie może zdarzyć.

Czas na debatę o prawdziwej reformie. To co PiS robił przez trzy lata?

Morawiecki oznajmił, że "czas dojrzał do tego, aby była potrzebna reforma oświaty. Wierzę, że okrągły stół będzie nowym otwarciem". Premier potrafi zaskoczyć, ale tym razem poszedł bardzo daleko. Trwa właśnie trzeci rok gigantycznej "deformy edukacji", którą PiS zapowiadał jako uzdrowienie systemu i doskonale przygotowaną naprawę edukacji.

  • Jak to pogodzić ze stwierdzeniem, że "czas dojrzał" do nowej wielkiej reformy? Czy ma być prowadzona obok czy zamiast obecnej?
  • Czy ma pogłębić "deformę", która poza likwidacją gimnazjów i skróceniem edukacji ogólnej do ośmiu lat, cofnęła szkołę w stronę tradycyjnego modelu przekazywania jeszcze większej liczby wiadomości z jeszcze większej liczby przedmiotów?
  • Jak tu debatować o nowej reformie z tymi, którzy właśnie dokańczają starą, owocującą gigantycznym zamieszaniem, którego apogeum będzie szturm dwóch roczników do szkół ponadpodstawowych we wrześniu 2019?

I jeszcze raz pożonglował liczbami

"Nasi poprzednicy przez ostatnie lata zaniedbywali nauczycieli" - dodał premier i powtórzył swoje wyliczenia z konwencji PiS w Lublinie (13 kwietnia), zgodnie z którymi "nasi poprzednicy" nie podnosili płac nauczycielom.

Premier wymienił te lata bez podwyżek: 2013, 2014, 2015 i 2016, a następnie chwalił podwyżki dawane przez PiS w 2017 (to była waloryzacja 1,3 proc. - red.), 2018 i 2019 (podwyżki po 5 proc.).

  • w styczniu 2008 roku – o 10 proc.,
  • w 2009 dwie, w styczniu i we wrześniu za każdym razem o 5 proc.,
  • we wrześniu 2010 roku – o 7 proc.,
  • we wrześniu 2011 roku – także o 7 proc. i wreszcie
  • we wrześniu 2012 roku – o 3,8 proc.
  • w latach 2013-2016 – 0 proc.
  • 2017 – o 1,2 proc. waloryzacja od 1 stycznia
  • w kwietniu 2018 – 0 5 proc.
  • w styczniu 2019 – o 5 proc.
  • 2019 (plan na wrzesień) – 9,6 proc.

W tym zestawieniu uderza potraktowanie budżetu 2016 jako budżetu rządu PO-PSL (choć PiS przyjął go w styczniu 2016 i znalazł w nim 17 mld na program 500 plus), a także dyskretne pominięcie okresu 2008-2012, gdy rząd PO-PSL podniósł płace nauczycielom łącznie o 44 proc.

Przypominamy ilustrację, która opowiada o rachunkach Morawieckiego:

Przeczytaj także:

“Bardzo dziękuję za to, że dzisiaj te egzaminy w ogromnej większości szkół odbywały się bez większych zakłóceń. To bardzo dobra wiadomość dla uczniów. Uczniowie, młodzież nie powinni być zakładnikami sporów jakichkolwiek, nie powinni ucierpieć na tym, że są jakieś nieporozumienia, nawet pomiędzy tak kluczową grupą zawodową jaką są nauczyciele a rządem, który odpowiada za budżet państwa.

Chciałbym skorzystać z tej okazji i podkreślić przede wszystkim, że zapraszamy zaraz po świętach, tak jak obiecałem kilka dni temu, przygotowujemy dzisiaj pewne założenia i przedstawimy je w ciągu 2-3 dni, jeszcze przed świętami, by zaraz po świętach zaprosić do okrągłego stołu, dyskusji, ekspertów, pedagogów, wychowawców, ale także rodziców, oczywiście środowiska nauczycielskie przede wszystkim, związkowców, również pracodawców.

Teraz czas dojrzał do tego, żeby powiedzieć: jest potrzebna głęboka reforma całego systemu oświaty. Nie tylko związkowcy, przede wszystkim liczą się nauczyciele, młodzież, może w odwrotnej kolejności nawet. Dzieci w szkole podstawowej, potem już w starszych klasach szkoły podstawowej młodzież, w gimnazjach i liceach nasza wspaniała młodzież, ich wyobrażenia co do systemu szkolnictwa, oczywiście rodzice. I także wszyscy, którzy mogą dopomóc, czyli pedagodzy, eksperci. I przedstawimy te założenia dot. okrągłego stołu, który będzie takim forum mediacyjnym jednocześnie – stwierdził premier Mateusz Morawiecki na konferencji w KPRM.

Wierzę w to, że okrągły stół będzie takim nowym otwarciem, taką dyskusją ogólnonarodową, nie waham się użyć tego słowa, dla poprawy systemu oświaty" – zapis na 300polityka.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze