Protest głodowy rezydentów trwa już 23. dobę, według premier jest jednak bezzasadny, bo rząd spełnia wszystkie postulaty medyków. OKO.press zauważa jednak, że 6 proc. to nie 6.8 (a nawet nie 6,2 proc.), siedem lat to nie trzy; 105 proc. średniej krajowej to więcej niż średnia, a nie mniej; renegocjacja ustawy to nie ustawa; a zawieszenie to nie zakończenie
Premier Beata Szydło w programie "Jeden na jeden" stwierdziła 24 października:
Wywiązujemy się ze wszystkich postulatów. Nie widzę podstaw do tego protestu [lekarzy rezydentów]
Dodała też, że jest gotowa zasiąść do rozmów z protestującymi, gdy tylko zakończą protest. Bo zawieszenie protestu nie wystarczy. "To jest różnica".
Jest 24 października 2017 roku, protest głodowy lekarzy rezydentów trwa 23. dobę.
W międzyczasie dołączyło do niego Porozumienie Zawodów Medycznych, przekształcając go w "protest całej służby zdrowia". PZM zrzesza związki zawodowe reprezentujące m.in. lekarzy specjalistów, pielęgniarki, psychologów, fizjoterapeutów i ratowników medycznych. Do młodych lekarzy w Warszawie w ciągu minionego tygodnia dołączyli medycy w Łodzi, Krakowie, Szczecinie, Lesznie, Gdańsku i Płocku. 23 października Porozumienie Rezydentów opublikowało swój własny obywatelski projekt zmian w służbie zdrowia.
Już sam fakt rozszerzania protestu wskazuje, że coś z tym spełnianiem postulatów jest chyba nie tak.
OKO.press przyjrzało się też kolejnym postulatom protestujących z dwóch stron: oczami rezydentów i oczami rządu. Powstała swojego rodzaju symulacja dialogu, który mógłby się odbyć między stronami, gdyby udało im się porozmawiać ze sobą bez pośredników.
Premier Szydło w "Jeden na jeden": "To już się dzieje. Rząd na wtorkowym [24 października] posiedzeniu zajmie się projektem, który przewiduje systematyczny wzrost nakładów na ochronę zdrowia do 6 proc. PKB w 2025 roku (...) w 2018 roku będzie przeznaczone 4,67 proc. PKB, rok później 4,84 proc. Nakłady będą wzrastać w kolejnych latach. Docelowy poziom finansowania, czyli 6 proc. PKB, miałby zostać osiągnięty w 2025 roku."
Rezydenci: Chcemy zwiększenia nakładów do poziomu nie niższego niż 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat. Jesteśmy gotowi zasiąść do rozmów w momencie, gdy będziemy mieć zagwarantowany wzrost do 6 proc. PKB do 2021, tak jak obiecał marszałek Karczewski.
Jarosław Biliński z Porozumienia Rezydentów wyjaśniał OKO.press: „W naszej propozycji [negocjacyjnej] napisaliśmy, że możemy zgodzić się na 6 proc., ale musimy usłyszeć konkrety i taki poziom musi zostać osiągnięty znacznie szybciej niż w 2025 roku". Sugerował, że mógłby to być 2021 rok.
Z porównania tych dwóch stanowisk jasno wynika, że rząd nie spełnił pierwszego postulatu protestujących, którzy
wielokrotnie podkreślali, że wzrost PKB o 1,3 proc. przez siedem lat to zdecydowanie za mało i za wolno.
23 października Porozumienie Rezydentów OZZL opublikowało własny obywatelski projekt "ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych". Nakreślili w niej własny plan zwiększenia finansowania:
Trudno o jaśniej przedstawioną różnicę między podejściem rządu a rezydentów: nie da się zaprzeczyć, że dojście do 6 proc. w siedem lat to coś zupełnie innego niż podwyżka do 6,2 czy 6,8 proc. w 3 lata.
Sam Konstanty Radziwiłł na dwa dni przed październikowymi wyborami 2015 roku, podczas XI Forum Rynku Zdrowia domagał się wzrostu finansowania zdrowia w ciągu 2-3 lat do 6 proc. PKB.
Mało tego,
samo Ministerstwo Zdrowia kierowane przez Radziwiłła twierdzi, że 6 proc. PKB to „kwota niezbędna do sprawnego działania ochrony zdrowia”.
Takie stwierdzenie pada w ministerialnym dokumencie z lipca 2016 „Strategia zmian w systemie ochrony zdrowia w Polsce”.
Premier Szydło: "Jest już rozporządzenie dotyczące podwyżek dla rezydentów".
Rezydenci: "Minimum do podjęcia rozmów to 1,05 średniej krajowej dla wszystkich i od teraz, a nie jak chce minister Radziwiłł do 2022 roku".
Biliński dla OKO.press: „Chcielibyśmy przywrócenia wskaźnika 1,05 średniej pensji krajowej, który obowiązywał w roku 2009. W tym czasie pensja krajowa zwiększyła się o prawie 1000 zł, a nasze wynagrodzenie stanęło w miejscu”.
Rozporządzenie, o którym mówi premier Szydło, minister Radziwiłł przedstawił 28 września 2017.
:
Źródło: http://www.mz.gov.pl/aktualnosci/spotkanie-ministra-zdrowia-z-rezydentami/
Zgodnie z propozycją ministra:
Ministerstwo wprowadziło podział na 16 „lepszych” specjalizacji i całą resztę kilkudziesięciu gorzej płatnych i to aż o kilkanaście procent.
Według tej propozycji nikt z obecnych rezydentów nawet nie zbliży się w najbliższych latach do średniej krajowej. W sierpniu 2017 roku średnia wyniosła już 4473 zł, w całym roku może być mniej więcej tyle.
Być może rezydenci - i to tylko w niektórych dziedzinach - osiągnęliby w 2018 i 2019 poziom średniej, która w międzyczasie będzie pewnie rosła dalej (zobacz wykres wyżej).
Porozumienie Rezydentów komentowało, że ta propozycja jest dla nich nie do przyjęcia: "Ministerstwo Zdrowia znów próbuje nas podzielić – na tych bardziej i mniej potrzebnych, mimo że doskonale wiemy jak tragiczna jest sytuacja kadrowa w każdej specjalizacji. Nowe rozporządzenie dopuszcza sytuację, w której lekarz zaraz po ukończeniu stażu będzie zarabiał więcej niż specjalista z wieloletnim doświadczeniem [rezydent sprzed rozporządzenia - red.].
Propozycje nadal daleko odbiegają nie tylko od poziomu docelowego, jaki postulujemy, ale również od poziomu poziomu, jaki moglibyśmy zaakceptować”.
Od 28 września Radziwiłł nie przedstawił nowych propozycji. Premier Szydło tłumaczyła w TVN24, że to państwo "ma prawo decydować, jaka ilość rezydentur i specjalizacji będzie w danym roku przygotowywana".
OKO.press nie rozsądza, czy państwo ma prawo różnicować zarobki rezydentów, a jedynie podkreśla niespójność wypowiedzi premier, która jednocześnie mówi o spełnieniu postulatu rezydentów (podwyżki do 1,05 średniej krajowej dla wszystkich), a zarazem broni rozporządzenia ministra Radziwiłła, które temu postulatowi przeczy.
Premier Szydło: "Przecież jest ustawa o minimalnych wynagrodzeniach w służbie zdrowia z lipca 2017 roku. Podwyżki zostały przyznane".
Rezydenci: Domagamy się renegocjacji ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia i podwyżek dla przedstawicieli wszystkich zawodów medycznych. Biliński dla OKO.press: „Jest kryzys kadrowy w całej służbie zdrowia, podwyżki są niezbędne. Nie żądamy natychmiastowych zmian: chcemy gwarancji dojścia w ciągu pięciu lat do poziomu pensji, jaki wynegocjujemy”.
Tutaj błąd logiczny ze strony rządu jest oczywisty – rezydenci domagają się renegocjacji ustawy, a premier uważa, że sama ustawa jest już spełnieniem postulatu renegocjacji tejże ustawy.
Premier Szydło: Spotkaliśmy się 11 października, to musi wystarczyć. Przedstawiliśmy propozycje i czekamy na odpowiedź. Jeśli tylko zakończycie protest, usiądziemy z wami do rozmów.
Rezydenci: Już raz zostaliśmy zmanipulowani przez premier Szydło. Nie popełnimy tego błędu: bez konkretów nie zawiesimy protestu. Biliński zrelacjonował OKO.press, jak to było ze spotkaniem 11 października: "Obiecano nam, że premier formalnie potwierdzi, że rządowy zespół, do którego dołączymy będzie pracował nad naszymi trzema postulatami:
Tymczasem zamiast premier oczekiwali nas ministrowie: Radziwiłł, Kempa i Kowalczyk, a także ultimatum: jeśli nie zakończymy protestu, nie ogłosimy tego w mediach i nie wyznaczymy trzech osób do zespołu [ds. zmian w ochronie zdrowia], premier do nas nie wyjdzie. Próbowali nas na różne sposoby przekonać. To był czysty szantaż".
Tutaj dopiero czytelnikowi próbującemu zrozumieć sytuację może zakręcić się w głowie.
Rezydenci nie zakończą protestu, jeśli nie usłyszą konkretów od rządu. Żeby jednak je usłyszeć, rząd musiałby usiąść do rozmów, a nie zrobi tego, dopóki lekarze nie zakończą głodówki. A oni nie zakończą jej, dopóki nie usiądą do rozmów i nie usłyszą konkretów.
Po takim (symulowanym) dialogu nasuwa się wniosek, że albo rząd i młodzi lekarze żyją w dwóch równoległych światach, albo któraś ze stron manipuluje faktami. Zgadnijcie, która.
Przypomnijmy wyjściowe postulaty protestujących rezydentów:
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.
Komentarze