0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Slawomir Kaminski / Agencja Wyborcza.plSlawomir Kaminski / ...

Po poniedziałkowym (17 stycznia 2022) przesłuchaniu ekspertów z Citizen Lab, którzy jako pierwsi ujawnili, że w Polsce inwigilowani z pomocą oprogramowania szpiegującego Pegasusa byli prokurator Ewa Wrzosek, mec. Roman Giertych i senator Krzysztof Brejza, we wtorek 18 stycznia odbyło się drugie posiedzenie senackiej komisji nadzwyczajnej w sprawie inwigilacji systemem Pegasus.

Choć Senat formalnie nie ma uprawnień śledczych, już po dwóch posiedzeniach staje się coraz bardziej jasne, że powołana głosami opozycji komisja okazuje się nadspodziewanie efektywnym narzędziem badania metod i praktyk inwigilacji przy wykorzystaniu oprogramowania szpiegującego prowadzonej przez kontrolowane przez PiS służby.

Przed komisją stanęli tym razem senator Krzysztof Kwiatkowski, były prezes Najwyższej Izby Kontroli, oraz Marian Banaś, obecny prezes NIK. Kwiatkowski dlatego, że kierował Izbą do 2019 roku – i to za czasów jego prezesury NIK prowadziła kontrolę, która wykazała, że zakup oprogramowania Pegasus został nielegalnie sfinansowany ze środków Funduszu Sprawiedliwości, mającego służyć m.in. wspieraniu ofiar przestępstw.

Banaś dlatego, że dziś to on kieruje Izbą. Przed przesłuchaniem Kwiatkowski został zwolniony przez Banasia z tajemnicy kontrolerskiej w zakresie spraw będących przedmiotem zainteresowania komisji.

Na przesłuchaniu stawił się jeszcze gen. Marek Bieńkowski (b. Komendant Straży Granicznej i b. Komendant Policji), obecnie doradca w Departamencie Administracji Publicznej NIK, który w czasach prezesury Kwiatkowskiego bezpośrednio nadzorował postępowanie kontrolne ws. Pegasusa i Funduszu Sprawiedliwości.

Zakup nielegalny

„W wyniku kontroli wykonania budżetu państwa za rok 2017 przez CBA i MSWiA, Najwyższa Izba Kontroli ustaliła fakt nielegalnego dofinansowania ze środków Funduszu Sprawiedliwości działalności CBA kwotą 25 mln zł, która została wykorzystana na zakup - jak podano w dokumentacji finansowej - środków techniki operacyjnej” – mówił Marian Banaś. - "Nie udostępniono NIK w trakcie kontroli informacji, jakie oprogramowanie zostało zakupione, zasłaniając się tajemnicą" – dodał szef NIK.

Chodzi o to, żeby służby w każdej chwili mogły kontrolować każdego i by zostawało to w ich wiadomości - tak odpowiedział prezes NIK na pytanie senatora Sławomira Rybickiego o to, jakie były jego zdaniem przyczyny ukrywania przez służby faktu zakupu Pegasusa.

„To była pierwsza w historii NIK kontrola, która wykazała, że służba specjalna dokonała bezprawnego zakupu sprzętu do inwigilacji obywateli” – mówił z kolei Krzysztof Kwiatkowski.

Były prezes NIK pokazywał m.in. kopię dyspozycji przelewu środków z rachunku Funduszu Sprawiedliwości w NBP oraz inne dokumenty, z podpisami m.in. wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia i ówczesnego szefa CBA Ernesta Bejdy.

Kwiatkowski podkreślał, że w całej operacji przekazania środków CBA istotną rolę odegrał obecny Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak, wówczas dyrektor departamentu spraw rodzinnych i nieletnich w Ministerstwie Sprawiedliwości.

„Potraktowaliśmy to jako sprawę ustrojową. Nie może być tak, by od szefa CBA zależało, że budżet tej formacji będzie wzmocniony przez środki publiczne niezgodnie z ustawą” – podkreślał przed komisją kolejny świadek, gen. Marek Bieńkowski.

„Nie jesteśmy pracownikami jakiegokolwiek prezesa. Jeżeli ktoś, kto atakuje nasze ustalenia, mówi, że jesteśmy powiązani z kimś politycznie, to znaczy, że ma coś do ukrycia” - mówił.

Banaś inwigilowany w 2017

Marian Banaś stwierdził z kolei przed komisją, że sam był ofiarą nielegalnej inwigilacji. Opowiadał, że w 2017 roku funkcjonariusze Krajowej Administracji Skarbowej (Banaś był wtedy szefem KAS) odkryli w jego remontowanym wówczas mieszkaniu służbowym kable mogące być częścią instalacji podsłuchowej.

Drugi przypadek miał mieć według Banasia miejsce w 2018 roku. Wtedy „podjęto próbę włamania się do mojego prywatnego telefonu, by przejąć z niego wszystkie treści. Oczywiście ten telefon został całkowicie zniszczony, a moi informatycy z KAS stwierdzili w sposób jednoznaczny, że to była próba włamania się do mojego telefonu przez specjalne służby” – mówił przed komisją Banaś.

„Przykłady inwigilacji mojej osoby miały miejsce również później. Podejrzewam, że do dzisiaj służby nad tym pracują. Jest w zarzutach powołana cząstkowa informacja z moich maili z 2020 roku” – mówił również prezes NIK, według którego tezę o inwigilowaniu go potwierdza treść wniosku o uchylenie mu immunitetu.

„Cała akcja przeprowadzana przeciw mnie, zmierza do tego, by pozbawić mnie funkcji prezesa i by na moim miejscu znalazł się wygodny dla władzy komisarz polityczny” – mówił Banaś.

„Uważam, że Mariusz Kamiński i jego poplecznicy chcieli domknąć system kontroli państwowej nad służbami i rządem. Jako koordynator służb specjalnych Kamiński ma w rękawie wszystkie asy. A NIK ma prawo do kontroli służb specjalnych. Oczekiwano, że na fotelu prezesa usiądzie człowiek posłuszny. A ja się na to nie zgodziłem. Więc trzeba było mnie skompromitować na podstawie spreparowanego materiału dowodowego” – twierdził Banaś.

Komisja bez PiS

Komisja Nadzwyczajna do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji, ich wpływu na proces wyborczy w Rzeczypospolitej Polskiej oraz reformy służb specjalnych – bo taka jest oficjalna nazwa senackiej komisji – została powołana do życia 12 stycznia głosami mającej przewagę w Senacie opozycji.

Przeciw głosowało 45 senatorów PiS, za był tylko jeden z nich – Jan Maria Jackowski. W jej skład weszło siedmioro senatorów - Marcin Bosacki (KO) – jako przewodniczący, Jacek Bury (KO), Gabriela Morawska-Stanecka (PPS), Michał Kamiński (PSL), Magdalena Kochan (KO), Sławomir Rybicki (KO) i Wadim Tyszkiewicz (niezrzeszony.)

Komisja ma oczywiście zająć się zbadaniem przede wszystkim przypadków użycia w Polsce oprogramowania szpiegującego Pegasus. Jak dotąd udało się udokumentować, że celami takiej inwigilacji były trzy osoby – prokurator Ewa Wrzosek, adwokat i były polityk Roman Giertych oraz senator KO Krzysztof Brejza.

Te trzy pierwsze wykryte przypadki inwigilacji w Polsce ujawnili eksperci z grupy badawczej Citizen Lab przy Uniwersytecie w Toronto. Dwóch z nich obszernie zeznawało na pierwszym, poniedziałkowym posiedzeniu komisji, co relacjonowaliśmy w OKO.press. Podkreślali, że inwigilacja Krzysztofa Brejzy była jednym z przykładów najbardziej agresywnego wykorzystania Pegasusa z jakim w ogóle się zetknęli – a badali przypadki użycia tego oprogramowania w wielu innych krajach, między innymi w Meksyku, Arabii Saudyjskiej i na Węgrzech.

Inwigilowali także Hofmana i Jackiewicza

Wtorkowa „Gazeta Wyborcza” podaje natomiast, że pierwszy polski kontrakt na Pegasusa obejmował 40 licencji – co pozwalało na inwigilację 40 różnych osób. Według „GW” służby miały inwigilować nie tylko Wrzosek, Giertycha i Brejzę, ale również postaci powiązane z obozem władzy – w tym Adama Hoffmana byłego rzecznika PiS, a następnie szefa działającej na styku polityki i biznesu firmy PR R4S, oraz jego przyjaciół i współpracowników - Mariusza Antoniego K. i Dawida Jackiewicza, byłego ministra skarbu.

Senacka komisja będzie chciała wezwać na przesłuchanie między innymi Jarosława Kaczyńskiego. "Powinien odpowiedzieć na pytania dotyczące nielegalnej, masowej inwigilacji Polek i Polaków" – mówił przed komisją prezes NIK Marian Banaś.

Kolejne posiedzenie komisji zostało wyznaczone na środę, 19 stycznia. Senatorowie chcą na nim wysłuchać między innymi senatora Krzysztofa Brejzę. Przesłuchania Ewy Wrzosek i Romana Giertycha komisja planuje na przyszły tydzień.

Udostępnij:

Witold Głowacki

Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.

Komentarze