Znany psycholog społeczny dr hab. Michał Bilewicz czeka na tytuł profesorski. Prezydent musi podpisać nominację, ale tego nie robi - a kancelaria pisze, że „przepisy nie określają terminu”. Prof. Bilewicz zajmuje się m.in. badaniem postaw antysemickich w społeczeństwie polskim. Wielokrotnie naraził się rządzącym (oraz narodowej prawicy)
Prof. Bilewicz zajmuje się m.in. badaniem postaw antysemickich. Wielokrotnie naraził się rządzącym (oraz narodowej prawicy).
W Polsce istnieją dwa rodzaje profesorów: uczelniani i tzw. belwederscy. „Profesor” to stanowisko, na które powołuje uczelnia naukowca ze stopniem doktora habilitowanego. „Profesor” to także tytuł naukowy, który nadaje prezydent RP, i zwieńczenie kariery naukowej. Jest to kolejny, ostatni, szczebel awansu naukowego.
Prezydent nie decyduje o nadaniu tytułu ani nie ocenia dorobku kandydatów!
Zgodnie z ustawą wydaje tylko postanowienie na podstawie decyzji odpowiednich organów — wcześniej Centralnej Komisji ds. Tytułów i Stopni Naukowych, a po zmianach wprowadzonych przez wicepremiera Gowina, przez Radę Doskonałości Naukowej.
Muszą oni przejść skomplikowaną procedurę, której najważniejszym elementem jest ocena dorobku, recenzowanego przez specjalistów. (O perypetiach socjologa Andrzeja Zybertowicza z tytułem profesorskim pisaliśmy tutaj).
Okazuje się jednak, że prezydent może po prostu postanowienia o nadaniu tytułu profesora nie podpisać. Nie może odmówić podpisania, ale może po prostu trzymać wniosek w „zamrażarce” — trzymając je tam w nieskończoność.
22 października na Twitterze dr hab. Michał Bilewicz — psycholog społeczny z Uniwersytetu Warszawskiego — opublikował na Twitterze fragment listu, który dostał z kancelarii prezydenta.
Dr hab. Michał Bilewicz jest na UW profesorem uczelnianym. Ma bardzo bogaty dorobek, w tym liczne publikacje w międzynarodowych czasopismach naukowych.
Jest kierownikiem Centrum Badań nad Uprzedzeniami na UW. To bardzo szybki awans naukowy (Bilewicz urodził się w 1980 roku, a więc ma 39 lat). Centralna Komisja ds. Stopni i Tytułów w 2018 roku zaakceptowała wniosek o nadanie mu tytułu.
„Dokumenty wyszły z Centralnej Komisji w listopadzie” — mówi OKO.press prof. Bilewicz.
Potem nastąpiła trwająca prawie rok cisza. Po wakacjach w 2019 roku naukowiec wysłał zapytanie do kancelarii prezydenta. „Myślałem, że może zapodzieli gdzieś dokumenty” — mówi OKO.press.
W odpowiedzi otrzymał przesyłkę pocztą na adres uczelni — list włożony do ozdobnej teczki, w której zwykle przychodzą zawiadomienia o podpisaniu dokumentów przez prezydenta. Kancelaria informowała, że wszystko jest procedowane zgodnie z przepisami prawa. I dodawała na koniec:
„Ww. przepisy nie określają terminu, w którym Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej zobligowany jest do wydania postanowienia w sprawie nadania tytułu naukowego profesora”.
Przypomnijmy: prezydent nie ocenia wniosków i nie ma prawa weta.
Postępowanie prezydenta Dudy wobec prof. Bilewicza przypomina do złudzenia zachowanie wicepremiera prof. Piotra Glińskiego wobec innego naukowca, prof. Dariusza Stoli.
Prof. Stola w maju 2019 roku wygrał konkurs na stanowisko dyrektora Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN - konkurs z udziałem przedstawiciela ministerstwa - ale wicepremier nie powołał go na stanowisko.
Gliński mówił później, że „nie jest przekonany”, że Stola powinien być dyrektorem. Podawał także nieprawdziwe argumenty - np. że Stola jako dyrektor POLIN w poprzedniej kadencji odmówił zorganizowania konferencji poświęconej Lechowi Kaczyńskiemu.
„Różnica jest taka, że ja nie usłyszałem z Kancelarii Prezydenta nic” — zastrzega w rozmowie z OKO.press prof. Bilewicz.
„Cały czas mam nadzieję, że to tylko powolne procedowanie wniosku, chociaż wiem, że prezydent podpisał już nominacje złożone później niż moja”.
Prof. Bilewicz zajmuje się m.in. badaniem postaw antysemickich w społeczeństwie polskim. Wielokrotnie naraził się rządzącym (oraz narodowej prawicy). Prorządowe media krytykowały go m.in. za wykład o mowie nienawiści wygłoszony w POLIN w marcu 2018 roku — w 50. rocznicę antysemickiej nagonki przeprowadzonej przez władze PRL.
Bilewicz mówił wówczas o antysemickim języku propagandy rządu PiS oraz skrajnej prawicy. Przypomnijmy, że był to czas konfliktu pomiędzy rządem PiS i Izraela związanego z nowelizacją ustawy o IPN.
[baner_akcyjny kampania="remanent2019" typ="typ-1"]
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze