Ministrowie rządu PiS ogłaszają, że będziemy w Polsce produkować supernowoczesne maszyny - od elektrycznych samochodów po satelitę. Było tych obietnic już sporo. Zebraliśmy je tu dla Was. A przy okazji ogłaszamy specjalny KONKURS OKO.press!
16 października 2016 r. minister obrony Antoni Macierewicz ogłosił w TV Trwam:
Polska może razem z Ukrainą zbudować zupełnie nowy śmigłowiec. Trwają w tej sprawie rozmowy.
Pomysł pojawił się po jednostronnym zerwaniu przez rząd kontraktu z Francuzami na temat zakupu śmigłowca wielozadaniowego dla armii. Wywołało to skandal dyplomatyczny i znaczące ochłodzenie stosunków z Francją, drugą gospodarką Unii Europejskiej. Rząd zamierza kupić śmigłowce bez przetargu, ale zaczął też mówić o zupełnie nowej konstrukcji. Macierewicz:
Myślę, że to byłaby zupełnie nowa konstrukcja, ale bazująca na potencjale poszczególnych krajów. Wiadomo, że Ukraińcy mają znakomite silniki. My z kolei mamy zdolności tworzenia skorupy kompozytowej itd. Są tutaj różne możliwości, które razem zebrane mogłyby dać naprawdę ciekawy produkt dla Polski i innych krajów Europy środkowej.
Wspierający rząd tygodnik „wSieci” wydrukował tę obietnicę na okładce - w tle za Macierewiczem umieszczając jednak rosyjski śmigłowiec, w dodatku z nieaktualną biało-czerwoną szachownicą. Nic więcej o tym projekcie nie wiadomo: konstruowanie nowego śmigłowca trwa lata i kosztuje setki milionów dolarów. Nie wiadomo, kto miałby za niego zapłacić i kiedy miałby powstać.
W odróżnieniu od pozostałych prace nad tym projektem są zaawansowane. 16 października 2016 Radio Gdańsk poinformowało o trwających pracach nad podwodnym dronem. Współtwórca drona, komandor Piotr Szymak, dyrektor Instytutu Elektrotechniki i Automatyki Okrętowej Akademii Marynarki Wojennej, mówił o supernowoczesnych rozwiązaniach technicznych w budowie drona:
Należy wspomnieć o napędzie falowym. Będzie on zbudowany ze sztucznego ogona i sztucznych płetw bocznych. Odwzorowany zostanie również pęcherz pławny wykorzystywany np. przez ryby do zanurzania się.
Projekt finansuje w części Narodowe Centrum Badań i Rozwoju. Konstruuje go konsorcjum: Akademia Marynarki Wojennej, Politechnika Krakowska, Przemysłowy Instytut Nauki i Pomiarów oraz Forkos z Gdyni. Od etapu badań do wdrożenia drona do służby wojskowej droga jednak bardzo daleka - potrzebne są na to pieniądze, o których na razie jeszcze nie ma mowy.
7 czerwca 2016 r. na konferencji „W kierunku elektromobilności – prezentacja założeń Planu Rozwoju Elektromobilności w Polsce” na Politechnice Warszawskiej, w której uczestniczył m.in. wicepremier i minister rozwoju Mateusz Morawiecki, minister energii Krzysztof Tchórzewski ogłosił:
Za 10 lat chcielibyśmy mieć milion samochodów elektrycznych w naszych miastach. Takich samochodów, które wystarczą do tego, by zawieźć dzieci do szkoły i przedszkola, pojechać na zakupy, załatwić wszystkie sprawy, które w tej chwili załatwiamy samochodami napędzanymi paliwem.
Z kolei wicepremier Morawiecki mówił, że plan rozwoju „elektromobilności” ma być „kołem zamachowym polskiej gospodarki i polskiej reindustrializacji”.
Morawiecki mówił, że celem ma być wejście na „nową falę rewolucji technologicznej” i utworzenie w Polsce przemysłów o wysokiej wartości dodanej. Już dzisiaj firmy produkujące autobusy elektryczne zostawiają 72 proc. wartości w Polsce, czyli tylko ok. 28 proc. to jest import części - twierdził wicepremier.
Dodatkową zaletą ma być spełnienie klimatycznych wymagań Unii Europejskiej i obniżenie poziomu zanieczyszczeń w miastach.
Pewna trudność związana z planem polega na tym, że na razie nie wiadomo, ani kto ma produkować elektryczne samochody, ani kto ma je zaprojektować, ani skąd wziąć kapitał na całe przedsięwzięcie. Co więcej, jeśli za 10 lat w Polsce ma być milion samochodów elektrycznych, to oznacza, że Polacy powinni kupować ich ok. 8 tys. miesięcznie - miesiąc w miesiąc, zaczynając od czerwca.
Dla porównania: co prawda w sierpniu 2016 Polacy zarejestrowali 28 tys. nowych samochodów, ale samych samochodów elektrycznych w całym 2015 r. kupili 400 sztuk.
Tydzień po ogłoszeniu ambitnego programu elektryfikacji polskich dróg, wicepremier Morawiecki zaczął także mówić o potrzebie zbudowania polskiego satelity. 16 czerwca 2016 r. podczas debaty „Gazety Polskiej” i Fundacji Niezależne Media oświadczył:
Mamy ambicję zbudowania polskiego satelity, bliższe informacje w tej sprawie przekażemy za parę dni.
Bliższych informacji opinia publiczna się nie doczekała. Rozwój sektora kosmicznego został jednak wpisany do „Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. W Polsce istnieje sektor kosmiczny, ale zdaniem ekspertów pytanych przez „Wyborczą” ma on charakter niszy - produkuje głównie zaawansowane technologicznie, ale drobne podzespoły. Co prawda, trzykrotnie zdarzyło się, że polskie satelity poleciały w kosmos, ale na plecach niepolskich rakiet. Na razie nie wiadomo, jak miałoby się to zmienić.
Polska Agencja Kosmiczna (POLSA) co prawda istnieje, ale ma mały budżet - tylko 10 mln złotych. Według szacunków dr Piotra Orleańskiego, wicedyrektora Centrum Badań Kosmicznych Polskiej Akademii Nauk, przemysł nie zbudowałby satelity nawet w ciągu dekady, i to zakładając szczodre finansowanie takiego projektu.
OKO.press postanowiło wesprzeć (na miarę naszych skromnych możliwości) wysiłek Narodu dążącego do lepszej przyszłości. Nie mamy pieniędzy na elektryczne samochody i satelity (podobnie jak rząd). Z pomocą czytelników chcielibyśmy jednak wymyślić dobre nazwy dla nowych rządowych projektów. Prosimy wpisywać sugestie pod tekstem. Czekamy przez 24 godziny. Zespół OKO.press wybierze najlepszą - i nieobraźliwą. Np. krążąca po sieci nazwa „świrolot” dla śmigłowca Macierewicza odpada. Nagrodą w konkursie będzie miniatura śmigłowca z wypisaną rękami zespołu redakcyjnego „Oka” nazwą.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze