Kardynałowie i przyszły papież zbiorą się na konklawe, by walczyć o jedno: ochronę systemu. Najświętszym dobrem Kościoła nie są prawdy wiary, lecz struktura kleru – hierarchiczna, zamknięta, sakralizowana kasta biskupów – mówi prof. Tadeusz Bartoś
Na zdjęciu: Kardynałowie przemawiają przed ceremonią pogrzebową zmarłego papieża Franciszka na Placu Świętego Piotra w Watykanie, 26 kwietnia 2025.
Radosław Korzycki: Przy okazji śmierci papieża Franciszka uderzyła mnie scena niczym z obrazu Bruegla – Ikar spadający na marginesie, zupełnie niezauważony. Gdy odszedł Jan Paweł II, cały kraj niemal zamarł. Dziś reakcje na śmierć papieża są radykalnie inne niż dwadzieścia lat temu – czy Pana to zaskakuje?
Prof. Tadeusz Bartoś*: Nie. Jeszcze w latach 2006-2007 mieliśmy do czynienia z monolitem oczarowania papieżem. Całość projektu nazwanego „Kościół katolicki w Polsce” została sprowadzona do postaci papieża – już nie tyle do jego działań, bo był coraz mniej aktywny, ile do samej jego osoby. W efekcie instytucja Kościoła wraz z hierarchią trwała w cieniu: jeśli trzeba było dokonać czegoś wielkiego, zapraszano papieża i na tym kończyły się wszelkie ceremonie.
I choć można było podejrzewać, że taki monolit prędzej czy później się rozkruszy, to jednak istniał swego rodzaju pancerz ochronny. Tematy krytyczne wobec Kościoła nie były drążone – nawet moje próby publikowania krytycznych artykułów od 2002 czy 2003 roku uchodziły za ekstrawaganckie, służące jedynie uatrakcyjnieniu prasy, a nie poważnej debacie. Już wtedy uważałem, że zmiany są nieuniknione, choć nie przewidywałem skali i rodzaju przestępstw, które dziś obciążają wizerunek Kościoła – zarówno pedofilskich, jak i finansowych.
I choć można było podejrzewać, że taki monolit prędzej czy później się rozkruszy, to jednak istniał swego rodzaju pancerz ochronny. Tematy krytyczne wobec Kościoła nie były drążone – nawet moje próby publikowania krytycznych artykułów od 2002 czy 2003 roku uchodziły za ekstrawaganckie, służące jedynie uatrakcyjnieniu prasy, a nie poważnej debacie. Już wtedy uważałem, że zmiany są nieuniknione, choć nie przewidywałem skali i rodzaju przestępstw, które dziś obciążają wizerunek Kościoła – zarówno pedofilskich, jak i finansowych.
Po 2005 roku zelżała cenzura?
Powiem tak: zniknął parasol ochronny. A wolne media nieustannie poszukują nowych tematów i ścigają się, by przynieść coś świeżego, Kościół nie ma wyjścia. Parafrazując Jana Pawła II: pojawienie się mediów zmieniło oblicze tej ziemi. Instytucja, która działała nieprzerwanie od kilkunastu wieków bez zewnętrznej kontroli, nagle znalazła się pod presją medialną: część spraw nie przedostaje się do opinii publicznej, inne wychodzą na światło dzienne, a budowanie spójnego wizerunku staje się niemożliwe. Od początku Kościół próbował z tym walczyć. Syllabus Errorum (red. – dokument wydany przez papieża Piusa IX w 1864 roku jako dodatek do encykliki Quanta cura) zwracał uwagę na to, że idea wolnych mediów jest szaleństwem, jest to coś chorego, dlatego że ludzie nie będą wiedzieć, co myśleć, jak prawidłowo myśleć. Ale czasy się zmieniły i wolność mediów po 2005 roku dotknęła też pisania o tej instytucji.
Choć istniały już wcześniej ruchy antykościelne i ateistyczne, to rozbicie dawnej jedności wkracza dziś także w samo jądro najbardziej praktykujących wiernych. Oni również muszą zmierzyć się z pytaniami o przestępstwa duchownych. W tej nowej sytuacji Kościół musi być przejrzysty i dostosować się do zasad demokratycznego świata – funkcjonować jak każda inna instytucja.
Były korespondent polskich mediów w USA, regularnie publikuje w gazeta.pl i Vogue, wcześniej pisał do Polityki, Tygodnika Powszechnego, Gazety Wyborczej i Dwutygodnika. Komentuje amerykańską politykę na antenie TOK FM. Oprócz tego zajmuje się animowaniem wydarzeń kulturalnych i produkcją teatru w warszawskim Śródmieściu. Dużo czyta i podróżuje, dalej studiuje na własną rękę historię idei, z form dziennikarskich najlepiej się czuje w wywiadzie i reportażu.
Były korespondent polskich mediów w USA, regularnie publikuje w gazeta.pl i Vogue, wcześniej pisał do Polityki, Tygodnika Powszechnego, Gazety Wyborczej i Dwutygodnika. Komentuje amerykańską politykę na antenie TOK FM. Oprócz tego zajmuje się animowaniem wydarzeń kulturalnych i produkcją teatru w warszawskim Śródmieściu. Dużo czyta i podróżuje, dalej studiuje na własną rękę historię idei, z form dziennikarskich najlepiej się czuje w wywiadzie i reportażu.
Komentarze