Wkraczamy na ścieżkę oligarchizacji władzy, a korupcję - w szerokim znaczeniu przekupywania całych grup, czyni się narzędziem polityki państwa - pisze prof. Ewa Łętowska
"W zreformowanym Sądzie Najwyższym powstaje odrębna, ciesząca się autonomią organizacyjną i finansową Izba Dyscyplinarna, gdzie sędziowie mają mieć zarobki wyższe o 40 proc. od sędziów innych izb. Ma zatem powstać wewnętrzny korpus drastycznie lepiej wynagradzanych sędziów SN. Mamy tu do czynienia z korupcją (marchewka) jako metodą zarządzania judykatywą" - pisze prof. Ewa Łętowska dla OKO.press w przenikliwej analizie zasad funkcjonowania państwa "dobrej zmiany".
Ewa Łętowska jest członkinią Komitetu Helsińskiego, profesorem w INP PAN. Jest jednym z największych autorytetów prawnych, pierwszą polską rzecznik praw obywatelskich (1987-1992), sędzią NSA (1999-2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011). Pani profesor jest członkinią Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego.
Oto jest tekst.
Przez trzydzieści transformacyjnych lat udawało nam się uniknąć losu Ukrainy, Rosji, Węgier, gdzie następowała oligarchizacja życia gospodarczego i społecznego. Była u nas, oczywiście, korupcja. Ta zwykła, polegająca na dawaniu pieniędzy „za coś”. I ta dalej posunięta, gdy działano poprzez system „spoils” - partyjnych łupów, dzieląc wpływy i stanowiska między zwycięskie partie (bo na szczęście zazwyczaj było ich kilka).
Bywało kolesiostwo, ośmiorniczki i wina spijane za publiczne pieniądze. Zawsze jednak było to traktowane jako eksces, wybryk, patologia wstydliwy fakt. Kwestionowano więc występowanie takich faktów, ale nie samą ich naganność.
Bywało kupowanie ludzi wpływu. Gdy jednak system ulega udoskonaleniu i zmierza od kupowania ludzi wpływu do monopolizacji kreowania nowych ludzi wpływu, ku uczynieniu ludźmi wpływu - „swoich”, ku wykreowaniu własnych kadr i elit - dokonuje się skok jakościowy.
Wkraczamy na ścieżkę oligarchizacji władzy, a korupcję - w szerokim znaczeniu, staje się narzędziem polityki państwa.
W zreformowanym Sądzie Najwyższym powstaje odrębna, ciesząca się autonomią organizacyjną i finansową Izba Dyscyplinarna, gdzie sędziowie mają mieć zarobki wyższe o 40 proc. od sędziów innych izb.
Ma zatem powstać wewnętrzny korpus drastycznie lepiej wynagradzanych sędziów SN. Mamy tu do czynienia z korupcją (marchewka) jako metodą zarządzania judykatywą.
Niedawny Raport GRECO [Grupa Państw Przeciw Korupcji - Group of States Against Corruption - pod egidą Rady Europy] o zagrożeniu korupcją w Polsce na tle reformy wymiaru sprawiedliwości jest godny jest najwyższej uwagi.
W raporcie chodziło o zmiany personalne w strukturze nadzoru administracyjnego nad sądami. Sygnalizowane zróżnicowanie wynagradzania sędziów w SN wzmacnia egzemplifikację zjawiska.
Izba SN będzie dyscyplinowała także inne zawody prawnicze. Zatem efekt mrożący (forma zarządzania strachem), jaki jest konsekwencją jej istnienia i działania, będzie oddziaływał także wobec innych zawodów prawniczych.
W tym i tych, które jako zawody zaufania publicznego powinny się cieszyć (z mocy Konstytucji, art. 17) pewnym poziomem niezależności i samodzielności przy podejmowaniu decyzji w ramach swych kompetencji.
Gdy natomiast idzie o sądy, niepokój może budzić fakt, że przy dużej swobodzie Ministra Sprawiedliwości będącego zarazem Prokuratorem Generalnym, w zakresie uruchamiania postępowania dyscyplinarnego, zarysowała się gotowość wykorzystania tego instrumentu wobec sfery orzeczniczej sądów.
Zacytujmy Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego: „Jeśli sąd powszechny wchodzi w rolę sądu konstytucyjnego, to w mojej ocenie dopuszczają się ci sędziowie, którzy tak postępują, oczywistego deliktu dyscyplinarnego co najmniej. I jestem przekonany, że tego rodzaju sprawy będą musiały być rozstrzygane przed izbą dyscyplinarną SN, która niebawem ma być powołana przez Krajową Radę Sądownictwa” (…)
I dalej: "Nie można pozwolić na anarchię sądowniczą w Polsce, aby sędziowie mówili, jakie ustawy będą stosować, a jakich nie będą stosować (…). Kontrola konstytucyjna, jako kontrola rozproszona jest kontrolą bezprawną i jest deliktem, którego dopuszcza się sędzia i jeśli podejmuje się takich działań, musi liczyć się z odpowiedzialnością”.
Dodajmy, że pogląd ten sformułowano w obliczu niedawnego rozstrzygnięcia przez WSA w Gdańsku, który uznał zarządzenia tymczasowe wojewody za sprzeczne z konstytucyjną zasadą samodzielności samorządu.
Pikanterii temu poglądowi dodaje okoliczność, że co najmniej od dwudziestu lat mamy do czynienia z ustabilizowanym orzecznictwem sądów administracyjnych uznających dopuszczalność dyskwalifikacji konstytucyjnej aktów indywidualnych, gdy tylko sprzeczność owego aktu z Konstytucją ma charakter oczywisty.
Tym niemniej, zapowiedź Ministra Sprawiedliwości (potwierdzona także przez wypowiedzi na oficjalnej stronie ministerialnej oraz doniesienia prasowe o działaniach dyscyplinujących podjętych wobec sędziowskich decyzji procesowych w kilku miejscowościach) o gotowości wykorzystania postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów stosujących w orzekaniu Konstytucję - brzmi niepokojąco. A sam mechanizm zmierzający do lepszej remuneracji [opłacania-red.] korpusu sędziów Izby Dyscyplinarnej SN - zaczyna wyraźniej ujawniać swoje niepokojące oblicze.
Źle wróży także tolerancja „pozatrybowych” i arbitralnych systemów nagradzania. Mamy tu bowiem zaczątek instytucjonalizowanego wykorzystania marchewki i bata jako metody rządzenia i wysadzania z siodła zasad demokracji liberalnej.
Przykłady można mnożyć, ale wystarczy niedawny przykład systemowego powiększania pensji administracji rządowej o uznaniowe, comiesięczne nagrody, przyznawane niejawnie. Ujawnienie tego procederu spowodowało reakcję w postaci zanegowania faktu bezprawności działania, w znanym wystąpieniu sejmowym b. premier rządu .
„Pozatrybowe” systemy wynagradzania to klasyczne nienależne świadczenie.
Prawo nakazuje tu zwrot, tego co otrzymano. Bezpodstawnie wzbogacony powinien zwrócić świadczenie zubożonemu. Jest to tzw. - condictio sine causa, art. 410 § 2 k.c. końcowe zdanie.
Jest zatem droga, podstawa i tryb do naprawienia błędów. Przymusowa wpłata na wskazaną z góry organizację dobroczynną to dalszy ciąg korupcji - tym razem dotyczącej tej organizacji. Nic dziwnego, że uhonorowany w ten sposób Caritas wydal eleganckie oświadczenia podkreślając dobrowolność wpłat i szlachetność swej misji. Czy zatem zarządzający ów zwrot polityk pełni nieświadomie rolę pożytecznego naiwnego?
Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).
Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).
Komentarze