Wbrew wielu opiniom wyrok TK w sprawie prezydenckiego prawa łaski w niczym nie ogranicza decyzji SN o odwieszeniu sprawy Mariusza Kamińskiego. Paradoksalnie może być odwrotnie. Wyrok wskazuje na luki w prawie, które zdaniem TK należałoby uzupełnić, by prezydent mógł ułaskawiać także skazanych nieprawomocnym wyrokiem. Czyli obecne prawo na to nie zezwala...
"Dyskusja o wyroku TK z 17 lipca (2018), dotyczącym prezydenckiego „prawa łaski” toczy się obok tematu. Prasa widzi tu zamknięcie sporu o ułaskawienie trójki wysokich funkcjonariuszy państwowych, w tym Mariusza Kamińskiego, b. szefa CBA, skazanych w 2015 roku nieprawomocnym wyrokiem za nadużycie kompetencji i ułaskawionych przez prezydenta przed rozpatrzeniem ich apelacji. Tymczasem jest zupełnie inaczej" - pisze dla OKO.press prof. Ewa Łętowska, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek korespondent Polskiej Akademii Umiejętności, pierwsza rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988-1992), b. sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999-2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).
Prof. Łętowska polemizuje też z opiniami, że wyrok TK niejako obliguje Sąd Najwyższy, który powinien teraz uznać, że ułaskawienie przez Dudę Kamińskiego obowiązuje i sprawa jest zamknięta.
Prof. Łętowska wywodzi, że tak nie jest. Wręcz przeciwnie, wyrok TK wskazuje na lukę w prawie, którą - zdaniem TK prawodawca powinien usunąć, by prezydent mógł korzystać z prawa łaski także w takim przypadku - ułaskawiając osobę zanim została skazana prawomocnym wyrokiem.
W pewnym sensie więc, wyrok TK - niezależnie od uzasadnienia - wskazuje, że prawo nie przewiduje obecnie takiego zastosowania łaski przez prezydenta.
Nieporozumienie polega na tym, że interpretatorzy mylą sentencję wyroku z uzasadnieniem, w którym TK faktycznie opowiedział się za rozszerzającym rozumieniem prawa łaski.
Tymczasem - jak pisze prof. Łętowska - wyroki Trybunału Konstytucyjnego są oczywiście ostateczne i wiążą, ale dotyczy to sentencji, nie zaś poglądów (interpretacji) zawartych w uzasadnieniu.
Oto cały (pasjonujący) wywód prof. Ewy Łętowskiej.
"Dyskusja o niedawnym wyrok TK, dotyczącym prezydenckiego „prawa łaski” toczy się obok tematu. Prasa widzi tu zamknięcie sporu o ułaskawienie trójki wysokich funkcjonariuszy państwowych, w tym Mariusza Kamińskiego, b. szefa CBA, skazanych w 2015 roku nieprawomocnym wyrokiem za nadużycie kompetencji i ułaskawionych przez prezydenta przed rozpatrzeniem ich apelacji. Tymczasem jest zupełnie inaczej.
Sprawa bynajmniej zamknięta nie jest. I ostatnie słowo należy - wbrew ogólnemu przekonaniu - nie do Trybunału, lecz do Sądu Najwyższego, gdzie zawisła sprawa karna (kasacja) dotycząca owych trzech funkcjonariuszy.
To prawda, że TK opowiedział się (w ustnym uzasadnieniu; pisemne niegotowe) za bardzo szerokim ujęciem prawa łaski: prezydent może ułaskawić każdego, nawet nie skazanego prawomocnie, w każdym stadium toczącego się postępowania, a nawet zanim byłoby ono wszczęte, a może nawet i „na zapas”, gdy ktoś jeszcze w ogóle nie popełnił przestępstwa.
Komentatorzy medialni tak jednak zajęli się przedstawionym uzasadnieniem i jego krytyką (zasadną zresztą), że uszło ich uwadze to, co TK mówi w sentencji.
A w sentencji Trybunał powiedział, że zaskarżony (przez Prokuratora Generalnego) przepis k.p.k. mówiący o negatywnych przesłankach procesowych jest niekonstytucyjny, ponieważ pośród wyliczonych w art. 17 § 1 okoliczności, gdy „nie wszczyna się postępowania, a wszczęte umarza”, pominięto ową prezydencką prerogatywę do „abolicji indywidualnej”.
Sentencja kwestionuje zatem w zaskarżonym przepisie - nie jego fragment, lecz lukę. Adresatem tak ujętego wyroku jest ustawodawca, który powinien uzupełnić wytknięty brak. Do tego jednak czasu art. 17 § 1 k.p.k. ma brzmienie dotychczasowe. I w tym brzmieniu nadal obowiązuje, i może być stosowany do czasu aż się Sejm nim zajmie.
Nie wiem czy to zamierzone, czy przypadkowe, w każdym razie wyrok TK w obecnej formule nie zamyka definitywnie sprawy zawisłej w SN, dotyczącej popełnienia przez trzech funkcjonariuszy przestępstwa urzędniczego.
Bo teraz to SN ma ostatnie słowo, przy czym bynajmniej nie pozbawiony wyboru interpretacji, chyba niezbyt oczekiwanej przez sam TK.
Wyroki Trybunału Konstytucyjnego są oczywiście ostateczne i wiążą, ale dotyczy to sentencji, nie zaś poglądów (interpretacji) zawartych w uzasadnieniu.
Uzasadnienie wyroku (każdego, i TK, i SN, i innego sądu) wiąże siłą argumentacji. Sentencja - argumentem siły. Do sentencji trzeba się zastosować. Do uzasadnienia - niekoniecznie; nie ustala ono bezwzględnie wiążącej wykładni, nawet, jeśli to dotyczy Konstytucji.
Sentencja wyroku TK jest adresowana do ustawodawcy - aby znowelizował art. 17 § 1 kpk, uzupełniając listę okoliczności tam wskazanych także prezydencką „abolicją indywidualną”.
Co ma natomiast zrobić SN, podejmując sprawę (zawieszoną, bo czekał na rozstrzygnięcie TK) trzech funkcjonariuszy? Ma (trochę upraszczam) przynajmniej dwie możliwości.
Co zrobi SN - nie wiem. W każdym razie cała historia obrazuje dobrze zjawisko:
„wygrywa interpretacja tego organu, który ma ostatnie słowo”. Kwestia „kto ma rację” (na akademickie argumenty) - schodzi na drugi plan.
I teraz objaśnienie: spór o interpretację prezydenckiego prawa łaski wziął się stąd, że Prezydent chciał „wyręczyć sądy” w podejmowaniu trudnej decyzji (tak przynajmniej to ujęła Kancelaria Prezydenta).
Naruszenie kompetencji sądów przez prezydenta oznacza naruszenia art. 10 Konstytucji (podział władz).
Przyczyna była nie bezinteresowna: prawomocny wyrok skazujący eliminowałby funkcjonariuszy, których objęto prawem łaski - z możliwości sprawowania funkcji politycznych. Dlatego toczące się postępowanie przerwano.
Teraz jednak wracamy do punktu wyjścia.
Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).
Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).
Komentarze