Projekt ustawy o Sądzie Najwyższym prezydenta Andrzeja Dudy, który właśnie przepycha przez Sejm PiS, odrzucając wszystkie poprawki opozycji, obniża wiek przejścia sędziów SN w stan spoczynku z 70 do 65 lat. Daje też prawo prezydentowi Dudzie samodzielnego decydowania, którzy sędziowie będą mogli orzekać dłużej. W ten sposób będzie mógł usunąć 40 proc. składu SN, w tym prof. Gersdorf, przerywając jej 6-letnią kadencje (upływa w 2020 roku). Co ewidentnie łamie art. 183 ust. 3 Konstytucji.
Jeśli któryś z sędziów będzie chciał dalej zasiadać w SN po osiągnięciu 65 lat, ma – według projektu – zwrócić się o to do prezydenta, przedkładając zaświadczenie o stanie zdrowia.
W wywiadzie dla TVN24 Małgorzata Gersdorf, która skończyła 65 lat 22 listopada, odrzuciła taką możliwość.
„Nie wystąpię o przedłużenie. Nie będę legitymizować tych działań” – mówiła prof. Gersdorf o projekcie ustawy o SN autorstwa prezydenta Dudy. „Odejdzie pani z sądu? – pytała dziennikarka. – „Takie jest założenie pana prezydenta. Izba Pracy, w której ja orzekam, ma liczyć 15 członków. Zwykły rachunek wskazuje, że nie ma mnie tam” – mówiła I Prezes.
Według profesora Marcina Matczaka, I prezes prof. Gersdorf powinna jednak skorzystać z tego niekonstytucyjnego przepisu.
„Są dwa benefity takiego działania. Po pierwsze, Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla TVN24 już powiedział, że brak wniosku o pozostanie w SN będzie dowodził, że sędzia sam uznaje się za niezdolnego do pełnienia funkcji. Nie można pozwolić na takie gadanie i potwierdzanie, że miał rację.
Po drugie,
wyobrażacie sobie co PAD będzie musiał wymyślić, żeby odmówić? To będzie polityczna klęska. Z drugiej strony „reforma” SN bez zmiany I Prezesa będzie trudna do przyjęcia dla PiS. Taki wniosek ukazałby w całej rozciągłości hipokryzję „reformatorów”.
„Pani Prezes, niech Pani zmieni tę decyzję!” – napisał prof. Matczak.