Może i z tymi listami poparcia do KRS było "coś nie tak", ale to już bez znaczenia, bo prezydent nominował i to rozstrzyga sprawę - przekonuje prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla "Wprost". Prof. Jerzy Zajadło przypomina inną regułę prawną: To, co od samego początku jest nieważne, jest zawsze nieważne
Prezydent Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" (3 lutego 2020) stwierdził, że jeśli nawet z listami KRS było coś nie tak, to jego prerogatywa nominacyjna rozstrzyga ostatecznie sprawę.
Konkretnie brzmiało to tak: Duda pytany, czy w przypadku "hipotetycznej sytuacji, że coś z tymi listami jest jednak nie tak, dla statusu sędziów nie będzie to miało znaczenia?", odparł:
"Nie będzie miało, ponieważ otrzymali oni nominację sędziowską od prezydenta Rzeczypospolitej. Kropka".
Na pytanie, dlaczego "Sejm i Ministerstwo Sprawiedliwości nie chcą ujawnić tych list", prezydent powiedział, że listy nie są ujawniane, bo "smutna prawda jest taka, że ci, którzy popierają zmiany w sądownictwie, mają przeciwko sobie bardzo wpływowe osoby. Sędziowie, którzy się podpisali na tych listach, obawiają się prześladowań w swoim środowisku".
Zostawmy na boku tę drugą kwestię – pomijając wszystko inne, jest ona przede wszystkim kompromitująca dla państwa. Oznacza bowiem, że władza nie potrafi obronić członków swoich konstytucyjnych organów inaczej, jak tylko w drodze utajniania przed opinią publiczną swoich własnych działań. Znacznie istotniejszy wydaje się więc pierwszy problem. Prezydent stawiając wspomnianą wyżej kropkę, sam popadł bowiem w sprzeczność z tzw. ustawą kagańcową.
W preambule ustawy kagańcowej czytamy m. in. "Uznając, że każdemu powołanemu przez Prezydenta RP sędziemu należy zapewnić warunki godnego wykonywania zawodu sędziego, w szczególności zapewnić skuteczne procedury nie pozwalające na nieuzasadnione prawnie podważanie statusu sędziego przez jakikolwiek organ władzy wykonawczej, ustawodawczej, sądowniczej, a także przez jakiekolwiek osoby, instytucje, w tym innych sędziów".
Zwróćmy uwagę - "nieuzasadnione prawnie podważanie statusu sędziego". A contrario - można podważać ten status w sposób prawnie uzasadniony. Czym innym jednak, jak nie prawnie uzasadnioną podstawą jest fakt, że "z uchwałami KRS coś było nie tak"?
Dokładnie na to właśnie zwrócił uwagę Sąd Najwyższy w swojej uchwale trzech połączonych Izb, dokonując interpretacji przepisów art. 439 kpk i art. 379 kpc. Teraz prawnicy prezydenccy - Andrzej Dera i Paweł Mucha - powinni panicznie rzucić się do definiowania eufemizmu "bycie nie tak".
Ciekawe, jaki byłby tego wynik, bo to, że ze stosunkiem urzędu prezydenta i jego kancelarii do prawa "coś jest nie tak", wiadomo już od prawie pięciu lat.
W teorii prawa znana jest rzeczywiście instytucja sanacji czynności prawnej w sytuacji, gdy zawiera ona wprawdzie pewne niedoskonałości, ale nie są to wady niedające się usunąć (np. tzw. czynność prawna kulejąca czyli negotium claudicans). Gorzej jest wówczas, gdy te wady są takiego rodzaju, że skutkują nieważnością czynności prawnej od samego początku, ponieważ wówczas znajduje zastosowanie reguła ab initio nullum semper nullum (to, co od samego początku jest nieważne, jest zawsze nieważne – art. 58 k.c.).
Wprawdzie cała ta konstrukcja znajduje swoje tradycyjne zastosowanie przede wszystkim w prawie cywilnym, ale nie widzę żadnego powodu, dla którego nie miałby obowiązywać analogicznie w prawie publicznym. Prezydent swoim aktem nominacji sędziów nie może jednak w tym przypadku potwierdzić, tak jak ma to miejsce w prawie cywilnym w odniesieniu do czynności prawnych kulejących, że cała procedura wyboru członków KRS była jednak skuteczna. Trudno bowiem uznać, że to, „co było ewentualnie nie tak” z uchwałami KRS, to tylko możliwa do sanacji negotium claudicans.
Mówimy bowiem o nieprawidłowo zgłoszonych kandydaturach sędziów mających być członkami KRS, a więc o sytuacji analogicznej do cywilno-prawnej reguły ab initio nullum semper nullum.
Tak więc to nie wybór członków KRS był claudicans. Claudicans jest przede wszystkim stanowisko Prezydenta zaprezentowane w cytowanych na wstępie wywiadzie – i można je łatwo sanować wycofując się z niego w przypadku, gdyby z uchwałami KRS istotnie „coś okazało się nie tak”.
Do tego potrzebne jest jednak ujawnienie list – tylko w ten sposób bowiem można ustalić, „czy i co było nie tak”. Niezrozumiałe jest więc dla mnie, dlaczego Kancelaria Sejmu i Ministerstwo Sprawiedliwości upierają się przy tym, by Prezydent „kulał”. W końcu sezon narciarski w pełni!
Prof. dr hab., filozof prawa, kierownik Katedry Teorii Filozofii Państwa i Prawa Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego, Laureat nagrody im. Edwarda J. Wende (2017) oraz Nagrody Wydziału I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN im. Leona Petrażyckiego za książkę "Sędziowie i niewolnicy" (2017), członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Jest publicystą prawnym „Gazety Wyborczej”.
Prof. dr hab., filozof prawa, kierownik Katedry Teorii Filozofii Państwa i Prawa Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego, Laureat nagrody im. Edwarda J. Wende (2017) oraz Nagrody Wydziału I Nauk Humanistycznych i Społecznych PAN im. Leona Petrażyckiego za książkę "Sędziowie i niewolnicy" (2017), członek Rady Programowej Archiwum Osiatyńskiego. Jest publicystą prawnym „Gazety Wyborczej”.
Komentarze