0:000:00

0:00

Waldemar Kuczyński jest osobą niezwykle w historii Polski zasłużoną. W PRL był związany z opozycją demokratyczną od samej jej początków. Odegrał historyczną rolę w 1989 roku, kiedy był jednym z najważniejszych autorów polityki gospodarczej rządu Tadeusza Mazowieckiego (to podobno Kuczyński zaproponował Leszka Balcerowicza na stanowisko ministra finansów własnościowych). W 1990 roku przez kilka miesięcy był ministrem przekształceń własnościowych odpowiedzialnym za prywatyzację. Przez cały okres III RP był niezwykle aktywnym komentatorem, bezkompromisowym przeciwnikiem politycznym braci Kaczyńskich i ich projektu politycznego. Wydany w 2015 roku zbiór publicystyki Kuczyńskiego z lat 2004-2007 nosi nawet tytuł „Przeciw Czwartej Rzeczypospolitej”.

Jest także bardzo aktywnym użytkownikiem Twittera. 26 października 2017 napisał tam:

Spróbujmy rozszyfrować, o co Kuczyńskiemu chodziło.

W pierwszym zdaniu pisze, że „likwidacja bezrobocia nie równoważyła Dachau, lecz je umacniała”. Obóz koncentracyjny w Dachau został założony przez Hitlera wkrótce po dojściu do władzy w 1933 roku i funkcjonował przez cały okres III Rzeszy. Hitler zlikwidował także w Niemczech bezrobocie, które tuż przed wygraniem przez NSDAP wyborów - na dnie Wielkiego Kryzysu - sięgało 30 proc. Kuczyńskiemu zapewne chodzi o to, że nie można usprawiedliwiać osiągnięciami reżimu Hitlera (czyli likwidacją bezrobocia) jego zbrodni (czyli założenia obozów koncentracyjnych). Trudno się z tym nie zgodzić. Kuczyński twierdzi także, że sukcesy gospodarcze umacniały tylko reżim i ośmielały go do dalszych represji - czemu również trudno odmówić racji.

„Dziś w innej scenerii 500+ nie równoważy mordu na demokracji lecz go ułatwia” - pisze Kuczyński w drugim zdaniu. Przesłanie jest podobne: nie można usprawiedliwiać łamania demokracji przez rząd PiS wprowadzeniem przez niego pożytecznego programu socjalnego. Przeciwnie, służy on PiS do tego, aby zyskać poparcie i tym skuteczniej demontować demokrację w Polsce. Można się nie zgadzać z oboma tymi poglądami, ale nie są one pozbawione sensu.

Gdzie leży więc problem? W zaszytym w twicie Kuczyńskiego implicite porównaniu rządów PiS do III Rzeszy. Komentator dorzuca wprawdzie, że 500 plus ma miejsce „w innej scenerii”, ale tak czy inaczej to porównanie pada - i jest absurdalne. Rządy Hitlera od pierwszych tygodni realizowały szeroko zakrojony program represji wobec przeciwników politycznych i Żydów, których uważano za „podludzi”. Delegalizowano partie opozycyjne, powstała tajna policja polityczna (Gestapo), a programem politycznym rządu Niemiec - głoszonym wprost w „Mein Kampf” Hitlera - był rewanż za I Wojnę Światową i zdobycie dla „rasy aryjskiej” panowania nad światem.

Rząd PiS, przypomnijmy, nie zrobił nic z tych rzeczy. Nie zamknął nawet jednej opozycyjnej gazety. Naruszał w poważny sposób normy demokratycznego państwa i łamał konstytucję

- napisaliśmy na ten temat w OKO.press setki tekstów, pokazując to ze szczegółami.

Zestawianie Kaczyńskiego z Hitlerem jest jednak tak wyolbrzymione, że kompromituje tylko tego, kto je wygłasza.

Nie zajmujemy się zwykle wypowiedziami emerytowanych polityków. Zdaniem OKO.press warto jednak zająć się porównaniem Kuczyńskiego - bo taka przesada źle służy opozycji. Pokazuje ją jako histeryczną i nieodpowiedzialną za słowo. Stawia też przed nią trudne wyzwanie: jeśli rząd PiS posunie się dalej w demontowaniu polskiej demokracji, to jak go się wtedy będzie nazywać? Zasób czarnych charakterów do porównań nie jest niewyczerpany.

Słów nie można nadużywać, bo tracą swoją moc.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze