EU Disinfo Lab właśnie opublikowało drugi raport na ten temat – pierwszy ujrzał światło dzienne rok temu. Mówimy o sieci 550 zarejestrowanych domen internetowych, 750 agencji informacyjnych i mediów, działających w 116 krajach; kilkunastu think-tankach i organizacjach pozarządowych. Głównym zwornikiem siatki jest indyjska spółka Srivastava Group.
Operacja rozpoczęła się w 2005 roku i wciąż trwa, choć po opublikowaniu pierwszego raportu niektóre strony zniknęły z internetu. Dziś widać, że do stworzenia – w dużym stopniu fałszywego – wrażenia instytucjonalnego wsparcia Unii Europejskiej dla interesów rządu indyjskiego i jego premiera, wykorzystano także posłów Parlamentu Europejskiego. Jednym z nich, wyjątkowo aktywnym, jest polski europarlamentarzysta PiS, były wiceprzewodniczący PE Ryszard Czarnecki.
Czarnecki wtrąca się w „suwerenne sprawy” państw azjatyckich
Jak wynika z raportu EU Disinfo Lab, Czarnecki miał współpracować z siatką od lat. Deputowany, którego ugrupowanie w Polsce intensywnie protestuje przeciwko wtrącaniu się Unii Europejskiej w „suwerenne sprawy” naszego państwa, nie miał zahamowań, by ingerować w wewnętrzne sprawy krajów azjatyckich.
Czarnecki od lat popiera Indie i krytykuje Pakistan. Niezależnie od wydarzenia, które komentuje, obwinia Pakistan, a Indie stara się usprawiedliwić. Głośna sprawa jego udziału w kontrowersyjnej wizycie w Kaszmirze, w 2019 roku, po siłowym zajęciu regionu przez indyjskie władze, to tylko jeden z wielu przejawów tej działalności.
Wypowiedzi Czarneckiego były i są wykorzystywane przez portale i media należące do siatki jako dowody na poparcie Unii Europejskiej dla interesów indyjskiego premiera Narendry Modiego.
Modi to nacjonalista. Swego czasu był objęty sankcjami ze strony Stanów Zjednoczonych. Nałożono na niego zakaz wjazdu, ponieważ w latach 2001-2014, kiedy sprawował funkcję premiera Gudżaratu (jeden ze stanów Indii), doszło tam do pogromów muzułmanów. Zginęło w nich – zależnie od źródeł – od kilkuset do kilku tysięcy osób.
Według Czarneckiego Modi dziś jednak idzie „pod rękę z Trumpem” i ma (na razie) dobre kontakty ze Stanami Zjednoczonymi. Na co być może jakiś wpływ miał sam Czarnecki –
w 2016 roku lobbował na rzecz Indii w Kongresie USA.
Państwo rządzone przez Modiego intensywnie się zbroi, czego dowodem są duże kontrakty na dostawy uzbrojenia, podpisane z Rosją w 2015 i 2018 roku; trwają negocjacje nad kolejną umową.
Aby dostrzec pełen obraz sytuacji, niezbędne jest opisanie podstawowych faktów, dotyczących zarówno sytuacji politycznej w Indiach i Pakistanie, jak i samej operacji wpływu. Dopiero na ich tle widać, jak mocno poseł Czarnecki zaangażował się w prezentowanie interesów indyjskiego rządu.
Do jesieni 2019 roku można było przypuszczać, że Czarnecki nie wiedział, iż portale, organizacje i osoby, z którymi współpracuje, są częścią operacji dezinformacyjnej. Jednak od roku pierwszy raport EU Disinfo Lab na ten temat jest publicznie dostępny. Mimo to europoseł PiS kontynuuje swą działalność.
Ten materiał nie ocenia polityki Pakistanu ani Indii, nie jest też głosem w debacie o przestrzeganiu praw człowieka na tych terenach. Jego jedynym celem jest pokazanie mechanizmu proindyjskiej operacji wpływu, realizowanej za pomocą nieetycznych środków, oraz przedstawienie związanej z tym aktywności polskiego eurodeputowanego.
Autorka zadała Ryszardowi Czarneckiemu szczegółowe pytania, czy był i jest świadom, że uczestniczy w indyjskiej operacji dezinformacyjnej. Do chwili publikacji tego tekstu żadne odpowiedzi nie nadeszły.
Wkrótce opublikujemy drugą część śledztwa dotyczącego udziału europosła PiS w tej wielkiej operacji.
Indyjski kocioł
Indie i Pakistan to dwa państwa, leżące na subkontynencie indyjskim, ograniczone od północy Himalajami i Hindukuszem, od południa Oceanem Indyjskim. Ich sąsiadami są Chiny, Pakistan graniczy także z Afganistanem. Oba powstały w obecnym kształcie w 1947 roku, kiedy Brytyjczycy wycofali stamtąd swoje wojska.
Sztuczny podział doprowadził najpierw do masowych migracji, potem do zamieszek i licznych starć. Wielu spraw nie udało się rozwiązać do dziś. Pakistan to państwo muzułmańskie i wielonarodowościowe. Indie to świecka demokracja.
Cały subkontynent indyjski to od lat punkt zapalny wielu konfliktów. Były w nie zaangażowane zarówno Stany Zjednoczone, jak i Wielka Brytania (to terytorium dawnych brytyjskich kolonii).
Główne punkty zapalne między Indiami i Pakistanem
Główne punkty zapalne to:
– Kaszmir – region podzielony w 1947 roku tzw. linią kontroli, nazywaną również azjatyckim murem berlińskim. Wyznacza ona część znajdującą się pod kontrolą Pakistanu, i drugą, kontrolowaną przez Indie. Kaszmir ma znaczenie strategiczne: władza nad całym terytorium dałaby Indiom dostęp do granicy z Afganistanem, pozbawiła Pakistanu granicy z Chinami, oraz pozwoliła na kontrolowanie rzeki Indus, która zapewnia Pakistanowi dostęp do wody.
Oba państwa są zainteresowane przejęciem tu wpływów. Walki o Kaszmir wybuchały wielokrotnie. Utrzymywanie na tym terenie względnego spokoju jest istotne nie tylko dla wymienionych państw, ale i dla organizacji międzynarodowych – oba kraje mają broń nuklearną, pojawia się więc zagrożenie, że w razie dużego konfliktu zbrojnego mogłyby jej użyć.
Jednak w sierpniu 2019 Indie nagle zajęły Kaszmir, w trybie natychmiastowym unieważniając art. 370 swojej konstytucji, który zapewniał dwóm stanom na tym terenie – Kaszmirowi i Dżammu – tymczasowy statut specjalny. Mieszkający tam muzułmanie nie zaakceptowali zmiany, premier Modi wprowadził więc do Kaszmiru wojsko, zablokował internet i telefony, a więc odciął region od kontaktu ze światem.
– Beludżystan – to prowincja Pakistanu, na terenie której są bogactwa mineralne i pokłady gazu naturalnego. Ma też swój port nad Morzem Arabskim – Gwadar, który niedawno zyskał znaczenie międzynarodowe, po tym, jak władze Pakistanu zgodziły się na propozycję Chin i m.in. przez Beludżystan do Gwadaru poprowadzono szlak komunikacyjny (nazywany chińsko-pakistańskim korytarzem ekonomicznym), łączący Chiny z Morzem Arabskim. W Beludżystanie co jakiś czas uaktywniają się separatyści, którzy chcieliby niepodległości tej prowincji.
Inny, bardzo istotny problem to działalność na terenie Pakistanu islamskich terrorystów (w tym Al-Kaidy) po 2001 roku. W zależności od okresu, raz byli oni tolerowani przez rząd Pakistanu, innym razem władze wspierały walczące z terrorystami Stany Zjednoczone. Dziś problem na tym obszarze nieco się zmniejszył, ponieważ część terrorystów przeniosła się do Syrii, jednak w Pakistanie wciąż dochodzi do zamachów.
Proindyjska operacja wpływu
W ostatnich latach Indie (1,3 mld mieszkańców) rywalizują z szybko rozwijającymi się Chinami, mają ambicje światowe, usiłują ograniczyć wpływ Chin w Azji. Starają się też wpływać na swój wizerunek na Zachodzie, m.in. w Unii Europejskiej oraz w ONZ.
Przekazy o wsparciu UE dla działań rządu Modiego pojawiają się w indyjskich mediach regularnie – jak się jednak okazuje, znaczna ich część opiera się na wypowiedziach posłów Parlamentu Europejskiego lub innych polityków zachodnich, którzy współpracują ze zidentyfikowaną przez brukselski think tank indyjską siatką.
Polski eurodeputowany Ryszard Czarnecki jest jednym z częściej cytowanych. Nic dziwnego, zabierał głos chyba na każdy z opisanych tematów, zajmując stanowiska korzystne dla Indii.
Sam wielokrotnie podróżował do tego kraju, spotykał się tam zarówno z premierem Narendrą Modim (na zdjęciu głównym), jak i ministrami jego rządu. Niektóre jego podróże były finansowane przez organizacje, należące do fałszywej siatki.
Eurodeputowany PiS pisał wspierające Modiego listy do wysokich polityków unijnych, ale również np. do prezydenta Francji; był autorem artykułów, które ukazywały się w należących do siatki mediach. Lobbował na rzecz Indii zarówno w PE, jak i w Kongresie USA.
Przyjrzyjmy się samej siatce. W 2019 roku EU Disinfo Lab odkryło sieć 265 skoordynowanych fałszywych mediów, a także wiele podejrzanych ośrodków analitycznych i organizacji pozarządowych.
Okazało się, że to wierzchołek góry lodowej. W najnowszym raporcie opisano operację, nazwaną Indian Chronicles, która pokazuje, w jaki sposób stworzono rozległą sieć wpływów, składającą się z co najmniej:
- 550 witryn internetowych,
- 750 fałszywych mediów lokalnych, aktywnych w 116 krajach (na różnych kontynentach),
- kilkunastu organizacji
- i licznych postaci fałszywych dziennikarzy.
Za jej utworzeniem stoi Srivastava Group – indyjska spółka holdingowa, prowadzona przez rodzinę Srivastava. Operacja rozpoczęła się w 2005 roku. Jej celem było i jest dyskredytowanie państw azjatyckich, będących w konflikcie z Indiami, w szczególności Pakistanu, w mniejszym stopniu także Chin.
Jest wykorzystywana do polityki wewnętrznej, by wzmocnić nastroje proindyjskie i antypakistańskie. Na arenie międzynarodowej ma poprawić postrzeganie Indii, zaszkodzić reputacji innych krajów, a także umożliwić uzyskanie większego wsparcia ze strony instytucji międzynarodowych, takich jak UE i ONZ.
Fałszywe nazwiska, media i organizacje
Poziom dezinformujących technik, użytych w tej indyjskiej operacji wpływu, wykracza daleko poza dotychczasową wiedzę o tego rodzaju działaniach.
Wskrzeszano nieistniejące media, think tanki i organizacje pozarządowe, a także martwych ludzi.
Używano fałszywych nazwisk, próbowano podszywać się pod prawdziwe media lub agencje prasowe, takie jak EU Observer, The Economist czy Voice of America.
Do korespondencji używano papieru firmowego Parlamentu Europejskiego, rejestrowano strony internetowe z fałszywymi adresami. Organizowano „obiektywne” wydarzenia na temat Indii i Pakistanu, podczas których prawie wszyscy przemawiający byli związani z Indian Chronicles.
Do uwiarygodnienia tworzonych organizacji i portali wykorzystano między innymi zdjęcia byłego brytyjskiego ministra oraz dyrektora BBC (bez ich wiedzy), wymyślano także fałszywych dziennikarzy.
Analitycy wymieniają dziesiątki przykładów manipulacji, dokonywanych w ramach Indian Chronicles.
Choćby organizacja pozarządowa Commission to Study the Organization of Peace (CSOP) z Nowego Jorku, akredytowana przy Komitecie Ekonomiczno-Społecznym ONZ. Istniała naprawdę, ale od końca lat 70. była nieaktywna. W 2005 roku została przejęta i dosłownie wskrzeszona przez twórców Indian Chronicles.
Uruchomiono nie tylko niedziałającą organizację – jej były przewodniczący, uznany prawnik Louis B. Sohn, który zmarł w 2006 roku, został wymieniony jako gość spotkania zorganizowanego przez nieformalną grupę z PE „Friends of Gilgit-Baltistan” w 2011 roku.
Witryna internetowa „Manchester Times” na podstronie „O nas” miała opublikowany tekst, skopiowany z informacji w Wikipedii, dotyczący gazety o takiej samej nazwie, tyle że istniejącej jedynie do 1922 roku.
Inne portale podszywały się pod istniejące media, używając podobnych nazw, np. „Times of Los Angeles”, nawiązując do znanego medium „Los Angeles Times”.
Podobna sytuacja była w Kanadzie. Już na pierwszym etapie śledztwa EU Disinfo Lab znalazło 12 witryn podszywających się pod kanadyjskie serwisy informacyjne i używające nazw naśladujących inne media (także historyczne).
Kanadyjscy dziennikarze odkryli kolejnych 16 portali, zaprojektowanych tak, by wyglądały na portale z lokalnymi informacjami – wszystkie zarejestrowane na Srivastrava Group. Były to m.in. Toronto Mail, Quebec Telegraph, Times of New Brunswick.
Wszystko zaczęło się od witryny EP Today
Do proindyjskiej siatki należą lub należały także: mało znane indyjskie medium „New Delhi Times”, którego redaktorem naczelnym jest Ankit Srivastava (jednocześnie wiceprezes spółki Srivastava Group), agencje prasowe Asian News International (ANI) i 4 News Agency, portal Times of Geneva (dwa ostatnie podmioty zakończyły działalność po publikacji raportu z 2019 roku).
Często posługują się zmanipulowanymi lub zniekształconymi informacjami, przekazują relacje z wydarzeń organizowanych przez organizacje należące do siatki, promują wszelkie proindyjskie i antypakistańskie działania eurodeputowanych, choćby listy, zapytania, czy wypowiedzi, o których nikt by nigdy nie usłyszał, gdyby nie portale z Indian Chronicles.
Są one wykorzystywane do tworzenia obrazu silnego poparcia Unii dla działań rządu Modiego – niezależnie od tego, czy ma to coś wspólnego z rzeczywistymi stanowiskiem UE. W 2019 roku Ankit Srivastava zareagował na Twitterze na ujawnienie sieci stworzonej przez jego rodzinę – stwierdził, że to „bandyci z pakistańskiego ISI” usiłują zaszkodzić jemu i jego gazecie. Dowodów jednak nie przedstawił.
Srivastava Group założyła także witrynę EP Today, która sugerowała, że jest powiązana z Parlamentem Europejskim – była to jednak nieprawda, portal nie miał nic wspólnego z PE.

Sugestia ułatwiła jednak pozyskanie eurodeputowanych do współpracy – publikowali tam posłowie z wielu frakcji europejskich. Jednym z nich był Ryszard Czarnecki.
Na artykuły Czarneckiego z EP Today powoływały się m.in. indyjskie media. Od tej witryny rozpoczęło się zresztą dochodzenie dotyczące Indian Chronicles.
W 2019 roku unijna grupa East Stratcom Task Force ujawniła, że EP Today publikowało materiały pochodzące z rosyjskiej telewizji RT. Kiedy analitycy z EU Disinfo Lab sprawdzili, do kogo należy strona, okazało się, że nie ma ona nic wspólnego z Rosją, lecz właśnie ze Srivastava Group.
Po opublikowaniu raportu jesienią 2019 roku EP Today zniknęło, ale pojawiła się nowa witryna: EU Chronicle. Dziś można na niej znaleźć między innymi artykuły prezentujące najnowszą aktywność posła Czarneckiego, jeśli chodzi o Indie i Pakistan.
EU Disinfo Lab odkryło też grupę NGO’sów, oficjalnie akredytowanych przy ONZ w Genewie, które miały powiązania ze Srivastava Group. Te z kolei współpracują z innymi, już nieakredytowanymi, organizacjami w Brukseli i Genewie.
Kilka z nich, jak Europejska Organizacja na rzecz Mniejszości Pakistańskich (EOPM), Baluchistan House czy South Asia Democratic Forum (SADF), zostało stworzonych bezpośrednio przez grupę Srivastava. Wszystkie pracowały w ten sposób, by na forum międzynarodowym reprezentować interesy indyjskiego rządu, natomiast uderzać w Pakistan, ale także w inne państwa, np. Chiny czy Malediwy.
Czarnecki aktywny od wielu lat
Osoby związane z Indian Chronicles miały także wpływ na utworzenie trzech nieformalnych grup w Parlamencie Europejskim: South Asia Peace Forum, Baloch Forum i Friends of Gilgit-Baltistan.
Ryszard Czarnecki należał do dwóch pierwszych grup, z niektórych źródeł wynika, że był także w trzeciej.
Natomiast organizacja Women’s Economic and Social Think Tank (WESTT) – kobiecy think tank ekonomiczno-społeczny, była jednym ze sponsorów wyjazdów europosłów do Bangladeszu, Kaszmiru i na Malediwy.
Dwie z wymienionych wizyt wywołały międzynarodowe kontrowersje. W obu uczestniczył Ryszard Czarnecki. Liderem WESTT jest Madi Sharma – jedna z kluczowych postaci całej siatki, bardzo aktywna w Brukseli, członkini Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego. Czarnecki ją zna – byli razem na Malediwach.
Analitycy z EU Disinfo Lab odnaleźli pierwsze kontakty Czarneckiego z siatką już w 2006 roku.
Jego pierwsza oficjalna wizyta w Indiach miała miejsce w 2008 roku. Najwcześniejsze odnalezione informacje o jego udziale w konferencjach, organizowanych przez think tanki należące do siatki, pochodzą z 2013 roku.
Zaś ostatnie ślady jego zaangażowania są zaledwie sprzed kilku tygodni. W listopadzie 2020 na EU Chronicle pojawił się kolejny artykuł, z listem, który Czarnecki (i jeszcze jeden eurodeputowany) napisał do premiera Pakistanu, krytykując jego działania.
Operacja wpływu trwa.
O szczegółach proindyjskiej aktywności Ryszarda Czarneckiego – w drugiej części tekstu.
Czarnecki zmiłuj sie i nie wypowiadaj w sprawach międzynarodowych dosyć namieszałeś na rynku krajowym – "zgiń przepadnij"
Pan Czarnecki to wyjątkowa postać polskiej kasty politycznej. Wyjątkowa, bo wyjątkowy szkodnik, który przeleciał przez wiele partii i partyjek, które mają wspólna cechę – wszystkie poupadały. Dlatego wejście do PiSu tego pana, może być wielką nadzieją dla Polaków. Chociaż trzeba przyznać ma wiele zalet pozwalających mu skutecznie zdobywać poparcie ciemnego ludu. Interesujące jest parcie tego pana na stanowiska w polskim sporcie. Zabiegi, aby zostać szefem PZPN czy PKOL znane są od lat. Jak do tej pory świat sportowy w miarę skutecznie się broni przed tym panem. I oby tak było dalej, a ciemny lud w końcu dostał olśnienia.
Wielkie EGO Czarneckiego potrzebuje zainteresowania. A tu cieniutko, żadnej porządnej fuchy nie dostaje, to chłopina chwyta się czego tylko może. Żałosny, nacjonalistyczny no i niedouczony europoseł. Mieszać się to ja, ale ode mnie wara.
20% wazeliny miast mięśni i 80% oleju wazelinowego (zamiast wody) oto skład chemiczny tego pana i charakter. Zawsze wierny panu swemu np. Lepperowi , Chrzanowskiemu, Kaczyńskiemu. Zawsze pętał się przy różnych Akcjach (a było ich bez liku) i zawsze był czyimś podnóżkiem. Wierniejszy od burej suki posła Dorna i tym sposobem zawsze przy korycie, poglądy aktualnego szefa są zawsze jego poglądami którym jest wierny od dziecka.
Hindusi trafili fatalnie, bo to raczej unijne pośmiewisko i zdziwił bym się gdyby poważny polityk europejski zechciałby wziąć jego pisma do ręki.
Ale czy wymienioną w artykule wycieczkę dopisał do rejestru korzyści i odprowadził podatek? Lobbing nie jest za darmo, czy wykazał przychody z tego tytułu? Czy KAS to zbada? Nie, bo PiS swoich podnóżków nie rusza.
Nawet i tam brał kasę? BIEDACZEK…. a taki patriota!
Najgorszy artykuł na Oko Press jaki widziałam, chyba że chodziło o sam udział Czarneckiego. Tło jakie zostało nakreślone jest takie że Indie oczerniają biedny Pakistan i Chiny. Nikt jakoś nie zwrócił uwagi na to, że Indie w praktyce są demokracją gdzie generalnie szanuje się prawa innych wiar, mniejszości a nawet płci. Jasne że nie jest idealnie i jeszcze daleka droga przed nimi, ale nikt nie zmusza Hinduskich i Chrześcijańskich kobiet do małżeństwa i zmiany wiary w Indiach, nikt nie wycina i nie sprzedaje organów więźniów politycznych i nikt nie zamyka innowierców w obozach pracy. A wiecie, co powiedział premier tego wspaniałego Pakistanu po ostatnim zamachu terrorystycznym w Wiedniu, a mianowicie że nikt nie ma prawa ocenia i krytykować żadnej religii i że krytyka Islamu powinna być zabroniona. No to dopiero jest informacja.
Byłam w Indiach, w Ladakh o którym wspominacie, zaraz po tym, jak Indie przejęły kontrole nad tym terenem. Na budynkach wisiały hasła Thank You Modi, mam to nawet na zdjęciach. W tym samym Ladakh Chińczycy niedawno próbowali siłowo i za pomocą nielegalnych zabudowań przesunąć dawno ustalone granice, co im się na szczęście nie udało, dzięki interwencji Indii. Z kolei zadłużony po szyję Pakistan ostatnio przekazał Chinom część swojego terytorium, za co zapłacą obywatele którzy będą przymierać głodem.
Prawda jest taka, że demokratyczne Indie mają z nami o wiele więcej wspólnego, niż Chiny które gnębią nie tylko swoich obywateli, ale i wszystkie państwa, które nie są w stanie im się postawić, czy Pakistan, którego całym wkładem na arenie międzynarodowej jest eksport terroryzmu.
Rozumiem, że oba te tematy są dla OkoPress mniej interesujące, niż proindyjska dezinformacja. Tak to dopiero jest problem.
To nie jest najgorszy artykuł, ale jeden z wielu takich. Wielu gdzie zrobi się wszystko włącznie z manipulacjami , tylko by udowodnić z góry założona tezę.
Co do meritum Pani wypowiedzi się oczywiście całkowicie zgadzam. Indie robią co mogą by się modernizować, dorównać wysokorozwiniętym krajom – jeszcze im długo zejdzie ale starają się jak mogą. Pakistan to islamski skansen,ubóstwo i ciemnota islamska zadowolona sama z siebie i z nastawieniem na daj bo my biedni. Bangladesz jest pod tym względem jeszcze gorszy.
@ Iza Wolodzko Stwierdzenie że Indie w praktyce są demokracją nie powinno przemilczać faktu, że obecnie u władzy utrzymująca się nacjonalistyczno-hinduistyczna klika Narendry Modiego, nieźle dogadująca się z nacjonalistyczno-starocerkiewną kliką Putina, nacjonalistyczno-islamską kliką Erdogana, pasuje do nacjonalistyczno-katolickiej kliki Kaczyńskiego.
W Indiach mordowani są muzułmanie, a meczety są burzone.
Bardzo mało Pani w Indiach widziała. Są pogromy muzułmanów i chrześcijan. Są palone żywcem żony, bo ich rodziny nie chciały sfinansować mężowi nowego skutera. Są kobiety gwałcone przez policjantów, gdy przyszły na komisariat zgłosić gwałt. Handel ludźmi dla usług seksualnych czy dla niewolniczej pracy jest też. To wszystko tam się dzieje poza naszym – turystycznym – wzrokiem, choć i turystom zdarza się być okradzionym i zgwałconym. Co nie zmienia faktu, że mieszkańcy Indii w większości są przyjaźni, życzliwi, dobrotliwi i pomocni. Co nie zmienia faktu, że to chyba jedyna cywilizacja, która posiada ciągłość historyczną od tysięcy lat. Co nie zmienia faktu, że jest – jakoś generalnie – w Indiach demokracja i więcej swobody niż w Pakistanie czy Chinach. Ale to, że Pakistan albo Chiny są bardziej "zbrodnicze" niż Indie, nie daje chyba tym Indiom uprawnienia do wodzenia za nos społeczności międzynarodowej? Niech budują swój pozytywny obraz pozytywnymi działaniami, a nie oszukańczą propagandą.
W którym państwie nie dochodzi do gwałtów i przemocy domowej. W Indiach za gwałt grozi kara śmierci. Nie ma na to przyzwolenia państwa (tak jak na honorowe zabójstwa w Pakistanie, kiedy kobieta ubiera się niestosownie i na przykład brat nie może wydzierżyć). Które to meczety ostatnio spalono? Słyszałam o jednym – po wieloletnim procesie sądowym zdecydowano się przerobić meczet na świątynię hinduską, gdyż udowodniono że w ważnym miejscu kultu hinduskiego, za czasów Imperium Mogulskiego świątynię hinduską przerobiono na meczet. Już Anglicy wiedzieli o całym incydencie, ale żeby łatwiej utrzymać ludność cywilną w ryzach odwlekali rozsądzenie sporu, nazwy świątyni nie pamiętam, ale na pewno gdzieś w internecie widnieje.
To nie jest fajne że jakiś kraj sprawia wrażenie, że ma poparcie Unii Europejskiej, kiedy go nie ma. Ale nikomu nie przeszkadza że Unia robi interesy z autorytarnym reżimem, który szpieguje nie tylko swoich obywateli, któremu pośrednio udowodniono że sprzedaje organy (zajmowali się tym sędziowie odpowiedzialni za procesy zbrodniarzy z byłej Jugosławii), który prowadzi bardzo agresywną politykę militarną, nie mówiąc o zdjęciach z obozów pracy które krążą w sieci.
Zgodzę się z tym że Indie postąpiły bardzo brzydko, a teraz – jak nazwiemy ludzi którzy robią interesy z chińskim reżimem?
Polityczny ŚMIEĆ !!!.
nie on jeden, ale kto ich wybiera ?
No i wlasnie w tych celach sluzbowych Czarnecki jezdzil do Indii autem, ma na to dowody i wezmie pieniadze za kilometrowki z PEa, a bedzie tego , bo to dosc daleko chyba. A co, nalezy mu sie