0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Mateusz Skwarczek / Agencja GazetaMateusz Skwarczek / ...

Krakowska prokuratura okręgowa zawiadomiła mec. Władysława Pocieja, obrońcę Sebastiana K., że przesłucha Beatę Szydło 23 lutego.

Sebastian K. jest podejrzany o spowodowanie wypadku samochodu, którym Beata Szydło 10 lutego wracała do domu w rządowej kolumnie. Seicento K. skręciło w lewo w czasie, gdy kolumna mijała je na podwójnej ciągłej. By uniknąć zderzenia, kierowca auta premier ominął seicento i wjechał w drzewo.

Adwokat przyjechał do siedziby prokuratury o wyznaczonej godzinie, żeby wziąć udział w przesłuchaniu. Pozwala na to art. 317 kodeksu postępowania karnego, który mówi, że

obrońców obu stron postępowania „należy na żądanie dopuścić do udziału w innych czynnościach śledztwa”, a przesłuchanie jest jedną z takich czynności.

W trakcie przesłuchania obrońca ma prawo zadawać świadkowi pytania (art. 171 par. 2).

Mec. Pociej chciał zapytać premier Szydło „głównie o charakter kolumny rządowej". „Jeżeli nie byłyby to pojazdy uprzywilejowane, to mój klient miał prawo sądzić, że na lewym pasie przy podwójnej ciągłej nie będzie żadnego innego pojazdu” - mówił dziennikarzom obecnym w siedzibie prokuratury.

Przeczytaj także:

Naciągana argumenty prokuratury

Na miejscu nie został jednak wpuszczony na przesłuchanie premier. Prokurator „w szczególnie uzasadnionym wypadku” ma prawo odmówić obrońcy „ze względu na ważny interes śledztwa” (art. 317 par. 2). Czy ten wypadek był szczególny? Prokuratura wydała w tej sprawie komunikat, w którym podaje trzy argumenty:

  1. udział obrońcy „na tak wczesnym etapie postępowania” może spowodować ujawnienie zeznań świadka-pokrzywdzonego. Byłoby to niekorzystne dla śledztwa, ponieważ na jego dalszym etapie może zajść potrzeba konfrontacji - czyli łącznego przesłuchania - między premier Szydło i Sebastianem K.;
  2. przesłuchanie będzie dotyczyło „procedur bezpieczeństwa transportu najważniejszych osób w państwie”, które są niejawne;
  3. obrońca Sebastiana K. będzie mógł się zapoznać z protokołem z przesłuchania, jeśli sprawa trafi do sądu.

Wszystkie argumenty są naciągane.

  1. choć prokuratura może na dalszym etapie śledztwa zarządzić konfrontację między premier Szydło a Sebastianem K., nie ma żadnych gwarancji, że da ona jakiekolwiek rezultaty. Taka konfrontacja miałaby sens, gdyby Sebastian K. był świadkiem. Jako podejrzany ma jednak prawo do odmowy zeznań. „Na miejscu jego obrońcy doradzałbym, odmowę składania wyjaśnień” - mówi OKO.press Paweł Osik z kancelarii prawnej Pietrzak & Sidor, współpracujący z Helsińską Fundacją Praw Człowieka;
  2. możliwość ujawnienia przez świadka informacji niejawnych nie wyklucza obecności obrońcy podejrzanego. Gdyby adwokat lub jego klient nie dochowali tajemnicy śledztwa, groziłoby im do dwóch lat więzienia (art. 241 k.k.), a gdyby ujawniali informacje niejawne - nawet osiem lat (art. 265 k.k.);
  3. argument z dostępu informacji niejawnych dziwi także dlatego, że krakowska prokuratura sama przyznaje, że obrońca będzie mógł się zapoznać ze wszystkimi materiałami dowodowymi, o ile sprawa trafi do sądu. Nawet jeśli prokurator nada protokołowi z przesłuchania klauzulę tajności, obrońca będzie mógł go przeczytać w kancelarii tajnej. Nie wyniesie z niej kopii ani notatek, ale niejawne informacje i tak zdobędzie.

„Nie znajduję uzasadnienia dla decyzji prokuratury - komentuje dla OKO.press mec. Osik. - Sprawia to wrażenie, że prokuratura chce coś ukryć. Byłoby to zrozumiałe w sprawie dotyczącej zorganizowanej grupy przestępczej, ale nie w sprawie dotyczącej najwyższych funkcjonariuszy państwowych. O okolicznościach ich ochrony wiedzę powinien mieć nie tylko obrońca podejrzanego, ale i całe społeczeństwo”.

Zdaniem adwokatów, z którymi rozmawialiśmy, prokuratura przekroczyła uprawnienia zawarte w art. 317 par. 2 k.p.k. i naruszyła prawo do obrony Sebastiana K. gwarantowane przez Konstytucję (art. 42).

Mec. Pociej nie ma możliwości zaskarżenia decyzji prokuratury. Może za to wnioskować o ponowne przesłuchanie premier Szydło z jego udziałem. Może też - o ile dojdzie do rozprawy - argumentować przed sądem, że doszło do naruszenia prawa do obrony, a także szczegółowo dopytywać o przesłuchanie, p odtworzyć jego przebieg. W konsekwencji sąd może zakwestionować zeznania premier złożone w takich okolicznościach.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze