0:000:00

0:00

Nie jest łatwo dowiedzieć się czegoś o finansowaniu „dzieł” ojca Rydzyka. Nawet tych, na które idą publiczne pieniądze - a które realizuje jego Fundacja Lux Veritatis.

Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska w listopadzie 2016 wnioskowało o udostępnienie listy wszystkich działań fundacji Rydzyka, przy których korzystała ona z publicznych pieniędzy - łącznie z przyznanymi kwotami. Sieć nigdy nie otrzymała na te pytania pełnej odpowiedzi.

Wojewódzki Sąd Administracyjny ukarał za to w 2017 Fundację Lux Veritatis grzywną w wysokości 1000 zł. Sąd uznał wtedy, że bezczynność fundacji Rydzyka w odpowiedzi na wniosek łączyła się z „rażącym naruszeniem prawa”.

Organizacja Rydzyka twierdziła z kolei m.in., że „na Fundacji w ogóle nie ciążył obowiązek udzielania informacji wskazanej przez stronę skarżącą".

Wreszcie, w maju 2017 Fundacja przesłała tylko część informacji, o które zwróciła się Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Dlaczego akurat te? Tego nie wiadomo. Lidia Kochanowicz-Mańk, zwana „księgową Rydzyka”, tłumaczyła, że tylko część publicznie finansowanych działań Fundacji wiąże się z realizowaniem zadań publicznych, więc podlega obowiązkowi informacji publicznej. Jakie są te pozostałe? Tego też nie wiemy.

Przeczytaj także:

Kultura tajemnicy

Równolegle do skargi w sądzie administracyjnym, Sieć Obywatelska Watchdog Polska złożyła w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. Ustawa o dostępie o informacji publicznej, na którą się powołała w sporze z fundacją Rydzyka, posiada bowiem również przepisy karne. Jeden z nich brzmi:

Art. 23. Kto, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.

Pierwsze postępowanie Prokuratura Rejonowa Warszawa Wola umorzyła na początku 2019 roku Watchdog Polska poszła do sądu. Prokurator nie stawił się na posiedzeniu sądu 6 czerwca 2019 - na którym uchylono decyzję prokuratury o umorzeniu postępowania.

Jednak prokuratura zdecydowała się umorzyć śledztwo jeszcze raz. Za każdym razem tłumaczono taką decyzję wątpliwościami administracyjnymi, podnoszonymi przez fundację Rydzyka.

Prezes Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska Szymon Adamski zaznacza, że to nie jedyna taka sytuacja, która go spotkała. Tłumaczy OKO.press:

"Tworząc przepisy stwierdzono, że skoro zależy nam na jawności, a żyjemy w kraju kultury tajemnicy, to taka sankcja karna musi być. Prokuratura nie dostrzega, po co te przepisy zostały wprowadzone. Nie po to, żeby kogokolwiek straszyć, a żeby chronić nasze fundamentalne prawo do wiedzy. Co się dzieje z publicznymi pieniędzmi, co robi administracja".

Adamski dodaje: „W organach ścigania w ogóle nie ma zrozumienia dla problematyki jawności. My się tu zajmujemy poważnymi przestępstwami, zdają się mówić, a tu jakieś ktoś dokumenty chciał zobaczyć. Nikt poważny się nie będzie tym zajmował…".

Zamiast prokuratora

Teraz Stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska wystąpiło wobec fundacji Rydzyka z tak zwanym subsydiarnym aktem oskarżenia - czyli z oskarżeniem prywatnym jako pokrzywdzony.

„Zastępuje więc” prokuratora - w oparciu o art.55 kodeksu postępowania karnego, który pozwala na to po dwukrotnym umorzeniu postępowania. Do takiego aktu oskarżenia prokuratura może dołączyć w każdej chwili - stając się oskarżycielem publicznym. Nie wolno jej jednak wtedy cofnąć aktu oskarżenia bez zgody pokrzywdzonego, czyli Watchdog Polska.

Prezes Szymon Adamski podkreśla, że Watchdog Polska nie „walczy” tylko z fundacją Rydzyka. Mówi: - „Zajmowaliśmy się różnymi fundacjami, które pobierają publiczne pieniądze. Nieraz występowaliśmy do sądu. Prowadziliśmy też np. długi bój z Polskim Związkiem Piłki Nożnej, by ujawnić ich budżet. Nie wybraliśmy politycznie jednej fundacji".

Udostępnij:

Witold Mrozek

dziennikarz, krytyk teatralny i publicysta. Od 2012 stały współpracownik "Gazety Wyborczej", od 2009 - "Dwutygodnika". Pisze m.in. o kulturze, cenzurze, samorządach i stosunkach państwo-Kościół.

Przeczytaj także:

Komentarze