Strajk przedsiębiorców na ulicach Warszawy to tylko jeden z wielu protestów w Polsce. Niektóre są lokalne, inne ogólnokrajowe – ale wszystkie rodzą się w sieci. Część ma zapewne autentyczny charakter. Jednak konkurowanie licznych tego typu inicjatyw między sobą, radykalizm postulatów, przyjęcie tej samej formy działania w tym samym czasie przez różne grupy niezwiązanych ze sobą zwykłych obywateli – to wszystko każe postawić pytanie, z czym mamy do czynienia.
Pokazujemy pogłębiony obraz sytuacji na podstawie analizy mediów społecznościowych. Czy przed nami lato polskich protestów, wzorowanych na francuskich Żółtych Kamizelkach?
OKO.press relacjonowało protest pod Kancelarią Premiera.
„To jest zryw narodowy, Polska wstaje z kolan!”
„Godność obywatelska, własność i wolność – o te trzy postulaty w tej chwili walczy strajk i nie będziemy się rozdrabniać na jakieś programy, bo one są bez sensu. Dziś kraj się wali, bo brakuje mu już fundamentów” – mówił Paweł Tanajno podczas transmisji live 9 maja.
Kandydat na prezydenta RP jest liderem grupy Strajk Przedsiębiorców na FB i organizowanego przez tę grupę protestu w Warszawie.
W tej samej transmisji wyjaśnił, że ze względu na jego kandydowanie na prezydenta i trwająca formalnie ciszę wyborczą 10 maja nie będzie strajku, za to wielka demonstracja szykowana jest na najbliższą sobotę, 16 maja. „To będzie demonstracja odwagi narodu” – podkreśla i dodaje. – To jest zryw narodowy, Polska wstaje z kolan!”.
Kiedy to mówił, na innej facebookowej grupie „#niePISłuszni Protest Partnerstwo Przedsiębiorców” można było przeczytać post: „Jutrzejszy (10 maja – przyp. red.) protest oczywiście się odbędzie. Nie mamy nic wspólnego z #strajkprzedsiębiorców i P. Tanajno”.
Ta grupa organizowała „Protest zbiorowy przeciw dyktaturze PiS”. „Mamy dość nieudolnych rządów Pana Kaczyńskiego. #Bądźmyrazem przeciwko dyktaturze PiS, dla naszego wspólnego dobra” – nawoływano w zaproszeniu.
Może jednak pierwszy, jeśli chodzi o 10 maja, był Dawid, który na swoim prywatnym koncie na FB 20 kwietnia zamieścił post: „10 maja wychodzimy na ulice nie będzie dyktatury w Polsce Kaczyński na taczki precz z takim rządem Udostępnij. Jak jesteś za wolną Polską” (pis. oryg.).
9 maja jego post miał 84 tysiące udostępnień. Żeby osiągnąć taki wynik, przez całe 20 dni, 24 godziny na dobę, w każdej minucie post musiał być udostępniany trzy razy. Non stop. Coś takiego jest osiągalne tylko za pomocą bota. Kto go włączył? Dawid? Jeśli tak, to skąd wziął tak liczną siatkę kont, na których automat mógł publikować jego wpis?
Zaczęło się 15 marca
Trwające w Polsce protesty, z których najliczniejszy odbył się w czwartek i piątek (7 i 8 maja) w Warszawie, mają dwa nurty: pierwszy to ten, który widzimy w tzw. realu.
Widzimy protestujących ludzi, liderów demonstracji, możemy obserwować ich aktywność.
Nie ma wątpliwości: na protesty przychodzą ludzie naprawdę wściekli na rząd, sfrustrowani sytuacją związaną z pandemią koronawirusa, załamani niemożnością prowadzenia działalności gospodarczej, bezrobotni, czasem po prostu wkurzeni wszystkimi ograniczeniami.
Jednak te demonstracje zaczynają się najpierw w sieci, przede wszystkim na Facebooku. I tu pojawia się drugi nurt ich funkcjonowania, inny niż ten rzeczywisty, a który nie zawsze łatwo dostrzec. O nim właśnie opowiada ten tekst.
11 marca premier Morawiecki ogłosił, że z powodu pandemii placówki oświaty i kultury zostaną zamknięte. Rozpoczął się polski lockdown. Już cztery dni później, 15 marca, kandydat na prezydenta Paweł Tanajno założył na Facebooku grupę „Strajk przedsiębiorców”.
Rozrastała się szybko. Wrzuceni w kryzysową sytuację mali przedsiębiorcy szukali pomocy, porad prawnych, kontaktu z innymi osobami w podobnej sytuacji. Tanajno od początku mówił o protestach i strajkach, ale wtedy na grupie nie miało to większego znaczenia.
Tak samo jak to, że założyciel grupy kandyduje na prezydenta (gdy do członków grupy ta informacja wreszcie dotarła, wywołała kilka wewnętrznych konfliktów).
Pierwszy protest – przejazd samochodowy ulicami Warszawy – odbył się już 15 kwietnia. Nie zwrócił powszechnej uwagi. Wtedy na Facebooku istniało już więcej grup, których celem była organizacja protestów.
27 marca powstał „Protest Przedsiębiorców” (dziś nosi nazwę „#niePiSłuszni Protest Przedsiębiorców”) , trzy dni później – związany z nią fanpage Stowarzyszenie Przedsiębiorców.
3 kwietnia – kolejna grupa „Protest Partnerstwo Przedsiębiorców”.
Wszystkie trzy od początku były nastawione na organizację protestu, tak samo jak grupa Tanajny. Tyle że inicjatywa Tanajny urosła do 238 tys. członków, a stworzone później mają dziś po ok. 3,5 tys. członków. Ich wpływ jest więc dużo mniejszy.
Ale to na nich rozpoczęto organizację protestu w niedzielę, 10 maja, na Placu Piłsudskiego w Warszawie. Odbył się, choć przyszła na niego garstka ludzi.
Jednak od kwietnia na demonstrację 10 maja w Warszawie, tyle że na Placu Zwycięstwa, zapraszała również kolejna inicjatywa: „Dla Rzeczypospolitej”. Ten fanpage powstał 5 kwietnia, do dziś zgromadził 2200 obserwujących. Jego grupa na FB, założona 23 kwietnia, ma 2,5 tys. członków. Istnieją też grupy regionalne.
„Dla Rzeczypospolitej” organizowało także protesty 10 maja: w Rybniku, Poznaniu i Białymstoku. Odbyły się. Największy, kilkusetosobowy, miał miejsce w Poznaniu.
Pandemia strachu, nie koronawirusa?
Tego samego dnia, gdy założono „Dla Rzeczypospolitej” (5 kwietnia), na Facebooku powstała strona „Strajk przedsiębiorców i pracowników w Polsce”. Malutka, ma tylko 24 osoby obserwujące, podaje informacje o wszystkich protestach, które się odbywają.
Trzy dni później, 8 kwietnia, założono grupę „Nowo-systemowcy – United (NSU) Think tank” (1696 członków). Choć nazwa nie kojarzy się z poprzednimi, relacje z protestów pojawiają się na niej regularnie.
Ale nie tylko – grupa jest bowiem miejscem wymiany informacji dla tych, którzy nie wierzą w pandemię koronawirusa i nie zgadzają się na obowiązkowe szczepienia przeciwko COVID-19.
To zresztą charakterystyczne dla organizowanych obecnie protestów – dołączają do nich osoby związane z ruchem antyszczepionkowym oraz środowiskami przeciwstawiającymi się uruchomieniu w Polsce technologii 5G.
Zaś teza o tym, że pandemia koronawirusa to kłamstwo lub spisek, którego celem było wywołanie pandemii strachu wśród obywateli – to jedna z najczęściej pojawiających się teorii, tyle że przedstawiana w rozmaitych odmianach.
Nawiązał do niej także Tanajno, mówiąc 9 maja wystąpieniu transmitowanym na żywo: „Oni się cieszą, że się boicie wszystkiego, boicie się wirusa, śmierci, więzienia, mandatów – nic z tych rzeczy nie nastąpi! Od miesiąca funkcjonujemy w grupach, które protestują, i nikt z nas nie jest zarażony, nikt z nas nie choruje. Strach, tylko strach nam zagraża”.
Protestujący najczęściej uczestniczą w demonstracjach bez maseczek na twarzach. W jednej z grup ukuto nawet określenie „bezmaskowcy”.
Okres świąteczny wyciszył aktywność inicjatorów protestów w sieci, by wrócić z pełną mocą w drugiej połowie kwietnia.
17 kwietnia na FB założono grupę „Akcja zmiana rządu chyba już najwyższy czas”. Dziś należy do niej 2600 osób.
19 kwietnia kolejną: „Majdan czas zacząć”. Mała, liczy tylko 287 osób, ale jest istotna z zupełnie innego powodu. Ma nazwę bardzo podobną do grupy opozycyjnej, działającej na FB od 2017 roku: „Majdan czas zaczynać – walcząca opozycja”.
To na tej „starej” grupie 18 kwietnia pojawił się post Tomasza z hasłem „Zróbmy im rewolucję 1-go Maja. Czas stawić temu czoło. Nie dajmy sobie odebrać wolności”, z dołączoną grafiką „Obalamy PiS”.
To od tego postu zaczęło się życie jeszcze jednej grupy: Inicjatywa Majowa 2020 (pierwotnie – Przewrót Majowy 2020), na której rozpoczęto przygotowania do protestów 1 maja. Dobrze pamiętacie, protesty 1 maja organizowała też „Dla Rzeczypospolitej”, co zresztą stało się w końcu przyczyną konfliktu między nimi.
Ale wróćmy do „majdanowych” grup: w tej istniejącej od 2017 roku, w której trwały rozmowy o protestach 1 maja, wśród administratorów i moderatorów znalazły się dwie osoby znane publicznie: dziennikarz Tomasz Piątek (moderator) i Mateusz Kijowski, były szef KOD (administrator).
Żaden z nich (sprawdzałam) nie inspirował antyrządowych protestów, ale ich role na grupie okazały się ważne, za chwilę do tego wrócę.
W nowej grupie, obok wezwań do demonstrowania, pojawiły się posty szerzące teorie „anty-pandemiczne” oraz wzywające do tego, by nie nosić maseczek. Linkowano też artykuły z portali skrajnych narodowców o wydźwięku antysemickim.
Boty w służbie obalenia rządu
20 kwietnia założono zarówno wspomnianą już „Inicjatywę Majową 2020” oraz grupę „Jak jest w Polsce” – ma tylko 463 członków, ale umieszcza informacje o wszystkich protestach.
Tego samego dnia Damian, informujący na swoim prywatnym koncie, że nie ma żadnej pandemii i wszyscy daliśmy się oszukać Chinom, zamieścił opisywany przeze mnie na początku tekstu post.
Namawiał w nim, by 10 maja wyjść na ulice. W niedzielę, 10 maja po południu, post ten miał 89 tys. udostępnień i był wciąż podawany dalej (mimo że termin podany w poście w zasadzie już się zdezaktualizował).
Bot pracował, siatka kont cały czas rozpowszechniała tę treść. Czy to przypadek? Ktoś po prostu napisał program i użył go akurat przy tym poście? Czy też fakt włączenia botów do wpisu o proteście 10 maja ma jakiś związek z innymi inicjatywami w sieci?
23 kwietnia powstała już ostatnia ze zidentyfikowanych przez mnie grup, choć zapewne jest ich więcej): „Katowice – Obalmy Rząd 1 Maja”, która obecnie nosi nazwę „Katowice Protesty Przeciw Rządowi”.
Miała ona udział w inicjowaniu kwietniowych protestów w Katowicach, teraz planuje antyszczepionkowy protest 16 maja w Bolesławcu: „Nie zaszczepisz nas jak bydło antypolski bydlaku”.
Wszystkie opisywane tu inicjatywy, poza grupą Tanajny, zostały założone przez ludzi, którzy wcześniej nie angażowali się politycznie (a przynajmniej nic o tym nie wiadomo). Inicjatorzy najczęściej mówią, że są przedsiębiorcami, po prostu.
Niektórzy nie ukrywają swoich personaliów, chętnie pokazują się podczas transmisjach live. Część prowadzi grupy, korzystając z anonimowych kont.
Ogłaszają rewolucję i zryw narodowy
Kilkanaście grup i fanpage`y, konkurujących miedzy sobą w organizowaniu antyrządowych protestów ulicznych – tego jeszcze w Polsce nie było.
Wszystkie powstały już po ogłoszeniu lockdownu. Znacząca większość – między 5 a 23 kwietnia. Ich postulaty są zazwyczaj bardzo radykalne – mówi się wprost o rewolucji, zrywie narodowym, obaleniu rządu; z drugiej – są mało konkretne.
W większości ogłoszeń o protestach można znaleźć po prostu nawoływania do walki przeciwko rządowi. Protesty 10 maja pierwotnie planowano jako wyraz sprzeciwu wobec wyborów korespondencyjnych. Ale kiedy okazało się, że tego dnia wyborów nie będzie, w opisach protestów po prostu zmieniono hasła tak, by dalej były aktualne.
Na grupie „Strajk Przedsiębiorców” Tanajny do ok. 20 kwietnia można było znaleźć dość konkretne postulaty gospodarcze. Potem jednak ewoluowały one w kierunku ogólnych stwierdzeń.
9 maja Tanajno wyjaśniał, że walczy o godność obywatelską, własność i wolność. Ciekawe, że przedsiębiorcy nie domagają się konkretnych rozwiązań, zwiększenia pomocy rządowej, zmniejszenia podatków czy np. zniesienia ZUS-u.
„Obalmy PiS”, „Przyjdź by zaprotestować przeciwko dyktaturze”, „Przeciw rządowi PiS”, „PiS-owi mówimy dość” – to typowe hasła w opisywanych inicjatywach.
Przy czym tworzą je środowiska, które nie brały udziału w dotychczasowych protestach przeciwko PiS. Doskonale pokazał to Tanajno, który 9 maja stwierdził: „Wszyscy, którzy byli wczoraj zatrzymani (przez policję – przyp. red.) i wyszli, to są pierwsi internowani za PiS-u”.
Pierwsi? Czyżby Tanajno nic nie wiedział o tym, jak wyglądały w Polsce protesty, trwające od 2015 roku?
Kolejna cecha charakterystyczna opisywanych grup i fanpage’y dotyczy publikowanego na nich przekazu. Tego, że z PiS-em trzeba walczyć, dowodzą czerpiąc ze wszystkich źródeł opozycyjnych: linkują materiały z portali związanych zarówno ze skrajną prawicą, jak i liberałami i lewicą.
Poglądy polityczne nie mają dla nich znaczenia, liczy się antyrządowa treść: im ostrzejsza, tym lepsza.
Między innymi z tego powodu wezwania do wzięcia udziału w demonstracjach trafiły do różnych środowisk opozycyjnych (każdy mógł w zaproszeniu odnaleźć któreś ze znanych sobie haseł). Ale też żadne ze środowisk, organizujących do tej pory antyrządowe demonstracje, nie dołączyło do tych wydarzeń.
Dlaczego? Odpowiedź można znaleźć, gdy pozna się zarówno oświadczenie Strajku Kobiet, jak i wypowiedzi osób ze środowiska Marszu Niepodległości.
Tam nie ma żadnych znanych środowisk opozycyjnych
29 kwietnia Ogólnopolski Strajk Kobiet na swojej facebookowej stronie oświadczył: „Żadna z inicjatyw planowanych i ogłaszanych na terminy od 1 do 3 maja nie jest inicjatywą Ogólnopolskiego Strajku Kobiet i nie jest przez nas wspierana. Wiele z nich zakładanych jest przez niezweryfikowane osoby lub byty internetowe, lub co gorsza, środowiska populistycznej skrajnej prawicy”.
Tego samego dnia na kanale You Tube Media Narodowe Radosław Patlewicz, publicysta związany ze stowarzyszeniem Roty Marszu Niepodległości, wyjaśniał sytuację związaną z pojawieniem się logo kilku organizacji prawicowych, w tym właśnie Roty Marszu Niepodległości, na grafikach zapraszających na protest 1 maja, zamieszczonych przez fanpage „Dla Rzeczypospolitej”.
Organizacje te zaprotestowały, informując, że nikt z nimi tego nie uzgadniał, a one nie włączają się do organizacji tych protestów. Loga usunięto, a skrajna prawica odcięła się od tych inicjatyw.
„Jak można ocenić wzywanie do rewolucji na Facebooku? Przecież to jest dziecinada” – mówił Patlewicz. – „Sprawdziłem sobie i tę grupę, i jej odnogi: „Majdan czas zaczynać – walcząca opozycja” i „Przewrót majowy 2020”. (…) Na tych grupach pojawiają się hasła typowo kodziarskie, ataki na Kościół, linkowanie wypowiedzi kodziarza Adama Mazguły. Mamy też nagrania z panem Ziębą, z panem Potockim, panem Bustowskim. Miks taki, że naprawdę nie wiadomo o co chodzi. (…) To taki bunt dla buntu, obalić rząd, ale co dalej?”.
Mimo chaosu Patlewicz, szukając powiązań personalnych, znalazł Tomasza Piątka i Mateusza Kijowskiego wśród moderatorów grupy „Majdan czas zaczynać – walcząca opozycja” i na tej podstawie stwierdził, że „za całą tą hecą stoi drugi garnitur kodziarzy”.
W jakimś stopniu i Strajk Kobiet i Media Narodowe przedstawiły prawdziwą wersję – na grupach i fanpage`ach inicjujących protesty można znaleźć linki prowadzące zarówno do skrajnej prawicy, jak i do KOD-u czy Platformy Obywatelskiej. Jednocześnie żądne z nich nie miało racji:
dziś nic nie wskazuje na to, by za tymi protestami stała skrajna prawica, KOD, czy jakiekolwiek ze znanych środowisk opozycyjnych
Po strajku organizowanym przez Pawła Tanajnę pojawiły się też głosy, że odpowiada za to Konfederacja, ponieważ na proteście pojawili się jej posłowie: Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke.
Tanajno tłumaczył jednak, że ich nie zapraszał, politycy po prostu przyszli na demonstrację, drugiego dnia jej trwania. Wydaje się, że to prawda: Tanajno nie jest politykiem związanym z Konfederacją. Na swoich profilach w mediach społecznościowych we wcześniejszych okresach wielokrotnie dawał wyraz swojej niechęci do Konfederacji.
Sam był najpierw związany z partią Demokracja Bezpośrednia, a ostatnio startował z ugrupowaniem Kukiz`15. W wyborach prezydenckich konkuruje też z kandydatem tego ugrupowania Krzysztofem Bosakiem.
Antyrządowy konglomerat, ale planu brak
Niektóre protesty, które obserwujemy, są zapewne autentycznymi wyrazami niechęci i frustracji do rządu. To jednak nie wyjaśnia pojawiających się wątpliwości.
Czemu w tym samym czasie na Facebooku pojawiły się tak wiele grup, inicjujących protesty w tych samych dniach, konkurencyjnych wobec siebie?
Do nowych inicjatyw trzeba by dodać jeszcze stronę „Centralny Szpital Psychiatryczny” i jej założyciela, który starał się zorganizować 10 maja legalną demonstrację, idąc nawet w tej sprawie do sądu (po odmowie, którą dostał w warszawskim magistracie).
Skąd nagle identyczne pomysły wśród osób, które nigdy nie wychodziły na ulice protestować? Jak to się stało, że na większości opisywanych stron i grup postulaty skrajnej prawicy, liberałów i lewicy, „bezmaskowców”, antyszczepionkowców i „kodziarzy” łącza się w całość, tworząc antyrządowy konglomerat?
Co takiego sprawiło, że postulat obalenia rządu akurat od drugiej połowy kwietnia stał się kluczowy i zastąpił inne, dotyczące choćby zachowania miejsc pracy, finansowego wsparcia ze strony rządu czy np. zniesienia obowiązku noszenia maseczek? Tego ostatniego, mimo jawnie wyrażanego sprzeciwu wobec istniejącego nakazu, nikt nie wpisuje do swoich postulatów.
Jednocześnie nie widać żadnego konkretnego planu: w jaki sposób protest miałby doprowadzić do obalenia rządu? Co miałoby się zdarzyć dalej? Kto miałby rządzić, skoro protesty są tylko obywatelskie, a polityków się nie zaprasza? Nie wiadomo.
Kolejne protesty przed nami: na 16 maja Paweł Tajano zapowiada „demonstrację odwagi narodu”, grupa katowicka – protest antyszczepionkowy.
Na jednej z opisywanych grup pojawiło się już zaproszenie na protest antyrządowy 17 maja.
Na 6 czerwca zaplanowano z kolei ogólnopolski protest działaczy antyszczepionkowych – zobaczymy, jakie środowiska do niego dołączą.
Coraz bardziej zaczyna to przypominać ruch Żółtych Kamizelek we Francji w 2019 roku: protesty rozpoczynające się regionalnie, przerodziły się w działania w całym kraju – demonstracje odbywające się w weekendy; podkreślanie obywatelskości działań, brak powiązań politycznych. Jeśli rzeczywiście Żółte Kamizelki są tu wzorem – to lato protestów w Polsce właśnie się rozpoczyna.
To prawda że na 1 z demonstracji wygłaszania pochwały Białorusi?
A po polsku można?
A o"szczurku" KODziarzu to nie łaska wspomnieć?
Świecił swoją mordką, i wydawał nieprzyjemne dźwięki.
Wasi uwielbiani społeczni idole też w tym spędzie brali udział.
Pochwalcie się OKO.PRESS!
No chyba się swoich nie wstydzicie?
Myślę, że mamy tutaj pisowskiego trolla.
Ty tu nowy?
ale leci megalomanią…Wielki, och wielki.
Czas najwyższy. Gdy rząd wprowadza takie zakazy i ograniczenia, jakie wprowadził, to protesty po prostu powinny być – niezależnie od tego, czy zasadne, czy nie. Szaleństwem jest masowe przyzwolenie na ograniczanie wolności, a nie protestowanie przeciwko temu.
Czyli, jak widać, nie jestem odosobniony twierdząc, że dużego wybuchu społecznego niezadowolenia możemy się spodziewać na jesieni. Mam takie przekonanie od jakiegoś czasu, ale nie jestem pewien, czy to nie nastąpi wcześniej, a nawet znacznie wcześniej. Do protestów może dołączyć sporo ludzi młodych, tak, jak to było w lecie 2017 podczas protestów na Krakowskim Przedmieściu i pod Sądem Najwyższym. Wszystkie – powtarzam – wszystkie działanie pisowskiej władzy skłaniają ku takiemu działaniu, to tylko kwestia czasu. Władza, która opiera się w całości na rozproszonych wyborcach, którzy na pewno za tą władzę pokroić się nie dadzą (wyjąwszy tępych i głupawych fanatyków) nie może być mocną władzą. I taką nie jest. Jest słaba, chwiejna, nieprzewidywalna, tchórzliwa i niekompetentna. Ale dobrowolnie nie odejdzie, co widzimy coraz wyraźniej. Bez głosu społeczeństwa się nie obejdzie. Prawdopodobnie czeka nas Majdan, podobny do tego w Kijowie. Spróbujmy pozbyć się Dudy najpierw legalnie, a jeśli planowane wybory (nie wiadomo nawet, kiedy się odbędą – nieudacznicy i tego nie potrafią załatwić) zostaną sfałszowane, co bardzo podejrzewam nie tylko ja – wyjdźmy na ulicę.
Głównym problemem jest brak realnej alternatywy.
Głównym problemem jest to, że mamy w tym kraju mnóstwo takich umysłowych zje.ów jak ty, którym się obecna sytuacja bardzo podoba i jeszcze się z tego cieszą.
Nie stać cię na dyskusję? Od razu zjeby? I sądzisz, że to argument nie do zbicia? Jak Kali
Kolejny "mundry".
Umyj ząbki po moich 7 cm 🙂
Może autorka wskaże do kogo mają się odwołać przedsiębiorcy? Do Morawieckiego i Emilewicz, którzy płodzą kolejne tarcze nie mając pojęcia jak działa gospodarka. Do minister pracy, kretynki niszczącej kodeks pracy. Może do parlamentu, który te bzdury zatwierdza?
Rząd nie ma żadnej koncepcji zapobieżenia kryzysowi gospodarczemu, inflacji i powszechnej biedzie. Przepisy tarczowe, zwłaszcza te wymuszone w kolejnych poprawkach, niektóre pożyteczne, padają w starciu z biurokracja i uznaniowością. Nadal funkcjonują wcześniej uchwalona absurdy i bezmyślność. Urzędy skarbowe, inspekcja pracy, sanepid stają się narzędziem walki politycznej. Najważniejszym kryterium jest stosunek do PiS.
Jakiś Patlewicz, być może najęty przez PiS, narzeka na brak programu. Staje się autorytetem dla red OKO. Niech wskaże program polityczno-gospodarczy lub antykryzysowy parti PiS lub debila zwanego prezydentem. Dyskutowanie z PiS na temat gospodarki nie ma najmniejszego sensu. Morawiecki, Emilewicz i reszta nie przyjmują żadnej krytyki, nie rozumieją problemów. Jeszcze kilka wygibasów wokół wyborów prezydenta i sądownictwa i będziemy mieli Majdan wcześniej niż nam się śniło. Polacy zaczynają rozumieć, że wybory prezydenta to poligon doświadczalny przed wyborami parlamentarnymi i ostatecznym przejęciem władzy przez psychopatów, zboczeńcow (zatrudnianie niemal małolatów – Macierewicz, Morawiecki, kaczor) i debili.
(…)Jeśli rzeczywiście Żółte Kamizelki są tu wzorem – to lato protestów w Polsce właśnie się rozpoczyna.(…)
Chcieliście chyba powiedzieć: Właśnie zaczyna się sezon rozruchów charakteryzujące państwo upadłe.
W Niemczech, wzorze demokracji też protesty. W sumie nic dziwnego bo w takich czasach co rząd nie zrobi to będzie źle.
Protesty to jedno, a zamieszki to drugie…
Niemcy i demokracja? WTF?
Braun z KODem, Antyszczepionkowcy z przedsiębiorcami…. czuje,że zaczyna nam się tworzyć wielki sojusz który pod wodzą P.Tanajno zmiecie z powierzchni ziemi polityczne elity.
Myślę, że do wyjaśnienia tego zjawiska potrzeba by psychologa. Może po prostu izolacja tłamsiła rozmaitych aktywistów tak długo, że po pierwszych protestach w końcu puściły im hamulce i postanowili protestować dla protestu?
Ja się cieszę, że póki co te protesty nie przebiegają pod hasłami z gatunku "Homoseksualiści winni koronawirusowi" itp. (wstaw dowolną mniejszość) Bo w warunkach kryzysu gospodarczego o takie zwalanie winy za sytuację na jakąś grupę społeczną może być nietrudno. Zwłaszcza że rząd jakoś będzie musiał wyjaśnić brak pieniędzy.
Chorzy umysłowo powinni zostać w szpitalach i powinni się nimi zająć psychiatrzy. Przykre, że PiS doprowadził do wydostania się tych biednych, upośledzonych na ulice.
WIR – czyli weto, inicjatywa, referendum (koncept przedstawiony przez przez Mirosława Matyję w publikacji \\\\\\\'Demokracja szwajcarska szansą dla Polski?\\\\\\\') jako główne założenie zawiera oddanie władzy w ręce narodu. Jak? Kiedy rząd zamierza wprowadzić jakąś ustawę – naród, po zebraniu ustalonej liczby głosów ma możliwość tą ustawę zawetować. Może też pojawić się inicjatywa ze strony narodu do wprowadzenia jakiejś ustawy. Rząd zobowiązany jest w tych sytuacjach do ogłoszenia publicznej debaty, po okresie której organizuje referendum. Ale nie dla picu, tak jak teraz, bo referendum ma być wiążące. To pokrótce wyjaśnienie. Wiecej o tym można dowiedzieć się z publikacji Mirosława Matyi. Tanajno proponuje wprowadzenie WIR. Dla wielu demonstracja może się odbyć i pod hasłem \\\\\\\'K. Mać!\\\\\\\', pójdą i wykrzyczą; Ci zostaną zarejestrowani przez kamery i mikrofony a w internecie przez oglądaczy, którzy wyłowią kilka krzyczących tablic i haseł. Ale rośnie grupa tych, którzy rozumieją czym jest WIR i o tym wie rząd, który nie wahał się we wczorajszych wydarzeniach zmobilizować mnóstwo uzbrojonej w gaz policji. I policja tego gazu przeciw demonstrującym użyła. Kto ma choćby jedno prawdziwe, swoje OKO w głowie, ten nim patrzy. Demokracja w Szwajcarii od dwóch prawie wieków ma się dobrze, tak więc nie chodzi tutaj o dyrdymały, ani zadne \'anty\' tylko o coś, zabierze znaczenie podziałom na lewą, prawą, środkową i rzeczywiście nie będzie miało większego znaczenia, jak nazywa się prezydent i jakie ten prezydent ma preferencje. Jeśli ktoś wychodzi z taką inicjatywą, to zrozumiałe, że wypada rządzącym wziąć to na poważnie i gazem oraz siłą splecionych kordonów czarnych funkcjonariuszy 'zabezpieczyć' swoje stanowisko.