W radiu TOK FM poseł ruchu Kukiz'15 Piotr Apel tłumaczył źródła agresji wymierzonej w ludzi o "niepolskim" pochodzeniu. Według posła Unia Europejska cierpi na "przegięcie tolerancyjne", a my w Polsce mamy dobre wzory - powinniśmy być tolerancyjni tak, jak w II RP. Informujemy posła Apela, że w II RP tolerancja nie była w modzie. Prawica wolała pałki
Trzeba oddać sprawiedliwość posłowi Apelowi: ubolewał nad zajściami w Ełku, gdzie po zabójstwie młodego Polaka przez pochodzącego z Tunezji pracownika restauracji z kebabami doszło do zamieszek i aktów agresji wymierzonych w osoby o arabskim pochodzeniu. Według posła Apela takie sytuacje nie powinny się były zdarzyć. Ale zdarzyły się - jego zdaniem - z nadmiaru tolerancji w Unii Europejskiej, a nie jej niedostatku. W TOK FM mówił:
Wahadło tolerancji europejskiej wygięło się tak mocno, że niestety wraca (...) jeżeli mówimy o tolerancji, która sięga tego przegięcia tolerancyjnego, to jest pewien sprzeciw.
Sformułowanie „przegięcie tolerancyjne” bardzo się nam w OKO.press podoba. Poseł Apel, na przykład, nie cierpi na przegięcie tolerancyjne w ogóle. Uważa, że w Europie najpierw powinniśmy „wrócić do tej wspólnoty społeczno-gospodarczej”, aby za „pokolenie czy dwa” myśleć o „tej spójności społecznej”.
Nie wiemy do końca, o co chodzi posłowi ruchu Kukiz '15. Być może o to, że ludzie są sfrustrowani z powodów ekonomicznych - i dopiero wtedy, kiedy się ten problem rozwiąże, będzie można myśleć o otwarciu na imigrantów z innych kultur („za pokolenie czy dwa”, a więc w bardzo odległej przyszłości). Z czystej życzliwości wobec posła Apela założymy, że mówiąc w ten sposób nie chciał usprawiedliwiać przestępców, którzy podpalają kebaby albo biją na ulicach ludzi o innym kolorze skóry.
Potem poseł Apel mówił o „agresji pewnych środowisk islamskich” wymierzonych w Europejczyków. I komentował:
To wszystko nie pomaga nam budować normalnej, zdrowej tkanki społecznej opartej na zrozumieniu, tolerancji, tak jak było w II RP, jak było we wspaniałych okresach Polski.
Przypominamy, że w Drugiej Rzeczpospolitej:
To tylko przykłady, bo lista osiągnięć II RP w dziedzinie tolerancji jest znacznie dłuższa. W wywiadzie dla "Wyborczej" najwybitniejszy historyk ruchu narodowego w Polsce, prof. Szymon Rudnicki, mówił o ówczesnej skrajnej prawicy: „Nie wstydzili się przymusu ani przemocy. Przeciwnie, uważali je za konieczny element «przełomu narodowego», który chcieli przeprowadzić w Polsce.
Na ich demonstracjach i zadymach w ruch szły pałki z nabitymi żyletkami, kastety i pięści. Żydów bili na uczelniach, na ulicach, przed sklepami.
(...) Opisywali ich językiem nienawiści, że trzeba zderatyzować warszawskie Nalewki, że Żydzi są jak pchły, pisali o insektach, które trzeba wytępić, ale jednak nie wzywali do ich mordowania, chociaż zdarzały się pojedyncze przypadki mordów. Chcieli ich zmusić do emigracji, a pierwszym etapem miała być absolutna separacja, co proponowano jeszcze w 1932 r. w programie Ruchu Młodych Obozu Wielkiej Polski. Żydzi nie mogliby np. leczyć czy uczyć Polaków, mogliby leczyć i uczyć tylko Żydów. Każde pismo miałoby mieć na okładce informację, czy jest żydowskie, czy polskie. Byłby zakaz mieszanych małżeństw. Te plany nie różniły się specjalnie od ustaw norymberskich”.
Prawników pochodzenia żydowskiego przed wojną nie przyjmowano do sądownictwa i prokuratury. Mogli być tylko adwokatami - ale i tego chciano im przed wojną zabronić.
Narodowa prawica planowała wówczas np. zmuszenie do emigracji dużej części polskich Żydów.
Czy za taką tolerancją tęskni poseł Apel?
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze