Alkohol zabija dziś w Polsce co siódmego mężczyznę z wykształceniem podstawowym i zasadniczym zawodowym. Ten przerażający wskaźnik wzrósł u nas dwukrotnie. Z wielu badań wynika, że nocne ograniczenie sprzedaży działa znakomicie. Po co to sprawdzać w pilotażu? – pyta dr Jacek Moskalewicz, ekspert w dziedzinie polityki antyalkoholowej
Dr Jacek Moskalewicz to wyjątkowy gość. Nie słyszałem nigdy nikogo, kto by z taką swadą opowiadał o alkoholu. I kto by tyle o nim wiedział.
Polska nadal podchodzi do tej używki jak do jeża. Handel na stacjach benzynowych kwitnie, piwo można bezkarnie reklamować, na imprezach plenerowych alkohol leje się strumieniami. Może to się zmieni w 2026 roku? Oby.
Ostatnio w mediach znów głośno o alkoholu. A to m.in. za sprawą nieudanej próby wprowadzenia nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach w Warszawie (przeciw była rządząca Warszawą Koalicja Obywatelska). Ostatecznie – po niemal powszechnej krytyce postawy władz stolicy – miasto ma wprowadzić pilotażowy program zakazu nocnej sprzedaży w dwóch dzielnicach.
Ostatnio w mediach znów głośno o alkoholu. A to m.in. za sprawą nieudanej próby wprowadzenia nocnego zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach w Warszawie (przeciw była rządząca Warszawą Koalicja Obywatelska). Ostatecznie – po niemal powszechnej krytyce postawy władz stolicy – miasto ma wprowadzić pilotażowy program zakazu nocnej sprzedaży w dwóch dzielnicach.
Trudno doszukać się sensu w decyzji miasta, ponieważ – jak przekonuje mój gość dr Jacek Moskalewicz, socjolog, badacz zdrowia publicznego z warszawskiego Instytutu Psychiatrii i Neurologii – z wielu badań jasno wynika, że takie ograniczenia świetnie działają. Więc po co to sprawdzać w pilotażu?
Dr Moskalewicz ma gigantyczną wiedzę na temat szkodliwości spożycia alkoholu oraz polityki antyalkoholowej. Kwestie te bada od ponad 40 lat. Rozmowa z nim to czysta przyjemność.
W podcaście przypomina m.in., iż w latach 70. [XX wieku] Komitet Badań i Prognoz Polskiej Akademii Nauk ostrzegał, iż spożycie czystego alkoholu na jednego mieszkańca na poziomie ok. 7 litrów [tyle się wtedy piło w kraju] to zguba biologiczna narodu. Że dalej tak nie może być. Tymczasem dziś Polscy wypijają średnio ok. 3 litrów więcej.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze