Stanowisko stracił wiceprezes Agencji Nieruchomości Rolnych odpowiedzialny za organizację aukcji koni arabskich w Janowie Podlaskim. Sam mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Jego współpracownicy – że zachował się honorowo. Prezes Agencji zapowiada audyt, a opozycja – wniosek do prokuratury
W pełni zadowoleni z przebiegu tegorocznej Pride of Poland są kupcy z Rumunii. Kupili aż siedem koni. Na aukcji w Janowie byli po raz pierwszy. „Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Nie spodziewaliśmy się, że weźmiemy je tak tanio” – mówił przedstawiciel kupców należących do grupy myśliwskiej „Danubius Hunters”
Wyrazy wdzięczności powinni wysłać Karolowi Tylendzie, byłemu - już - prezesowi Agencji Nieruchomości Rolnych, który odpowiada za to, co od pół roku dzieje się w państwowych stadninach koni arabskich.
Aukcja "Pride of Poland" miała pokazać, że "dobra zmiana" wcale nie zaszkodziła stadninom. W lipcu Tylenda zapowiadał: „Będzie lepiej niż w latach ubiegłych. Decyzje, które zapadły już kilka miesięcy temu, powodują, że przechodzimy kolejne etapy z lekkim wyprzedzeniem nawet. Myślę, że sam wizerunek Janowa będzie sukcesywnie coraz lepszy, a nie zatrzyma się na poziomie sprzed 20 lat. Zainteresowanie aukcją jest ogromne, brakuje katalogów”. W Polskim Radiu zapowiadał wynik finansowy na poziomie co najmniej 2,5 miliona euro.
Karol Tylenda sam ustawiał sobie tor przeszkód, a żadnej nie udało mu się przeskoczyć.
Aukcja przyniosła zaledwie 1,27 mln euro - na 14 edycji rozliczanych w euro to dziesiąty wynik pod względem przychodów ze sprzedaży oraz szósty pod względem średniej ceny za wystawionego konia. Na domiar złego impreza zakończyła się w atmosferze skandalu - dopiero przyszły rok pokaże, jakie będą straty wywołane zarzutami o próby ustawiania wyniku licytacji.
Dzień po imprezie Tylenda podał się do dymisji. „Odchodzę na inny odcinek frontu, gdzie jestem nie mniej potrzebny. Odchodzę z poczuciem dobrze wykonanego zadania. Nie mam sobie nic do zarzucenia” – tłumaczył w rozmowie z IAR.
Rzecznik prasowy ANR dymisję nazwał "honorową", wyniki aukcji "udanymi", a zarzuty "bezpodstawnymi". Podobnie prezes ANR, Waldemar Humięcki: „Podjął tutaj decyzję honorową, skoro jest taki frontalny atak, żeby się usunąć z linii strzału czy podejrzeń” - mówił.
Prezes zapowiedział wyjaśnienie wszystkich nieprawidłowości oraz audyt w sprawie podejrzanej licytacji. W sprawę zaangażowała się także opozycja. Platforma Obywatelska zapowiedziała, że złoży wniosek do prokuratury ws. niedopełnienia obowiązków służbowych.
Komentarze