0:000:00

0:00

Uchwałę Sejmu w sprawie ustanowienia roku 2020 Rokiem Bitwy Warszawskiej można przeczytać na stronie parlamentu. Sejm uchwalił ją w czwartek 13 czerwca niemal jednomyślnie — 427 posłów głosowało „za” i tylko jeden (Mariusz Witczak z Platformy Obywatelskiej) przeciw.

Wnioskodawców w pracach nad projektem reprezentowała posłanka Elżbieta Kruk - członkini Rady Mediów Narodowych i wieloletnia współpracowniczka Lecha Kaczyńskiego.

Co czytamy w uchwale? W czterech akapitach Sejm wspomina bohaterstwo polskich żołnierzy i podkreśla wagę zwycięstwa nad Armią Czerwoną w 1920 roku.

„Bohaterskie Wojsko Polskie na czele z Marszałkiem Józefem Piłsudskim obroniło niepodległość Polski. Zwycięstwo przekreśliło też plany eksportu rewolucji bolszewickiej do Europy Zachodniej.

Zdaniem Lorda Edgara D’Abernon była to 18. przełomowa bitwa w historii świata. »Gdyby Karol Młot nie powstrzymał inwazji Saracenów pod Tours, dziś w szkołach w Oksfordzie nauczano by Koranu. Gdyby Piłsudskiemu i Weygandowi nie udało się pod Warszawą powstrzymać triumfalnego marszu Armii Czerwonej, przyniosłoby to w rezultacie nie tylko niebezpieczny zwrot w dziejach chrześcijaństwa, lecz również fundamentalne zagrożenie całej zachodniej cywilizacji« – pisał D’Abernon”.

Przypomnijmy dla porządku, że pogląd, jakoby Polska w 1920 „obroniła Europę” jest rzadko podzielany przez zachodnich historyków, ale za to bardzo chętnie powtarzany przez naszych polityków.

Pisaliśmy o tym obszernie z okazji dokładnie takiej samej opinii wyrażonej przez prezydenta Dudę w 2018 roku (w tym roku niechybnie usłyszymy to ponownie).

Jak to wygląda z perspektywy Zachodu?

Niekoniecznie tak samo, jak z naszej. Oto przykład. Margaret Macmillan, autorka najnowszej monumentalnej monografii Traktatu Wersalskiego i budowy nowego ładu światowego po I wojnie światowej („Paris 1919: Six Months That Changed the World”, Random House 2007), nazywa bitwę „jednym z największych triumfów polskiej historii”.

Tyle, ale tylko tyle. W swojej książce - liczącej 624 strony - poświęca Bitwie Warszawskiej tylko jeden akapit. Nazwa „Polska” pojawia się w jej książce w ogóle tylko 46 razy. Z perspektywy Zachodu znaczenie zarówno Polski jako państwa, jak i naszych historycznych zasług mogło być zupełnie inne, niż nam się wydaje.

Każde państwo wychwala jednak swoje historyczne zasługi i z tego punktu widzenia odrobina przesady w uchwale Sejmu dla poprawienia nastroju może nie być niczym złym.

W uchwale dotyczącej kwestii historycznej znalazł się jednak - zupełnie nie wiadomo dlaczego - fragment wystąpienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego na temat Bitwy Warszawskiej z 2009 roku.

Mówił:

„W tych sierpniowych dniach decydował się nie tylko los naszego kraju, ale i całego kontynentu. Była to chwila wielkiej narodowej próby, którą Polacy przebyli zwycięsko. [...] Jej bohaterami, prawdziwymi twórcami zwycięstwa, byli żołnierze Wojska Polskiego, którzy ruszyli w bój o wszystko. Wreszcie solidarność i ofiarność całego społeczeństwa, które w tym dramatycznym momencie porzuciło spory i podziały. Wielka, wspaniała lekcja 15 sierpnia 1920 roku powinna być dla nas zawsze aktualna i pouczająca”.

Lech Kaczyński zawsze i wszędzie?

„Dlaczego we wszystkich uchwałach nie wymieniamy Lecha Kaczyńskiego? Bo na dobrą sprawę od chrztu Polski poprzez wszystkie dokumenty, które wychodzą z tego Sejmu, można by o nim wspominać” - dziwiła się Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO (cytujemy za radiem TOK FM).

Nie przeszkodziło to jednak posłom PO głosować - z jednym wyjątkiem - „za”.

Tymczasem w bardzo podobnym duchu wychwalali męstwo i jedność Polaków w wojnie z Rosją bolszewicką także inni prezydenci, których w uchwale nie zacytowano.

Np. w 2003 roku w obchodach 83. rocznicy bitwy wziął udział prezydent Aleksander Kwaśniewski.

„W ten szczególny dzień powracamy pamięcią do wydarzeń sprzed 83 lat. Czasu, w którym odrodzona po ponad studwudziestoletniej niewoli, Polska podjęła heroiczny wysiłek obrony świeżo odzyskanej niepodległości. Młoda Rzeczypospolita zdała trudny egzamin celująco. (…) Widmo utraty państwowego bytu wyzwoliło jednak wielką społeczną determinację, zjednoczyło cały naród wokół nadrzędnego celu, jakim była obrona kraju. W obliczu śmiertelnego niebezpieczeństwa ucichły nawet waśnie partyjne” - mówił wtedy Kwaśniewski.

W 2012 roku wychwalał męstwo polskiego żołnierza prezydent Bronisław Komorowski. Mówił niemal dokładnie to samo.

„Wygraliśmy, bo wtedy cały naród skupił się wokół wielkiego zadania odbudowy polskiej sił zbrojnej i obrony świeżo odzyskanej niepodległości (…) Wtedy potrafiliśmy w imię nadrzędnej racji stanu odrzucić na bok większość różnic i podziałów. Wtedy racja stanu skutecznie ograniczyła racje partyjne. Liczyła się Polska i nasz wspólny, ogólnonarodowy interes”.

Prezydenci zawsze mówią to samo

W istocie, kolejni prezydenci co roku mówią o Bitwie Warszawskiej mniej więcej to samo - że była wielkim zwycięstwem i że Polacy na czas zagrożenia zawiesili partyjne podziały (nie dodając, że trwało to bardzo krótko, gdyż przypominanie o tym byłoby to psuciem podniosłego nastroju).

Co innego zresztą mają powiedzieć przy takiej okazji? Odstępstwa od tego scenariusza zdarzają się rzadko.

Szczególne upamiętnienie słów akurat wypowiedzianych przez Lecha Kaczyńskiego oznacza tylko jedno - że był prezydentem wyjątkowym i godnym cytowania z każdej okazji. OKO.press nie jest zaskoczone, że tak uważają posłowie PiS. Zgodność posłów opozycji nieco nas jednak zaskoczyła.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze