"Trybunał Konstytucyjny chce nadal uczestniczyć w porozumieniu w sprawie tłumaczenia i udostępniania najważniejszych orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w zasadzie na dotychczasowych warunkach" - odpowiedział OKO.press rzecznik TK. Wcześniej także MSZ twierdziło, że tłumaczenia się nie zmienią. Ktoś tu zmienił zdanie
Julia Przyłębska poinformowała w maju 2017 roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że Trybunał Konstytucyjny nie będzie już tłumaczył ani udostępniał orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka - ta wiadomość poruszyła (liberalną) opinię publiczną, jako kolejny sygnał wychodzenia Polski rządzonej przez PiS z europejskiej przestrzeni prawnej.
Jak wynika z informacji uzyskanych przez OKO.press, rzecz nie jest już tak jednoznaczna.
Do zlecania co roku dziesięciu tłumaczeń "najważniejszych wyroków" Trybunału w Strasburgu w porozumieniu z 2014 roku - poza Trybunałem Konstytucyjnym - zobowiązały się także: Naczelny Sąd Administracyjny, Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz Ministerstwo Sprawiedliwości. W 2015 roku przetłumaczenie 10 kolejnych wyroków rocznie zadeklarował też Prokurator Generalny.
O decyzji TK, by zrezygnować z tłumaczeń poinformował 19 sierpnia monitorkonstytucyjny.eu, powołując się na skan pisma Julii Przyłębskiej. Widoczne na nim są pieczęcie Naczelnego Sądu Administracyjnego, który dostał pismo "do wiadomości", więc zapewne to stamtąd wypłynęło.
23 sierpnia o decyzji Przyłębskiej napisał "Dziennik Gazeta Prawna" i wiele portali. Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich, zaapelował nawet na Facebooku, by zastąpić TK w tłumaczeniu orzeczeń ETPCz. Uznał, że to nie będzie wysiłek ponad siły "społeczeństwa, szczególnie kiedy spojrzy się na okna wieżowców, za którymi kryją się liczne kancelarie prawne, firmy konsultingowe czy biura tłumaczeń".
Mimo burzy medialnej Trybunał milczał. 24 sierpnia wysłaliśmy więc pytanie, czy i dlaczego TK rezygnuje z tłumaczeń. Odpowiedź przyszła po popołudniu i jest zaskakująca.
TK chce "nadal uczestniczyć w tłumaczeniu i udostępnianiu najważniejszych orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w zasadzie na dotychczasowych warunkach" - oświadczył rzecznik TK.
I poinformował, że ustalana jest "forma i treść nowych zapisów" porozumienia TK z jego partnerami.
Innymi słowy, TK w zasadzie zaprzeczył doniesieniom, że z tłumaczeń rezygnuje, a całe zamieszanie - do którego się nie odniósł - przedstawił jako zmianę szczegółów umowy.
Rzecznik dodał też, że "Trybunał Konstytucyjny jest aktywnym uczestnikiem inicjatyw związanych z ochroną praw człowieka. W ostatnim czasie przystąpiliśmy do Sieci Sądów Najwyższych utworzonej przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu". Może to oznaczać, że TK chciał podkreślić, że nie dystansuje się do strasburskiego Trybunału.
Decyzja o rezygnacji z tłumaczenia 10 wyroków rocznie miałaby przede wszystkim wymiar symboliczny, jako kolejny gest lekceważenia przez Polskę praw człowieka i europejskich instytucji, które stoją na ich straży.
Praktyczny wymiar takiej decyzji byłby mniej dokuczliwy, bo Trybunał w Strasburgu wydaje rocznie około 1000 wyroków (w 2016 - 993) i prawnicy, którzy chcą być na bieżąco muszą i tak korzystać z oryginałów. Wyroki ETPCz zapadają w języku angielskim lub francuskim. Tylko najważniejsze są tłumaczone na oba języki urzędowe. Zatem, żeby mieć do nich dostęp, należy się posługiwać zarówno angielskim, jak i francuskim.
Zanim nadeszła odpowiedź z Trybunału Konstytucyjnego OKO.press zapytało NSA, MSZ, MS i PG, czy nadal zamierzają realizować porozumienie, skoro Trybunał się wycofuje (bo TK nie dementował takiej wiadomości).
Rzecznik prasowa Prokuratury Krajowej odpisała, że "na dzień dzisiejszy nie może potwierdzić takiej informacji". Czyli nie wiadomo.
Z NSA nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Czyli tym bardziej nie wiadomo.
Resort sprawiedliwości poinformował, że w 2017 roku zlecił tłumaczenie 27 wyroków wydanych przeciwko innym państwom i zleca kolejne. Czyli MS robi swoje, ale nie odnosi się do decyzji TK.
Najciekawsza była odpowiedź MSZ, czyli adresata pisma Przyłębskiej, które napisało, że
"w świetle aktualnie dostępnych mu danych" porozumienie jest realizowane przez wszystkie strony, w tym Trybunał Konstytucyjny i "nie otrzymało sygnałów, jakoby NSA i Prokuratura Krajowa nie zamierzali realizować porozumienia".
MSZ trzymało się swojej wersji, bo podobne pytania zadała mu wcześniej czytelniczka "Monitora Konstytucyjnego" w trybie dostępu do informacji publicznej. Resort odpisał, że "wedle informacji, które są aktualnie w posiadaniu MSZ, wszystkie strony Porozumienia nadal je realizują i podtrzymują zamiar współpracy".
Jak to możliwe, że do MSZ nie dotarło pismo z maja i wciąż nie wiedzą w nim nic o decyzji Julii Przyłębskiej?
Cała sprawa jest mocno tajemnicza. Możliwości - teoretycznie - są dwie:
Nie jest wykluczone, że pewne znaczenie miało tu stanowisko MSZ, które cały czas podtrzymywało wersję, że nic z tłumaczeniami się nie zmieni. Być może MSZ naciskał na TK, by nie prowokować opinii publicznej sprawą w gruncie rzeczy drobną.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze