W Kościele, tej fasadowej instytucji, zaprojektowanej dla wygody hierarchów, liczą się bogactwo i tłum przy ołtarzu, które zapewnią jej przetrwanie - piszą Stanisław Obirek i Artur Nowak o wynikach prac komisji Terlikowskiego badającej działalność dominikanina Pawła M., gwałciciela i oprawcy
Wielogodzinne modlitwy, seanse bicia skórzanym pasem i okrutne gwałty. Taki obraz wyłania się z raportu komisji Tomasza Terlikowskiego, która została powołana do zbadania sprawy dominikanina Pawła M. - napisała w piątek wrocławska "Gazeta Wyborcza".
Paweł M., brat w zakonie dominikanów, uprawiał swój proceder przez kilkanaście lat w Poznaniu i Wrocławiu. Skrzywdził bardzo wiele osób, ale mimo wiedzy na ten temat władze zakonu ze zmarłym o. Maciejem Ziębą, kryły tego "cynicznego manipulanta i drapieżcę", jak o nim pisała niedawno prof. Magdalena Smoczyńska. Sprawę ujawnili sami dominikanie w oświadczeniu z 7 marca 2021 roku, w którym przeprosili za nadużycia Pawła M. i zaniedbania zakonu.
Oto fragment wstrząsającego streszczenia faktów ustalonych przez komisję ekspertów, powołaną przez obecne władze zakonu:
"M. zaczął też proponować »modlitwę ciałem«, »oczyszczenie seksualnych zranień« i »wyzwalanie z nieczystości«. Przez pieszczoty, penetrację czy odtwarzanie różnych pozycji seksualnych kobiety miały oddawać poszczególne części ciała Panu Bogu. M. przekonywał je, że to służy oczyszczeniu klasztoru".
- Współżył, gdzie mógł: w kancelarii, domu swoich rodziców, zakrystii, zawsze przed mszą z modlitwą o uzdrowienie. Mówił, że to moja wina, że ludzie nie wstają z wózków. Czasem przychodził w nocy, budziłam się, gdy już na mnie siedział, kazał całować "swojego dzidziusia" - opowiadała przed komisją jedna z jego ofiar.
Kolejna relacjonowała: - Za pierwszym razem zrobił mi to na wyjeździe, w pociągu. Byłam przerażona. Nie wiedziałam, co się stało. To było moje pierwsze współżycie. Wyskoczyłam z łóżka, pobiegłam się umyć do łazienki. On wybiegł za mną, włożył nogę między drzwi i zgwałcił mnie jeszcze raz. Powiedział, że tak musi być, że jest Bożym wysłannikiem, i że wie, że to może przerażać i boleć, ale Bóg chce tego ode mnie, i on musi to robić, a jeśli ja się nie zgodzę, nie będę wykonywać jego poleceń, sprzeciwię się woli Bożej i moja koleżanka zginie, a my nie wrócimy. A jeśli się wyda, to dzieło Boże się rozpadnie. Za każdym razem robił mi to siłą. Podczas modlitwy w kaplicy św. Józefa ciągnął mnie za włosy, wykręcał ręce i zgwałcił na ołtarzu. Gdy inna z kobiet próbowała protestować, przed kolejnym gwałtem, M. tłumaczył jej, że nie są tu "żeby było fajnie, ale dla Boga".
O komentarz do raportu Komisji Terlikowskiego zwróciliśmy się do prof. Stanisława Obirka, teologa, historyka, antropologa kultury, i adwokata Artura Nowaka, publicystę i pisarza, m.in. autora rozmów z ofiarami kościelnej pedofilii „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos”.
Obirek i Nowak właśnie wydali książkę "Gomora. Pieniądze, władza i strach w polskim Kościele”. Wkrótce w OKO.press fragment tej książki.
Tekst publikujemy w naszym cyklu „Widzę to tak” – w jego ramach od czasu do czasu pozwalamy sobie i autorom zewnętrznym na bardziej publicystyczne podejście do opisu rzeczywistości. Zachęcamy do polemik.
Długo oczekiwany tzw. Raport Terlikowskiego o tym, co działo się wokół ojca Pawła M. w zakonie dominikanów w Polsce, nas nie rozczarował. Większość opisanych osób i zdarzeń, łącznie z jego tytułowym bohaterem była nam znana. Poświęcamy tej ponurej historii jeden z rozdziałów naszej książki.
W pełni podzielamy też konkluzję komisji, że „Sprawa Pawła M. to także w pewnym stopniu egzemplifikacja stanu Kościoła nie tylko w Polsce, ale i na świecie. Wszystko to, co wiązało się i wciąż wiąże ze sprawą polskiego dominikanina, ma także szerszy, ogólnokościelny kontekst”.
Właśnie o tym ogólnokościelnym kontekście chcemy napisać. Ujmując rzecz najkrócej, chodzi o system władzy na jakim opiera się struktura Kościoła katolickiego.
Obserwujemy tę instytucję od wielu lat wspólnie. Nasze perspektywy są komplementarne, prawnika [Artur Nowak] i antropologa kultury [Stanisław Obirek]. Nie patrzymy na katolicyzm jako rzeczywistość transcendentną i w tajemniczy sposób powołaną do spełnienia boskich planów. Jest to dla nas arcyludzka instytucja, w której ludzie z krwi i kości stanowią jej naturalny krwiobieg.
Tak się składa, że w Polsce po roku 1989 zaczęła spełniać rolę wybitnie negatywną stając się głównym hamulcowym cywilizacyjnych przemian. Wiele już na ten temat zostało napisane, zresztą my sami opublikowaliśmy wspólnie dwie książki: „Wąską ścieżkę” i „Gomorę”, które podjęły próbę zdiagnozowania patologii jakie niszczą nie tylko samą instytucję, ale również społeczeństwo, w którym działa.
Nie chcemy powtarzać zawartych tam ocen i przypadków konkretnych nadużyć przedstawicieli tej instytucji. Chcemy uchwycić podstawowe mechanizmy jakie umożliwiają nie tylko zaistnienie opisanych tam zjawisk, ale ich trwanie i systemowe ukrywanie.
Przypadek Pawła M. to tylko skrajny przykład tego, co widzimy również w innych wymiarach funkcjonowania kościelnych struktur. Dobrze się stało, że został tak gruntownie opisany przez komisję zewnętrzną wobec zakonu dominikanów, w którym doszło do tych konkretnych nadużyć.
Swoją drogą dobrze by się stało, gdyby przykład dominikanów okazał się zaraźliwy i by w ich ślady poszły inne wspólnoty zakonne, a nawet każda z polskich diecezji.
Jak dotąd tylko skandale medialne wymuszają na instytucjach kościelnych uchylenie rąbka mrocznej tajemnicy. Same z siebie strzegą jej wszelkimi sposobami, w czym zresztą pomocna im jest prokuratura Ziobry. To musi się zmienić jeśli ta instytucja chce przetrwać, a nade wszystko jeśli ma spełniać pozytywną rolę w dzisiejszym społeczeństwie.
Powtórzmy dobrze znaną zasadę sformułowaną przez wybitnego katolickiego myśliciela brytyjskiego Lorda Actona, poważnie zatroskanego o własną instytucję. Gdy jego wysiłki zablokowania szkodliwego dogmatu o nieomylności papieskiej sformułowanej na soborze watykańskim pierwszym spaliły na panewce, napisał w liście do przyjaciela, że każda władza korumpuje, ale władza absolutna korumpuje w sposób absolutny.
Lord Acton miał oczywiście na myśli konkretnego papieża Piusa IX, który ze swoich lęków i obsesji stworzył cały system policyjnego nadzoru nad myśleniem katolików w drugiej połowie XIX wieku. Niestety, katolicyzm, mimo soboru watykańskiego drugiego, nigdy nie odżegnał się w sposób zdecydowany od tego mrocznego dziedzictwa.
Owszem za pontyfikatu Jana Pawła II wrócił on do łaski i zaczął nie tylko paraliżować niezależne myślenie, ale wzbudził na nowo system promocji ludzi, którzy z entuzjazmem wpisali się w ten system. Przy okazji potrafili w sposób doprawdy diabelski skrywać własne patologiczne cechy charakteru, które w tych sprzyjających warunkach wzajemnej podejrzliwości i wzbudzanej programowo nieufności zdobywali najwyższe urzędy w Kościele.
To właśnie te warunki sprawiły, że chorobliwe cechy charakteru Pawła M. zostały „docenione” przez takiego przełożonego jak prowincjał Maciej Zięba.
Paweł M. wpisuje się w poczet tych wszystkich ponurych postaci, które Kościół hołubi od lat. W tej fasadowej instytucji, zaprojektowanej dla wygody hierarchów liczą się bogactwo i tłum przy ołtarzu, które zapewnią jej przetrwanie.
Paweł M. ściągał najpierw do duszpasterstwa młodzieży licealnej w Poznaniu, a potem do akademickiego we Wrocławiu, tłumy. To właśnie ta użyteczność w oczach przełożonych zbudowała jego bezkarność.
Ale przecież takich postaci jest więcej: Ikona „Solidarności” ksiądz prałat Henryk Jankowski też korzystał z immunitetu, tylko dlatego, że na msze z jego udziałem zjeżdżały tłumy. Fakt, że jego kazania konsultowali oficerowie aparatu represji, że wiódł podwójne życie otoczony wianuszkiem młodych mężczyzn, korzystał bez zahamowań ze środków przekazywanych zza granicy – jakoś nikomu nie przeszkadzał.
Na tej samej zasadzie przez wiele lat funkcjonował ksiądz Eugeniusz Makulski, budowniczy Lichenia. Okazało się, że jest pedofilem. Przy budowie bazyliki wzbogaciła się jego rodzina, wzbogacili się również jego kochankowie, którzy bez żenady opowiadali jakie auta zafundował im Makulski. Jeden z nich wyznał na forum publicznym, że zanim poznał Makulskiego nie przypuszczał nawet, że jest gejem.
Tak, tak, działo się to wszystko w tej homofobicznej instytucji, która odsądza mniejszości seksualne od czci i wiary.
Podobny przykład to kariera księdza Andrzeja Dymera ze Szczecina, o którym przełożeni przez dziesiątki lat wiedzieli, że wykorzystywał młodych chłopców. No, ale przecież Dymer to kura znoszące złote jaja. Kościelne osoby prawne w Szczecinie za grosze nabywały od samorządów nieruchomości w atrakcyjnych lokalizacjach. Przykłady można mnożyć bez końca. Piszemy o nich w „Gomorze”.
Po latach, historie tych postaci opisują co jakiś czas media: „Król jest nagi”.
Raport dotyczący działalności dominikanina – ojca Pawła M. jest oczywiście ważny. Tyle że tego typu historie będą się powtarzać, póki Kościół nie wyjdzie z średniowiecznej struktury zarządzania, w której władza skupiona jest niepodzielnie w rękach biskupów i przełożonych zakonnych, którzy miast cnót cenią sobie dostatek i rzesze wiernych przy ołtarzach.
O ile państwa i korporacje pozostają w procesie nieustannej zmiany, wprowadzając coraz to bardziej doskonałe mechanizmy kontroli i przejrzystości, Kościół rzymskokatolicki zastygł w skamielinie centralizmu, tajności i posłuszeństwa.
Te reguły uzasadniać ma Pismo Święte, nauczanie soborów, Ojców Kościoła i papieska nieomylność. Trudno doprawdy o większą perwersję.
No, ale skoro „ludowi bożemu” to nie przeszkadza, czemu się dziwić.
Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych w sprawach, dotyczących pedofilii.
Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych w sprawach, dotyczących pedofilii.
Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie. Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holocaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.
Teolog, historyk, antropolog kultury, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były jezuita, wyświęcony w 1983 roku. Opuścił stan duchowny w 2005 roku, wcześniej wielokrotnie dyscyplinowany i uciszany za krytyczne wypowiedzi o Kościele, Watykanie. Interesuje się miejscem religii we współczesnej kulturze, dialogiem międzyreligijnym, konsekwencjami Holocaustu i możliwościami przezwyciężenia konfliktów religijnych, cywilizacyjnych i kulturowych.
Komentarze