0:000:00

0:00

O sprawie poinformował 27 czerwca 2018 na Facebooku Ptasi Patrol Interwencyjny fundacji Noga w Łapę. To grupa zajmująca się ratowaniem ptaków i nietoperzy gniazdujących i hibernujących z budynków, w których prowadzi się prace remontowe niezgodnie z przepisami, w sposób zagrażający tym zwierzętom.

Administrator budynku, Polski Holding Nieruchomości, zabezpieczył metalową siatką gzymsy, balkony i kolumny zabytkowej kamienicy. Rzekomo z powodu ryzyka opadającego tynku, który mógłby zranić przypadkowych przechodniów. Jednak zdaniem Ptasiego Patrolu, nawet jeśli zagrożenie jest realne, to elewację można było zabezpieczyć w inny, niegroźny dla zwierząt sposób.

Okazało się bowiem, że metalowa siatka stanowi dla części ptaków śmiertelne niebezpieczeństwo.

O ile drobne wróble przedostają się przez jej oka, to gołębie i jerzyki już nie. Martwy gołąb prawdopodobnie był podczas montażu zabezpieczenia za siatką i zginął, próbując się wydostać. Z kolei jerzyk poniósł śmierć przypuszczalnie wtedy, gdy próbował dostać się do zasłoniętego siatką gniazda i się w nią zaplątał.

Zaplątane w siatkę na elewacji kamienicy ciała martwych jerzyka (L) i gołębia (P) (fot. Ptasi Patrol). Więcej zdjęć tu., źródło

Na dodatek, wokół siatki wciąż krążą jerzyki, ryzykując życiem. Może dlatego, że są tam gniazda. Ale tego nie wiadomo na pewno, bo, jak dowiedział się Ptasi Patrol,

administrator przed montażem zabezpieczenia nie przeprowadził oględzin ornitologicznych z udziałem przyrodnika-specjalisty od ptaków. A to niezgodne z prawem.

Nie było opinii ornitologicznej

"Zainstalowanie takiej siatki nie powinno odbywać się dowolnie. Należy je poprzedzić opinią ornitologiczną, która z całą pewnością wykluczyłaby możliwość jej montażu z uwagi na dobrostan ptaków" - mówi OKO.press mec. Karolina Kuszlewicz, ekspertka od ochrony prawnej zwierząt. Do tego obliguje ustawa Prawo ochrony środowiska. W art. 75 ust. 1 mówi ona, że "w trakcie prac budowlanych inwestor realizujący przedsięwzięcie jest obowiązany uwzględnić ochronę środowiska na obszarze prowadzenia prac".

"Jeśli z kolei uznać, że siatka nie jest elementem prac budowlanych czy remontowych, to i tak nie powinna znajdować się tym budynku z uwagi na to, że powoduje ból, cierpienie i śmierć ptaków, a jest to ustawowo zakazane" - dodaje prawniczka.

Jak poinformował OKO.press Ptasi Patrol, siatka została zamontowana przypuszczalnie w maju. A więc w trakcie trwania sezonu lęgowego ptaków, kiedy nie wolno ich niepokoić.

Przeczytaj także:

Stan wyższej konieczności

"Ten, kto świadomie dopuszcza do bólu lub cierpienia zwierząt, popełnia przestępstwo znęcania nad zwierzętami. A zatem administrator, który zamontował te siatki, ale nie reaguje na słuszną interwencję Ptasiego Patrolu, musi liczyć się z możliwością postępowania karnego i zagrożeniem karą do 3 lat pozbawienia wolności (art. 35 ust. 1 i 1a uoz)" - wyjaśnia mec. Kuszlewicz. Dlatego, zaznacza,

"policja wezwana przez Ptasi Patrol na miejsce powinna wyraźnie stanąć po stronie organizacji, która zgłasza łamanie prawa".

Ale - jak poinformował OKO.press Ptasi Patrol - tak się nie stało. Przybyli na miejsce zdarzenia funkcjonariusze powiedzieli jedynie, że fundacja może złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

"W mojej ocenie, policja powinna doprowadzić niezwłocznie do demontażu tych siatek, które stanowią realne zagrożenie dla życia kolejnych ptaków" - mówi nam mec. Kuszlewicz.

"To sytuacja w dużym stopniu analogiczna do kazusu psa, pozostawionego w rozgrzanym samochodzie. Dziś już powszechnie wiadomo, że dla ratowania zdrowia lub życia takiego psa, powinno się wybić szybę w aucie, jeśli nie ma innej możliwości udzielania pomocy zwierzęciu" - dodaje prawniczka.

Mec. Kuszlewicz podkreśla, że to tzw. stan wyższej konieczności, w którym - zgodnie z prawem - można przedłożyć jedno dobro nad inne, bardziej wartościowe. Na przykład zdemontować siatkę, by ratować życie ptaków, które w przypadku wpadnięcia w tę pułapkę przypłacą to powolną śmiercią.

Prawniczka: "Policja wykazała się lekceważeniem"

Zdaniem prawniczki problem polega tylko na tym, że Ptasi Patrol w takiej sytuacji ma ograniczoną możliwość działania. Bo szybę w aucie może wybić prawie każdy, ale zdemontowanie siatek wymaga obecności służb, które dysponują odpowiednim wysięgnikiem.

"Dlatego niepodejmowanie reakcji ze strony policji, ze świadomością, jak niebezpieczna dla ptaków jest ta siatka, jest swoistym przyzwoleniem na dalsze cierpienie zwierząt. Oraz przejawem ignorowania sytuacji, która wskazuje na złamanie ustawy o ochronie zwierząt" - mówi mec. Kuszlewicz.

I dodaje, że z podobnymi zachowaniami policjantów spotyka się często.

"Policja wykazuje się co najmniej lekceważącym traktowaniem spraw związanych z ochroną ptaków przed niehumanitarnym traktowaniem. Często dzwonią do mnie ludzie, którzy skarżą się na zupełny brak reakcji" - mówi.

A to - jak podkreśla - ma fatalne skutki z dwóch powodów. Po pierwsze, utrwala społecznie całkowicie błędne przekonanie, że ptaki nie podlegają ochronie z ustawy o ochronie zwierząt. Po drugie - "pozostawia interweniujące osoby z całkowitym poczuciem bezsilności i brakiem zaufania do organów ścigania".

Ptaki giną w całej Polsce

"Każdego tygodnia dzwonią do mnie ludzie z całej Polski, którzy są świadkami cierpienia ptaków złapanych w podobne pułapki: nabite na kolce, zaplątane w siatki, zamurowane podczas remontów" - mówi mec. Kuszlewicz. A Ptasi Patrol w sezonie lęgowym przeprowadza dziesiątki interwencji w miesiącu.

Mówi, że niedawno pomagała przy interwencji w woj. łódzkim, gdzie szyld reklamowy został zamontowany na galerii handlowej. I - tak jak w opisywanym przypadku w Warszawie - wcześniej nie zasięgnięto opinii ornitologicznej. W efekcie, pod szyldem zostało uwięzionych wiele jerzyków.

"Mimo tego, że wyraźnie było widać, jak ptaki walczą tam o życie i dosłownie duszą się, organizacja, która interweniowała, nie doczekała się pomocy policji" - mówi mec. Kuszlewicz.

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze