0:000:00

0:00

Sprawą "ataków politycznych na dziennikarzy" zajmie się na najbliższym posiedzeniu 22 czerwca Rada Mediów Narodowych. Chodzi - jak powiedziała PAP posłanka Joanna Lichocka, zasiadająca w Radzie - o ataki "polityków Platformy Obywatelskiej", które "obejmują nie tylko dziennikarzy mediów publicznych, obejmują także dziennikarzy takich tytułów, które się politykom Platformy nie podobają".

Poszło m.in. o tweet polityka PO i eks-ministra sprawiedliwości Borysa Budki, który skrytykował jeden z materiałów dziennikarki "Wiadomości" Ewy Bugały dotyczący grudniowych protestów opozycji pod Sejmem.

View post on Twitter

"To odbieranie wiarygodności tym dziennikarzom i zastraszanie ludzi mediów: jeśli chcieliby pisać krytycznie o PO, zostaną obrażeni i PO będzie działała po to, żeby obniżyć ich wiarygodność i uniemożliwić w przyszłości pracę" - zaznaczyła posłanka PiS. "RMN powinna bardzo dobitnie zaprotestować przeciwko naruszaniu wolności słowa przez tych postkomunistycznych polityków" - stwierdziła dla PAP Lichocka. I dodała:

Ta walka z wolnością słowa, z niezależnością dziennikarską musi spotkać się z reakcją. [O politykach PO.]
Absurd. To PiS pozbawił niezależności media publiczne!
wypowiedź dla PAP,15 czerwca 2017

Spróbujmy tę sprawę po kolei rozplątać.

  • Materiał Ewy Bugały o opozycji był skandaliczny, a sama autorka należy do najbardziej zaangażowanych w popieranie PiS dziennikarzy TVP (pisaliśmy o jednym z jej materiałów w OKO.press).
  • Sformułowanie posła Budki "spisane będą czyny i rozmowy" - cytat ze znanego wiersza Miłosza - nie jest groźbą. To właśnie robimy w OKO.press, przynajmniej na nasze skromne możliwości; rejestrujemy "czyny i rozmowy" dobrej zmiany.
  • Wypowiedź posłanki PiS Lichockiej stającej w obronie wolności słowa jest absurdem godnym Orwella - dokładnym stawianiem sprawy na głowie. To jej partyjni koledzy i ich nominaci dokonali czystki w mediach publicznych, zwalniając z nich (według Towarzystwa Dziennikarskiego) co najmniej 228 osób.

W OKO.press wielokrotnie zdarza nam się stykać z tupetem polityków mówiących jawną nieprawdę – ale ta wypowiedź posłanki Lichockiej stanowi w tej kategorii wybitne osiągnięcie. Oczywiście posłanka Lichocka nie zająknęła się nawet o osobach zwolnionych z mediów publicznych – dziś już "narodowych".

O co może chodzić? Nieco wcześniej, 13 czerwca, związany z PiS portal "wPolityce.pl" opublikował "list otwarty w obronie wolności mediów". Wbrew pozorom nie chodzi o czystki dokonywane w mediach przez PiS, tylko o krytykę mediów publicznych ze strony opozycji. Jego sygnatariusze (głównie publicyści związani z prawicą) piszą:

"Od kilkunastu miesięcy polska opinia publiczna doświadcza czym jest prawdziwa wolność słowa. (...) Nikt nie jest wykluczony z debaty, nikt nie jest stygmatyzowany jako niegodny zabrania głosu, jak bywało przez większość okresu trwania III RP. Duża w tym przywróceniu wolności zasługa dziennikarzy (...) zarówno z mediów prywatnych, jak Telewizji Polskiej i Polskiego Radia, którzy z dużą odwagą wypełniają misję mediów publicznych".

Lista sygnatariuszy jest imponująca. Wśród nich są tacy bezstronni dziennikarze jak bracia Karnowscy czy Marek Pyza, satyrycy wyśmiewający i obrażający przeciwników PiS, Ewa Stankiewicz z Solidarnych 2010, a także członek podkomisji smoleńskiej Wacław Berczyński i oraz żona innego członka podkomisji Maria Szonert-Binienda.

Arnold Ananicz, artysta

Marianna Barlak

Prof. Wiesław Binienda

Wojciech Biedroń

Zbigniew Branach, publicysta

Bernard Cichosz

Barbara Czaplicka

Tomasz Domalewski

Lidia Dudkiewicz, Redaktor Naczelna „Niedzieli”

Krystyna Grzybowska

Piotr Gursztyn, TVP

Dr Hanna Karp, medioznawca

ks. Tadeusz Hryhorowicz

Jerzy Jachowicz

Jacek Karnowski

Michał Karnowski

Jaromir Kwiatkowski

Prof. Aleksander Nalaskowski

Marzena Nykiel, redaktor naczelna wPolityce.pl

Lech Makowiecki

Ryszard Makowski

Romuald Orzeł

Maciej Pawlicki

Rafał Porzeziński, redaktor naczelny Pierwszego Programu Polskiego Radia

Marek Pyza

Dr. Anna Soltyk

Krzysztof Skowroński, prezes SDP

Adam Sosnowski

Ewa Stankiewicz, lider stowarzyszenia Solidarni 2010

Mec. Maria Szonert-Binienda

Roman Tarnawski

Bronisław Wildstein

Małgorzata Żaryn

Grzegorz Żołądkowicz

Jest to oczywiście nieprawda. W III RP nikt nie był "wykluczony", "stygmatyzowany" lub "niegodny". Ten argument jest powtarzany przez publicystów związanych z PiS i służy za uzasadnienie do przejmowania mediów publicznych - skok na media staje się wtedy "przywracaniem pluralizmu".

Powiedzmy więc jasno: przez całą III RP media prawicowe nie były cenzurowane czy wykluczane i działały na normalnych, komercyjnych zasadach (inna sprawa, że słabo radziły sobie na rynku). U zarania III RP prawica otrzymała też "w spadku" po komunistycznych wydawcach najpopularniejszą bulwarówkę - "Express Wieczorny". Miała też najważniejszy tygodnik opozycji - "Tygodnik Solidarność". Oba pisma zostały zmarginalizowane przez radykalną politykę i złe zarządzanie.

Podobnie było z innymi pismami prawicowymi - np. dziennikiem "Życie", którego redaktorem naczelnym był Tomasz Wołek. Później ekipa z "Życia" w części znalazła się w wydawanym przez koncern Axel Springer "Dzienniku". To naprawdę nie było tak dawno. Żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają lata 90.!

"Budzą jednak nasz zasadniczy sprzeciw powtarzające się ataki na dziennikarzy niezależnych, w tym zwłaszcza pracujących w TVP" - piszą sygnatariusze listu. Teraz już wiemy: to żart. Ktoś ich (oraz posłankę Lichocką) sprytnie nabrał.

Nikt nie może być tak bardzo oderwany od rzeczywistości, żeby dziennikarzy dzisiejszej TVP uznać za "niezależnych".

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze