0:00
0:00

0:00

Na kontrakcie Polskiej Fundacji Narodowej z amerykańską firmą PR White House Writers Group (WHWG) finansowo skorzystał historyk Marek Chodakiewicz, samozwańczy ekspert prawicy do spraw relacji polsko-żydowskich. 17 września Onet ujawnił, że PFN zapłaciła amerykańskiej firmie 5,5 mln dolarów za promowanie Polski w mediach społecznościowych - efektem było m.in. konto na Instagramie, które obserwuje dziś 179 osób.

18 września portal ujawnił kolejne fakty - historyk otrzymywał pieniądze z WHWG (które firmie zapłaciła PFN). Ogromne pieniądze dostali jego współpracownik oraz jego siostra i żona.

Według Onetu, siostra Chodakiewicza otrzymywała 120 tys. dolarów rocznie za... pisanie maili do ambasador Stanów Zjednoczonych w Polsce - Georgette Mosbacher.

Marek Chodakiewicz od 7 lutego 2018 jest członkiem Rady przy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. W sierpniu jako pierwsi opisaliśmy jego kontrowersyjny i żenujący wykład w edukacyjnym centrum IPN - Przystanku Historia. Historyczny autorytet prawicy wygłosił tam wykład o "cywilizacji śmierci". Obrażał na nim homoseksualistów, opowiadał o "pruciu w kakao" i "chomiku w odbytnicy".

Poniżej przypominamy nasz tekst o wykładzie Chodakiewicza.

"Chrześcijaństwo daje nam, nawet jeśli się nie wierzy w Boga, paradygmat, jak powinniśmy się nawzajem szanować i kochać. Prucie się w kakao nie jest czymś takim" - głosi Chodakiewicz. I rozwija swoje seksualne fantazje opowiadając, że Żydzi, byli "w antyczności jedynym ludem, który miał przykazania, że nie wolno się bzykać w kakao" a "markiz de Sade praktykował seks analny jako demonstrację ideologiczną swojej nienawiści do Boga.

Bo nic bardziej nie obraża Boga niż rzucanie nasienia w kał. Widzę, że państwu chce się rzygać" - dodaje profesor, autorytet IPN.

Wolność słowa polega między innymi na tym, że ludzie mają prawo wygłaszać najróżniejsze bzdury, jeżeli tylko nie naruszają w ten sposób wolności innych, np. nawołując do nienawiści i przemocy. Gdyby prof. Marek Chodakiewicz snuł swoje perwersyjne fantazje o zwalczaniu chrześcijaństwa przy pomocy seksu analnego, nie warto byłoby się tym zajmować.

Sprawa wygląda inaczej, gdy takie treści głoszone są w publicznej instytucji, jaką jest Instytut Pamięci Narodowej, za publiczne pieniądze, w ramach działalności edukacyjnej.

Przystanek Historia to Centrum Edukacyjne IPN im. Janusza Kurtyki, prezesa IPN 2005-2010, ofiary katastrofy smoleńskiej. Od 2011 roku organizuje corocznie setki wykładów, spotkań, wystaw przeznaczonych dla uczniów i nauczycieli, a także otwartych, dla wszystkich zainteresowanych. Promuje też wydawane przez IPN publikacje. W 2018 roku budżet IPN wyniósł 383 mln zł.

Pseudo-wykład o pseudo-teorii

W poniedziałek 29 lipca 2019 w Centrum Edukacyjnym IPN „Przystanek Historia” gościł profesor Marek Chodakiewicz. Spotkanie miało tytuł „Historia cywilizacji śmierci w XX. wieku”; zauważył je użytkownik Twittera IronicznyHistoryk. Przemówienie, które Chodakiewicz wygłosił, było seansem homofobicznej obsesji i nienawiści przy pomocy kłamliwych opowieści i obscenicznego języka.

Marek Chodakiewicz na co dzień mieszka w Stanach Zjednoczonych. Od 2003 roku pracuje w waszyngtońskim The Institute of World Politics (założonym w 1990). Jest autorem licznych książek w języku polskim, m.in. o Narodowych Siłach Zbrojnych, mordzie w Jedwabnem, polskich narodowcach. Zajmuje się też negowaniem ustaleń profesora Jana Tomasza Grossa. Przez prawicę uważany jest za autorytet w sprawach historii stosunków polsko-żydowskich.

Od 7 lutego 2018 jest członkiem Rady przy Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku.

Do Polski przybył z kilkudniową wizytą. W 2019 ukazała się jego książka „O cywilizacji śmierci”. IPN zaprosił naukowca, aby przybliżył mieszkańcom Warszawy swoje poglądy na temat owej cywilizacji.

Chomik

Chodakiewicz na początku wykładu podzielił się z obecnymi w „Przystanku Historia” taką opowieścią:

„Moja dziewczyna w 1984 roku, Debbie, była dyplomowaną pielęgniarką. Pracowała w San Francisco Children's Hospital. Już nie pamiętam, czy to było po wykładach, czy po pracy, przyszła z 24-godzinnego dyżuru i mówi do mnie: »słuchaj, przyjechał do nas pacjent z chomikiem w odbytnicy«. Ja mówię: »Co?!«. »Tak, musieliśmy wyjmować zwierzę«”.

I tłumaczy, że ponieważ AIDS zaczął uderzać, to niektórzy uznali, że dobrą formą zabawy jest wziąć chomika, ogolić go, usunąć pazury i zęby, posmarować olejem oraz wpuścić sobie do odbytnicy, to zwierzę stara się do góry wspiąć i zaciska się wtedy mięśnie zwieracza, zwierzę zaczyna się dusić i wibruje".

„I to jest tylko taka delikatna forma rozrywki. Także proszę sobie nie myśleć, że to jest jakiś romantyzm, uniesienie. Tak to nie wygląda. To jest sperma, kał i krew” - peroruje Chodakiewicz.

Legenda miejska

„To tak stara legenda miejska, że słyszałam o niej jeszcze przed czasami Internetu” – mówi OKO.press Olga Drenda, antropolożka kultury, która zajmowała się badaniem legend miejskich, czyli zmyślonych, elektryzujących opowieści, które w erze internetu mają czasem ogromne zasięgi. „Oczywiście to jest wymysł. To podobna historia do tej, która pojawia się w książce Małgorzaty Musierowicz o pacjencie z żarówką w ustach. Jest mnóstwo legend medycznych o pacjencie, który zrobił coś głupiego lub drastycznego”.

"Z tym chomikiem jest to samo, to jest taka legenda, która w połowie lat 80. zaczęła krążyć w stanach i przypisywano ją różnym celebrytom, aktorom, parlamentarzystom. Mogła zostać sklejona z prawdziwych i zmyślonych elementów. Rzeczywiście mogła mieć miejsce jakaś drastyczna historia szpitalna, a ktoś z wyobraźnią dorobił do tego chomika, jak w grze w głuchy telefon.

Chomik należy do klasyki do tego stopnia, że serial South Park wykorzystał ten motyw, a w teledysku zespołu Electric Six do piosenki »Gay bar« jest chomik, który biegnie przez tubkę”.

Historia o chomiku w odbycie jest na tyle popularna, że dorobiła się własnego artykułu na Wikipedii. W encyklopedii możemy przeczytać, że według amerykańskiego badacza folkloru Jana Harodla Brunvanda, historia pierwszy raz została odnotowana… w 1984 roku. Dziwnym trafem, według Chodakiewicza, dokładnie w tym roku usłyszał on ją od swojej ówczesnej dziewczyny.

Olga Drenda: „Rok 1984 to szczyt paniki na tle epidemii wirusa HIV, to czasy kultury disco, którą oskarżano o promowanie rozwiązłości i drastycznych praktyk seksualnych. Nie zdziwiłabym się, gdyby wymyślił to jakiś amerykański telewizyjny kaznodzieja. Może pojawiło się w taniej, zapomnianej komedii. Jestem przekonana, że Marek Chodakiewicz święcie wierzy, że to zdarzenie miało miejsce. Mógł zakodować sobie, że tak się stało. Ona mogła podawać mu coś, co usłyszała, a on zakodował sobie, że faktycznie tak było. Tak działają legendy miejskie”.

LGBT was zje

W edukacyjnym centrum IPN naukowiec ze Stanów Zjednoczonych opowiada zmyślone historie, aby ukazać upadek moralny ze strony „cywilizacji śmierci”. Niestety, ta rzekoma anegdota nie jest pojedynczym wyskokiem. Całe jego wystąpienie utrzymane jest w podobnym tonie.

Chodakiewicz powiela prawicową narrację o „ideologii LGBT” – można wręcz powiedzieć, że jest jej prymusem.

Według niego, „ideologia LGBT” jest tylko narzędziem w rękach rewolucjonistów, którzy chcą zniszczenia wszelkich norm. Gdy ten cel zostanie osiągnięty, osoby nieheteronormatywne zostaną zamknięte w obozach.

Podobne spiskowe historie opowiadał przez ponad godzinę. Zapis spotkania można obejrzeć w serwisie Youtube. Na dowód, że IPN, w ramach działań edukacyjnych, organizuje seans nienawiści, kłamstw i obsceniczności, poniżej prezentujemy wybór cytatów ze spotkania.

O historii Irlandii:

"W Irlandii ponoć większość pochodzi od pięciu tzw. królów, czyli potężnych wojowników, którzy rządzili częściami Irlandii. Oni w czasach przedchrześcijańskich załatwili sobie najwięcej dziewczyn i gwałcili, mieli potomstwo, bo byli potężni".

O czasach antycznych:

"W antyczności jedynym ludem, który miał przykazania, że nie wolno się bzykać w kakao i nie można takiego grzechu popełniać, to byli Żydzi"

O chrześcijaństwie i jego zaprzeczeniu:

"Chrześcijaństwo daje nam, nawet jeśli się nie wierzy w Boga, paradygmat, jak powinniśmy się nawzajem szanować i kochać. Prucie się w kakao nie jest czymś takim".

O Markizie de Sade i swoich słuchaczach:

"Głównym ideologiem baraszkowania, który skupił się przede wszystkim na dyktaturze przyjemności, był Markiz de Sade. Praktykował seks analny jako demonstrację ideologiczną swojej nienawiści do Boga. Bo nic bardziej nie obraża Boga niż rzucanie nasienia w kał. Widzę, że państwu chce się rzygać".

O Tomku, który chce być żyrafą:

"Gender - to słowo, ten koncept, powstał w taki sposób, że dzielimy się na płcie. Ale jeżeli chcemy egalitaryzm i jednocześnie liberalne prawo wyboru do wszystkiego, to musimy wymyślić nową koncepcję, która pozwoli mnie uznać, że ja dzisiaj jestem dwunastoletnią dziewczynką, ubrać mnie w sukienkę i żądać wstępu do toalety w przedszkolu. Albo Tomek uzna, że jest żyrafą. To ważny element rewolucyjnej walki o władzę".

O pewnej konferencji:

"W tej chwili są protesty lesbijek, była nawet konferencja w Waszyngtonie, jedyna instytucja, która pozwoliła na tę konferencję, to była konserwatywna Heritage Foundation, i mówią lesbijki: to nie może być tak, że facet przychodzi z wąsami i mówi, że jest kobietą i chce się zapisać do zespołu zapaśników w wieku 15 lat w szkole średniej. A okazuje się, że odmowa tych fanaberii to jest dyskryminacja. Czyli faszyzm. I szkoły pozwalają. Chłopaki zaczynają biegać jako dziewczyny i zdobywają medale".

O źródłach „ideologii LGBT”:

"W USA zaczęło się od tego, że czarni Amerykanie nie byli dopuszczani do barów, do fontann z wodą, do basenów i traktowano ich jak bydło. Zorganizowani przez swoich pastorów, ubrani w garnitury, powiedzieli, to urąga to chrześcijańskiej godności i już. Proszę sobie wyobrazić, że najpierw podczepiły się do tego feministki, które zaczęły głosić, że są prześladowaną mniejszością. Do feministek dołączyli się wesołkowie, którzy też twierdzili, że są prześladowani. A są najbogatsi, bo nie mają wydatków na dzieci".

O swoich doświadczeniach z pracy:

"Ja byłem u siebie w pracy w mniejszości. [...] Na trzystu pracowników połowa to dziewczyny, druga powoła chciała być dziewczynami".

O prawdziwych wrogach i ich źródłach finansowania:

"Powinniście naciskać, że homoseksualiści byli, są i będą, bo taka jest natura, natomiast wesołkowie i ich ideologia jest tak wraża jak komuna i jak naziole. Tak samo wraża. To jest piąta kolumna, która dostaje kasę z zagranicy. Nie tylko od ambasady Norwegii czy Holandii, ale też od NGO, od Sorosa. I to nie jest polskie. To tak samo, jak KPP dostawało kasę z Moskwy".

O bronieniu dzieci przed ideologią:

"Ta ideologia i jej przedstawiciele za pieniądze z zewnątrz usiłuje państwa zgwałcić. I zcwelować wasze dzieci".

O seminariach duchownych w USA:

"Chłopaki zwracają się do siebie per Zuzia albo Stasia i biorą razem. Seminarzysta dostał od babci brewiarz, a przyszedł jego ojciec duchowy i mówi: co takie badziewie masz, masz tu »Playboya«, w twoim wieku powinieneś się tym zajmować".

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze