Warszawska Policja zamieściła na stronie internetowej zdjęcia 21 osób, które "mogą mieć związek z tymi zdarzeniami" (pod Sejmem 16/17 grudnia). Z komunikatu wynika, że choć osób ze zdjęć Policja dopiero poszukuje, już uznała, że są winne: "naruszyły porządek prawny". Ale teraz policja twierdzi, że to prokurator kazał. A prokurator się wypiera. Ktoś tu kręci
Pytany o komunikat policji Mariusz Błaszczak, szef MSWiA, przesądził w Radiu ZET, że demonstrantom spod Sejmu zarzuca się łamanie prawa. Chodzi m.in. o uniemożliwianie wykonywania pracy dziennikarzowi TVP oraz blokowanie wyjazdu samochodu z premier Szydło. Na pytanie, dlaczego zatem 16 grudnia 2016 policja nikogo nie spisała, Błaszczak stwierdził:
"[policja] uznała, że jeżeli by przystąpiła do zatrzymywań to byłaby awantura. (...) Wtedy policja oceniła, że przy tej agresji, pompowanej przez polityków PO, .Nowoczesnej, którzy w Sejmie wtedy byli, dojdzie do awantury (...) Oni, jak mówili sami, z totalnej opozycji chcieli poprzez ulice i zagranicę, obalić rząd. I to była właśnie ta awantura uliczna".
Choć w grudniu nikt nie został zatrzymany, w styczniu policja rozpoczęła poszukiwania osób, które "mogą mieć związek z tymi zdarzeniami". W tym celu opublikowała zdjęcia 21 osób.
W komunikacie z 19 stycznia 2017 pada jednoznaczne stwierdzenie, że "nieznane dotąd osoby naruszyły porządek prawny".
O komentarz poprosiliśmy Wojciecha Klickiego, prawnika z Fundacji Panoptykon.
"Generalna zasada jest taka, że wizerunek każdego człowieka jest pod ochroną. Na opublikowanie musi być zgoda. Ale, oczywiście, są wyjątki. Można opublikować wizerunek podejrzanych lub oskarżonych o popełnienie przestępstwa, jeżeli wymaga tego ważny interes społeczny.
Publikacja wizerunku dopuszczalna jest tylko, gdy chodzi o szczególnie poważne przestępstwo np. terroryzm oraz gdy inne metody odnalezienia/zidentyfikowania takiej osoby zawiodły. Sytuacja protestów 16 grudnia nie spełnia tych warunków."
Nie wiadomo, jaki jest dokładnie powód poszukiwania informacji o osobach ze zdjęć, poza stwierdzeniem, że brały udział w wydarzeniach pod Sejmem. Nie wiadomo, czy są o coś podejrzane, a jeżeli tak, to o co.
Nie wiadomo na czym polegało "naruszenie porządku prawnego" i skąd przypuszczenie, że dokonały tego akurat osoby przedstawione na zdjęciach.
W liście do Komendanta Stołecznej Policji z 19 stycznia 2016 Rzecznik Praw Obywatelskich uznał, że
takie sformułowanie komunikatu Policji narusza konstytucyjne domniemanie niewinności.
Organ państwa, zanim sąd wydał wyrok, przesądził o winie osób ze zdjęć.
Rzecznik poprosił Policję o wyjaśnienia, na jakiej podstawie rozpowszechnia wizerunek 21 osób bez ich zgody.
Wojciech Klicki zwraca uwagę na kolejny niepokojący aspekt sprawy:
"To była demonstracja antyrządowa, więc celem publikacji zdjęć demonstrantów może być zniechęcenie do manifestowania sprzeciwu wobec władzy w przyszłości.
Takie działanie stygmatyzuje ludzi, o których nie wiadomo nawet, czy rzeczywiście naruszyli prawo. To są niebezpieczne praktyki, których powinno się używać tylko w absolutnie wyjątkowych przypadkach".
Jak wynika z analiz prowadzonych przez OKO.press demonstranci pod Sejmem zapewne nie naruszyli prawa. Nie jest bowiem naruszeniem prawa blokowanie dróg czy obiektów publicznych w ramach demonstrowania swoich przekonań. Żaden z wielu zapisów zdarzeń nie wskazał też na agresję fizyczna wobec polityczek czy polityków, choć doszło do gestów takich jak grożenie pięścią czy agresywne okrzyki. Pisaliśmy o tym m.in. w tekście "Prokuratura zajęła się blokującymi Sejm".
"W związku z dużym zainteresowaniem" publikacją zdjęć 19 stycznia 2017 po południu Policja opublikowała kolejny komunikat.
Rzecznik prasowy KSP, Mariusz Mrozek, wyjaśnia, że publikację zleciła Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Podaje konkretne daty zleceń: 5 stycznia (publikacja wizerunków trzech osób) i 17 stycznia (pozostałych osób, zapewne 18).
Doszło tu jednak do zaskakującej riposty ze strony Michała Dziekańskiego, rzecznika warszawskiej Prokuratury Okręgowej, który w "Faktach" TVN 19 stycznia kategorycznie stwierdził:
"Zapewniam, że prokurator nadzorujący to postępowanie nie wydał polecenia publikacji w trybie procesowym, bo też prokurator nie ma takich uprawnień. Może jedynie decydować o publikacji wizerunku osób podejrzanych, czyli takich, którym przedstawiono zarzuty, a zatem znana jest ich tożsamość".
Dziekański dodał, że prokuratura wiedziała, że ta publikacja nastąpi, bo "policja nas o niej informowała. Ze strony prokuratora-referenta nie było sprzeciwu. Naszym zdaniem w tym wypadku publikacja była uzasadniona".
O publikacji wizerunku może zdecydować (poza prokuratorem w przypadku osób podejrzanych) funkcjonariusz policji prowadzący sprawę. Musi to być jednak uzasadnione opisanym wcześniej ważnym interesem społecznym.
OKO.press wystąpiło do Komendy Stołecznej Policji o udostępnienie pism z 5 i 17 stycznia, które mogłyby przesądzić jak to się odbyło. Teoretycznie obie strony mogą mówić prawdę: jeżeli polecenie wydała prokuratura wyższego, bądź najwyższego szczebla, informując policję, że jest to polecenie prokuratora prowadzącego postępowanie.
"Działania Policji mogą naruszać prawo do ochrony dobrego imienia i prywatności tych osób, dlatego mogą one pozwać Policję o naruszenie ich dóbr osobistych", mówi Wojciech Klicki.
Do publikacji odniosła się także Helsińska Fundacja Praw Człowieka: "W naszej ocenie nie ma wyraźnych podstaw prawnych do publikacji wizerunku ww. osób na stronie Komendy Stołecznej Policji. (…) Publikacja wizerunków tych osób może stanowić naruszenie ich dóbr osobistych i być źródłem odpowiedzialności odszkodowawczej." Według HFPC publikacja może naruszać:
Osoby, których zdjęcia znalazły się na stronie Policji, mogą kontaktować się z Fundacją.
Policja i służby
Protesty
Mariusz Błaszczak
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji
16 grudnia 2016
Fundacja Panoptykon
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze