Ukraińcy znów poszli do przodu na północ od Dońca. Władimir Putin domaga się "wyprowadzenia" cywili z Chersonia a rosyjska propaganda wychwala jako nową i niemożliwą do zestrzelenia broń drony-kamikaze Lancet - mimo że do pierwszego zestrzelenia drona tego typu doszło już w lipcu
Ukraińcy kontynuują ofensywę na pograniczu obwodów charkowskiego i ługańskiego – w ostatnich dniach udało im się dotrzeć do drogi R-66 w rejonie miejscowości Płoszczanka na północ od Kreminnej i na południe od Swatowego. W efekcie Rosjanie mogą zostać zepchnięci na linię rzeki Krasna, gdzie najprawdopodobniej przygotowali kolejne pozycje obronne. Skuteczne przekroczenie przez Ukraińców Krasnej oznaczałoby natomiast rozbicie rosyjskich linii obronnych w tym rejonie walk i kolejne przełamanie frontu – z możliwością wyjścia na tyły rosyjskich zgrupowań pod Kreminną i Swatowem.
Rosjanie z kolei zdołali ponownie zbliżyć się do Wuhłedaru na południu obwodu donieckiego. Skala ich natarcia pozostaje ograniczona, jednak ewentualne zwiększenie tam rosyjskiego potencjału może zmusić Ukraińców do przesunięcia tam części sił kosztem działań ofensywnych w północnej części Donbasu i na północ od Dońca.
Dla Rosjan priorytetem na przełom jesieni i zimy pozostaje utrzymanie stanu posiadania w Ukrainie. Najprawdopodobniej liczą się jednak z utratą Chersonia i w konsekwencji utrzymaniem jedynie lewego brzegu Dniepru. Jednak ukraińskie postępy na północnym wschodzie kraju (w rejonie drogi R-66) z pewnością nie zostały przez nich „wliczone w koszta”. Przełamanie przez Ukraińców linii obrony wzdłuż rzeki Krasna oznaczałoby z rosyjskiego punktu widzenia niemożność zamrożenia konfliktu przynajmniej w północnej części obwodu ługańskiego. Z drugiej jednak strony Ukraińcy, maszerując na wschód wydłużają sobie linię obrony od północy – wzdłuż legalnej granicy Rosji. To może być dodatkowy powód, dla którego ich obecne postępy na północnym wschodzie kraju są relatywnie powolne.
Rosjanie przeprowadzili w ostatnich dniach w kilku różnych miejscach na linii frontu oraz na Morzu Czarnym serię ataków – niestety w części udanych – dronami kamikaze typu ZALA Lancet.
Te należące do kategorii amunicji krążącej drony nie pochodzą z Iranu. To rosyjska konstrukcja po raz pierwszy zaprezentowana w 2019 roku i szczęśliwie oparta niemal w całości na elektronice importowanej z Zachodu – można więc liczyć, że na skutek wprowadzenia sankcji przyszłe możliwości produkcji Lancetów zostaną bardzo mocno ograniczone.
Rzeczywiście, jak na rosyjskie standardy jest to broń nowoczesna i precyzyjna. Nadaje się przede wszystkim do użycia na froncie – ze względu na rozmiar głowicy. Oznaczenie wersji drona Lancet-3 lub Lancet-1 odnosi się bezpośrednio do ciężaru głowicy w kilogramach – jest to więc broń przeznaczona przede wszystkim do atakowania pojazdów, także pancernych. Dla porównania irańskie drony-kamikaze Szahid, które Rosjanie wykorzystują do ataków na ukraińskie miasta i infrastrukturę energetyczną przenoszą nieco mniej niż 50 kg materiałów wybuchowych.
Rosyjska propaganda intensywnie reklamuje Lancety jako istną wunderwaffe tego etapu wojny i wmawia odbiorcom, że są „niemożliwe” do zestrzelenia – to jednak podwójna przesada. Lancety pojawiały się w użyciu od wiosny, zaś w lipcu na Zaporożu doszło do pierwszego zestrzelenia takiego drona przez Ukraińców.
Z całą pewnością jednak posiadanie i używanie przez Rosjan jakiegokolwiek typu broni realnie precyzyjnej nadającej się do wykorzystania przeciwko celom na bezpośrednim i głębszym zapleczu linii frontu, może mocno uprzykrzyć życie żołnierzom Sił Zbrojnych Ukrainy. W ostatnich miesiącach przewaga na tym polu należała niemal niepodzielnie do Ukraińców.
Rosjanie znacząco zaostrzyli w ostatnim czasie reżim wobec ludności cywilnej w Chersoniu. Rosyjski dyktator Władimir Putin domagał się dziś „wyprowadzenia” z miasta cywili, z kolei władze okupacyjne wprowadziły w Chersoniu całodobową godzinę policyjną. Może to oznaczać, że Rosjanie oczekują ukraińskiego ataku na miasto.
A oto jak dokładnie wyglądała sytuacja na frontach wojny w Ukrainie w trakcie jej 254. doby.
MAPA przebiegu działań wojennych w Ukrainie
O mapie: Mapa jest aktualizowana w rytmie odpowiadającym publikacji kolejnych analiz z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE – za każdym razem przedstawia zatem ten względnie* bieżący stan działań wojennych, nie zaś ten historyczny zgodny z datami publikacji poszczególnych odcinków. Dla wygody korzystania mapę zdecydowanie warto rozwinąć – służy do tego przycisk w jej lewym dolnym rogu.
Odwzorowany przebieg linii frontu ma charakter mniej lub bardziej przybliżony – zwłaszcza w rejonach, gdzie biegnie ona wzdłuż krętych meandrów rzek Doniec i Ingulec.
*Musimy pamiętać, że część informacji trafia do nas z dobowym (lub i dłuższym) opóźnieniem, część zaś wymaga weryfikacji – aktualizując mapę korzystamy wyłącznie z potwierdzonych danych, choć w analizach wspominamy i o tych nie w pełni jeszcze zweryfikowanych.
Ukraińcy osiągnęli miejscowość Płoszczanka położoną tuż przy drodze R-66 mniej więcej w połowie drogi pomiędzy Kreminną a Swatowem. Oznacza to, że kluczowa dla Rosjan trasa zaopatrzeniowa pozostaje co najmniej pod bezpośrednią kontrolą ogniową ukraińskiej armii – nie można też wykluczać, że doszło już do jej przecięcia. W konsekwencji Rosjanie będą najprawdopodobniej zmuszeni do obsadzenia linii obrony na wschodnim brzegu przebiegającej względnie równolegle do drogi R-66 rzeki Krasna. Nie są to dla nich korzystne pozycje obronne – bowiem zachodni brzeg doliny tej rzeki jest położony dużo wyżej i opada ku Krasnej ostrą, krasową skarpą. Innymi słowy – Ukraińcy mieliby tam Rosjan jak na widelcu.
Nie można więc wykluczać, że gdzieś w rejonie miejscowości Krasnoriczeńskie lub Hołykowe Ukraińcom uda się w nadchodzących tygodniach trwale sforsować rzekę Krasna. To oznaczałoby przełamanie frontu w tym rejonie walk i zagroziłoby Rosjanom manewrami okrążającymi Kreminną lub Swatowe.
Rosjanie – przede wszystkim najemnicy z Grupy Wagnera – nadal prowadzą intensywne natarcia na przedpolach Bachmutu – na wschód i południe od miasta. Choć nie doszło tam do przełamania ukraińskich linii obronnych, to właśnie w tym rejonie walk odnotowano najwięcej przypadków użycia dronów Lancet – co może oznaczać, że część z nich trafiła do dyspozycji wagnerowców.
O ile próby natarcia w kierunku Bachmutu ponawiane są przez Rosjan niemal codziennie od połowy lipca, o tyle znacznie bardziej nieoczekiwanym manewrem było wznowienie przez Rosjan – wspomniane już w poprzednim odcinku tego cyklu – aktywności ofensywnej pod Wuhłedarem na południu obwodu donieckiego. Od czasów lokalnego ukraińskiego kontrataku zakończonego opanowaniem rejonu Pawliwki na tym odcinku frontu panowała przez długie miesiące i tygodnie niemal cisza – nie licząc wymiany ognia artyleryjskiego. Od pierwszych dni listopada jednak Rosjanie ponawiają tam natarcia, co zmusiło Ukraińców do wycofania się pod samą Pawliwkę. Rosjanie zaangażowali tam ok. 3 batalionowych grup taktycznych – nie są to więc siły zdolne do przełamania frontu. Ewentualne
Ukraińcy nadal nie wznowili działań ofensywnych na większą skalę w prawobrzeżnej części obwodu chersońskiego. Trwają tam intensywne walki o charakterze pozycyjnym, towarzyszy im regularna wymiana ognia artyleryjskiego. Nie zmienia to jednak faktu, że Rosjanie najwyraźniej spodziewają się nadchodzącego ukraińskiego ataku. Rosyjski dyktator Władimir Putin zażądał dziś „wyprowadzenia cywili” z Chersonia (co de facto jest jedynie powtórzeniem słów głównodowodzącego rosyjską operacją generała Siergieja Surowikina z 18 października i oznacza, że przez prawie 3 tygodnie rosyjskie postępy w „ewakuacji” Chersonia nie miały oszałamiającego tempa). Lokalne „władze” kolaboracyjno-okupacyjne wprowadziły zaś od dzisiaj całodobową godzinę policyjną w Chersoniu.
Stosunek w pełni udokumentowanych zdjęciowo i fotograficznie strat sprzętowych armii rosyjskiej i ukraińskiej wynosi obecnie 3,5:1. Rosjanie stracili dotąd 7583 egzemplarze sprzętu, a Ukraińcy 2163 – wciąż trwa inwentaryzowanie strat poniesionych przez Rosjan w wyniku ukraińskich działań kontrofensywnych. Do wszelkich danych o stratach przeciwnika podawanych oficjalnie przez obie strony należy podchodzić z ostrożnością i sceptycyzmem.
Ukraińcy nie rezygnują z działań ofensywnych na północ od Dońca i osiągają tam powolne, ale konsekwentne postępy. Z kolei sytuacja w obwodzie chersońskim nadal pozostaje nierozstrzygnięta – sformułowane przez Putina wezwanie do przyspieszenia ewakuacji ludności cywilnej z Chersonia może jednak oznaczać, że Rosjanie widzą oznaki przygotowywania się Ukraińców do wznowienia aktywności ofensywnej w tym rejonie walk.
Wszystkie dotychczasowe teksty z cyklu SYTUACJA NA FRONCIE, w których relacjonujemy przebieg działań wojennych w Ukrainie, znajdziesz TUTAJ. Następny materiał w tym cyklu ukaże się we wtorek 8 listopada.
Świat
Władimir Putin
Wołodymyr Zełenski
agresja Rosji na Ukrainę
Rosja
Sytuacja na froncie
Ukraina
wojna w Ukrainie
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Dziennikarz, publicysta. Pracował w "Dzienniku Polska Europa Świat" i w "Polsce The Times". W OKO.press pisze o polityce i sprawach okołopolitycznych.
Komentarze