"Dewianci", "Zboczeńcy", "Co, trójkąta tu szukasz?" - krzyczeli w Urzędzie Miasta przeciwnicy Marszu Równości do jego organizatorów. Lubelscy radni z PiS chcieli przegłosować zakaz Marszu Równości w tym mieście. Nie udało się, bo rządząca koalicja (PO) zbojkotowała sesję.
Na nadzwyczajnej sesji Rady Miasta Lublin w sprawie zakazania Marszu Równości pojawili się tylko radni PiS. Rządząca koalicja prezydenta Krzysztofa Żuka (PO) zbojkotowała inicjatywę PiS. W oficjalnym oświadczeniu wydanym jeszcze przed rozpoczęciem sesji napisali, że radni PiS wykorzystują temat manifestacji do przedwyborczej walki z urzędującym prezydentem i wszczęcia w Lublinie awantury na tle ideologicznym.
Na liście obecności podpisało się tylko 14 radnych. Do zebrania kworum zabrakło 2 osób. Prawnik Urzędu Miasta jasno stwierdził, że zgodnie z art. 14 ustawy o samorządzie do podjęcia uchwał potrzebna jest obecność przynajmniej połowy składu Rady Miasta. Wiceprzewodniczący Mieczysław Ryba wyznaczony do prowadzenia nadzwyczajnej sesji był zmuszony zamknąć posiedzenie. Zapowiedział jednak, że radni PiS złożą kolejny wniosek o zwołanie Rady ws. zakazania Marszu Równości, który ulicami Lublina - pierwszy raz w historii miasta - ma przejść 13 października.
Radni PiS na salę przynieśli karki z napisem Konstytucja nawiązującym stylistyką do loga "Solidarności" i zacytowanym art. 18 Konstytucji, który mówi o szczególnej ochronie rodziny i małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny.
W oświadczeniu wygłoszonym po zamknięciu sesji Tomasz Pitucha - przewodniczący klubu PiS w regionie - ponownie zaapelował do prezydenta o zakazanie Marszu Równości. Mówił: "z obserwacji podobnych wydarzeń w Polsce i Europie wynika, że celem zgromadzenia nie jest obrona praw osób o odmiennej orientacji seksualnej, gdyż w naszym mieście podobne zagrożenia nie występowały i występują; (...)
faktycznym celem jest promowanie niezgodnych z naturą zachowań seksualnych i domaganie się legalizacji sprzecznych z Konstytucją małżeństw jednopłciowych, a w dalszej konsekwencji adopcji dzieci przez pary homoseksualne".
Pitucha - odwołując się do słów wojewody Przemysława Czarnka (PiS) - straszył też bojówkarzami z Niemiec, którzy rzekomo przyjeżdżają na podobne wydarzenia. Mówił, że zagrożone jest bezpieczeństwo publiczne, a organizacja Marszu powoduje podziały wśród mieszkańców Lublina. Jako przykład "homoterroru" czy "sodomickiego terroru", za który odpowiedzialni mają być organizatorzy Marszu, podał nienawistne komentarze, które w sieci mają otrzymywać mieszkańcy Lublina przeciwni marszowi. Kartki z wydrukowanymi komentarzami i nazwiskami autorów Pitucha rozdał dziennikarzom. W trosce o bezpieczeństwo organizatorów Marszu i rzetelność dziennikarską (nie znamy źródeł otrzymanych treści) OKO.press nie publikuje materiałów rozdanych przez radnego PiS.
Na sali obrad zgromadzili się mieszkańcy. Wbrew słowom radnego Pituchy przemoc płynęła od przeciwników Marszu w stronę jego organizatorów. W oczekiwaniu na zebranie kworum doszło do kilku przepychanek słownych, które uchwyciliśmy w relacji live (zobacz film na facebooku). Cytujemy kilka z nich:
Przeciwnicy Marszu - głównie starsze kobiety i młodzi mężczyźni w bluzach "Wielka Polska" lub z różańcami na szyjach - na salę przynieśli transparenty. A na nich hasła:
Pod Urzędem Miasta zebrali się też zwolennicy Marszu Równości. Przeciwko zakazowi protestowali z hasłem: "Lublin za wolnością zgromadzeń". Honorata Sadurska jedna z organizatorek mówiła: "Radni próbują ograniczać nasze konstytucyjne prawo wolności zgromadzeń. Insynuują, że podczas marszu będzie łamane prawo. Nasz marsz jest legalnym, pokojowym pochodem. Nie ma żadnych powodów, by wywierać naciski na prezydenta".
Joanna Marzec ze Stowarzyszenia "My Rodzice" mówiła: "W naszym mieście żyje grupa przynajmniej 20 tys. osób LGBT, która nie jest zauważana i nie czuje się tu bezpiecznie.
To, że ktoś jest lesbijką, gejem czy osobą transpłciową nie jest powodem do wstydu. Wstydem jest nazywanie mniejszości dewiantami, zboczeńcami, wynaturzonymi osobami.
To słyszy cała Polska i usłyszy cały świat. Jako mieszkanka Lublina wstydzę się za włodarzy mojego miasta".
Podczas debaty radni PiS wykorzystali temat, by dopiec urzędującemu prezydentowi. Mówili, że bojkot debaty to nieodpowiedzialność i tchórzostwo. Wiceprzewodniczący Mieczysław Ryba, który startuje z numerem jeden do sejmiku, mówił, że takie zachowania mogą, a wręcz powinni rozliczyć wyborcy.
Prezydent Lublina Krzysztof Żuk jest nieugięty. W wywiadzie dla portalu Onet.pl mówił: "Jestem oburzony słowami wojewody lubelskiego, który jeszcze raz publicznie wezwał mnie do złamania prawa. Skierowałem do komendanta wojewódzkiego oraz komendanta miejskiego policji prośbę o dokładną analizę i ocenę stanu zagrożenia oraz wydanie jednoznacznej opinii w tej sprawie. Chciałbym jednak stanowczo podkreślić, że tylko jednoznaczna ocena o zagrożeniu dla mieszkańców ze strony policji podległej wojewodzie, może być podstawą do wydania zakazu".
Pod postem wojewody Przemysława Czarnka o "zboczeńcach" i "wynaturzeniach" (pisaliśmy o tym tutaj) pojawiły się też komentarze ks. Mirosława Matusznego z Parafii Nawrócenia św. Pawła. Ksiądz stwierdził, że "wstydem jest milczeć, gdy sodomici wylegają na ulice", a marsz jest "godziną próby dla każdego normalnego człowieka". Nawoływał, by stawić czoło "sodomickiemu terrorowi" i pisał: "tu jest Polska, nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera".
5 października do protestu dołączył też lokalny Klub Inteligencji Katolickiej. W otwartym liście do prezydenta piszą: "My niżej podpisani zabieramy głos w obronie porządku i pokoju społecznego oraz dobrych obyczajów w życiu zbiorowym. Podstawą, wręcz niezbędnym warunkiem tego ładu powinna być nienaruszalna zasada, że seksualność, płciowość należy do sfery prywatnej, intymnej człowieka i nie należy jej eksponować i upubliczniać. (...) Uważamy, że manifestacje niektórych środowisk homoseksualnych służą nie tyle debacie, co prowokacji, konfrontacji, wywoływaniu niepokojów społecznych i awantur. Doświadczenie pokazuje też, że tzw. marsze równości przeradzają się w widowiska niezwykle wulgarne, wyuzdane, wręcz obsceniczne”. Domagają się zakazanie zgromadzenia.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze