Odrzucenie klauzuli sumienia oznacza, że lekarz nie kieruje się sumieniem - taki sens miała wypowiedź rzeczniczki resortu zdrowia. I to wywołało oburzenie w sieci. W rozmowie z OKO.press rzeczniczka zarzuca mediom nadinterpretację. Tymczasem napędzana lekarskim sumieniem akcja "Lekarze Kobietom" rozszerza się na całą Polskę
PAP zapytał Ministerstwo Zdrowia o inicjatywę "Lekarze Kobietom", która powstała, gdy Sejm przyjął 25 maja 2017 projekt ministra Radziwiłła, przywracający obowiązkowe recepty na antykoncepcję awaryjną. Lekarze z całej Polski - 89 miejscowości - bezpłatnie lub za złotówkę wystawiają recepty na pigułkę "dzień po".
To ważna inicjatywa – największym problemem kobiet, które obawiają się niechcianej ciąży, jest cena pigułki i wizyty u lekarza, który szybko wystawi receptę. To zwłaszcza problem małych ośrodków, w których dostęp do prywatnych lekarzy jest ograniczony.
Na jedno z pytań PAP rzeczniczka resortu odpowiada tak:
"PAP: Prośba o komentarz Ministerstwa Zdrowia do akcji „Lekarze Kobietom” (...). Kobiety którym odmówiono recepty lub które tej odmowy się obawiają otrzymują za pomocą formularza internetowego kontakt do lekarza, który przyjmuje w pobliżu ich miejsca zamieszkania i deklaruje, że nie kieruje się klauzulą sumienia.
MZ: Deklaracja o niekorzystaniu przez lekarza z klauzuli sumienia jest zapowiedzią niekierowania się sumieniem, a przecież lekarz nie może z góry zakładać, że okoliczności, w których się znajdzie, nie wywołają u niego sprzeciwu sumienia".
OKO.press jeszcze w piątek 4 sierpnia 2017 poprosiło rzeczniczkę o wyjaśnienie. Czy to możliwe, że MZ twierdzi, że "klauzula sumienia" jest równoznaczna z "sumieniem"?
Rzeczniczka Milena Kruszewska po krótkiej rozmowie telefonicznej przysłała dodatkowe wyjaśnienia mailem: "Sformułowanie o deklarowaniu nie kierowania się klauzulą sumienia często powtarza się w zapytaniach dziennikarskich. Myślę, że zatem warto wyjaśnić, czy jest to (świadomy bądź nie) element przekazu akcji "Lekarze kobietom", czy jedynie interpretacją przekazu akcji przez część odbiorców. Precyzja w tej retoryce ma istotne znaczenie zarówno dla lekarzy, którzy być może wcale nie deklarują odżegnywania się od klauzuli sumienia, jak i dla społeczeństwa - tutaj z czysto edukacyjnego punktu widzenia, czym jest w ogóle klauzula sumienia (myślę, że nadal mało kto zdaje sobie sprawę, że jest to powszechnie używane sformułowanie dla zapisu w ustawie i wynikającego z niego prawa, a nie widzimisię lekarzy)".
Nie wyjaśniło to jednak wątpliwości OKO.press.
Przede wszystkim, pytanie PAP zostało zadane błędnie: w ramach akcji "Lekarze Kobietom" nikt nie deklaruje, że nie będzie korzystał z klauzuli sumienia (a już tym bardziej z sumienia). Lekarze i lekarki zapowiadają, że o ile stan zdrowotny pacjentki na to pozwoli, wypiszą receptę na antykoncepcję awaryjną.
Rzeczniczka MZ ma rację twierdząc, że klauzula sumienia to prawo, a nie wymysł kilku lekarzy. Działanie "zgodne z sumieniem" pojawia się w ustawie z 1996 roku i w Kodeksie Etyki Lekarskiej:
"Dla wypełnienia swoich zadań lekarz powinien zachować swobodę działań zawodowych, zgodnie ze swoim sumieniem i współczesną wiedzą medyczną".
Klauzuli sumienia dotyczy także wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2015 roku. Oceniając ustawę o zawodzie lekarza z 1996 roku TK orzekł wtedy, że lekarz korzystający z klauzuli sumienia nie ma obowiązku wskazania innego lekarza, który wykona świadczenie, w efekcie ustawa została zmieniona.
TK uznał jednak, że korzystając z klauzuli sumienia lekarz musi odpowiednio wcześnie i na piśmie uprzedzić o tym przełożonego. Lekarz powinien także odnotować ten fakt w dokumentacji pacjenta: "W ocenie Trybunału, nie jest możliwe jednoczesne skorzystanie z klauzuli sumienia i zachowanie w tajemnicy faktu, że lekarz z niej korzysta".
W świetle tych dokumentów wydaje się, że rzeczniczka MZ stawia sprawę klauzulę sumienia na głowie. I ustanawia niebezpieczny precedens.
Po pierwsze, utożsamienie kategorii prawnej, jaką jest klauzula sumienia, z kategorią moralną, jaką jest sumienie, to manipulacja. Tych kategorii nie można stosować wymiennie.
Po drugie, klauzula sumienia jest w Polsce rozumiana jednoznacznie - chodzi o sumienie zgodne z wytycznymi religii katolickiej. Dyskusja o klauzuli dotyczy jedynie antykoncepcji i aborcji. Tym bardziej moralnie wątpliwe jest zrównywanie klauzuli sumienia (katolickiego) z sumieniem w ogóle.
Po trzecie, wypowiedź rzeczniczki podważa polski porządek prawny w medycynie. Sugeruje, że normą w medycynie jest korzystanie z klauzuli sumienia, a odstępstwem jest deklaracja, że się z niej nie korzysta. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie: normą jest wykonywanie wszystkich świadczeń zgodnych z prawem. Prawo robi wyjątek dając lekarzom szansę, by odmówili wykonania świadczeń niezgodnych z ich sumieniem (ale zgodnych z prawem).
Zgodnie z wyrokiem TK lekarz musi wcześniej poinformować o tym pisemnie przełożonego. Nie ma natomiast obowiązku informowania przełożonych o nie kierowaniu się klauzulą sumienia. A zatem - wbrew wymowie opinii MZ - to normą jest niekorzystanie z klauzuli sumienia.
Konsekwencje takich wypowiedzi z ust urzędnika państwowego mogą być groźne. Mogą zachęcać lekarzy do odmawiania wykonania świadczeń dozwolonych prawem. Jeżeli dodamy do tego wypowiedź ministra Radziwiłła, który deklaruje, że nie przepisze pigułki "dzień po" zgwałconej nastolatce ("powołałbym się na klauzulę sumienia"), a nawet własnej córce czy wnuczce ("mam prawo do tego, by trzymać się własnego sumienia"), prawa pacjenta, a zwłaszcza pacjentki, mogą być zagrożone.
Gdyby klauzula sumienia stała się normą, kto wykonywałby zgodne z prawem świadczenia, takie jak legalne (w trzech przypadkach) przerywanie ciąży oraz przepisywanie antykoncepcji?
I łamany byłby art. 2 Kodeksu Etyki Lekarskiej:
"Najwyższym nakazem etycznym lekarza jest dobro chorego - salus aegroti suprema lex esto. Mechanizmy rynkowe, naciski społeczne i wymagania administracyjne nie zwalniają lekarza z przestrzegania tej zasady".
Dziś, 7 sierpnia, zapytaliśmy rzeczniczkę MZ jeszcze raz: czy MZ uważa, że jeżeli lekarz deklaruje, że nie korzysta z klauzuli sumienia oznacza, że nie korzysta z sumienia. Milena Kruszewska odpowiedziała: "Docierają do mnie sygnały nadinterpretacji moich słów: Jeżeli ta wypowiedź służy komukolwiek do stworzenia tezy, iż według Ministerstwa Zdrowia lekarze, którzy deklarują, że nie korzystają z klauzuli sumienia, są bez sumienia – będzie to nadinterpretacja służąca jedynie bezzasadnemu atakowi na Ministerstwo. Jeżeli lekarz deklaruje, że nie korzysta z klauzuli sumienia to oznacza to, że deklaruje, iż nie korzysta z przysługującego mu prawa (prawa, nie obowiązku)".
Co o sumieniu mówią "Lekarze kobietom"? W wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" Aleksandra Krasowska, inicjatorka akcji, mówi: "Konstanty Radziwiłł powiedział, że nie wypisałby antykoncepcji awaryjnej nawet zgwałconej dziewczynce. Nie pozwalałaby mu na to klauzula sumienia. Ja nie miałabym sumienia wypuścić takiej dziewczynki bez recepty. Klauzula stawia jego sumienie nad dobrem pacjentki. Dla mnie idea bycia lekarzem jest inna. Dobro pacjenta ponad moje przekonania".
W wywiadzie w "naTemat": "Jesteśmy ciężko pracującymi ludźmi, którzy kierują się wiedzą naukową, a nie ideologią. Działamy w poszanowaniu norm prawnych. Szanujemy także światopogląd naszych pacjentek i nikomu niczego nie narzucamy. Jeśli jakaś kobieta z jakichkolwiek względów nie chce zastosować antykoncepcji awaryjnej, to po prostu się do nas nie zgłosi".
Po wypowiedzi rzeczniczki MZ także OKO.press poprosiło Aleksandrę Krasowską o komentarz:
"Przypominam, że tradycja sumienia lekarskiego liczy sobie znacznie więcej lat, niż historia polskiej klauzuli sumienia. Sumienie a klauzula sumienia to odrębne rzeczy. Wielu lekarzy mogło się poczuć urażonych takich sformułowaniem.
Klauzula sumienia to instytucja prawna, która umożliwia odstąpienie od udzielenia świadczenia ze względu na własny światopogląd. My deklarujemy, że staramy się pomoc pacjentce tak jak potrafimy".
O akcji "Lekarze Kobietom" pisaliśmy 31 lipca. Wtedy na mapie Polski zaznaczono 64 miasta i miejscowości, w których lekarz przepisze receptę na pigułkę "dzień po". W ciągu tygodnia pojawiło się 25 nowych miejsc:
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze