50 tys. podpisów w dwa miesiące – to kluczowy wymóg, by zorganizować referendum w sprawie odwołania prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka. W zbiórkę zaangażowało się około 200 osób. Wolontariusze zbierają podpisy od rana do wieczora: w Rynku, w okolicach centrów handlowych i urzędów
Projekt referendum odwoławczego przede wszystkim efekt wydarzeń z ubiegłego roku, kiedy to Jackowi Sutrykowi postawiono zarzuty w sprawie Collegium Humanum. Jego zatrzymanie w listopadzie 2024 roku nie tylko wywołało ogólnokrajowe poruszenie, ale również stało się katalizatorem politycznych zmian i napięć w mieście. Aby doszło do referendum, mieszkańcy muszą zebrać nieco ponad 50 tys. podpisów w ciągu 60 dni. “To spore wyzwanie, ale widzimy, że popierają nas wrocławianie w każdym wieku i w każdej części miasta, więc szanse są” – mówi OKO.press Piotr Uhle, wrocławski radny z Nowoczesnej i szef komitetu referendalnego. Na razie w ciągu kilku dni organizatorom udało się uzbierać 4 tys. podpisów.
Podpisy zbiera Obywatelski Komitet Referendalny SOS Wrocław. Ale włączyć może się każdy mieszkaniec Wrocławia – wystarczy wejść na stronę www.soswroclaw.pl, pobrać wzór karty, wydrukować i iść w miasto.
"Mieszkańcy Wrocławia czują ogromny wstyd z powodu sytuacji, w jakiej znalazło się nasze miasto” – tłumaczy Uhle. “Wrocław ma bogatą historię i wiele sukcesów, z których zawsze byliśmy dumni. Natomiast obecny prezydent to polityk skompromitowany, otoczony ekipą, która również utraciła wiarygodność” – dodaje radny.
Wskazuje, że w mieście przez lata zaniedbano kluczowe obszary, takie jak transport czy planowanie przestrzenne. “Skutki tych decyzji są coraz bardziej odczuwalne i wymagają natychmiastowych działań, aby przywrócić Wrocław na właściwe tory” – mówi.
“Mieszkańcy czują się oszukani niezrealizowanymi obietnicami i przeciągającymi się procedurami” – wskazuje Paweł Nowak, osiedlowy radny i mieszkaniec Wrocławia, który w wyborach samorządowych w 2024 roku głosował na Jacka Sutryka. Ale dziś Nowak wskazuje, że prezydent powinien zostać odwołany, bo nie radzi sobie z zarządzaniem miastem: “Problemy są rozwiązywane doraźnie, a nie długofalowo. Brakuje perspektywicznego myślenia. Pomija się samorząd osiedlowy i nie pozwala się mu choćby częściowo brać udziału w procesie decyzyjnym. Nie możemy się doprosić przebudowy kluczowej ulicy Kminkowej na osiedlu, która jest wąska, bez oświetlenia i chodnika” – mówi.
Referendum dzieli scenę polityczną Wrocławia. Wśród inicjatorów zbiórki są trzej wrocławscy radni, którzy domagają się ustąpienia przez Sutryka z funkcji prezydenta. To Jakub Nowotarski, przewodniczący miejskiego ruchu Akcja Miasto, Jakub Janas i Piotr Uhle z Nowoczesnej.
Jeszcze niedawno byli w klubie Koalicji Obywatelskiej, ale głosowali przeciwko budżetowi i znaleźli się poza klubem.
Dziś w radzie miasta tworzą klub „Naprawmy Przyszłość” i są w opozycji.
Sutryk, który prezydentem Wrocławia jest od 2018 roku, nie ma legitymacji partyjnej, choć współrządzi we Wrocławiu z Koalicją Obywatelską i Lewicą. Platforma Obywatelska jednoznacznie się od niego nie dystansuje, choć kluczowa wydaje się wypowiedź szefa dolnośląskich struktur partii — Michała Jarosa: „Jacka Sutryka wybrali wyborcy i tylko oni mogą go w procedurze referendalnej odwołać. To bardzo trudne zadanie, ale nie niemożliwe” – przekazał Jaros OKO.press.
Dodajmy, że Michał Jaros, który dziś jest wiceszefem ministerstwa rozwoju i technologii, rok temu chciał startować w wyborach na prezydenta Wrocławia. Ostatecznie jednak to Sutryk uzyskał poparcie od szefa PO Donalda Tuska.
Czy kojarzony z Koalicją Obywatelską Sutryk może zaszkodzić Rafałowi Trzaskowskiemu w kampanii prezydenckiej? Radny Jakub Nowotarski wskazuje, że „polityczny ciężar tej sprawy jest bardzo duży” i gdyby Trzaskowski „zdystansował się od prezydenta Wrocławia, z pewnością nie odbiłoby się to na jego wizerunku”. Zapytaliśmy Jarosa, czy politycy PO się tego nie obawiają. „Termin ewentualnego referendum jest dla kampanii prezydenckiej niefortunny, ale taka jest natura demokracji” – powiedział i dodał, że „nigdy nie należy lekceważyć instrumentów demokracji, a najwyższa jej formą jest referendum”.
Władze Wrocławia otwarcie sprzeciwiają się inicjatywie referendum i podważają wiarygodność organizatorów. Wiceprezydentka miasta Renata Granowska powiedziała telewizji TVP3, że wśród organizatorów znajdują się osoby „niebezpieczne dla całego Wrocławia” o poglądach „nacjonalistycznych”. Dodała, że jest to środowisko „skupiające ludzi nazywanych antyszczepionkowcami”.
„Kiedy brakuje argumentów, zostają jedynie wycieczki personalne i ataki” – mówi OKO.press Jakub Nowotarski. „Nas, członków tego komitetu, łączy wspólna, krytyczna diagnoza sytuacji we Wrocławiu, i to właśnie tym się zajmujemy” – wskazuje. „Działamy w ramach demokratycznego prawa. Nie ma bardziej bezpośredniego mechanizmu demokratycznego, niż referendum. Mamy do tego pełne prawo, zbieramy podpisy i nie robimy niczego, co wykracza poza nasze kompetencje” – podkreśla radny Nowotarski.
Niektórzy wskazują, że prezydent mógłby zyskać w oczach mieszkańców, gdyby nie szedł na wojnę z organizatorami, a wspierał ideę referendum. Prezydent mógłby do tego podejść na dwa sposoby:
Nasi rozmówcy argumentują, że w takim wypadku polityk mógłby zmierzyć się z niezadowoleniem mieszkańców, włączając ich do podjęcia decyzji o tym, czy chcą, by nadal rządził Wrocławiem.
Jednak – co nie jest zbyt szokującą informacją – prezydentowi idea referendum się nie podoba. „Szkoda pieniędzy i czasu Wrocławia. Nie stać nas na to” – mówił Sutryk Faktom TVP3. Dodał, że miasto ma dużo innych wyzwań niż zajmowanie się ”próbą przejęcia i prywatyzacją miasta, bo o to dokładnie chodzi".
Biuro prasowe Wrocławia w wiadomości przesłanej OKO.press przekazało, że „prezydent będzie robił to, co do tej pory, czyli pracował dla dobra Wrocławian i spotykał się z mieszkańcami” oraz że „został wybrany przez mieszkańców Wrocławia niespełna rok temu i będzie nadal wypełniał swój mandat”.
Jeśli wolontariuszom uda się zebrać wymaganą liczbę podpisów, wniosek musi przejść weryfikację u komisarza wyborczego. Jeśli wniosek będzie miał błędy, komisarz odsyła go inicjatorowi z informacją o poprawkach do wykonania w ciągu 14 dni. Decyzję o przeprowadzeniu referendum komisarz wydaje w ciągu 30 dni od jego złożenia.
Ostatni dzień na zbieranie podpisów przypada 24 marca. Samo referendum odbywa się w dzień wolny od pracy między 30. a 40. dniem od ogłoszenia decyzji komisarza lub wyroku sądu. Przyjmijmy, że komisarz wydaje decyzję po miesiącu, więc referendum może odbyć się między 25 maja a 1 czerwca. Jednak w tych dniach przypadają wybory prezydenckie, więc głosowanie w referendum musiałoby zostać przesunięte na inny termin — np. po wyborach.
Referendum jest ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 3/5 osób, które głosowały w wyborach. Pod uwagę bierze się liczbę głosujących z drugiej tury, ponieważ to wtedy nastąpiło faktyczne rozstrzygnięcie wyborów. Zgodnie z danymi PKW w drugiej turze wyborów we Wrocławiu wzięło udział 168 922 mieszkańców, to oznacza, że referendum będzie ważne, jeśli weźmie w nim udział co najmniej 101 tys. wrocławian.
W listopadzie Jacek Sutryk, został zatrzymany przez agentów CBA ws. bezprawnego uzyskania dyplomu z Collegium Humanum i zarobionych z tego tytułu pieniędzy. Prokuratura stawia mu zarzut podejrzenia o korupcję i oszustwa.
Sutryk od razu po postawieniu zarzutów informował, że nie poda się do dymisji i nie przyznaje się do winy. Twierdzi, że studia ukończył, a na uczelni studiował przez dwa semestry. Rachunek za studia w Collegium Humanum, z którego wynika, że za studia zapłacił z własnych pieniędzy, opublikował w mediach społecznościowych w kwietniu, dzień po pierwszej turze wyborów samorządowych, kiedy nieznacznie wygrał z Izabelą Bodnar, posłanką Polski 2050 – partii Szymona Hołowni. Różnica między konkurentami wyniosła 4 punkty procentowe.
Władza
Michał Jaros
Rafał Trzaskowski
CBA
Collegium Humanum
Jacek Sutryk
prokuratura
referendum
sutryk
Wrocław
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Dziennikarka zespołu politycznego OKO.press. Wcześniej pracowała dla Agence France-Presse (2019-2024), gdzie pisała artykuły z zakresu dezinformacji. Przed dołączeniem do AFP pisała dla „Gazety Wyborczej”. Współpracuje z "Financial Times". Prowadzi warsztaty dla uczniów, studentów, nauczycieli i dziennikarzy z weryfikacji treści. Doświadczenie uzyskała dzięki licznym szkoleniom m.in. Bellingcat. Uczestniczka wizyty studyjnej „Journalistic Challenges and Practices” organizowanej przez Fulbright Poland. Ukończyła filozofię na Uniwersytecie Wrocławskim.
Komentarze