0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Dariusz Borowicz / Agencja GazetaDariusz Borowicz / A...

„Nie jesteśmy zaskoczeni wynikami referendum w gminie Baranów i z pokorą do nich podchodzimy” – powiedział PAP pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego Mikołaj Wild. „Zdajemy sobie sprawę z poziomu emocji wśród mieszkańców”.

W niedzielę 17 czerwca 2018, mieszkańcy gminy Baranów, 40 km od Warszawy, mieli zabrać głos w sprawie budowy w swojej gminie Centralnego Portu Komunikacyjnego.

Odpowiadali na dwa pytania:

  • „Czy zgadzasz się na lokalizację Centralnego Portu Lotniczego na terenie gminy Baranów? 83 proc. odpowiedziało NIE.
  • „Czy zgadzasz się na warunki rozliczeń proponowanych przez rząd RP mieszkańcom gminy Baranów w związku z budową CPK? 94 proc. odpowiedziało NIE.

Nie można było mieć złudzeń, że znakomita większość uprawnionych powie stanowcze „nie”, oraz że to „nie” będzie tylko krzykiem sprzeciwu, a nie punktem wyjścia do jakiejkolwiek debaty.

Rząd już wszystko uchwalił, referendum nic nie zmieni

Już na wstępie było wiadomo, że rząd bez dyskusji uchwalił odpowiednią ustawę, że prezydent podpisał ją bez chwili wątpliwości oraz że ewentualne referendum będzie tylko wyrazem emocji, niczym więcej.

Głosowanie 17 czerwca było jedynie demonstracją - bezradnym aktem sprzeciwu mieszkańców jednej gminy wobec siły państwa, które „suwerennie” decyduje o życiu wszystkich obywateli.

Odpowiedzi "NIE" przy wysokiej - jak na polski referenda - frekwencji 47 proc. potwierdziły więc to, co było już wiadome – mieszkańcy gminy Baranów są wściekli i są bezradni. Wyrazili swój sprzeciw, ale - jak mówiło reporterce PAP małżeństwo rolników - przyszli

„zagłosować z poczucia obowiązku, by wyrazić swój głos. Choć uważamy, że rząd i tak zdania nie zmieni”.

Inni także poszli do urn przekonani, że „wynik głosowania – bez względu na to, jaki będzie – nie wpłynie na zmianę decyzji rządzących” (p. Zdzisław, lat 82).

Przeczytaj także:

Jedyne, co różniło głosujących, to perspektywa na przyszłość. Starsi wyrażali żal, ale nie snuli już żadnych planów. Młodsi mieli więcej optymizmu. Liczyli, że za pieniądze z odszkodowania poszczęści się im gdzie indziej.

Wynik referendum - trzeba się zgodzić z pełnomocnikiem rządu Mikołajem Wildem - nie był zaskoczeniem.

Na ironię zakrawa jedynie fakt, że decyzję o budowie CPK akurat w gminie Baranów podjęli przedstawiciele rządu PiS ze wsparciem prezydenta Dudy. PiS cieszy się w tym regionie ponad 40 proc. poparciem, a Andrzej Duda - dostał w wyborach prezydenckich 2015 ponad 60 proc. głosów!

Barwy partyjne nie mają tym razem znaczenia - liczy się sposób zarządzania i komunikowania, który nie znosi dyskusji, nie kłopocze się zgłaszanymi wątpliwościami, a jakąkolwiek krytykę bądź ignoruje – w imię wyższych, "narodowych celów" - bądź sprowadza do zwykłej niechęci względem „ambitnych projektów”.

A przecież nadal nie wiemy:

  • jak CPK będzie finansowane; dokument, który miał to określić nie powstał lub nadal jest utajniony;
  • czy stołeczne Lotnisko Chopina zostanie zamknięte, czy też wykorzystane w inny sposób; po medialnych przepychankach wiemy jedynie, że sprawa ma być jeszcze przedmiotem „ekspertyzy”;
  • jak Mikołaj Wild chce zarządzić ryzykiem kierowanej przez siebie inwestycji; dokumentacja to opisująca nie istnieje lub - podobnie jak plany finansowe - nadal jest utajniona;
  • jak Spółka Celowa będzie wydawała gigantyczne środki, bo zgodnie z ustawą o CPK ma prawo potrącać na własne potrzeby aż 25 proc. wartości przekazywanych na jej rzecz nieruchomości Skarbu Państwa.

Wiemy za to na pewno, że:

  • wywłaszczonych zostanie kilka tysięcy osób w gminie Baranów.

Znamy też propagandowe zaklęcia:

  • budujemy port „dla Polski”
  • liczymy na rozwój „narodowego przewoźnika lotniczego”.

Bez danych, bez planów, na słowo honoru.

Czy to wszystko sprawia, że w 100-lecie odzyskania niepodległości nasze zaufanie do państwa rośnie? Na 1932 osoby, które wzięły udział w gminnym referendum, można sądzić, że tylko 322 odpowiedziałoby na to pytanie twierdząco. Mniej więcej tyle oddano głosów „za” CPK.

Reszta pozostanie w liczącej już kilka wieków tradycji nieufności do "władzy". I trudno się im dziwić.

;
Na zdjęciu Adam Puchejda
Adam Puchejda

Dziennikarz, badacz społeczny, tłumacz, pracownik Uniwersytetu Warszawskiego, koordynator EIT Food Government Executive Academy. Studiował literaturę, filozofię, historię i socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim, Uniwersytecie Warszawskim i w École des hautes études en sciences sociales (EHESS) w Paryżu. Stypendysta SYLFF (CNRS, Sciences Po) i Imre Kertész Kolleg w Jenie. Jako historyk idei zajmuje się historią inteligencji, przekształceniami sfery publicznej w XX wieku i historią demokracji.

Komentarze