0:00
0:00

0:00

Wojciech Pełeszok jest prokuratorem w Wydziale Sądowym Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dostał sprawę odwołania od postanowienia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, który odmówił zastosowania aresztu wobec zatrzymanej podczas pierwszej demonstracji po wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej. Dziewczyna dostała zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza – rzuciła w jego kierunku będącą w normalnym obrocie petardą hukową. Sąd nie znalazł powodów, żeby ją aresztować.

OKO.press rozmawiało z zatrzymaną:

Przeczytaj także:

Adwokatka oskarżonej Agnieszka Helsztyńska mówi, że jej klientka studiuje w Warszawie, ma stałe miejsce zamieszkania i doskonałą opinię. Udziela się w organizacjach pomocowych, pracuje w świetlicy dla dzieci uchodźców, poręczyło za nią kilkanaście osób, w tym politycy, aktorzy i ksiądz z parafii, w której pomaga dzieciom.

Prokuratura odwołała się do Sądu Okręgowego. Było to tuż po tym, jak szef Prokuratury Krajowej Bogdan Święczkowski wydał szefom prokuratur zalecenie, żeby ścigali uczestników protestów, za co tylko się da, łącznie z przestępstwem sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia.

Prokuraturę przed sądem reprezentował Pełeszok. Mec. Helsztyńska opowiada, że podczas rozprawy złożył on do protokołu oświadczenie, że popiera wniosek o areszt, bo takie dostał polecenie na piśmie, ale się z nim nie zgadza. Prawo do żądania polecenia na piśmie jest jedną z nielicznych już gwarancji prokuratorskiej niezależności, opisaną w art. 7 Prawa o prokuraturze. Jeśli prokurator korzysta z takiej możliwości, to znaczy, że jest przymuszany do wykonania czynności procesowej, z którą się nie zgadza. Wydając polecenie na piśmie, to przełożony bierze za nie odpowiedzialność.

Żądanie polecenia na piśmie w prokuraturze Zbigniewa Ziobry jest traktowane jako akt nieposłuszeństwa, co wie każdy prokurator. Ale nie można prokuratora ukarać wprost za takie żądanie, bo to ustawowe prawo.

Nieoficjalnie dowiedziałam się, że prokurator Pełeszok został od 1 grudnia delegowany do prokuratury rejonowej. Zapewne spodziewał się jakichś sankcji. Tej oficjalnie za represję uznać nie można, chociaż Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia w swoich dorocznych raportach o stanie prokuratury Ziobry delegowanie w dół wymienia jako jedną z najczęstszych form represji. Jej odmianą hard jest delegowanie możliwie jak najdalej od domu.

Prosiłam o podanie powodu delegacji Pełeszoka rzeczniczkę prokuratury Aleksandrę Skrzyniarz, ale nie odpowiedziała ani na maila, ani na SMS-a, ani na telefon.

Władza życzy sobie, by uczestnicy antyrządowych protestów byli ścigani z całą surowością. Do tego potrzebni są posłuszni policjanci i prokuratorzy. Nie tacy, którzy mają wątpliwość, czy jest sens pozbawiać wolności dziewczynę, która nie jest zdemoralizowana i nic nie wskazuje, by zamierzała się ukrywać. Jej areszt miał odstraszyć innych od demonstracji. Podobnie jak odstraszająco działać ma nachodzenie uczniów w domach za szerowanie w mediach społecznościowych materiałów o protestach, zawiadamianie szkół i kierowanie wniosków do sądu rodzinnego z zarzutem demoralizacji nieletnich.

Prokuratorów od korzystania z niezależności odstraszyć ma zapewne delegowanie Pełeszoka w dół. I odstraszy – tych, którzy cenią sobie bardziej święty spokój niż zawodowy honor.

;
Na zdjęciu Ewa Siedlecka
Ewa Siedlecka

Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.

Komentarze