Wojciech Pełeszok jest prokuratorem w Wydziale Sądowym Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dostał sprawę odwołania od postanowienia Sądu Rejonowego dla Warszawy-Śródmieścia, który odmówił zastosowania aresztu wobec zatrzymanej podczas pierwszej demonstracji po wyroku Trybunału Julii Przyłębskiej. Dziewczyna dostała zarzut czynnej napaści na funkcjonariusza – rzuciła w jego kierunku będącą w normalnym obrocie petardą hukową. Sąd nie znalazł powodów, żeby ją aresztować.
OKO.press rozmawiało z zatrzymaną:
Adwokatka oskarżonej Agnieszka Helsztyńska mówi, że jej klientka studiuje w Warszawie, ma stałe miejsce zamieszkania i doskonałą opinię. Udziela się w organizacjach pomocowych, pracuje w świetlicy dla dzieci uchodźców, poręczyło za nią kilkanaście osób, w tym politycy, aktorzy i ksiądz z parafii, w której pomaga dzieciom.
Prokuratura odwołała się do Sądu Okręgowego. Było to tuż po tym, jak szef Prokuratury Krajowej Bogdan Święczkowski wydał szefom prokuratur zalecenie, żeby ścigali uczestników protestów, za co tylko się da, łącznie z przestępstwem sprowadzenia niebezpieczeństwa dla zdrowia i życia.
Prokuraturę przed sądem reprezentował Pełeszok. Mec. Helsztyńska opowiada, że podczas rozprawy złożył on do protokołu oświadczenie, że popiera wniosek o areszt, bo takie dostał polecenie na piśmie, ale się z nim nie zgadza. Prawo do żądania polecenia na piśmie jest jedną z nielicznych już gwarancji prokuratorskiej niezależności, opisaną w art. 7 Prawa o prokuraturze. Jeśli prokurator korzysta z takiej możliwości, to znaczy, że jest przymuszany do wykonania czynności procesowej, z którą się nie zgadza. Wydając polecenie na piśmie, to przełożony bierze za nie odpowiedzialność.
Żądanie polecenia na piśmie w prokuraturze Zbigniewa Ziobry jest traktowane jako akt nieposłuszeństwa, co wie każdy prokurator. Ale nie można prokuratora ukarać wprost za takie żądanie, bo to ustawowe prawo.
Nieoficjalnie dowiedziałam się, że prokurator Pełeszok został od 1 grudnia delegowany do prokuratury rejonowej. Zapewne spodziewał się jakichś sankcji. Tej oficjalnie za represję uznać nie można, chociaż Stowarzyszenie Prokuratorów Lex Super Omnia w swoich dorocznych raportach o stanie prokuratury Ziobry delegowanie w dół wymienia jako jedną z najczęstszych form represji. Jej odmianą hard jest delegowanie możliwie jak najdalej od domu.
Prosiłam o podanie powodu delegacji Pełeszoka rzeczniczkę prokuratury Aleksandrę Skrzyniarz, ale nie odpowiedziała ani na maila, ani na SMS-a, ani na telefon.
Władza życzy sobie, by uczestnicy antyrządowych protestów byli ścigani z całą surowością. Do tego potrzebni są posłuszni policjanci i prokuratorzy. Nie tacy, którzy mają wątpliwość, czy jest sens pozbawiać wolności dziewczynę, która nie jest zdemoralizowana i nic nie wskazuje, by zamierzała się ukrywać. Jej areszt miał odstraszyć innych od demonstracji. Podobnie jak odstraszająco działać ma nachodzenie uczniów w domach za szerowanie w mediach społecznościowych materiałów o protestach, zawiadamianie szkół i kierowanie wniosków do sądu rodzinnego z zarzutem demoralizacji nieletnich.
Prokuratorów od korzystania z niezależności odstraszyć ma zapewne delegowanie Pełeszoka w dół. I odstraszy – tych, którzy cenią sobie bardziej święty spokój niż zawodowy honor.
Tekst ukazał się na Blogu konserwatywnym Ewy Siedleckiej.
Jak miło, że wreszcie ktoś zarządza polskim wymiarem sprawiedliwości.
Szanowni rewolucjoniści, to że coś jest w normalnym obrocie, nie oznacza, że można tym rzucać w kogokolwiek. Siekiery też są w normalnym obrocie. A jakby taka idiotka we mnie rzuciła petardą, to bym chyba jej łeb urwał przy samym zadku.
Kiedyś, w latach 40. i 50. ubiegłego wieku, był to normalny sposób. No cóż władza przy swoim poziomie inteligencji, nie rozwija się. Nie żądajmy tego.
Niezależność niedługo się skończy.Mitery i inne Schaby opanują wkrótce i prokuraturę i sądownictwo i będzie po praworządności.
Co tu dużo mówić, komuna wraca w lepszym wydaniu.
Szanowni rewolucjoniści, w roku 1970, w Gdańsku, oprócz ton kostki brukowej, rzucano w mlilicję, pozbawioną dzisiejszej tapicerki rycerskiej, m.in. również płonącą pastą do butów, powodującą poparzenia 3 stopnia. Oczywiście była ona "w normalnym obrocie." Tymi samymi środkami podpalono Komitet Centralny PZPR. Spłonęły też gaziki MO, narażając na spalenie żywcem funkcjonariuszy. Dziś, pacyfikujący protesty transformersi, cywilizowani i nowocześni – kruche to i delikatne, jak smartfon czy inna elektronika. We własnym interesie, każdego funkcjonariusza sił pożądkowych – ryzyko zawodowe, powinno się na samym początku uwzględnić, t.j. już przy wyborze zawodu, żeby się później nie mazgaić, bo morale całej jednostki, razem z dowództwem na tym cierpi. Poczucie przeważającego potencjału agresji ze strony przeciwnej, jest im nieobce. Znają je z ochrony meczów piłki nożnej, gdzie często rekwirują kastety, pałki tel., noże i tasaki oraz z nazi-marszów gdzie są obrzucani raniącym materiałem. Mając tym razem do czynienia ze słabszymi demonstrantkami, przewaga siłowa, może łatwo ponieść niedoświadczonych funkcjonariuszy prewencji, bez wsparcia antyterrorystów z BOA i żandarmerii wojskowej.
Strajk Kobiet powinien skupić się na czujności, by odpowiednio i skutecznie reagować. Przede wszystkim wyłapywać prowokatorów rzucających w policję. Całkiem poważnie – typowa sklepowa folia celofanowa do owijania palet (2 os. dwustronnie), gaffa tape (zbrojona taśma klejąca), czy nawet takie paski napinające transport, a z nich poręczne lasso, skuteczne by prowokanta/prowokantkę zabezpieczyć, do czasu oddania go w ręce aparatu, którego służby przekażą go dalej do pracodawców od Mariusza Kiszczaka. Sorry – oczywiście Kamińskiego.
No jeszcze tylko sądy powiatowe i będziemy mieli prawdziwe państwo Prawa i Sprawiedliwości ( a nawet Solidarnej Polski). I nikt nie wmówi nam ,że czarne jest czarne ( czy brunatne)
Oczywiście władza uważa że osiągnie swój cel "władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy a jak jakaś ręka po nią sięgnie, to władza tą rękę odrąbie". To powiedział przedstawiciel władzy, której już nie ma. Niejaki Goebbels używał sformułowania "tysiącletnia rzesza". Po kilkunastu latach już tej rzeszy nie było. Tak mi się to nasunęło. Oczywiście ludzi, którzy chcą być w porządku represje spotykają, i to nie tylko jednego prokuratura, ale bardzo wielu innych. Ale: Czy warto zachować nawet najbardziej lukratywny stołek, ale codziennie patrzeć w lustro i widzieć (no własnie kogo?), czy jednak zachować się uczciwie, stracić na jakiś czas ale w lustro patrzeć bez obrzydzenia? Każdy na to pytanie odpowie sobie sam. Każdy powinien pamiętać, że nic nie trwa wiecznie a władza PiS też się kiedyś skończy. Może nieprędko, ale kiedyś na pewno.